Jakub Krawczyński , 19 marca 2021

Winner - ostatnia ofiara Trumpa

Reality Winner w mundurze US Air Force, Archiwum prywatne

Reality Winner pomagała likwidować terrorystów z ISIS. Po latach sama została okrzyknięta "terrorystką pałającą nienawiścią do Ameryki i Białego Domu". Zrobiła to administracja Donalda Trumpa. - Córka naruszyła prawo, ale zrobiła to, aby chronić, a nie skrzywdzić swój kraj – mówi Wirtualnej Polsce Billie Winner-Davis, matka skazanej.

Jest 9 listopada 2016 roku. Donald Trump już wie, że Amerykanie wybrali go dzień wcześniej 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Uwiódł ich sloganem: "Make America Great Again".

Ta jego wielka Ameryka to izolacjonizm, podsycanie ksenofobii wobec Meksykanów, konflikty dyplomatyczne i transakcyjne podejście do polityki zagranicznej.


Trump puszy się w charakterystyczny dla siebie sposób, a jego wystąpienia w jednej z siedzib Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) słucha 25-letnia Reality Winner. To jej ostatnie dni w blisko 6-letniej służbie wojskowej.

Donald Trump od początku nie był prezydentem Winner. Pisała o nim: "Ten bezduszny, rudy orangutan"

Donald Trump od początku nie był prezydentem Winner. Pisała o nim: "Ten bezduszny, rudy orangutan"

Autor: Drew Angerer

Źródło: Getty Images

Miesiąc wcześniej otrzymała medal pochwalny za pomoc w ujęciu i likwidacji setek terrorystów ISIS. Winner już wtedy nie ma złudzeń co do Trumpa. Wie, że to nie jest jej prezydent.

Na Facebooku pisze: "Ten bezduszny, rudy orangutan".


Wkrótce drogi najpotężniejszego człowieka świata i młodej kobiety miały się przeciąć. Administracja kraju, który Winner kocha, choć nie bezwarunkowo, będzie miała ją za wroga publicznego.

To nie było miejsce dla humanistki

Reality Winner była kryptolożką i tłumaczką w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Ceniono ją za płynną znajomość perskiego, dari i paszto.

Te umiejętności językowe przydawały się podczas nasłuchów rozmów terrorystów. Jej tłumaczenia były bezcenne dla operatorów dronów - dzięki jej wskazówkom mogli precyzyjnie likwidować nieprzyjaciół.

W pracy Reality widziała na ekranie monitora ludzi palonych żywcem. Siedziała kilkanaście tysięcy kilometrów od nich, ale przecież nie był to film. Ci ludzie ginęli naprawdę.

Mimo medalu pochwalnego US Air Force praca w wywiadzie w siłach powietrznych okazała się daleka od spełnienia jej oczekiwań, którymi była pomocy humanitarna, a nie zabijanie.

To coraz bardziej jej ciążyło.

- Była humanistką, mocno zaangażowaną w przypadki łamania praw człowieka na świecie, los uchodźców w Syrii, czy też katastrofę klimatyczną. Jej idolami byli Nelson Mandela i Jezus – mówił potem w jednym z wywiadów Keith Golden, bliski przyjaciel Winner. - Przelewała regularnie pieniądze na rzecz Białych Hełmów, formacji cywilnej zajmującej się ratunkiem i pomocą medyczną ludności cywilnej w pochłoniętej konfliktem Syrii. Bardzo zależało jej na pokoju w Afganistanie i powstrzymaniu ISIS.

Billie Winner-Davis z córką. Zdjęcie wykonano niedługo po wstąpieniu Reality do armii

Billie Winner-Davis z córką. Zdjęcie wykonano niedługo po wstąpieniu Reality do armii

Źródło: Archiwum prywatne

W swoich działaniach na rzecz klimatu Reality była tak uporczywa, że udało się jej zorganizować 30-minutowe spotkanie z asystentami senatora stanu Georgia, Davida Purdue, w sprawie budowy rurociągu Dakota Access Pipeline i jego katastrofalnego wpływu na środowisko.

Z kolei w organizacji Athletes Serving Athletes Winner pomagała przykutym do wózka inwalidzkiego dzieciom, których marzeniem było zostać biegaczami.

Od dziecka przygarniała do domu wiele zwierząt, szczególnie kotów.

Niestety jej marzenia o pracy w organizacjach humanitarnych za granicą się nie spełniły. Organizacje wymagały wyższego wykształcenia, którego Winner nie miała, bo porzuciła studiowanie na rzecz kariery militarnej, choć uzyskała stypendium w programie Fulbrighta, które pokryłoby w całości czesne i mieszkanie na jednej z politechnik w Teksasie.

Dzień, w którym przelała się czara goryczy

Po odejściu z armii, jako jedna z 1,4 miliona Amerykanów z papierami poświadczającymi dostęp do informacji niejawnych z klauzulą "ściśle tajne", mogła zarabiać duże pieniądze w wielu miejscach.

Wybrała Pluribus International, firmę na usługach Narodowej Agencji Bezpieczeństwa. Pracę rozpoczęła trzy tygodnie po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa.

Siedziba firmy znajdowała się w Fort Gordon w stanie Georgia. Reality Winner zajmowała się tłumaczeniami z języka farsi w dziale monitoringu irańskiej przestrzeni powietrznej. Środki bezpieczeństwa były tak drastyczne, że każdego dnia musiała pokazać nawet zawartość swojego pudełka na lunch.

Poza pracą śledziła uważnie, co dzieje się w USA. Interesowały ją pojawiające się coraz częściej doniesienia o podejrzanych relacjach Trump-Putin, a także próbach ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w USA.

Brittany i Reality. "Żałuję, że nie pojechałam z nią do Belize w maju 2017, gdy mnie zaprosiła na wspólny wyjazd. To miejsce miało dla Reality symboliczne znaczenie, a nasz nieżyjący już tata zawsze marzył o tym, by ją tam zabrać " - mówi Brittany

Brittany i Reality. "Żałuję, że nie pojechałam z nią do Belize w maju 2017, gdy mnie zaprosiła na wspólny wyjazd. To miejsce miało dla Reality symboliczne znaczenie, a nasz nieżyjący już tata zawsze marzył o tym, by ją tam zabrać " - mówi Brittany

Źródło: Archiwum prywatne

Namiętnie słuchała podcastu Intercepted o tematyce bezpieczeństwa narodowego, prowadzonego przez jej idoli - Jeremy’ego Scahilla i Glenna Greenwalda z portalu The Intercept.

W jednym z odcinków padły słowa: "Na temat wpływu Rosji na wybory w USA krąży wiele teorii, a w powietrzu unosi się masa histerii. A twardych dowodów na to nie ma. Przynajmniej na razie".

Ale te dowody już były. Zdobyła je właśnie Reality. Natrafiła na dokument ujawniający próbę przejęcia kontroli nad systemem rejestracji wyborców w USA ze strony rosyjskiego wywiadu wojskowego.

Zdecydowała się go ujawnić 9 maja 2017 roku, bo wtedy przelała się czara goryczy - Donald Trump zwolnił dyrektora FBI Jamesa Comeya. Powodem było niewygodne śledztwo – związane właśnie z wyborami - prowadzone przez Comeya, które mogło uderzyć w prezydenta.

- Tego było już za wiele. Po co ja w ogóle tutaj pracuję, skoro dzieją się takie rzeczy, a ja nic nie mogę z tym zrobić? – wyjawiła później na przesłuchaniu agentom FBI.

Odnaleziony dokument wydrukowała, złożyła i ukryła w rajstopach. W ten sposób udało się jej go przemycić z rygorystycznie strzeżonego budynku Pluribus International.

Reality od dziecka przygarniała do domu wiele zwierząt, szczególnie kotów

Reality od dziecka przygarniała do domu wiele zwierząt, szczególnie kotów

Źródło: Archiwum prywatne

Myślała, że zrobi wielką przysługę narodowi amerykańskiemu, wysyłając tajny raport do redakcji portalu The Intercept. Zweryfikowanie wiarygodności dokumentu zajęło czterem reporterom niemal miesiąc.

Wreszcie zdecydowali – publikujemy.

Kropki zguby

Pomimo niezwykle ostrożnego podejścia portal, który specjalizował się w wyciekach danych i bezpieczeństwie narodowym, nie zdał sobie sprawy, że przypadkiem ujawnił tożsamość informatorki.

Dokument zawierał fizyczne zabezpieczenie w postaci żółtych kropek, które są niewidoczne gołym okiem. To znacznik pozwalający zidentyfikować datę wydruku i ustalić drukarkę, na której tego dokonano. Dlatego reszta była już w zasadzie formalnością.

Departament Sprawiedliwości zaczął działać już w godzinę po publikacji materiału, a w dwa dni później 11 agentów FBI zapukało do drzwi Winner.

- Wcale nie uważam, że z ciebie jest jakiś złoczyńca i szpieg – mówił do Winner jeden z agentów. Wtedy zgrywali "dobre gliny" i nie czytając jej nawet praw, zrobili wszystko, aby zamydlić jej oczy i uzyskać od niej przyznanie się do winy.

Jej zatrzymanie to w pewnym sensie również porażka mediów, które nie były w stanie zadbać o jej anonimowość.

Zdawały sobie z tego sprawę First Look Media, do których należy portal The Intercept – FLM wzięły winę na swoje barki i od początku aż do dziś pokryły wszystkie koszty prawne związane ze sprawą Winner.

Reality w wojsku odkryła nową pasję - crossfit

Reality w wojsku odkryła nową pasję - crossfit

Źródło: Archiwum prywatne

- Nie przemyślałam tego, co im powiedziałam. Nie miałam nawet na to chwili. Chciałabym, aby istniał magiczny przycisk, który zrobi reset tego wszystkiego – wyjawiła Winner swojej siostrze. Rozmawiała z nią przez telefon pierwszego dnia pobytu w więzieniu. Była tak roztrzęsiona, że nie pamiętała nawet, jaki dokładnie grozi jej wyrok.

- Żałuję, że nigdy nie pojechałam z nią do Belize w maju 2017, gdy mnie zaprosiła na wspólny wyjazd. To miejsce miało dla Reality symboliczne znaczenie, a nasz nieżyjący już tata zawsze marzył o tym, by ją tam zabrać – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Brittany Winner, siostra Reality.

- Kończyłam wtedy doktorat z farmakologii i toksykologii i obawiałam się, że nie będę mogła tego pogodzić. To byłaby dla mnie ostatnia szansa na to, by się z nią zobaczyć przed jej aresztem – dodała rozgoryczona.

Rodzina jednak ani na moment nie zostawiła Reality samej, choć w starciu z rozpędzoną urzędniczą machiną nie miała większych szans.

"Terrorystka pałająca nienawiścią do Ameryki i Białego Domu" - tak Departament Sprawiedliwości określał Reality Winner.

Poszukiwanie kozła ofiarnego

Sam fakt, że jej sprawa nigdy nie stała się internetową sensacją w mediach, jak wcześniej sprawy Juliana Assange’a czy Edwarda Snowdena, jest świadectwem skuteczności narracji, jaką stworzyli prawnicy amerykańskiego rządu.

Administracja Trumpa wolała nie pamiętać z kolei, że ujawniony dokument wywiadowczy jednoznacznie potwierdził, że rosyjskie służby starały się dokonać sabotażu systemu rejestracji wyborców w USA oraz włamania na konta 100 urzędników wyborczych z 7 stanów.

Równocześnie nie ma żadnego dowodu, że jego ujawnienie wyrządziło jakąkolwiek szkodę bezpieczeństwu narodowemu. Wręcz przeciwnie, dzięki niemu dołożono wszelkich starań, aby wybory w 2020 r. były jak najbardziej bezpieczne.

W 2017 roku potrzebny był jednak kozioł ofiarny, na którego przykładzie pokazano by, że Trump nie żartuje, mówiąc, że będzie walczył z wszelkimi przeciekami rządowymi.

Departament Sprawiedliwości USA miał zadbać, aby komunikat był jednoznaczny: to my kontrolujemy informacje, a tak surowy wyrok ma zastraszyć każdego przyszłego sygnalistę.

To dlatego Reality Winner została skazana na 63 miesiące więzienia - to najdłuższy w historii wyrok za ujawnienie tajnych rządowych dokumentów. Okrutna ironia losu wobec osoby, której imię i nazwisko można luźno tłumaczyć jako "zwyciężczynię życia".

Po skazaniu Winner Trump zaćwierkał na Twitterze: "Była pracownica NSA dostaje wyrok na 63 miesiące? Jeju, to co zrobiła to małe piwo przy tym, co ma na sumieniu Hillary Clinton. Podwójne standardy, to nie fair, Jeff".

Chodziło mu o Jeffa Sessionsa, ówczesnego prokurator generalnego USA.

- Największa terrorystka świata śpi w pościeli z Pikachu – próbowała żartować Billie Winner-Davis, matka Reality, gdy pokazywała pokój córki dziennikarzom.

Zdjęcie Reality Winner wykonane po skazaniu

Zdjęcie Reality Winner wykonane po skazaniu

Źródło: Archiwum prywatne

Rodzina myślała zresztą, że po aresztowaniu uda się zwolnić Reality już następnego dnia. Matka była gotowa zrobić wszystko, aby odzyskać córkę. Zaoferowała nawet rodzinny dom jako kaucję. Nic to nie dało.

- Reality skazali na mocy ustawy sprzed 100 lat i potraktowali ją niczym szpiega, plując na wszystko, co zrobiła w wojsku dla tego kraju – mówi mi pełna rozgoryczenia Brittany.

Życie w więzieniu

- Zabrali mi moje życie. Została mi jedynie walka o to, aby zachować choćby najmniejszą cząstkę tego, kim byłam – wyznała Reality Winner magazynowi Rolling Stone jesienią 2017.

Zachowanie tej "cząstki siebie" nie jest łatwe.

- Jest Żydówką, a musi współdzielić celę z neonazistkami i morderczyniami – tłumaczy mi Billie Winner-Davis. - W środku, w więzieniu, działają prawdziwe gangi. Musisz nauczyć się manewrować w tym światku, aby ustrzec się niebezpieczeństw. W więzieniu wszystko, włącznie z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa, ma swoją cenę.

Jak się okazuje, Reality musi nie tylko uważać na więźniów, ale i również strażników.

- Jeśli wypaplasz na mnie, następnym razem poleje się krew – miała usłyszeć w marcu 2020 roku od jednego z klawiszy, który dotykał ją w niestosowny sposób.

- Złożyła skargę w sprawie molestowania rok temu. Do dziś nie została rozpatrzona. Obawialiśmy się, że Reality może trafić do izolatki, a wtedy ten strażnik w każdej chwili mógłby się do niej dobrać – mówi o swoich obawach Winner-Davis. - Poczuliśmy ulgę, gdy odesłano go na przymusowy urlop, ale niedawno wrócił i musieliśmy znowu interweniować w zarządzie więziennictwa, aby przypisać go do innego oddziału niż ten, w którym jest Reality.

Obawy o bezpieczeństwo Reality nasiliły się jeszcze bardziej, gdy wybuchła pandemia. Przebywając w zakładzie karnym, zakaziła się koronawirusem. Na empatię liczyć nie mogła. Strażnicy śmieli się z każdego nowo zarażonego.

- Jeden z nich jej "pogratulował" – powiedziała mi Billie Winner-Davis. - Wrzucali zakażonym więźniom surowe cebule do ich paczek z żywnością dla zabawy, by sprawdzić, czy stracili węch.

Reality od czasów służby w wojsku borykała się z bulimią, a także miała udokumentowaną historię chorób układu oddechowego i odpornościowego. Była więc szczególnie narażona na COVID-19.

Rodzina liczy, że prezydent Biden ułaskawi Reality. Brittany jest jednak pełna obaw: "Tego typu dokumenty mogą zalegać miesiącami, a nawet latami zanim w ogóle zostaną rozpatrzone"

Rodzina liczy, że prezydent Biden ułaskawi Reality. Brittany jest jednak pełna obaw: "Tego typu dokumenty mogą zalegać miesiącami, a nawet latami zanim w ogóle zostaną rozpatrzone"

Źródło: Getty Images

- Próbowała maskować przede mną chorobę, ale słyszałam w jej głosie, że czuje się bardzo źle. Opieka medyczna ze strony zakładu była tragiczna. Wszystko, na co mogła liczyć córka to tylenol i nic więcej – powiedziała mi jej mama. - Kipię ze złości, wiedząc, że można było tego uniknąć. Wystarczyło zaakceptować prośbę o zwolnienie z więzienia ze względów humanitarnych. Reality spełniała wszystkie warunki – odsiedziała trzy czwarte wyroku, mieliśmy uzasadnione obawy na tle zdrowotnym.

Wniosek rodziny Winnerów został odrzucony.

- Smuci mnie, że nasz system prawny dyskryminuje każdego, kto nie jest milionerem z koneksjami – mówiła Billie Winner-Davis po decyzji sądu apelacyjnego w Atlancie w lipcu 2020 r.

Rodzina Winnerów w warunkach pandemii może jedynie liczyć na 20-minutowe wideorozmowy oraz dwie rozmowy telefoniczne - raz na tydzień, plus okazjonalny mail. Inne formy kontaktu są od jakiegoś czasu utrudnione.

- Kartki pocztowe i listy do niej nie trafiają. Więzienie wszystko zwraca i nie podaje nawet przyczyny. To takie okrutne – skarży się matka.

Billie oraz Brittany liczą na ułaskawienie Reality przez prezydenta Joe Bidena.

- Moja córka naruszyła prawo, ale zrobiła to, aby chronić, a nie skrzywdzić Amerykę – mówi WP matka Reality.

A Brittany dodaje: - Siostra wnosiła prośbę o ułaskawienie w lutym 2020 roku, ale nie wiemy, czy prezydent Biden dowiedział się w ogóle o jej sprawie. Tego typu dokumenty mogą zalegać miesiącami, a nawet latami, zanim w ogóle zostaną rozpatrzone. Dlatego takie ważne jest dla nas, aby jak najwięcej osób nagłośniło sprawę Reality w mediach społecznościowych.

Według wcześniejszych ustaleń Reality Winner mogłaby wyjść na wolność 23 listopada 2021 r., ale dla jej matki wcześniejsze ułaskawienie ze strony prezydenta miałoby znaczenie przede wszystkim symboliczne.

- Pragnę, aby przywrócono jej dobre imię i wybaczono jej czyny w słusznej sprawie – mówi WP Billie Winner-Davis.


Być może dokument "United States vs Reality Winner", którego premiera odbyła się 17 marca 2021 roku na festiwalu filmowym SXSW, przybliży sprawę szerszemu gronu odbiorców.

Zawiera on między innymi nagrania z przesłuchań z agentami FBI oraz pochodzących z więzienia rozmów telefonicznych Reality z rodziną. Sprawa Winner jest złożona, ale ona sama w niej nie może zabrać głosu. A jeśli nie ułaskawi jej Joe Biden, żadne "mea culpa" ze strony rządu USA nie padnie.