Trwa ładowanie...
Prezydent Rosji Władimir Putin oraz prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan
Prezydent Rosji Władimir Putin oraz prezydent Turcji Recep Tayyip ErdoganFot: PAVEL GOLOVKIN
10-03-2022 13:42

Ważna rola Turcji. "Wygrana Putina to duże zagrożenie dla Erdogana"

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan chce, by jego kraj znów stał się światowym graczem. Między innymi dlatego próbuje być łącznikiem między Zachodem a Rosją. A jednocześnie widzi, jak Rosja raz po raz zdobywa kolejne tereny na południu Ukrainy. - Turcja w kwestii Morza Czarnego z pewnością czuje się oszukana - mówi prof. Adam Szymański, ekspert polityki tureckiej.

  • Turcja stała się miejscem pierwszego spotkania pomiędzy szefami rosyjskiej i ukraińskiej dyplomacji. Do stołu usiedli Siergiej Ławrow i Dmytro Kułeba. Spotkanie uzupełniał turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Cavusoglu. Rozmowy żadnego przełomu jednak nie przyniosły.
  • Szef rosyjskiego MSZ przekonywał na konferencji po spotkaniu, że do żadnej agresji ze strony Rosji nie doszło. Zarzucił też USA prowadzenie tajnych laboratoriów, w których ma powstawać broń biologiczna. Dowodów oczywiście nie miał. "Nie napadliśmy na Ukrainę" - zapewniał.
  • Udział Turcji w rozmowach nie jest przypadkowy. Kraj od dawna robi biznesy i z jedną, i z drugą stroną. Od lat z uwagą śledzi to, jak Rosja rozpycha się w basenie Morza Czarnego. I krok po kroku stanowi zagrożenie.

Mateusz Ratajczak, Wirtualna Polska: Szorstka przyjaźń czy cicha nienawiść? Jak można określić relacje pomiędzy Turcją a Rosją?

Prof. Adam Szymański, politolog, Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW: W relacjach turecko-rosyjskich jest sporo podobieństw do relacji polsko-rosyjskich. Jest w nich wiele z historii obu krajów, które raz po raz się ze sobą ścierały. To powoduje z kolei dużą niepewność i nieufność Turcji. Pytanie o to, czy Rosja może być w ogóle wiarygodnym partnerem, jest - wśród elit politycznych - pytaniem dość częstym.

d350kbr

I jaka jest odpowiedź?

I tak, i nie.

Turcji nie można przypisać jednoznacznie negatywnego lub pozytywnego stosunku do Rosji Putina. Ani przed rosyjską inwazją na Ukrainę, ani dziś Turcja nie jest stanowcza w tych relacjach. I to pomimo że w ostatnich latach ścierały się na terytoriach innych państw odmienne interesy Ankary i Moskwy.

A relacje samego Tayyipa Erdoğana z Władimirem Putinem?

Kontakty ułatwia to, że oba państwa to niedemokratyczne reżimy polityczne i oba mają bardzo silną pozycję prezydenta w swoich systemach politycznych. Jednak byłbym daleki od mówienia o zażyłych relacjach i o tym, że przywódcy obu państw mogą się porozumieć w każdej sprawie.

To w jakich sprawach trudno o pełną zgodę?

Elementów budujących napięcie pomiędzy oboma krajami jest sporo. Wspomniana historia najczęściej jest tylko podbudową. Istotne są interesy polityczne i gospodarcze, które bywają sprzeczne, choć militarnie oba kraje nie są na kursie kolizyjnym.

Dla przykładu - Rosja podczas wojny domowej w Syrii stoi po stronie Baszszara al-Asada, a Turcja po stronie opozycji. I nie jest to przypadek, ponieważ Ankara w tym konflikcie ma do ugrania swoje interesy: jeśli upadnie rząd al-Asada, to nowe władze - wywodzące się z ugrupowań sunnickich - powinny być w tureckiej strefie wpływów. Co więcej, zestrzelenie rosyjskiego samolotu myśliwsko-bombowego Su-24 w listopadzie 2015 roku mogło być początkiem konfliktu pomiędzy tymi krajami. Sytuację udało się opanować, a na niektórych terenach Turcja zaczęła grać razem z Rosją, pozbywając się w ten sposób syryjskich Kurdów.

Inne konflikty ujawniające sprzeczność interesów w ostatnich latach? Libia i Górski Karabach, w których Turcja i Rosja znowu stanęły po przeciwnych stronach. Ale mimo tego, że w wielu miejscach interesy Turcji i Rosji się rozjeżdżają, oba kraje siadają do kolejnych rozmów.

d350kbr

O pieniądzach?

Tureccy politycy, w tym oczywiście Erdoğan, są przekonani, że mimo różnic politycznych, jednocześnie istnieją też korzyści wynikające z rosyjsko-tureckiego zbliżenia. Oczywiście gospodarcze. Jakie? Można wskazać na sektor energetyczny, czyli budowany obecnie gazociąg Turecki Potok, oraz rosyjskie inwestycje w turecki sektor energii jądrowej. Poza tym sektor budowlany, turystyczny oraz zbrojeniowy.

Od kilkudziesięciu lat podstawę tureckiego systemu obrony powietrznej stanowiły amerykańskie zestawy rakietowe dalekiego zasięgu. Stanowiły, bo Turcja w tym zakresie podpisała w 2017 roku wartą podobno około 2,5 mld dolarów umowę z Rosją na system S-400. Kontrakt był oczywiście policzkiem dla relacji turecko-amerykańskich i wywołał debatę o tym, czy Turcja chce być nadal w NATO. Dla Moskwy był to na tyle ważny sukces w rozbijaniu jedności Sojuszu, że umowa w kolejnych kilku latach była wypełniana bez opóźnień.

Jednocześnie Turcja była zainteresowana przyjęciem i produkcją amerykańskiego myśliwca F-35, ale została wyrzucona z programu po podpisaniu kontraktu z Rosją. To jednak pokazuje miejsce, w którym Turcja chce się znaleźć. Pomiędzy. Relacje turecko-rosyjskie są stabilizowane przez duże kontrakty gospodarcze, ostatnio także wojskowe, choć do pełnej stabilności jest daleko z uwagi na sprawy polityczne. To powoduje, że trudno Turcję uznać zarówno za bliskiego sprzymierzeńca, jak również za wroga Rosji. Po jednej ze stron Ankara staje w międzynarodowej układance wtedy, gdy musi.

Rosja ostatnio zrobiła listę nieprzyjaznych krajów. Polska na niej jest, Turcja nie. To jednak wyróżnienie.

Na liście są kraje, które poparły sankcje w stosunku do Rosji. Turcja tego nie zrobiła, więc się tam nie znalazła. I nie jest to przypadek. Ankara wstrzymała się też od głosu w Radzie Europy w trakcie głosowania w sprawie zawieszenia członkostwa Rosji. I wcale nie dlatego, że czeka na rozwój wydarzeń i opowie się za kimś za jakiś czas.

d350kbr

Od początku ustawia się w pozycji, która pozwala rozmawiać z jedną i drugą stroną. I dlatego nie uznaje niepodległości republik ludowych oraz potępia nielegalną agresję na niepodległy kraj, a z drugiej strony nie wchodzi w pakiet sankcji. Ostrożność, balansowanie, unikanie kolejnych napięć i przede wszystkim ochrona interesu Turcji - to są podstawy dla Ankary.

Dostarcza Ukrainie broń.

Tak, ale dostarczanie sławnych już bezpilotowców Bayraktarów wynika z wcześniejszego kontraktu z Ukrainą. Mówi się więc o transakcji biznesowej.

Rosja uwierzy?

Na mapie krajów, które otrzymują turecką broń, Ukraina nie jest wyjątkowa. Turcja rozwinęła dynamicznie eksport sprzętu wojskowego do wielu państw, w tym byłych republik radzieckich.

Choć zabrzmi to brutalnie, dla tureckiego przemysłu zbrojeniowego to, co dzieje się właśnie nad terytorium Ukrainy jest niezamierzenie wielką akcją reklamową. Prowadzą ją Ukraińcy, ale korzystać z tego będzie Turcja.

A stosunki Turcja - Ukraina?

Współpraca w ostatnich latach dość znacznie przyśpieszyła. Z perspektywy Turcji ważna jest jedna kwestia: w trakcie kryzysu gospodarczego, który trwa w tym kraju od lat, niezbędne jest powiększanie rynków zbytu dla swoich towarów. A Ukraina jest właśnie takim krajem. Wymiana handlowa w ostatnim roku warta była około 7 mld dolarów, ale ważniejsza jest dynamika. Rok do roku urosła o ponad 50 proc. Ukraina dostarcza głównie surowce, rudy żelaza, zboża. Turcja wysyła maszyny do produkcji, ale i cytrusy. Dla Ankary eksport jest kluczowy, bo stanowi o sile gospodarki. Na początku 2022 r. oba państwa planowały podpisanie umowy o wolnym handlu.

Swego czasu koło Kijowa miały podobno powstać fabryki Bayraktar. Z kolei Ukraina miała pomagać Turcji w budowie ich samolotów myśliwskich - dostarczając silniki. Kontraktów na broń jest o wiele więcej, jak np. umowa na produkcję korwet rakietowych dla ukraińskiej marynarki wojennej. Presja, którą Rosja wywierała na Ukrainę, spowodowała, że ten kraj starał się zacieśniać stosunki z Turcją. Właśnie na tle militarnym.

Za podstawę ideologiczną współpracy turecko-ukraińskiej wskazywano los Tatarów krymskich. Turcja sprzeciwiała się rosyjskiej okupacji półwyspu, upominała się o krymskotatarskich uciekinierów.

I naprawdę nikomu Turcja po cichu nie kibicuje?

To już inna kwestia. Wygrana Rosji w Ukrainie może wzmocnić dominację tego kraju w basenie Morza Czarnego. A to Turcja postrzega jako zagrożenie dla swojej pozycji w regionie.

d350kbr

Okupacja Krymu od 2014 roku zmieniła układ sił w basenie Morza Czarnego. Stan względnej równowagi Turcji i Rosji zmienił się w przewagę rosyjską. A to siłą rzeczy zbliżyło Ukrainę i Turcję. Dla nich ograniczenie wpływów Rosji w tym regionie jest istotne. Czy to sprawiło, że tureckie promy przestały pływać na Krym? Nie. A na dodatek gazociągi Błękitny Potok i Turecki Potok pozwalają na omijanie Ukrainy w dostawach gazu.

Jednocześnie plany Putina mogą wpłynąć na kontrakty tureckiego przemysłu zbrojeniowego podpisane z Ukrainą. I dlatego (a również dla podkreślenia zgodności z partnerami w NATO) Turcja stosuje dość mocne słowa w stosunku do Rosji, choć nie idą za tym tak samo mocne czyny, ponieważ Ankara widzi się w roli mediatora.

Dlaczego?

To element szerszego planu Erdoğana na politykę zagraniczną Turcji. On chce, by jego kraj znów był istotnym graczem na arenie międzynarodowej. Po okresie częściowej izolacji na Bliskim Wschodzie Turcja stara się odbudować swoją pozycję w regionie, naprawiając relacje z kluczowymi państwami, takimi jak Egipt czy Arabia Saudyjska. Ten szerszy kontekst trzeba też dostrzegać w przypadku występowania z inicjatywą w czasie wojny w Ukrainie.

W rozmowy na linii Rosja-Ukraina w Turcji jednak nie wierzę. To już było. Mieliśmy Kaukaską Platformę Stabilizacji i Współpracy w czasie konfliktu w Gruzji w 2008 roku, która miała obejmować Rosję, Gruzję, Turcję oraz Armenię i Azerbejdżan. Bez rezultatów. Teraz zaproponowano formułę trójstronną na rozmowy w tureckiej Antalyi. Znów Turcja chce być głównym graczem.

Poprzednie mediacje przy jej udziale niewiele pomagały. To nie od niej zależą efekty tych rozmów, gdyż nie ma wystarczającej pozycji umożliwiającej odgrywanie roli prawdziwego mediatora. Turcja ma siłę, by przyciągnąć do siebie ukraińskich przedstawicieli. Ma też dobre kontakty, które pomogą w ściągnięciu oficjeli z Rosji. Jednak nie może nikomu nic narzucić czy kazać.

Apel Ukrainy do rosyjskich żołnierzy. "Bardzo dobra zagrywka, naprawdę cwana"

Jednak zamknęła cieśniny Bosfor i Dardanele, które dla Rosji są wrotami z Morza Czarnego na Morze Śródziemne i Atlantyk.

Tu trzeba nakreślić szerszy kontekst. Po pierwsze, zrobiła to dopiero w sytuacji, gdy i tak Rosja miała w okolicy Ukrainy i jej wód już odpowiednio dużo wojska. Po drugie, nie zamknęła tej drogi całkowicie.

d350kbr

Turcja skorzystała z jednego z artykułów konwencji z Montreux, która reguluje zasady dostępu do Morza Czarnego. Przez tureckie cieśniny nie będą przepływały już nowe okręty, ale wciąż wracać mogą te, które tam mają porty macierzyste. Te zasady reguluje artykuł 19. konwencji, który mówi o sytuacji, gdy Turcja nie jest w stanie wojny, ale inne państwa już tak. Turcja mogła skorzystać z innego artykułu – 21. tej samej konwencji, w którym jest już mowa o poczuciu istnienia zagrożenia wojną dla samej Turcji. Wtedy mogłaby nie wpuszczać nikogo. Nie zrobiła tak, właśnie w myśl zasady: lepiej nie drażnić niedźwiedzia. Użycie art. 21 sygnalizowałoby także, że Turcja czuje się zagrożona ze strony Rosji.

Warto uważnie śledzić komunikaty Turków. Nie są skierowane tylko do Rosji, ale do wszystkich: nie wpuścimy wszystkich okrętów wojennych, które by się tam chciały znaleźć.

W tym na przykład tych pod banderą państw NATO. Sojuszu, którego Turcja jest członkiem.

Dokładnie.

Turcja w kwestii Morza Czarnego z pewnością czuje się oszukana. Kwestia podziału wpływów była z perspektywy tureckiej zamknięta już od lat 90. XX wieku. Zadanie było jedno: utrzymanie status quo, w którym Turcja i Rosja miały największy wpływ na to, co się tam dzieje. I dlatego Turcja, członek NATO, nie chciała w przeszłości większej obecności NATO na tych wodach.

I dlaczego Morze Czarne jest dla Turcji tak ważne?

Dla panowania w tym regionie Morze Czarne to miejsce niesłychanie ważne, gdy chce się mieć status mocarstwa regionalnego. To naturalna, południowo-wschodnia granica pomiędzy Europą, Bliskim Wschodem i Azją i jedyny duży akwen pomiędzy Morzem Kaspijskim a Morzem Śródziemnym. To z kolei sprawia, że jest ważnym szlakiem gospodarczym - narzędziem wymiany handlowej, tranzytu towarów, ale również przesyłania surowców energetycznych.

Turcja, kontrolując cieśniny Bosfor i Dardanele oraz położone między nimi Morze Marmara, może ich używać jako narzędzia wpływu: naciskać i na Europę Środkową - Bułgarię, Rumunię, Mołdawię i Ukrainę - i na Rosję, bo przecież kontroluje ich okno na świat. Krzyżują się tutaj szlaki z północy na południe i ze wschodu na zachód. Natomiast państwo, które kontroluje na dodatek całe Morze Czarne, może wpływać także na Kaukaz Południowy i częściowo Azję Środkową.

A co o Rosjanach myśli tureckie społeczeństwo?

Turcy, odpowiadając na pytanie, z jakim krajem na świecie najchętniej by współpracowali, wybierają… Turcję. Na drugim biegunie są Stany Zjednoczone oraz Izrael.

Wśród społeczeństwa tureckiego nastroje antyamerykańskie są dość powszechne, co rzutuje też na postrzeganie Rosji i jej działań (tak jak pogarszanie relacji z USA wpływa na rozwój kontaktów w Rosją). A jednocześnie trzeba wspomnieć, że co roku do Turcji przybywa kilka milionów Rosjan, którzy wydają tu pieniądze podczas wakacji. Dlatego tureckie niebo nie jest zamknięte, a tureckie kurorty są chętne do przyjmowania Rosjan.

Co musiałoby się stać, żeby Turcja jednoznacznie się określiła, po której jest stronie?

Musiałaby przestać być Turcją.

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP

Podziel się opinią

Więcej tematów