Nikt z rodziny nie podejrzewał, że Dennis Rader to BTK Killer. Na zdjęciu z córką, Kerri, Facebook.com

Przez wiele lat terroryzował mieszkańców Wichity. Sam nadał sobie kilkanaście przydomków, ale do historii przeszedł jako "BTK Killer" (pierwsze litery słów "bind" - "skrępować", "torture" - "torturować", "kill" - "zabić").

W latach 70. zamordował siedem osób, po czym zabójstwa ustały. Mieszkańcy, którzy przerażeni ryglowali drzwi i sprawdzali, czy kabel od telefonu nie jest odcięty, co charakteryzowało wszystkie morderstwa - uwierzyli, że zbrodnie się skończyły. BTK Killer jednak wrócił, znowu zabijał i przez lata bawił się z policją.

Wpadł przez przypadek, a po zatrzymaniu miał pretensje do śledczych, że dalej nie chcieli brać udziału w jego grze.

Uprzejmy, normalny morderca

Dennis Rader urodził się w 1945 w Pittsburghu. Jego rodzina przeprowadziła się do Wichity, gdzie spędził całe życie. W młodości został skazany za torturowanie zwierząt, lecz ukrywał ten fakt w podaniach o pracę. Próbował sił na uniwersytecie, jednak nie skończył studiów.

BTK Killer wysłuchuje wyroku podczas procesu. Dennis Rader został skazany na dożywocie

BTK Killer wysłuchuje wyroku podczas procesu. Dennis Rader został skazany na dożywocie

Źródło: PAP/EPA

Od 1966 roku do 1970 odbył służbę w amerykańskich siłach powietrznych stacjonujących w Teksasie, Alabamie, Okinawie, Korei Południowej, Grecji i Turcji.

Podczas służby w Grecji dostał naganę, bowiem włamywał się do domów kobiet, skąd kradł ich bieliznę, a następnie ją przymierzał. Robił tak również podczas dokonywanych morderstw. Media w USA sugerowały, że Rader jest odpowiedzialny również za śmierć prostytutek, których ciała znaleziono na japońskiej wyspie, jednak nigdy tego wątku nie badano.

Po czterech latach służby Rader został zwolniony i wrócił do Wichity, gdzie służył jeszcze dwa lata jako rezerwista. W maju 1971 roku poślubił Paulę Dietz, z którą miał dwójkę dzieci. Przeprowadził się na przedmieścia, blisko domu, w którym spędził dzieciństwo. Nie umiał znaleźć stałej pracy, przez lata wrósł w lokalną społeczność. Prowadził spokojne życie męża, ojca i członka wspólnoty parafialnej Kościoła luterańskiego.

Wszyscy bliscy opisywali go jako "normalnego", "uprzejmego" i "dobrze wychowanego". Kiedy po 30 latach od pierwszej zbrodni został aresztowany, nikt nie mógł w to uwierzyć.

W 2005 roku pracował w służbach miejskich, był inspektorem kontrolującym opiekę mieszkańców nad psami i stan trawników. Wzorowy pracownik (choć zdarzały się skargi na jego zbytnią gorliwość), przewodniczący wspólnoty wiernych w swojej parafii, wszędzie był, wszyscy go znali.

Zmylił nie tylko policję, ale i własną żonę, która o zbrodniach męża dowiedziała się krótko przed aresztowaniem. Swój "zestaw uderzeniowy" - pistolet, kajdanki, taśmę samoprzylepną, nóż, linkę - nosił najczęściej w torbie na kręgle. Ofiary były dla niego "celami", wyszukiwał je na ulicach Wichity.

Patrzył, jak chłopiec umiera

15 stycznia 1974 roku Rader dokonał pierwszego napadu. Celem była hiszpańska rodzina Otero, która przeprowadziła się niedaleko jego domu. Obserwował ich wzorce zachowania, kiedy wychodzili, o której wracali, harmonogramy ich pracy.

O 8 rano przeciął linię telefoniczną i przekradł się na tyły domu. Prawdopodobnie spodziewał się spotkać w domu jedynie Julię Otero i dwójkę jej dzieci: 9-letniego Joe oraz 11-letnią Josephine. Nieoczekiwanie zobaczył także Josepha Otero, ojca dzieci. Grożąc temu ostatniemu pistoletem powiedział, że jest zbiegiem, potrzebuje pieniędzy, jedzenia i auta, a potem znika. Kazał wszystkim położyć się w sypialni. Oterowie pozwolili się związać, bo wierzyli, że Rader jedynie ich okradnie i ucieknie.

Tak się nie stało. Morderca zastrzelił ojca rodziny jako pierwszego, potem - po wielu próbach - udusił jego żonę. Następnie zamordował chłopca. Związał mu ręce, założył worek na głowę, powiesił do góry nogami na drzwiach, usiadł na krześle i patrzył jak umiera. Dziewczynkę zaniósł do piwnicy. Policja znalazła ją przywiązaną do rury kanalizacyjnej, na wpół nagą i uduszoną.

4 kwietnia 1974 roku włamał się do domu 21-letniej Kathryn Bright. Czekał w jej sypialni, ale nie spodziewał się, że wróci do domu z bratem, Kevinem. Oboje byli zaskoczeni, kiedy z szafy wyszedł człowiek z bronią. Kazał im się położyć, jednak podczas próby uduszenia Kevina doszło do szamotaniny. Chłopak został dwukrotnie postrzelony w głowę, ale zdołał się uwolnić i uciec z domu siostry.

W tym czasie Rader, bliski paniki, ciężko ranił nożem dziewczynę, a kiedy zaalarmowana policja przybyła na miejsce zbrodni, mordercy już nie było. Nieprzytomna Kathryn Bright zmarła kilka godzin później w szpitalu. Potem przez ponad dwa lata nikogo nie zamordował. - Dzieci szły do szkoły, byłem zajęty - przyznał na procesie.

17 marca 1977 dostał się do domu 24-letniej Shirley Vain. Udając detektywa zabarykadował dzieci w łazience, a następnie kobietę udusił.

W grudniu 1977 roku włamał się do domu 25-letniej Nancy Fox, przywiązał ją do łóżka i zamordował. Następnego dnia zadzwonił z budki na policję, żeby poinformować o swojej kolejnej ofierze. W telewizji wielokrotnie puszczano taśmę z nagranym głosem mordercy, ale nikt go nie rozpoznał.

Zostawił w bibliotece list adresowany do telewizji, w którym przyznał się do zabójstw. Potwierdził, że będzie mordował dalej, a jego "modus operandi" stanowią "bind", "torture" i "kill", co pozwoliło mu nadać sobie jeden z pseudonimów.

Po zamordowaniu trzech kolejnych osób pytał w listach do gazet, ile osób ma jeszcze zabić, żeby media poświęcały mu więcej uwagi. Wysyłał na policję zdjęcia ofiar oraz m.in. wiersz poświęcony Nancy Fox. "Nigdy nie dowiem się, jak ten potwór wszedł do mojej głowy, ale wszedł tam i został. Jak się z tego wyleczyć? Nie potrafię go powstrzymać, potwór rozwija się, rani mnie, rani też innych. Może ty potrafisz go zatrzymać, ja nie" - to próbka poetyckiej twórczości mordercy.

Anno, dlaczego się nie pojawiłaś?

W połowie lat 80. znowu zaatakował. W 1985 roku zabił 53-letnią Marine Hedge. Schował się w szafie sypialni, a kiedy ta wyszła z łazienki, rzucił się na nią i udusił. Zwłoki kobiety zapakował do auta, zawiózł do kościoła i przeniósł do piwnicy. Zakleił okna, a następnie robił zdjęcia zamordowanej. Potem zwłoki porzucił w płytkim grobie poza miastem.

Ponad rok później zabił Vicki Wegerle. Wszedł do jej domu przebrany za pracownika firmy telekomunikacyjnej. Następnie związał kobietę, udusił ją i również robił jej zdjęcia. Ukradł auto 28-latki i prawie wpadł, bowiem mąż zamordowanej zauważył auto Vicki na ulicy. Po powrocie do domu zastał żonę na podłodze pod łóżkiem. Policja nie uwierzyła, że sprawcą był BTK Killer i niemal oskarżyła Billa Wegerle o zabicie żony.

Brandon Wegerle z siostrą Stephanie oraz ich ojciec, Bill Wegerle, na procesie mordercy. Vicky Wegerle była przedostatnią ofiarą Radera

Brandon Wegerle z siostrą Stephanie oraz ich ojciec, Bill Wegerle, na procesie mordercy. Vicky Wegerle była przedostatnią ofiarą Radera

Źródło: Getty Images

Ostatnią ofiarę, 62-letnią Dolores Davis, zabił w styczniu 1991 roku. Przebywał na obozie skautowskim z synem, jednak powiedział wszystkim, że musi na chwilę wrócić do Park City (przedmieścia Wichity, gdzie mieszkał). Pojechał do Davis i włamał się do domu kobiety. Nie krzyczała, bo znowu miał przygotowaną historię - tym razem powiedział, że jest włóczęgą, który potrzebuje pieniędzy i za chwilę go nie będzie. Związał ją i udusił w jej własnym łóżku. Potem na lata zniknął.

Podczas procesu przyznał, że długo obserwował swoje ofiary, ale kiedy zachowywały się mniej rutynowo, odstępował od ataku. Lubił mieć swój atak zaplanowany, jednak wszystkiego nie przewidział.

W 1979 roku wysłał do Anny Williams wiersz (taki sam wysłał do telewizji) pod tytułem "Anno, dlaczego się nie pojawiłaś?". W środku były pończochy oraz rysunek zbrodni, jaką zamierzał dokonać.

Rader zeznał na procesie, że w kwietniu 1978 roku czekał w domu ofiary, jednak ta uniknęła śmierci, bowiem cały wieczór spędziła u siostry. Kiedy nie wróciła do godz. 22, porzucił plan ataku i wyszedł. Williams zaalarmowała policję, kiedy znalazła u siebie linę i przecięte druty telefoniczne.

Psycholog opisywał, że Rader czerpał sadystyczną przyjemność z oglądania, jak umierają jego ofiary. Morderca sam przyznał, że od najmłodszych lat miał fantazje seksualne powiązane z torturowaniem kobiet. Swoim ofiarom mówił, że chce je tylko zgwałcić, co powodowało, że były bardziej spolegliwe.

Policjant pokazuje jedną z masek Radera. Taką i podobnych używał podczas napadów

Policjant pokazuje jedną z masek Radera. Taką i podobnych używał podczas napadów

Źródło: PAP/EPA

Wybierał je wcześniej dokładnie, nie spieszył się niemal nigdy z zabójstwem, cierpliwie czekał. Podczas popełniania zbrodni zakładał maski, przebierając się m.in. za kobietę. Podduszał ofiary, a kiedy trafiły przytomność, gwałcił je. W momencie, gdy się ocknęły, wszystko zaczynało się od nowa.

Ofiary mijały go na korytarzu

Policja przez lata analizowała poszlaki, ale dość niezdarnie. Powołano zespół "Pogromców Duchów", który zajmował się tylko sprawą BTK Killera. Skorzystano, pierwszy raz w historii amerykańskiej kryminalistyki, ze śladów DNA, a świadków poddawano hipnozie. Wszystko na nic, bo Rader pozostawał nieuchwytny.

Wreszcie coraz bardziej zaawansowane techniki kryminalistyczne z początków XXI wieku pozwoliły schwytać mordercę. Zespoły analizujące zachowania seryjnych zabójców w latach 70. dopiero raczkowały (pierwszy powstał przy okazji procesu innego mordercy, Eda Kempera, odpowiedzialnego za 10 morderstw), w innym wypadku Rader wpadłby prawdopodobnie wcześniej. Po latach dziennikarze wytykali policji błędy, że nikt nie potrafił połączyć poszlak.

Budka telefoniczna, z której morderca dzwonił na policję w 1977 roku, znajdowała się blisko firmy ADT Security, gdzie pracował Rader. Zajmował się instalowaniem alarmów, co pozwalało mu później obchodzić systemy zabezpieczeń. Nikt nie wpadł na to, że zabójca może mieć do czynienia z alarmami na co dzień.

Jedną z ofiar, która przeżyła, poinformowała, że morderca chciał wiedzieć, czy nie widziała go wcześniej na uniwersytecie Wichita. W latach 1973-1979 uczęszczał tam na zajęcia, uzyskując tytuł licencjata na wydziale Administracji Sprawiedliwości. Nikt nie powiązał tego faktu. Tak samo jak i tego, że pracował z dwoma ofiarami (Julie Otero i Kathryn Bright) w firmie Coleman Company, gdzie w latach 1970-1973 zajmował się sprzedażą sprzętu turystycznego.

Pułapka

Robert Beattie, prawnik z Wichity, nie chciał, żeby zbrodnie BTK Killera zostały zapomniane. W 2004 roku zaczął pisać książkę na temat przestępcy, a 30 lat po śmierci rodziny Otero opublikował artykuł w lokalnej gazecie. Zasugerował, że poszukiwany przestępca musi albo siedzieć w więzieniu, albo zmarł.

Rader zdenerwował się takim opisem. Chciał koniecznie zainteresować sobą media i rozpoczął grę, która zakończyła się jego aresztowaniem. Przyznał, że się nudził, bo dzieci wyrosły, żona zestarzała, a jemu brakowało dreszczyku emocji. 30 lat po pierwszym napadzie Amerykanie dowiedzieli się, że BTK Killer znowu wraca do morderstw.

W październiku 2004 roku Rader wrzucił paczkę do skrzynki UPS. W paczce znajdowały się zdjęcia ze scenami przemocy i krępowania dzieci, a także groźby pod adresem Kena Landwehra, policjanta prowadzącego sprawę mordercy. W listopadzie Rader został mianowany przewodniczącym rady kościelnej.

W styczniu 2005 morderca podrzucił pudełko po płatkach zbożowych w samochodzie na parkingu sklepu Home Depot w Wichita. Właściciel auta nie zauważył jednak podpisu "BTK Killer" i wyrzucił ją na śmietnik.

Policja zaczęła szukać przesyłki, kiedy Rader w kolejnym liście zapytał o jej los. W środku znalazło się m.in. prawo jazdy Vicki Wegerle. Przejrzenie kamer z monitoringu pod sklepem pozwoliło ustalić, że poszukiwany zabójca jeździ czarnym Jeepem Cherokee.

FBI przez lata zbierało dowody przeciwko BTK Killerowi. W bazie znajdowały się tysiące próbek DNA zebranych na miejscach zbrodni. Wśród nich były także linie papilarne czy próbki nasienia, ale nigdy nie udało się zidentyfikować przestępcy.

Wreszcie nastąpił przełom. Rader zapytał w zaszyfrowanym ogłoszeniu w gazecie, czy jest możliwość wyśledzenia pochodzenia zawartej w przesyłce dyskietki. Dostał odpowiedź, że nie, co nie było prawdą.

Popełnił błąd - zamiast wysłać wiadomość na nowej, użył sformatowanej. Znaleziono na niej informacje, że pracował na niej niejaki Dennis, który ma powiązania z kościołem luterańskim z Wichity. Policjanci wpisali w google "Dennis, kościół, Wichita" i uzyskali zaskakujące informacje. Wyskoczyło im nazwisko "Rader". Morderca został objęty obserwacją, jednak informacje śledczych nie wystarczały do wystawienia nakazu aresztowania. Sąd domagał się mocniejszych dowodów.

Policja uzyskała dostęp do kartoteki medycznej córki Radera - Kerri. Pobrana próbka wykazała, że DNA dziewczyny jest zgodne z DNA z nasienia znalezionego na miejscu jednego z morderstw. 25 lutego 2005 roku został aresztowany pod własnym domem, a na podjeździe stał czarny Jeep Cherokee.

Podczas procesu morderca pytał Kena Landwehra, dlaczego okłamał go w sprawie dyskietki. - Bo próbowałem cię złapać - odpowiedział śledczy, który prowadził sprawę seryjnego mordercy. - Nie mógł uwierzyć, że nie chciałem, aby nasza "zabawa" trwała wiecznie - opowiadał Landwehr mediom. - Wiedziałem, że to duże ryzyko, kiedy wysyłałem im paczkę, ale wierzyłem w uczciwość Kena, kiedy mi odpisano, że nie można mnie wyśledzić. Nie rozumiem, jak można było mnie tak nabrać - mówił Rader podczas procesu.

Uniknął kary śmierci

27 czerwca 2005 roku przyznał się do zamordowania 10 osób. Powiedział, że kolejną ofiarę już śledził i szykował się do zabójstwa. Dwa miesiące po rozpoczęciu procesu seryjny morderca został skazany na dziesięciokrotne dożywocie. Będzie mógł wyjść warunkowo po odsiedzeniu 175 lat.

Nie trafił na krzesło elektryczne tylko dlatego, że dziewięć lat wcześniej w stanie Kansas zawieszono wykonywanie kary śmierci. Według doniesień z 2017 roku Rader cierpi na raka jelita grubego.

Rader w drodze do więzienia, w którym spędzi resztę życia

Rader w drodze do więzienia, w którym spędzi resztę życia

Autor: Larry W. Smith

Źródło: Getty Images

Dziennikarze mają jeszcze jedną zagadkę - czy BTK Killer to Zodiak, inny słynny seryjny morderca? Ten drugi nigdy nie został schwytany. Przez lata nic nie robił sobie z policyjnej obławy, kiedy ta ścigała go za zabójstwa popełnione pod koniec lat 60. w północnej Kalifornii. Przyznawał się w informacjach przesyłanych do mediów do 37 zabójstw, choć oficjalnie przypisano mu jedynie 5.

Porównanie pisma Radera i nieuchwytnego Zodiaka pokazywało, że mogła to być ta sama osoba. Łączyły ich również zagadki wysyłane do mediów, w których przyznawali się do popełnienia zbrodni, a także podobna budowa ciała (Zodiaka opisały dwie ofiary, które cudem przeżyły atak mordercy).

- Jestem przekonana, że Rader to Zodiak. Podobieństw jest zbyt wiele - powiedziała dla "Daily Star" Kimberly McGath, emerytowana policjantka, która bada związki między dwoma seryjnymi mordercami. Wykazuje nawet, że wiele ze zbrodni Zodiaka popełnione zostało w miastach, gdzie stacjonowały amerykańskie wojska lotnicze.

- BTK Killer bez problemów mógł dostać się do jednej z baz, dokonać morderstwa i wrócić np. na Okinawę - mówiła McGath. Jako poszlaki wskazuje również podobieństwo w używaniu terminologii wojskowej czy zwrotów takich jak "konsternacja" lub "gloryfikacja", charakterystycznych dla kazań w kościołach luterańskich. Do tego BTK Killer i Zodiak używali podobnych sposobów na zabicie swoich ofiar.

Nic nie wskazuje jednak na to, aby tę tajemnicę udało się kiedykolwiek rozwiązać.

W 2014 roku pojawił się w kinach (produkcja niskobudżetowa, szybko trafiła na platformy cyfrowe do internetu) film nakręcony na podstawie opowieści Stephena Kinga pt. "Dobre małżeństwo". Znany pisarz sugerował się historią Radera.

Córka mordercy, Kerri Rawson, napisała nawet list do Kinga. Żądała, żeby zostawił jej rodzinę w spokoju i nie robił z jej ojca ważnej postaci. - Był potworem, zamordował 10 niewinnych osób i nie zasługuje na uwagę, a ty wykorzystujesz śmierć ofiar. Zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju, przeszliśmy już swoje i nie mamy zamiaru wracać do tej historii - napisała Rawson. King odpisał jej, również publicznie, że jej ojciec nie jest żadnym bohaterem w jego filmie, a główną bohaterką jest żona mordercy, więc nie ma się o co martwić.