Fotolia

Morderca ze Świnoujścia został trafiony za 424 razem, ale przez DNA brata. Gdybyśmy mieli pecha, to trzeba by było badać 13 tys. mężczyzn, a tu szczęście, bo trafiliśmy na próbkę jego brata - opowiada o badaniach DNA profesor Ryszard Pawłowski z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku.

Krzysztof Wójcik, Wirtualna Polska: Czy możliwa jest zbrodnia doskonała? Taka, gdy sprawca nie zostawia na miejscu żadnych śladów lub je minimalizuje?

Ryszard Pawłowski: Powiedziałbym inaczej. Nie tyle zbrodnia doskonała, co niedoskonali oficerowie i ludzie którzy zajmują się wykrywaniem spraw i zbieraniem śladów. Zgodnie ze słynną zasadą Locarda z 1928 r. zawsze i wszędzie coś po sobie zostawiamy. Każdy kontakt dwóch obiektów zawsze pozostawia ślad. Wszedł pan do pokoju i już pan zostawił po sobie mnóstwo śladów. Dotyka pan fotela, mówi pan do mnie. Powietrze wydostające się z płuc porywa drobinki śliny, które pozostają w miejscu przebywania, odzież ociera o ciało i ściera naskórek, który zawiera substancją potowo-tłuszczową bogatą w DNA.

Pamięta pan scenę z "Infiltracji" z Leonardo DiCaprio i Jackiem Nicholsonem, kiedy grający dobrego gliniarza Mark Wahlberg ubrany w jednorazowy kombinezon zabija skorumpowanego glinę – Matta Damona? Może w ten sposób dojdziemy do zbrodni doskonałej?

Wejście w takim kombinezonie byłoby bardzo podejrzane, a przestępcy zależy przecież na anonimowości. Pamiętajmy, że już po dokonaniu zbrodni trzeba coś z nim zrobić. Na kombinezonie jest mnóstwo śladów z miejsca przestępstwa ale i osoby która go nosiła. Taki pokrowiec ma np. ochraniacz na obuwie, poruszając się więc na miejscu zdarzenia nanosimy ślady z miejsca gdzie byliśmy. Wewnątrz kombinezonu zostawiamy natomiast swoje ślady. Niszcząc kombinezon ochronny ze śladami swoimi i z miejsca przestępstwa pozostawiamy swoje nowe ślady. Bystry policjant odtwarzając krok po kroku potencjalne działanie sprawcy po przestępstwie, jest w stanie ujawnić te nowe pozostawione podczas niszczenia starych. Jest to oczywiście trudniejsze zadanie niż w sytuacji bezpośredniego pozostawienia śladów na miejscu zdarzenia.

Czyli jedynie teoretycznie jest możliwa zbrodnia doskonała…

Obecność DNA podejrzanego na miejscu zdarzenia nie znaczy, że jest winny, a brak DNA nie znaczy, że jest niewinny. Są sytuacje, że DNA pojawia się przypadkowo, został po prostu przeniesiony przez inną osobę. Przywitałem się z panem, a potem pójdę i zapoluję na ofiarę używając np. młotka i na tym młotku pojawi się pański DNA. DNA stosunkowo łatwo przenosi się z obiektu na obiekt. Czasem nawet przez kilka obiektów. Była taka słynna sprawa w USA – wybitnego lekarza, absolwenta Harvardu, który został oskarżony o zabójstwo żony, bo na nożu znalezionym poza domem, na miejscu zbrodni było jego DNA. Postawiono mu zarzuty. Za zabójstwo groziła mu kara śmierci. Podczas procesu tłumaczył, że feralnego dnia rano wykąpał się i omyłkowo wytarł w ręcznik żony. Potem żona w swój, przenosząc obecne tam DNA męża na swoje ciało, w tym na policzki. Po wyjściu z domu została napadnięta przez bandytę. On przykładał ten nóż do policzków i szyi. Tym sposobem przeniósł jego DNA na brzeszczot noża. Sąd zarządził eksperyment sądowy na okoliczność czy jest możliwe takie przeniesienie DNA pomiędzy kilkoma obiektami. Okazało się, że tak.

Podsumowując: nie ma zbrodni doskonałej, są raczej niedoskonali śledczy. Niektóre ślady jak np. plamy krwi są zazwyczaj łatwe do ujawnienia, inne jak plamy śliny, moczu, wydzieliny z dróg rodnych czy nasienia mogą być wykryte w świetle UV. Ale np. zawsze pozostawione przez nas ślady substancji potowo-tłuszczowej pokrywającej całe nasze ciało są zupełnie niewidoczne i prawie brak jest metod ich uwidaczniania. W tych sytuacjach jedynie wyobraźnia i doświadczenie policjanta czy prokuratora podczas dokonywania oględzin miejsca przestępstwa może podpowiedzieć, gdzie mogą być ślady pozostawione przez sprawcę.

Jak długo ślady zawierające DNA mogą się utrzymać w danym miejscu?

Wszystko zależy od upływu czasu i warunków w danym miejscu. Jeśli mówimy o temperaturze pokojowej, to kontaktowe ślady DNA substancji potowo-tłuszczowej mogą przetrwać dziesiątki lat. Im wyższa temperatura i wyższa wilgotność, tym czas przetrwania się skraca.

Która zbrodnia najbardziej zapadła panu w pamięci?

Takich spraw jest kilka. Z jednej strony są takie, które zakończyły się pozytywnie dzięki świetnej współpracy prokuratora, policjanta i genetyka sądowego i nie ukrywajmy, czasami szczęściu, jak to w życiu bywa. Człowiek jest zadowolony, bo udało się je rozwiązać. Bo nauka pomogła w zidentyfikowaniu przestępcy, a później został osądzony i skazany dzięki zabranym niepodważalnym dowodom. Są też i takie sprawy, które pamięta się przez wiele lat, bo są w dalszym ciągu nierozwiązane, a wiemy w zasadzie o sprawcach prawie wszystko.

Do tej drugiej kategorii pewnie należy morderstwo w lesie w Gdańsku Oliwie Darii z lata 1995 roku, o którym wielokrotnie rozmawialiśmy…

Zgadza się. Gdy wydarzyła się ta zbrodnia mnie nie było w kraju, ale jak przyjechałem, to policjanci opowiedzieli mi o szczegółach tej bulwersującej zbrodni. Tłumaczyli, co udało się ustalić. Mówili o jakimś scyzoryku, który pozostał wbity w drzewo. Wtedy zapytałem, czy zmierzono wysokość, na której był wbity? Nie, a po co. Można przecież starać się oszacować wzrost sprawcy. Dlatego tak podkreślam rolę właściwego i kompletnego zebranie dowodów z miejsca zbrodni. Dobrze i szczegółowo przeprowadzone oględziny miejsca zdarzenia to połowa sukcesu. Niestety czasami ograniczenia natury finansowej ograniczają liczbę badanych śladów. Analizy laboratoryjne nie są tanie. Pełen profil DNA w zakresie cech autosomalnych kosztuje ok. 100 euro w Europie i ok. 100 dolarów w USA. W przypadku Darii przebadano wiele osób i nie ma trafienia, choć o sprawcy w sensie molekularnym wiemy już bardzo wiele.

Autor: Rafał Malko

Źródło: WP.PL

W przypadku Darii profil DNA mordercy jest znany z nasienia sprawcy. Może mamy do czynienia ze sprawcą, który tylko raz zaatakował, choć przecież przestępcy seksualni wracają do procederu?

Dobre pytanie. Przestępcy działający na tle seksualnym wracają do przestępstwa i dlatego gromadzi się ich profile w bazach na całym świecie. W bazach DNA powinni być przede wszystkim ci sprawcy, którzy wracają do przestępczego procederu: złodzieje, włamywacze i przestępcy na tle seksualnym. Umieszczanie profili zabójców w bazach DNA ma mniejsze znaczenie, bo zabójca seryjny zdarza się raz na wiele lat. Jakie znaczenie ma profil męża w bazie DNA, który po pijanemu zabił żonę w sprzeczce domowej poza dowodem w sądzie? Przeważnie nie miał wcześniej konfliktu z prawem, a po opuszczeniu więzienia po wielu latach też zapewne nie stanie się seryjnym zabójcą. Umieszczenie jego profilu w bazie da znacznie mniejszą szansę na ponowną jego identyfikację niż w przypadku gwałciciela, pedofila czy włamywacza. Morderca Darii teoretycznie powinien wrócić do procederu, ale tylko teoretycznie. Pytanie, czy był z Trójmiasta?

*Świadkowie w autobusie mówili o jakimś mężczyźnie lub mężczyznach… *

Przestępcy seksualni przeważnie nie działają we dwóch. Zwykle to jeden sprawca. Może w tym przypadku morderca był przyjezdny, albo z zagranicy. Polska baza DNA ma jedynie 50 tys. profili, a społeczeństwo 38,5 mln. Dla porównania podam, że 2,5 mln Słowenia ma 300 tys. profili w bazie. Nie wiem z czego to wynika. W bazie są m.in. profile genetyczne podejrzanych o popełnienie przestępstw ściganych z oskarżenia publicznego, poszukiwanych oraz profile osób, które pozostawiły ślady na miejscach przestępstw. Żadne laboratorium poza Komendą Główną Policji nie ma prawa przechowywać kompletów składających się z profilu DNA i nazwiska. To jest oczywiście z wiadomych powodów zakazane.

Co wiemy o zabójcy po badaniach DNA?

Badanie polimorficznych cech DNA jądrowego, używanych do identyfikacji osobniczej mówi niewiele. Płeć i szereg liczb, tyle. Te, które dotyczą wyglądu, są oparte na innych cechach DNA. Nie są badane rutynowo i mogą być obarczone dużym błędem. Np. jeden gen jest odpowiedzialny za rudy kolor włosów. Inne kolory włosów można również identyfikować, ale wymaga to analizy szeregu genów. Problem polega na tym, że gdyby teraz określono mój kolor włosów, okazałoby się, że jestem ciemnym brunetem, a jak widać to nieprawda. Moje włosy zmieniły się w wyniku procesu starzenia. Lepszym markerem jest natomiast kolor oczu. Badania DNA mogą odpowiedzieć, choć to opiera się tak jak w przypadku koloru włosów na prawdopodobieństwie – np. że kolor oczu z prawdopodobieństwem 85 proc. jest niebieski.

Takich cech można badać coraz więcej. W Nowym Jorku jest już firma komercyjna, która daje policji obraz człowieka na podstawie analizy DNA pozostawionego na miejscu przestępstwa. Pomimo, jak do tej pory, wielu ograniczeń tej metody, niektóre obrazy wyglądu przestępcy kreowane na podstawie badań DNA są zaskakująco trafne. Współczesna genetyka sądowa nie tylko pozwala przewidzieć kolor oczu, włosów, ale i piegi, kręcone włosy, wzrost, wiek czy typ sylwetki. Predykcję biogeograficznego pochodzenia sprawcy przestępstwa wykorzystywano już w wielu sprawach na świecie. W Europie po raz pierwszy podczas śledztwa dotyczącego zamachu terrorystycznego na kolej w Madrycie w 2004 r., w którym zginęło prawie 200 osób, a blisko 2000 zostało rannych. Badano DNA pozostawione na reklamówce zawierającej bombę, która na szczęście nie wybuchła. Na podstawie tego badania ustalono, że osoba, która pozostawiła ten ślad, pochodzi z Północnej Afryki. Potem okazało się, że terrorysta był z Algierii.

To znaczy, że coraz więcej możemy powiedzieć na temat człowieka po badaniach DNA…

To jedna z dziedzin genetyki sądowej, która rozwija się piekielnie szybko. Jest duży nacisk ze strony organów ścigania. Skoro mamy takie narządzie jak DNA, postarajmy się z niego wydobyć jak najwięcej. Żeby pokazać, jak wygląda człowiek na podstawie materiału genetycznego. Same geny jednak nie decydują. Na nasz wygląd ma też ogromny wpływ środowisko. Jest więc wypadkową udziału naszych genów i środowiska i stąd te błędy. Mówiłem o swoich włosach. O niektórych cechach wyglądu decyduje znacząco niewiele genów, a o innych bardzo duża. Szacuje się że np. na wzrost człowieka mają wpływ setki genów. Aktualnie dokonując predykcji koloru oczu i włosów bada się 23 cechy.

Druga gałąź, która cały czas prężnie się rozwija, to dział badania rodzajów substancji, biologicznych. Nowo stworzona dziedzina tzw. profilowania mRNA pozwala na identyfikację z ogromną czułością i swoistością rodzaju substancji biologicznej, czyli na podstawie badania innych markerów niż DNA możemy odpowiedzieć na pytanie jaki rodzaj śladu obecny jest na dowodzie rzeczowym. Np. od niedawna możemy wykryć obecność potu, wydzieliny z dróg rodnych, krwi miesiączkowej co do tej pory nie było możliwe do określenia z pewnością i przeogromną czułością. Zupełnie inne znaczenie będzie miał pana ślad kontaktowy pozostawiony na tym fotelu z DNA pokrywającego pana spodnie, a zupełnie inne, gdy źródłem pana DNA będzie krew bądź nasienie. W pierwszym przypadku śladu kontaktowego mógł pan tylko niewinnie siedzieć w tym miejscu, w przypadku krwi czy nasienia mechanizm powstania i znaczenie w procesie karnym śladu jest zupełnie inny. Sąd w większości spraw kompletnie inaczej podchodzi do związku takich dowodów z przestępstwem, biorąc pod uwagę w przypadku śladów kontaktowych przypadkowość ich powstania i brak tym samym ich związku z przestępstwem.

Autor: Rafał Malko

Źródło: WP.PL

Sprawą, którą na pewno świetnie pan pamięta mimo upływu lat jest historia gwałciciela i mordercy ze Świnoujścia.

To sprawa charakterystyczna i szczęśliwie zakończona, bo sprawca mógł być wśród 13 tysięcy mężczyzn ze Świnoujścia wytypowanych przez policję. W marcu 2000 roku zgwałcono i zamordowano 22-letnią dżudoczkę. W mieście zapanowała psychoza. Poszła wieść, że sprawca nie tylko gwałci, ale i zabija swoje ofiary. Niestety ofiary w większości przypadków były bardzo młode. Modus operandi wskazywało, że jest to jeden i ten sam mężczyzna. Jego twarzy nikt nie widział, bo atakował w kominiarce. Terroryzował, gwałcił i uciekał. Opisy sprawcy podawane przez ofiary i świadków były od Sasa do lasa. Bardzo się różniły. Badaliśmy DNA z chromosomu Y, który występuje tylko u mężczyzn. We wszystkich profilach otrzymaliśmy identyczne wyniki, więc wiedzieliśmy z bardzo dużym prawdopodobieństwem, że chodzi o tego samego sprawcę. Wtedy policjanci podjęli decyzję, o polowaniu na sprawcę z użyciem DNA. Wytypowali 13 tys. mężczyzn i zaczęli nam podsyłać próbki do celów eliminacyjnych. Początkowo krew, a potem wymazy z jamy ustnej. My porównywaliśmy je do profilu sprawcy. Kolejne osoby do pobrania DNA typowano nie alfabetycznie, ale według kryterium konfliktu tej osoby z prawem. Byli to np. mężczyźni karani już za przestępstwa na tle seksualnym, pedofile, a nawet podglądacze.

Przy której próbce trafiliście?

Pamiętam jak dziś. 422 próbki wykluczały sprawstwo osób, od których je pobrano. Natomiast próbka numer 423 miała profil z chromosomu Y identyczny jak prawdziwy zabójca. Pierwsze badanie wskazywało więc, że mamy gwałciciela i mordercę, ale dla pełnego obrazu trzeba jeszcze sprawdzić inne cechy DNA. Np. ten autosomalny dziedziczony od obojga rodziców i tu, ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, pojawiło się wykluczenie. Profile są różne. Zaczęliśmy szczegółowo analizować profile prawdziwego zabójcy i gwałciciela oraz podejrzanego nr 423, okazało się że te autosomalne mają po jednej wspólne cesze, a więc mogą to być osoby bardzo blisko ze sobą spokrewnione w relacji ojciec-syn, albo brat-brat. Przekazaliśmy te informacje prokuraturze i policja zainteresowała się jego rodziną. Ojciec został wykluczony, bo od wielu lat nie żył, ale "nr 423” miał brata.

Żył na bakier z prawem i był w posiadaniu broni. Generalnie dziwny człowiek. Od tej pory zaczęli go pilnować dzień i noc. Wtedy zażądano od nas 100 proc. dowodu z badań genetycznych, że prawdziwym zabójcą i gwałcicielem jest brat "423". On ma paszport, wsiądzie na prom i ucieknie na koniec świata i będziemy go ścigać przez następnych 20 lat. Powiedziałem policji, że aby nabrać pewności, że to brat "423", powinniśmy zbadać np. niedopałek papierosa z jego śliną, ale okazało się, że on nie pali. W końcu zaproponowałem, żeby podejrzewanego zatrzymać do kontroli trzeźwości. Niech dmuchnie w alkomat, a my zbadamy ustnik alkomatu. Policjanci się bronili, bo miał zatrzymane prawo jazdy i nie wiedzieli, co mieliby powiedzieć podczas kontroli drogowej. W końcu się zgodzili. Zatrzymali go nie pytając o dokumenty i prosząc jedynie aby dmuchnął w alkomat. Dmuchnął. Na szczęście, okazało się, że był trzeźwy. Końcówka alkomatu jechała do nas na sygnale.

Pamiętam, że do drugiej w nocy jeszcze tego samego dnia badaliśmy ślinę na ustniku. Było to badanie na super cito. Późno w nocy obserwowaliśmy ekran komputera sekwenatora DNA. Czekaliśmy w napięciu, czy liczba i rodzaj pików DNA na sekwenatorze będzie zgadzała się z tymi ze śladów DNA. Zgadzały się. Tomasz W. trafiony jako 424 próbka, ale przez DNA brata. Gdybyśmy mieli pecha, to trzeba by było badać nawet 13 tys. mężczyzn, a tu szczęśliwie trafiliśmy na próbkę jego brata już za 423 razem. Nawiasem mówiąc, historia Tomasza W. miała kontynuację. Udało się bowiem wykazać, badając materiał dowodowy w postaci jednego włosa i śladów za paznokciami zamordowanej celniczki w Świnoujściu w 1996 roku, że pozostawił je Tomasz W. Ponowny proces w Sądzie Okręgowym w Szczecinie i drugie dożywocie dla Tomasza W. Tym razem z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po minimum 50 latach.

*W sprawach trójmiejskich morderstw dziewczyn zabrakło szczęścia. Nadal nie ujęto mordercy Darii z 1995 roku i Izy, która zginęła latem 2011 roku w Gdyni. *

W sprawie Izy przebadaliśmy DNA kilkaset osób i na razie nie udało się trafić. Nie ma efektów. Trzeba mieć szczęście. Nie zawsze to się udaje. Czasem los płata figle. W przypadku Darii trudno powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Wiemy, że biegała sama po lesie. Jeśli to był ktoś przypadkowy, to znalezienie takiej osoby jest niezmiernie trudne. Może ktoś przyjezdny, a nie daj Boże z zagranicy.

To jedynie najbardziej medialne historie…

Takich spraw jest dużo więcej. Policjanci z Archiwum X cały czas pracują. Przywożą materiały porównawcze do celów eliminacyjnych. Te stare profile są poszerzane. Bardzo wiele spraw umarło naturalnie. Np. na miejscu zdarzenia znaleziono niedopałek papierosa. Na 100 proc. należał do sprawcy. Jednak wiele lat temu cały materiał biologiczny został zużyty do badań klasycznych (np. ustalenie grupy krwi AB0), żeby ustalić grupę krwi trzeba było wyciąć wszystko. Czasami wracamy do testów mających wykryć obecność nasienia. Np. bibułki wklejone gdzieś w aktach sprzed 20 lat poddajemy badaniom na obecność DNA. Jednak w większości spraw dowody do badań zostały uprzednio zużyte.

Co się dzieje ze śladem odkrytym na miejscu przestępstwa? Policja zabezpiecza na przykład krew i…

Na miejscu policja ujawnia i zabezpiecza ślady, wpisuje je też do protokołu oględzin. Zabezpieczone ślady trafiają następnie do laboratorium. Są wstępnie opisywane, a dopiero potem zaczyna się proces prawdziwej identyfikacji – odpowiedź na pytanie, czy to rzeczywiście krew. Badanie odbywa się poprzez takie markery jak hemoglobina, która jest charakterystyczna dla krwi.

Gorzej, kiedy śladów nie widać. Weźmy na przykład pokój, w którym dokonano zbrodni, ale sprawca miał czas aby zmyć krew, a potem przemalował ścianę. Ślady krwi zakrył farbą. Obecnie używa się metod niezmiernie czułych. Np. metoda z luminolem. Pozwala wykryć znikome ilości – krew w rozcieńczeniu jeden do miliona nawet po wielu latach.

Autor: Rafał Malko

Źródło: WP.PL

Tak było w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, gdzie po wielu latach znaleziono ślady krwi. Co dziś jeszcze możemy potwierdzić?

Obecnie, jak wspominałem, dzięki metodzie profilowania mRNA możemy ze stuprocentową pewnością potwierdzić obecność śliny czy określić, że mamy do czynienia wydzieliną z dróg rodnych. To ważne na przykład w przypadku gwałtu, gdy sprawca zostanie zatrzymany krótko po zdarzeniu i ma na swoim ciele ślady pokrzywdzonej.

Panie profesorze. Pierwszy raz rozmawialiśmy o DNA prawie dwadzieścia lat temu. Proszę powiedzieć, jak w tym czasie zmieniły się badania?

W ostatnich dwudziestu latach szczególnie rozwinęły się badania predykcji wyglądu sprawcy, wykrywania w zasadzie każdego rodzaju substancji biologicznych i badania DNA występującego w bardzo małych ilościach oraz DNA silnie zdegradowanego.

Przypomnę, że zaczęliśmy stosować profilowanie DNA w śladach dokładnie dwadzieścia pięć lat temu. Pierwszą opinię z użyciem techniki PCR do namnażania DNA wydaliśmy w grudniu 1992 roku. Była to identyfikacja NN noworodka znalezionego na wysypisku. DNA izolowaliśmy z mięśni noworodka, a następnie porównywaliśmy do profilu domniemanych rodziców.

Później pojawiły się coraz czulsze metody pozwalające na uzyskanie profilu DNA nawet z jednej komórki i z coraz krótszych fragmentów. Jest to ważne z tego powodu, że w zgniłym materiale DNA zachowuje się tylko w krótkich fragmentach i zazwyczaj w bardzo małej ilości w przeciwieństwie do świeżego, gdzie DNA nie jest zdegradowany i można namnażać jego dowolne fragmenty. Zasada jest taka, że im dłuższy fragment DNA to mniejsze prawdopodobieństwo, że zachowa się w całości w śladzie. Chodziło o to, żeby znaleźć takie markery DNA, aby można było ustalić profil z jak najkrótszych fragmentów.

W niektórych przypadkach tylko taka identyfikacja może być stosowana. Na przykład przy identyfikacji ofiar zamachu na World Trade Center. Tam klasyczne metody profilowania DNA, jak w przypadku morderstwa Darii nie dałyby efektu. W Ground Zero panowała temperatura ponad 1100 st. Celsjusza, która powodowała bardzo silną destrukcję DNA. Trzeba było badać tzw struktury typu SNP (single-nucleotide polymorphism – dop. red.). Bardzo krótkie fragmenty, które charakteryzują się różnymi nukleotydami (elementy strukturalne budujące DNA) w jednym, określonym miejscu naszego DNA. Nawiasem mówiąc jak podano w ubiegłym roku takich miejsc typu SNP pozwalających odróżnić od siebie dwie przypadkowe osoby jest w naszym DNA ponad 7 milionów.

Nauka daje możliwość zbadania szczątków, które podlegały tak wysokiej temperaturze?

Można ustalić, ale nie we wszystkich przypadkach. DNA jest generalnie odporne na działanie wysokich temperatur. Jednak wielu szczątków z zamachu na World Trade Center do tej pory nie zidentyfikowano. Niektóre z nich nie dają wiarygodnych profili, inne bardzo silnie zdegradowane nie dają ich wcale.

Po kremacji ciała?

Nie, to już za wysoka temperatura. W przypadku zupełnego spopielenia nie uzyskuje się profilu DNA, bo ulega całkowitemu zniszczeniu. W mojej opinii przed kremacją zawsze powinno się zabezpieczać jakieś fragmenty ciała, tak profilaktycznie, na zapas, w celu wyizolowania DNA. Ta procedura jest tania. Np. może zdarzyć się niespodziewana historia. Przykładowo zjawia się jegomość, który mówi, że jest nieślubnym dzieckiem tego pana i należy mu się część majątku. Oczywiście to ekstremalna sytuacja, ale jednak możliwa.

No ale przecież po zmarłym zostają ubrania…

Chyba, że bielizna, obuwie, rękawiczki albo wielokrotnie noszony krawat. Z takich rzeczy możemy pobrać ślady do badania i uzyskamy materiał. Gorzej, jeśli były prane. Wtedy zależy, w jakiej temperaturze. Zwykłem pokazywać studentom koszulkę z krwią i tę samą po pięciu praniach w temperaturze 60 st. Celsjusza. Po użyciu luminalu, mimo tych pięciu prań, widać ślady krwi. To pokazuje skuteczność proszków do prania i ogromną czułość niektórych testów laboratoryjnych. Pięciokrotne wypranie w 90 st. C usunęłoby całą krew i nic nie można by wykryć.

W jakim kierunku rozwiną się badania DNA?

Na pewno w stronę pełnego sekcjonowania całego genomu na podstawie bardzo małej ilości śladu. Zresztą niektóre bogate laboratoria już to robią. Daje to możliwość wskazania ze stuprocentową pewnością konkretnej osoby.

Będą też szeroko stosowane metody identyfikacji nie tylko DNA człowieka, ale i różnych mikroorganizmów czy roślin. Nasze dłonie są pokryte różnymi bakteriami. Mówi się, że każdy z nas ma charakterystyczny profil mikrobiologiczny. Jak czegoś dotykam, zostawiam tam swoje ślady profilu mikrobiologicznego. Możliwa będzie identyfikacja wszystkich roślin i zwierząt w oparciu o ich profil DNA. Teraz już można identyfikować praktycznie każde zwierzę badając DNA mitochondrialny. Pełna identyfikacja roślin to już kwestia przyszłości. Widzę też potencjał w badaniu śladów niekoniecznie pochodzących od człowieka, ale pokazujących, że był na miejscu zbrodni, bo coś znalazło się na jego ubraniu. Był w tym miejscu bo na butach są identyczne profile roślin, zwierząt czy bakterii zgodne z tymi które były na miejscu przestępstwa.

Zdecydowanie też zwiększy się dokładność profilowania wyglądu sprawcy na podstawie badania jego DNA. Dojdą nowe cechy wyglądu, do tej pory nie badane z różnych powodów. Zwiększanie czułości metod badania prowadzi do wykrywania coraz większej liczby mieszanych profili, które są trudne albo czasami niemożliwe do wiarygodnej interpretacji. Co z tego, że powiemy sądowi, że DNA oskarżonego może być w badanej mieszaninie, kiedy nie możemy wiarygodnie ocenić mocy dowodu, czyli podać, na ile obecność jego cech w tej mieszaninie może jest dziełem przypadku. Rozwiązanie tych problemów wymagać będzie nowych metod i narzędzi w tym informatycznych, a może zupełnie nowego spojrzenia na ślad przed izolacją z niego DNA, np. poprzez zastosowania nowych taktyk rozdzielania materiału biologicznego różnych osób jeszcze przed profilowanie DNA. Jestem pewien, że czeka nas w najbliższych latach jeszcze wiele zaskakujących odkryć i zastosowań nowych metod i technologii w tej dziedzinie.

Autor: Rafał Malko

Źródło: WP.PL

*Prof. dr hab. Ryszard Pawłowski - * kierownik Pracowni Biologii i Genetyki Sądowej ZMS GUMed. Ekspert z ramienia Unii Europejskiej do oceny wdrażania nauki medycyny sądowej w Macedonii. W 2010 zidentyfikował przez badania genetyczne wielokrotnego gwałciciela i zabójcy z terenu Świnoujścia oraz wielu innych poszukiwanych przestępców. Twórca pracowni badań DNA na AMG i Instytucie Ekspertyz Sadowych w Krakowie. W 2011 r. nominowany do tytułu "Człowiek Roku". Był stypendystą Fundacji Humboldta w Instytucie Medycyny Sądowej w Muenster w Niemczech. Jako pierwszy w Europie Wschodniej zastosował profilowanie DNA ("DNA manhunt"), co doprowadziło do identyfikacji wielokrotnego gwałciciela i zabójcy ze Świnoujścia.