Ted Bundy. Seryjny morderca kobiet, Netflix
4 stycznia
Tamtej nocy 1974 r. Ted Bundy atakuje 18-letnią Karen Spark w jej własnym łóżku. Wyciąga z niego metalowy pręt i bije nim w głowę dziewczynę. Nazajutrz koledzy Karen znajdują ją z tymże prętem wbitym w jej pochwę. 18-latka jakimś cudem przeżyła, niestety uszkodzenia mózgu i narządów wewnętrznych były nieodwracalne.
Cześć Ted,
Okazało się, że kobiet, które chcą się z Tobą zaprzyjaźnić, a może liczą na głębszą znajomość, jest więcej. Ale tylko ja wierzę, że jesteś niewinny. Bo tak – wierzę. Ja po prostu wiem, że ty nie mogłeś zrobić tej dziewczynie tego wszystkiego, co o Tobie wypisują. Nie wierzę, że jej….
Nie wierzę, że dusiłeś tamte dziewczyny, a kiedy ta była już wpół martwa, gwałciłeś ją. Czytałam, że w chwili, gdy brała ostatnie hausty powietrza, przywracałeś ją do życia tylko po to, by znów chwycić za gardło. I znów zgwałcić. Nie wierzę, że kiedy już miałeś dość, brałeś do ręki łom i roztrzaskiwałeś czaszkę dziewczyny. Najbardziej przeraża mnie jednak to, że gdy już dokonałeś mordu, odcinałeś głowę jeszcze ciepłym zwłokom. A potem do nich wracałeś, nakładałeś makijaż i uprawiałeś z nimi seks, dopóki nie zaczęły się rozkładać. Nazwali Cię “personifikacją bezdusznego, absolutnego zła”.
Ale wiesz co? Nawet, jeśli to prawda, to mam nadzieję, że mi o tym opowiesz. Staram się o widzenie z Tobą. Tylko błagam, jak się uda, to nie opowiadaj mi już o Diane, o jej bogatych rodzicach i jej superszybkim aucie. To przeszłość, rozumiesz? Ona cię nie chciała. A ja chcę cię poznać. Nie mam superwozu, nie mam góry pieniędzy. Ale ja nigdy nie potraktuję Cię tak jak ona – bezdusznie, z góry, jakbyś był nikim. Nie jesteś nikim, jesteś ciekawym człowiekiem. Słuchaj, przyciemniłam ostatnio włosy, jestem teraz brunetką, zobacz na zdjęciu.
Wydaje mi się, że za Tobą tęsknię.
Caroline.
1 lutego
Tego dnia w 1974 roku policja odbiera zgłoszenie zaginięcia 21-letniej Lyndy Ann Healy. Uwagę zwraca posłane w jej pokoju łóżko. Kołdra przykrywa zakrwawione prześcieradło. Dwa lata później ktoś znajdzie czaszkę dziewczyny na tzw. cmentarzu Bundy'ego, gdzie "pochował" szczątki jeszcze 4 innych ofiar.
Drogi Tedzie,
To znowu ja, Caroline. Wiesz, byłam ostatnio z przyjaciółką na zakupach i powiedziałam, że do Ciebie piszę. A ona mi na to: po co piszesz do tego świra? Życie ci niemiłe? Przecież on zamordował…ile tam w gazecie piszą? 30 kobiet?
Wiesz, co jej odpowiedziałam? Że gdybym miała chłopaka zabójcę, to byłoby chociaż trochę ekscytujące. To jak rosyjska ruletka - nigdy nie wiesz, kiedy będzie twoja kolej. "On może mnie zabić" - ta myśl dodaje relacji ostrości. Naszej by dodała, prawda? Czy mogę mówić o jakiejś „naszej relacji”, czy zbyt się pospieszyłam? Bo wiesz, jeśli to prawda, co o Tobie piszą, to jesteś jeszcze ciekawszym człowiekiem, niż myślałam.
Na koniec przyznam się, że czuję całą sobą Twoją izolację, Twoje uwięzienie i samotność. Parę dni temu wyobraziłam sobie, że jestem na Twoim miejscu i nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Miałam wrażenie, że się uduszę...
Caroline
12 marca
Znika 19-letnia studentka Donna Gail Manson. Przyjaciele nie martwią się, bo wiedzą, że lubi od czasu do czasu zmienić otoczenie i nikomu o tym nie mówić. 6 dni później policja rozpoczyna poszukiwania. Bundy w więzieniu przyznaje się do zamordowania Donny.
Cześć Teddy!
Słuchaj, wiesz, co ta kretynka moja przyjaciółka zrobiła? Powiedziała, że to, co się ze mną dzieje, to hybristofilia. Podobno psychiatrzy określają tak to, że ty, który niby zabiłeś te wszystkie dziewczyny, jesteś dla mnie atrakcyjny seksualnie. Podobno tacy jak ty często dostają od kobiet listy miłosne lub seksowną bieliznę.
Czy to, co ja do Ciebie piszę, to są listy miłosne? Bieliznę mogę Ci wysłać, jeśli tylko chcesz… ale nie zrobiłbyś mi krzywdy, tak, jak pisze ta idiotka Isenberg? Bo ona napisała takie coś "Kobiety, które kochają mężczyzn, którzy zabijają", i pisze w tej książce, że kobiety, które pokochały takich gości, jak ty, często były wykorzystywane seksualnie . Ty byś mi nic nie zrobił, prawda?
Wiesz, podoba mi się, że jesteś taki nieśmiały w swoich listach. Ale napisz coś więcej.
Tęsknię.
C.
28 czerwca
1975 rok, 15-letnia Susan Curtis rozpływa się w powietrzu. Bundy wskazuje miejsce, gdzie ją zakopał. Policja nie znajduje jednak jej ciała.
Drogi Tedzie,
W telewizji mówią o tobie straszne rzeczy, od których cierpnie mi skóra. Słyszę, że po zabiciu tych wszystkich kobiet, potrafiłeś zgwałcić ich zwłoki, a potem odcinać im głowy piłą do metalu. Na tym miałeś nie kończyć - zabierałeś je do mieszkania i stawiałeś jak pamiątkę.
Trudno mi w to wszystko uwierzyć. Jeśli nawet to prawda, i tak jestem po Twojej stronie. Po stronie Teda. Oddzielam go od Bundy’ego, który stoi za tymi okropnościami. Bundy ma szalony wzrok, Ty - gdy patrzę w nie na zdjęciach - masz oczy anioła. Ted nie skrzywdziłby muchy.
Diane, twoja pierwsza miłość, opowiadała, jaki byłeś jej oddany. Mówiła, że naprawdę ją kochałeś. Ale ona nie potrafiła przyjąć twojego uczucia tak, jak na to zasługiwałeś. Ja nigdy nie odcięłabym się od Ciebie -– nieważne, jaką uczelnię prawniczą skończyłeś i ile masz w portfelu.
Nie oczekiwałabym też – i nie oczekuję - od Ciebie drogich prezentów. Najdroższy byłby dla mnie czas, który mi poświęcasz. Nie musiałbyś sprzątać, prać, gotować czy wyrzucać śmieci. Wystarczyłoby, że jesteś. Całymi dniami mogłabym cię słuchać. Wiem, że potrafiłeś hipnotyzować ludzi swoimi słowami. Nawet ta niewarta Ciebie Diane musiała przyznać, że miałeś gadane.
PS. Mam nadzieję, że wkrótce spotkamy się w cztery oczy. Wysłałam kolejną prośbę o widzenie z Tobą. Czekam na odpowiedź. Tymczasem odliczam dni do kolejnego posiedzenia. Założę kolczyki-koła i rozpuszczę włosy. Wiem, że tak lubisz.
Twoja C.
15 stycznia
1978 r., ginie 21-letnia Margaret Elizabeth Bowman. Bundy uderza w jej czaszkę, gdy śpi. Morderca jednocześnie owija szyję nylonową pończochą i ciągnie z taką siłą, że niemal łamie dziewczynie kark.
Drogi Tedzie,
Dowiaduję się o tobie coraz więcej i więcej. Mam wrażenie, że dobrze cię znam. Zabawne, zwłaszcza, że wciąż się nie widzieliśmy. Musisz wiedzieć, że ani przez chwilę w Ciebie nie zwątpiłam. Psychiatra obrony Dorothy spędziła wiele godzin, próbując zrozumieć twój piękny umysł.
Dorothy O. Lewis, psychiatra z New York University Medical Center, zdiagnozowała u Ciebie chorobę afektywną dwubiegunową. Potem uznała Cię za możliwy przypadek wielokrotnej osobowości. Nie zgodziłeś się z tym. Mówiłeś za to, że nie czujesz empatii ani miłości.
Podczas badania dr Lewis również wysunęła teorię, że możesz mieć problem ze swoim zdrowiem fizycznym, być może z zaburzeniem neurologicznym, które wpłynęło na Twoje zdrowie psychiczne i zdolność do normalnego zachowania i życia.
Była jednak pewna, że w Twoim mózgu jest coś wyjątkowego, co doprowadziło do tego, co mówiła: "Chemia jego mózgu różni się od normalnej, może to nawet wina guza, który zablokował u niego empatię".
Wiem, że obserwacje Lewis były wystarczające, aby odroczyć Twoją egzekucję zaledwie kilka godzin przed tym, jak miałeś usiąść na krześle elektrycznym w 1986 r. Nastąpiła seria odwołań i spotkań, które od lat skutecznie wyrywają Cię ze szponów śmierci. Wiem, że kiedy umrzesz, w Twoim mózgu nie będzie niczego, co tłumaczyłoby Twoje zbrodnie.
Potrafię sobie wyobrazić Ciebie jako niewinnego chłopca, syna samotnej kobiety, któremu trafił się dziadek-sadysta. Nie rozumiem jak mógł robić Ci krzywdę! Najpierw uwziął się na Twoją matkę, regularnie gwałcąc… Niedobrze mi na myśl, że mógłbyś być jego dzieckiem. Przecież nie masz z nim nic wspólnego. Twój dziadek miał gwałtowny temperament, potrafił kopać psy i łapać za ogon koty, które znalazły się w zasięgu jego wzroku. Cała dzielnica w Filadelfii usuwała się mu z drogi, drżąc ze strachu.
Wyobrażam sobie, jak musiałeś cierpieć, żyjąc z takim psychopatą pod jednym dachem. Ciągle oglądał pornografię, a babcia mu na to pozwalała. Czemu się dziwić? W końcu leczono jej psychozę wstrząsami elektrycznymi. Dorothy twierdzi, że w rzeczywistości to ona, babcia, Cię urodziła i że przejąłeś po niej chorobę.
Strasznie Ci współczuję.
Całuję,
Caroline
14 lipca
14 lipca 1974 r. pod ziemię zapada się 19-letnia Denise Marie Naslund. Ted podchodzi do niej w parku, gdzie odpoczywa ze znajomymi i prosi, by pomogła zanieść mu coś do auta. Niedługo później pracownicy natrafiają na ciało Denise. Znajdują też zwłoki 4 innych ofiar.
Ted,
Jak mogłeś mi to zrobić?! Miesiące korespondencji, w której udowodniłam Ci, że jestem Ciebie godna i tylko JA naprawdę Cię rozumiem… A tu nagle ŚLUB?! Co może zaoferować Ci dwukrotna rozwódka i matka dwójki dzieci? Ok, macie wspólną przeszłość. Jako pierwsza zagadała Cię w Departamencie Służb Ratunkowych. Było lato. To sprzyja romansom.
Natychmiast Cię polubiła. Spodobała się jej Twoja nieporadność. Wcale jej się nie dziwię. Wyróżniałeś się pośród tych obleśnych gachów, z którymi dzień w dzień musiała się męczyć. Ale przyznaj, gdyby tak Ci się podobała, od razu zacząłbyś się z nią spotykać. Rzuciłbyś dla niej Elizabeth. Tę bogatą, dzieciatą mormonkę, która chciała od Ciebie Bóg wie czego.
Carol Anne polowała na Ciebie 5 lat. Myślę, że związałeś się z nią z litości. Ze mną by tak nie było. Jedyne za co ją szanuję, to to, że stoi przy Tobie i Ci wierzy. Powiedzmy, że Cię zna i rzeczywiście jest w Tobie zakochana. Do tego stopnia, że uznałeś: A, wezmę z nią ten ślub. Czuję jednak, że zrobiłeś to, bo jesteś chwilowo za kratami.
Nie denerwuj się na mnie za to, co Ci napisałam. Poczekam, aż zrozumiesz, że Carol Anne to nie ja. Zobaczysz. Odwróci się od Ciebie.
PS. Mam nadzieję, że wcale nie spodziewasz się z nią dziecka…
Ściskam Cię,
Caroline
18 października
18 października 1974 r. Melissa Anne Smith, 17-letnia córka komendanta policji Midvale w Utah, nie wraca do domu po odwiedzinach u koleżanki. 9 dni później zostaje znaleziona martwa – jest naga. Bundy dusił ją i gwałcił. Na koniec rozbił jej czaszkę tępym przedmiotem.
Mój Tedzie,
Jest coś w Twoich oczach. Smutek. Samotność. Nie mogę Ci się oprzeć. Myślę, że jesteś tym jedynym. Nasz związek byłby porywającym, niekończącym się rollercoasterem, w którym nie ma nic prostego ani zwyczajnego.
Dlatego nieważne, że się przyznałeś do tego, że włamałeś się do mieszkania tej dziennikarki. Nieważne, że się przyznałeś, że ją związałeś i udusiłeś. Że wszędzie była krew. Nie mają znaczenia gwałty na tych kolejnych dziewczynach. Ich rozbite głowy. Ich cierpiący rodzice. Owszem, miały przed sobą całe życie, ale sprowokowały Cię.
Pierwsza była Stephanie. Mówiła, że byłeś dla niej niewystarczająco dobry. Nie dziwię się, że straciłeś nad sobą panowanie. W tak nieładny sposób Cię rzuciła – przestała się do Ciebie odzywać. Jak gdyby nigdy nic. Poczułeś przy nich to, co, mam nadzieję, że nie poczułbyś przy mnie - narastające pragnienie zrobienia krzywdy. Dokładnie tak powiedziałeś temu dziennikarzowi, który nagrywał wasze rozmowy, a potem dał do posłuchania całemu światu. Te wszystkie brunetki przypominały Ci Stephanie. Mnie byś nie zabił. Ja to po prostu wiem.
Ale teraz zazdroszczę im, że po śmierci myłeś ich włosy, robiłeś piękny makijaż, a potem uprawiałeś z nimi seks. Powiedziałeś: "Kiedy ciężko pracujesz, aby coś zrobić dobrze, nie chcesz o tym zapomnieć".
Teraz myślę, że gdybyś mnie poprosił, poświęciłabym swoje życie bez wahania. Twoje wyznanie dziś nie łamie mi serca tak jak złamało Carol Anne. Zabrała Twoją córeczkę Rosę i ukryła się gdzieś jak szczur. Uprzedzałam Cię, że to zrobi. No cóż. Ja będę przy Tobie do końca. Wymyślili dla Ciebie śmierć na krześle elektrycznym.
Zadadzą Ci ból, którego Ty nie sprawiłeś Lyndzie Ann, Donnie Gail, Susan Elaine, Robercie “Kathy”, Brendzie Carol, Georgann, Janice Ann czy Denise. Myślę, że miały piękną śmierć. Na zawsze pozostały młode i piękne. Ostatnim, co widziały była twoja przystojna twarz. Twarz anioła.
I możesz mieć pewność, że będziesz nieśmiertelny. Twoja legenda przetrwa dekady. Zrobią o Tobie film.
Dlatego nie chcę pisać: Żegnaj. Napiszę: Do zobaczenia. Wiedz, że byłam Ci najwierniejsza.
Jestem Twoja
Kim jesteś?
Aha, i jeszcze jedno, Ted. To będzie mój najdłuższy list.
Nie jesteś tylko Tedem. Jesteś Andersem Breivikiem, jesteś Richardem Ramirezem, jesteś Tedem Bundym, jesteś Jeffreyem Dahmerem i Charlesem Mansonem. Jesteś adresatem uczuć - i listów - setek kobiet. Łączy was wszystkich jedno: siedzicie w więzieniu za najstraszliwsze przestępstwa – wielokrotne morderstwa, okrutne gwałty.
Kanwą większości listów, które do was napisałam, jest historia amerykańskiego seryjnego mordercy, pokazana w dokumencie Netflixa "Taśmy Teda Bundy’ego".Niektóre zwroty, wyznania, sformułowania zaczerpnęłam wprost z tej korespondencji.
Dlaczego Cindy Haden pisała do ciebie, Ramirez, że jesteś jej jedyną, prawdziwą miłością i pojawiała się w sądzie, trzymając w dłoniach talerz babeczek z wyznaniem "Kocham Cię"? Kim była? Dlaczego, Anders, "Victoria" uważa cię za swoją drugą połówkę i zwraca się do Ciebie "Mój Najdroższy"? Dlaczego w ogóle pisały do potworów w ludzkiej skórze?
Sprawdziłam, Ted. Kobiety, które ciągnie do zabójców - zwłaszcza seryjnych morderców – są w przedziale wiekowym 30-40 lat. Chociaż ich motywy, by angażować się w taką relację z pasją, różnią się, to wszystkie łączy silna potrzeba ochrony w związku. Niektóre uważają, że ich uwięziony obiekt westchnień jest winny, ale inne są przekonane, że ukochany muchy by nie skrzywdził - pomimo wyraźnych dowodów na to, że jest inaczej.
Psychiatrzy dzielą hibrystofilki na trzy kategorie - kobiety, które uważają, że ich miłość odmieni skazańca, kobiety widzące w zabójcy zranione dziecko, któremu tylko one mogą pomóc i kobiety, dla których znajomość z psychopatycznym przestępcą jest furtką do kariery w mediach.
W psychiatrii uważa się, że mają słabą psychikę, są bezradne albo występuje u nich bardzo rzadka dewiacja seksualna z tego samego spektrum, co m.in. asfiksjofilia (seks z niebezpiecznym duszeniem), raptofilia (rozkosz osiągana przez gwałt), akrotomofilia (podniecenie seksualne wzbudza partner z amputowaną kończyną), emetofilia (podniecenie wywołują wymioty, swoje lub partnera) i skatologia telefoniczna (preferowanie seksu przez telefon) ["Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci" Lindy Polman, Wydawnictwo Czarne].
Niektórzy specjaliści próbują wyjaśnić tę "chorobę" zjawiskiem przeniesienia. "Kobiety przesiąkają, nasycają się częścią brutalnych mężczyzn, dzięki czemu czują się silniejsze i pobudzone". Jeszcze inni porównują hibrystofilki do samic szympansów, wybierających sobie większych i agresywnych partnerów. Bo po pierwsze je obronią, a po drugie: przedłużą gatunek.
Laleczki skazańców
Co one na to? Denerwują się, gdy wrzuca się do jednego worka z napisem "hibrystofilia". W USA istnieje podział na: "flakes", czyli "głupie blondynki", "amatorki", którym wydaje się, że wiedzą jak uratować skazańca, "naiwniaczki", pozwalające się wykorzystywać, "MWI hoppers" – zmieniające więźniów jak rękawiczki oraz "laski gwiazd". Te ostatnie dobrze znasz, mój Tedzie. Zna je też Anders. Polują na takich jak Wy.
Ted, wiem, że dostałeś od nich dziesiątki listów i że w sądzie musieli wręcz barykadować przed nimi drzwi. Ale tamte głupie gęsi miały ograniczone pole manewru. W książce "Laleczki skazańców" czytam, że prawdziwy atak hibrystofilek nastąpił wraz z rozwinięciem internetu. Błyskawicznie zaczęły powstawać dedykowane im strony. Adresy brzmiały: prisonpenpals.com, meet-an-inmate.com czy writeaprisoner.com. Ich administratorzy pośredniczyli między tymi za kratkami a tymi na wolności. Wszystko w imię miłości. Tysiące więźniów wysyłały listy swoich najlepszych cech oraz zdjęcia z pokoju odwiedzin. Część wolała dzielić się fotką z czasów, gdy byli porządnymi obywatelami. Niektórzy korzystali z Photoshopa, by uatrakcyjnić profil.
"Jose z celi śmierci w Teksasie pisze (…): "Najgorsze, co się może przytrafić człowiekowi, to samotność, ja nigdy niczego innego nie znałem". Wystarczy kliknąć dwa-trzy razy, żeby dowiedzieć się, że to samotne indywiduum zgwałciło i zarżnęło nożem 68-letnią wdowę z 4-letnią wnuczką" – pisze autor "Laleczek skazańców". A Ty, Ted, co byś napisał?
Kiedy kobiety wiążą się z takimi jak Ty, zakochaną parę określa się MWI, czyli Met While Incarcerated (Poznani w trakcie odsiadki). Najczęściej jednak panie zainteresowane są skazanymi na śmierć. Kiedy dostaną odpowiedź, dzielą się swoim szczęściem z podobnymi sobie. We władzach więziennych budzą raczej irytację. W jednym z amerykańskich stanów, Arizonie groupies morderców spotykały się na kawie. Władze tamtejszego więzienia powiedziały "dość" w 2000 r. i zakazały ogłaszać się przestępcom w internecie. Po 2 latach musiały zakaz znieść ze względu na wolność słowa, do którego największe szmiry mają w USA prawo. Za to w stanie Alabama ukrócono ten proceder – ustawą uznającą go za przestępstwo. Ale Ty już tego nie doświadczyłeś.
Tchórzu, bałeś się kobiet
Wiem, Ted, że miałeś swój typ kobiety, typ ofiary - wysokiej, szczupłej brunetki. Brunetką była Diane, która tak naprawdę nazywała się Stephanie Brooks. Podobało Ci się, że długie włosy rozdzielał przedziałek. Kiedy Cię rzuciła, szukałeś jej w swoich ofiarach. Na niej nie mogłeś się mścić, mściłeś się na nich. Z taśm nagranych przez dziennikarza Stephena Michauda wynika, że że tak naprawdę bałeś się kobiet. Chociaż sam twierdziłeś, że wcale tak nie było. Udawałeś lepszego niż w rzeczywistości byłeś, aby tylko im zaimponować.
Ted, przerażała Cię myśl, że kobiety mają wobec Ciebie za duże oczekiwania. A za takie uważałeś wynoszenie śmieci czy zrobienie obiadu. Ale sam nie wiedziałeś, na czym polega prawdziwy związek. Skąd miałeś wiedzieć? Wychowałeś się w domu przesiąkniętym nienawiścią i pogardą wobec kobiet. Panowała w nim przemoc, również seksualna. Wpojono Ci, że kobieta to rzecz – dziadek uwielbiał pornografię. Ty też. Przed śmiercią przyznałeś się, że miała na Ciebie ogromny, destrukcyjny wpływ.
Po rozstaniu z pierwszą dziewczyną było w Tobie wiele gniewu. Chciałeś się zemścić za to, że nie doskoczyłeś do poprzeczki, którą – jak sądziłeś, Ci zawiesiła. W porównaniu z nią byłeś nikim. Ona miała wszystko, Ty nic. Co mogłeś jej zaoferować? Po pewnym czasie musiała się znudzić. Dlatego po raz pierwszy zaatakowałeś - i to kobietę, która przypominała Ci ukochaną. Lista Twoich ofiar może być o wiele dłuższa niż to, co wreszcie po kilku latach za kratami przyznałeś. Policja miała poszlaki, ale dowodów nie.
Mordowałeś, Ted, od marca 1974 r. do 9 lutego 1978 r. Twoją ostatnią ofiarą była Kimberly Leach. Miała tylko 12 lat.
15 lutego 1978 r. o godz. 13.34 funkcjonariusz David Lee z Departamentu Policji Pensacola zauważył samochód, którego kierowca kręcił się po patrolowanej przez niego dzielnicy. Policjant sprawdził tablicę rejestracyjną i odkrył, że auto zostało skradzione. Odmówiłeś podania swojego nazwiska i próbowałeś zbiec na widok kajdanek. Doszło do walki. W końcu Lee Cię obezwładnił i aresztował. Sam jeszcze nie wiedział, jak cenny był jego więzień.
11 lat później przyznałeś się do popełnienia 30 zbrodni na młodych kobietach w stanach: Kalifornia, Oregon, Waszyngton, Idaho, Utah, Kolorado i Florida między 1973 a 1978 rokiem.
24 czerwca 1989 r., około godziny 7.00, usiadłeś, Tedzie Bundy, na krześle elektrycznym. Wkrótce później poinformowano, że nie żyjesz.
Twoja córka, Rose, którą pieszczotliwie nazywałeś “Rosą”, wychowała się u boku matki w nieznanym miejscu. Nie wiadomo, co dziś się z nią dzieje.
Ale nie myśl, że byłeś taki wyjątkowy, Ted. Nie byłeś wyjątkowy, Anders. Nie byłeś wyjątkowy, Ramirez. W Polsce znalazło się co najmniej 23 podobnych do was, jak Mariusz Trynkiewicz. Ale byli też inni.
"Za te dziewczynki powinieneś wisieć"
Bogdan Eugeniusz Arnold zamordował cztery kobiety w okresie od października 1966 do maja 1967. Ich ciała ukrył we własnym mieszkaniu. Przyznał się do torturowania swoich ofiar. Jedną uderzył kilkukrotnie młotkiem w głowę, po czym porąbał jej zwłoki i zostawił w wannie. Pół roku później zabił kobietę, która odkryła ciało poprzedniczki. Sąd skazał Bogdana Arnolda na karę śmierci.
Krzysztof “Skorpion” Gawlik przeprowadził egzekucje na dwóch prostytutkach, partnerze jednej z nich i małżeństwie. Odpowiadał na ogłoszenia ofiar, spotykał się z nimi, po czym strzelał im w tył głowy pistoletem, od nazwy którego pochodzi jego pseudonim, lub dźgał nożem. Po schwytaniu i osadzeniu próbował zbiec. Chciał przekuć mur celi, używając rurki i płaskownika wyrwanego z łóżka.
Joachim Knychała był nazywany "Wampirem z Bytomia" albo "Frankesteinem". Naśladowca Zdzisława Marchwickiego, z którym podzielił szafot. Adwokata przekonywał, że ma podwójną naturę. Z jednej strony uwielbiał gwałcić i zabijać, z drugiej pragnął być oddanym mężem i ojcem. Brzmi znajomo, prawda, Ted? Od żony Knychała usłyszał: "Wiesz, tych dziewczynek to ja bym ci nie darowała, za to powinieneś wisieć…".
Ted, nie myliłam się, po śmierci wciąż jesteś sławny. Kręcą o tobie filmy i dokumenty takie, jak "Taśmy Teda Bundy’ego". Ja, autorka tego tekstu, nie podzielam fascynacji moich bohaterek – autorek listów – twoją postacią. Ani Andersem Breivikiem, ani Richardem Ramirezem. Ale może dokument taki jak ten pozwoli lepiej zrozumieć, co popchnęło tyle kobiet, by pisać do was, morderców, listy miłosne.