Ramzan Kadyrov © Getty Images | Anadolu Agency, Stringer

Od "terrorysty" do "żołnierza Putina". Ramzan Kadyrow przekształcił Czeczenię w prywatne księstwo

26 maja 2022

Kreml w zamian za spokój na Północnym Kaukazie pozwolił Ramzanowi Kadyrowowi na pełną bezkarność. Do Czeczenii płynie rzeka dotacji, za które jej przywódca płaci zapewnieniami o pełnej lojalności wobec Władimira Putina. Teraz Kadyrow z Centaroj grozi też Polsce i żąda od niej przeprosin.

Gdyby zastosować wobec Rosji klasyczną definicję państwa nowoczesnego – czyli organizacji mającej m.in. monopol na stosowanie przemocy na swoim terytorium, to okazałoby się, że Rosja tym nowoczesnym państwem nie jest. Jest raczej tworem przypominającym feudalne średniowieczne monarchie, gdzie najwyższy władca rządził swoim imperium poprzez sieć posłusznych możnowładców - wasali. 

Nowy feudalizm

Ramzan Kadyrow, ur. 5 października 1976 r. we wsi Centaroj, jest właśnie takim wasalem, a rządzona przez niego Czeczenia - bytem faktycznie znajdującym się z Rosją w unii personalnej, co z lubością podkreśla jej przywódca. Czeczeńskie lenno niejednokrotnie działa poza rosyjskim prawem i rosyjskimi instytucjami federalnymi.

Kreml okazuje wielką cierpliwość wobec wybryków czeczeńskich władz. Przymyka oko na masowe pozasądowe zabójstwa na rosyjskich obywatelach, toleruje morderców i porywaczy, którzy krążą po całym kraju, eliminując ludzi, którzy podpadli Kadyrowowi. Pozwala na istnienie obozów koncentracyjnych, do których trafiają ci, którzy narazili się władzom. Sprawców przestępstw, które aprobuje władza, nie spotykają żadne kary. Co więcej, nawet organy śledcze federacji nie mają praktycznie wstępu na teren republiki.

Wszystko to efekt dwudziestoletniej polityki Władimira Putina

W 1996 r. po I wojnie czeczeńskiej jelcynowska Rosja podpisała upokarzający w opinii elit rosyjskich układ w Chasawjurcie, który de facto uniezależniał Czeczenię od Rosji. Gdy w 1999 r. Putin doszedł do władzy, rozwiązanie problemu czeczeńskiego było jednym z centralnych problemów Federacji Rosyjskiej. 

Pierwsza wojna Putina

Dziwnym trafem po objęciu przez Putina funkcji premiera czeczeńscy islamscy radykałowie najechali na sąsiedni Dagestan. Niedługo potem w tajemniczych okolicznościach zaczęły wybuchać bloki mieszkalne w Rosji i według licznych dowodów za tymi zamachami mogło stać FSB. Niezależnie od tego, kto, kiedy i dlaczego podkładał ogień, oraz kto stał za roznieceniem wojennego pożaru na Kaukazie, Putin dzięki zwycięstwu w drugiej czeczeńskiej wojnie zbudował image polityka zwalczającego terroryzm. Wygrał wybory prezydenckie w 2000 roku i w oczach Rosjan stał się osobą, która zakończyła okres "smuty" po rozpadzie ZSRR.

Wtedy też na scenę wszedł ojciec obecnego czeczeńskiego lidera Achmat Kadyrow. W pierwszej wojnie czeczeńskiej razem ze swoim synem walczył przeciw rosyjskiej armii. Został muftim - przywódcą czeczeńskich muzułmanów i zadeklarował świętą wojnę — dżihad przeciwko rosyjskim najeźdźcom. Zasłynął publicznym dementi stwierdzenia, że - by dostać się do raju - Czeczen musi zabić przynajmniej 150 Rosjan. Publicznie stwierdził, że nigdy nie wymieniał konkretnej liczby – bo Czeczen powinien zabić "najwięcej, jak może". 

Potem gdy przeszedł na stronę Kremla, wszystko zostało mu zapomniane. Trudno powiedzieć, co było jednoznaczną przyczyną takiego posunięcia - prawdopodobnie chodziło o tarcia wewnątrz Czeczenii, do której zjeżdżali się coraz to nowi muzułmańscy radykałowie z całego świata, a kraj popadał w anarchię umiejętnie podsycaną przez rosyjskie służby specjalne. 

To Kadyrow senior zapoczątkował politykę przekupywania antyrosyjskich bojowników, których zatrudniał w strukturach siłowych i administracji. W ten sposób Kreml kupował sobie spokój, dotując 90 proc. budżetu republiki.

Achmat Kadyrow zginął w 2004 r. w zamachu bombowym. Na jego miejsce został osobiście przez Putina namaszczony jego syn Ramzan, ten właśnie, który wcześniej brał udział w antyrosyjskiej partyzantce.

Silny człowiek z namaszczeniem Putina

Nawet jak na człowieka Kaukazu Kadyrow junior jest wyjątkowo przeczulony na punkcie swojego honoru. Osobiście odbiera wszelkie słowa krytyki. Liczne rosyjskie osoby publiczne regularnie przepraszają go za nieodpowiednie jego zdaniem wypowiedzi pod adresem jego, republiki czy czeczeńskiego narodu, ze strachu przed zemstą. 

Wyznaje kult siły, uwielbia MMA - w Czeczenii organizowane są regularnie turnieje dla dzieci, w których biorą udział jego synowie (którzy, co nie dziwi, często je wygrywają). Lubi fotografować się w mundurach, z bronią. Publiczne grozi swoim nieprzyjaciołom oraz opozycyjnym dziennikarzom i politykom atakującym - jego zdaniem - Rosję.

Oprócz czterech potomków płci męskiej Kadrow ma jeszcze szóstkę córek, do tego dwójkę adoptowanych sierot. Matka zajmuje stanowisko szefowej Funduszu im. Achmata Kadyrowa. W mieście Argun wybudowano poświęcony jej meczet. 

Czeczeński watażka lubi zaszczyty. Choć robi wiele błędów w rosyjskim, zdobył już tytuł doktora ekonomii, ma dwa stopnie generalskie i liczne odznaczenia państwowe. Jest najbogatszym rosyjskim szefem regionu. Jego 23-letnia córka jest ministrem kultury. W Czeczenii zresztą bycie w kręgu krewnych i znajomych Kadyrowa oznacza niewyobrażalne dla miejscowych bogactwo. Sieć obiegają filmiki z wielokilometrowymi kawalkadami najdroższych zachodnich samochodów zmierzających na kolejne śluby i wesela członków "dworu".

Swój sportowo-wojskowy image Kadyrow podkreśla przy pomocy ubrań i dodatków najdroższych zachodnich marek. W sieci pojawiło się zdjęcie, na którym pozuje w kamaszach od Prady, kosztujących ponad 1,2 tysiąca euro. Czeczeński przywódca nie zorientował się jednak, że nosi obuwie dla kobiet. Taki właśnie człowiek ma zapewnić Moskwie spokój na Kaukazie.

Rzeka pieniędzy i licencja na zabijanie

Czeczenia pod jego rządami zamieniła się w prywatne księstwo, którego władca kontroluje fundusze płynące z Moskwy. Dodatkowo stworzył prywatny fundusz, do którego pod przymusem dokładają się czeczeńscy biznesmeni oraz pracownicy budżetówki. A sam Kadyrow stał się rozpoznawalnym politykiem szczebla federalnego. Udziela się w sieciach społecznościowych, komentując politykę krajową i zagraniczną Rosji. Zdarza mu się nawet łajać zagranicznych przywódców. Wszystko to podlane jest sosem muzułmańskiej pobożności i pokazywania, że prawa religii stoją wyżej niż prawo Rosji.

Wygląda to pociesznie, jednak Czeczenia pod jego rządami ma drugie, złowrogie oblicze. 

W 2015 r. w centrum Moskwy pod murami Kremla zamordowany został Borys Niemcow, opozycyjny polityk, który przez pewien czas był brany pod uwagę przez Borysa Jelcyna jako kandydat na jego następcę. Niemcow, demokrata z krwi i kości, który nie bał się ludzi - był odwrotnością Władimira Putina. I nie przypadkiem już na długo przed śmiercią został odsunięty na boczny tor. 

Zginął z rąk zamachowców zbliżonych do struktur siłowych Czeczenii. Prawdopodobnych wykonawców zamachu skazano wprawdzie na wieloletnie więzienie, jednak śledczym i sądowi "nie udało się" ustalić, kto był prawdziwym zleceniodawcą zabójstwa.

W 2017 r. niezależna "Nowaja Gazieta" opisała, że czeczeńska milicja latami szantażuje osoby LGBT, każąc im płacić okup za milczenie o ich orientacji seksualnej. Po próbie zarejestrowania Parady Równości w Groznym czeczeńscy geje zaczęli być porywani i trafiać do tajnego więzienia, gdzie byli miesiącami torturowani lub nawet zabijani. Kadyrow, zapytany o przypadki prześladowania gejów, powiedział, że w republice takich ludzi nie ma, a ci, którzy o tym informują, po prostu to zmyślili. 

"To szatany, sprzedawczyki, to podludzie" – tak mówił o domniemanych ofiarach tortur. 

Śledztwo w tej sprawie utknęło w rosyjskiej prokuraturze. Rosyjscy federalni urzędnicy mają utrudniony dostęp do wykonywania swoich czynności na terenie republiki.

W tym samym roku według danych "Nowej Gaziety" w ciągu jednej nocy w aresztach czeczeńskich struktur siłowych funkcjonariusze mieli dokonać egzekucji ponad 50 osób. Gazeta oceniła, że to miała być reakcja na zastrzelenie policjanta w Groznym w grudniu 2016 r. Dziennikarze tego niezależnego medium, którzy od lat obawiają się o swoje życie, twierdzili, że masowość akcji musiała świadczyć o tym, iż rozkaz wydał ktoś z najwyższych władz republiki. Bliscy zaginionych podczas rozmów z przedstawicielami lokalnej policji dowiadywali się też, że nie mają kogo szukać - albo że ich krewni rzekomo są w Syrii. 

Przypadków, w których Bogu ducha winni ludzie, np. gastarbeiterzy z Azji Środkowej, są wywożeni do lasu, przebierani w mundury islamskich bojowników i zabijani przez policję, nikt nie liczy. "Walka z terroryzmem", za którą Kadyrow jest suto wynagradzany przez Kreml, musi przynosić rezultaty.

Zabójstwa i uprowadzenia

Mieszkaniec Czeczenii, jeżeli naraził się Kadyrowowi i jego otoczeniu, nie może liczyć na bezpieczeństwo poza granicami republiki. W styczniu 2022 r. w akcie zemsty za publiczne krytykowanie przywódcy czeczeńskie służby porwały matkę obrońcy praw człowieka Abubakara Jangulbajewa. Do mieszkania jego rodziców w Niżnym Nowogrodzie, oddalonym prawie 1,8 tysiąca kilometrów od granic Czeczenii, wdarli się uzbrojeni ludzie i brutalnie wyprowadzili kobietę. Tymczasem Ramzan Kadyrow zaczął zastraszać ludzi, którzy domagali się wyjaśnienia sprawy.

W 2020 roku również z Niżnego Nowogrodu zostali wywiezieni Salech Magamadow i jego brat Ismail, którzy prowadzili w sieci profil krytyczny wobec władz Czeczenii. Oskarżono ich o pomoc terrorystom, za co grozi ponad osiem lat więzienia. Tragizmu ich położenia dopełniał fakt, że są gejami i usiłowali opuścić Rosję przy pomocy działaczy LGBT. Po zatrzymaniu w internecie opublikowano nagranie, na którym przerażeni kajają się za winy. Prawdopodobnie zostali poddani ciężkim torturom. Wiadomo też, że władze czasowo zatrzymały kilkunastu krewnych braci, domagając się informacji o nich i pomocy w sprowadzeniu ich do Czeczenii.

Agenci Kadyrowa działają również za granicą. Już od dawna czeczeńskie siły specjalne likwidowały byłych komendantów ruchu oporu z czasów wojny w Czeczenii. Jednak potem zabrały się również za blogerów, którzy ośmielili się skrytykować szefa republiki. Jednym z nich był Tumso Abdurachmanow. Uwagę na niego zwrócił sam szef czeczeńskiego parlamentu, Magomed Daudow. Zapowiedział mu rodową zemstę i obiecał, że "powita go z kwiatami" na lotnisku w Groznym. 

Niedługo potem Abdurachmanow, który zbiegł do Szwecji, został zaatakowany w swoim mieszkaniu młotkiem i cudem udało mu się obezwładnić napastnika. Niedoszły zabójca tłumaczył, że czeczeńskie władze przetrzymują jego matkę i szantażem wymusiły na nim współpracę.

Piechota Putina

Oprócz płatnych morderców Ramzan Kadyrow za pieniądze Kremla buduje sobie swoją prywatną armię. Formalnie działa ona w ramach rosyjskiej Gwardii Narodowej – czyli wojsk wewnętrznych. W pierwszej kolejności to wojsko podlega osobiście Kadyrowowi, choć ten nazywa je "piechotą Putina", a siebie jego żołnierzem i obiecuje, że w razie czego rosyjski prezydent może liczyć na czeczeńskich pretorianów.

To właśnie żołnierze tej formacji wzięli udział w ataku na Ukrainę. Jednak po pierwszych porażkach Kadyrow wycofał ich na drugą linię. Zostali nazwani przez Ukraińców wojskami tiktokowymi, gdyż ich szef regularnie zamieszcza filmiki na TikToku, na których widać, jak szturmują puste budynki czy strzelają do znaków drogowych. Wyróżniają się jednak doskonałym wyekwipowaniem – co jest znakiem, że dowódca w nich inwestuje. Kadyrow jednak nie chce, by jego pretorianie zostali przetrzebieni na Ukrainie i umyślnie unika posyłania ich na pierwszą linię.

To, że demonstrowanie gorących uczuć do Putina, to tylko gra Kadyrowa, rosyjski prezydent mógł poczuć w czasie niesławnego odwrotu swoich wojsk spod Kijowa. Czeczen zaczął krytykować to posunięcie i wzywał do przerwania wszelkich negocjacji pokojowych z Ukrainą i wojny aż do "wykończenia nazistów". Według niezależnego portalu Projekt niektóre media państwowe otrzymały zakaz cytowania przywódcy Czeczenii bez zgody kierownictwa.

Tymczasem "żołnierz Putina" 3 maja br. wezwał rosyjskiego prezydenta do rozpoczęcia "drugiego etapu" wojny – rozszerzenia działań wojennych na całą Ukrainę. I jeżeli nawet jego głos jest wyciszany w rosyjskich mediach, to doskonale współgra ze wzmagającą się w tych mediach histerią, by już nie tylko uderzyć w Ukrainę, ale dokonać jądrowego uderzenia na kraje Zachodu. Czeczeński przywódca sprawia wrażenie, że gdy kremlowskiemu przywódcy powinie się noga na Ukrainie, bez żalu porzuci go dla nowych możnych protektorów - wśród rosyjskiej elity władzy, a może nawet tych zagranicznych, jak Turcja czy Chiny.

Kadyrow grozi Polsce

O Kadyrowie znów zrobiło się głośno w Polsce w środę 25 maja, gdy w sieci pojawiło się wideo z jego groźbami pod adresem kraju. Kadyrow stwierdza w wideo, że pokaże Polsce, co potrafi w "sześć sekund".

- Ukraina to już zamknięta kwestia. Interesuje mnie Polska. Po Ukrainie, jeśli pojawi się rozkaz, pokażemy, co potrafimy zrobić w sześć sekund. (Polacy), lepiej zabierzcie swoją broń od najemników – mówi Kadyrow w nagraniu wideo, które opublikował portal Nexta.

Lider Czeczenów zażądał również od Polski przeprosin "za sytuację z ambasadorem Rosji". Nie obyło się bez gróźb. - Nie zostawimy tego bez odpowiedzi - oświadczył lider czeczeńskich bojowników. Przypomnijmy, 9 maja ambasador Rosji Siergiej Andriejew został oblany w Warszawie czerwoną farbą.

Jakub Biernat - dziennikarz TV Biełsat, od lat zajmujący się tematyką Białorusi i krajów postsowieckich. Jego wywiady, reportaże i opinie dotyczące regionu pojawiały się na łamach najważniejszych polskich gazet i czasopism. Sympatyk myśli politycznej Jerzego Giedroycia.

Źródło artykułu:WP magazyn