Bundesarhiv/Domena publiczna

Uwielbiał Hitlera, nienawidził Żydów, z dumą nosił przyszytą do swetra swastykę. Hans-Jürgen Massaquoi teoretycznie niczym nie różnił się od swoich nastoletnich niemieckich rówieśników dorastających w czasach nazizmu. Poza jednym - był czarnoskóry.

Czarna skóra w nazistowskich Niemczech miała być dla niego przekleństwem, ale najpierw wydawała się małemu Hansowi ogromnym przywilejem. Mieszkał w hamburskiej posiadłości swojego dziadka, Momulu Massaquoi. W niej “biali odgrywali podrzędne lub neutralne role”, jak pisał w swojej autobiografii. Goście szanowali dziadka, a przy tym zwracali uwagę i na Hansa. Nic dziwnego, że czarna karnacja i kędzierzawe włosy były dla niego atrybutem ważnych osób.

Momulu Massaquoi, były król ludu Vai, trafił do Niemiec rzecz jasna przez politykę. W Hamburgu został konsulem generalnym Liberii. Ówczesny prezydent tego kraju obawiał się, że Momulu może być jego politycznym rywalem. Z dala od ojczyzny Massaquoi był niegroźny.

Właśnie dlatego Hans-Jürgen Massaquoi urodził się już w Hamburgu. Był synem niemieckiej pielęgniarki i liberyjskiego studenta prawa. Wyróżniał się czarną skórą, ale nie tylko paszport świadczył o jego niemieckim pochodzeniu. Gdy prezydent Liberii poprosił dziadka o powrót do Liberii, także Hans z matką mieli opuścić Niemcy. Na przeszkodzie stanął organizm chłopaka, przywykły do europejskich warunków. Hans był chorowity, więc lekarz odradził tak gwałtowną zmianę klimatu.

Pozostanie w Niemczech oznaczało nie tylko rozłąkę z dziadkiem i ojcem, ale i przeprowadzkę do dużo skromniejszego mieszkania. W zderzeniu z rzeczywistością okazało się również, że czarna skóra przestała być atutem. Działo się to wszystko na krótko przed przejęciem władzy przez Hitlera, w grudniu 1929 roku.

Niepotrzebne były rządy fanatyków białej rasy, by Hans poczuł się w swoich Niemczech nieswojo. Gdy z matką odwiedził hamburskie zoo, oprócz dzikich zwierząt zobaczył też “afrykańską wioskę”. A w niej, zamkniętych niczym lwy czy tygrysy, Afrykanów. Plemię w tłumie ludzi dostrzegło też Hansa i zaczęło wytykać go palcami. Sytuacja się odwróciła - to czarnoskóry Niemiec stał się atrakcją. “Zobacz, tu jest ich dzieciak” - krzyknął jeden z odwiedzających zoo. Patrzyli na niego i Afrykanie, i Niemcy.

Plac zabaw tylko dla Aryjczyków

Im bardziej naziści rośli w siłę, tym częściej Hans zwracał na siebie uwagę. Owszem, wcześniej dzieci śpiewały piosenki o “murzynie grzebiącym w kominie”, ale dokuczanie szybko im się nudziło. Dopiero rasistowska polityka sprawiła, że stawał się osobą niepożądaną. Jako dziecko musiał opuścić plac zabaw, na którym bawił się od lat, ponieważ matka jednego z dzieci zwróciła uwagę, że to teren “tylko dla Aryjczyków”. Hans nie bardzo rozumiał, dlaczego do tego grona się nie zalicza.

W końcu czuł się Niemcem. Więcej, on był niemieckim patriotą! Tak jak inni chłopcy, bawił się figurkami przedstawiającymi żołnierzy. Jako jedyny miał jednak problem z ich pozyskiwaniem. Brakowało mu w kolekcji zabawkowego Hitlera, Göringa i Goebbelsa. Kupiła mu je czarnoskóra ciotka. “Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy wbijać igieł w figurki, tak jak to macie w zwyczaju! Bo jeśli cokolwiek złego stanie się Führerowi, Göringowi czy Goebbelsowi, to już my cię znajdziemy i pociągniemy do odpowiedzialności!” - usłyszała w sklepie.

Strój ważniejszy od poglądów

Nazistowska propaganda działała. Młodzi chłopcy nie musieli rozumieć, o co chodzi w wielkiej polityce, ale nazistowski wizerunek pobudzał fantazję:

“W wieku zaledwie siedmiu lat, zostałem zdeklarowanym zwolennikiem nazistów. Głównie dlatego, że urządzali najbardziej widowiskowe parady, mieli wspaniałe mundury, świetne orkiestry wojskowe i najlepiej wymusztrowane kolumny marszowe” - wspominał Hans-Jürgen Massaquoi.

Hans-Jürgen Massaquoi

Hans-Jürgen Massaquoi

Źródło: Bundesarchiv/Domena publiczna

Naziści Hansa nie chcieli. Przez czarnoskórego syna matka straciła pracę w szpitalu. To właśnie przez Hansa rozpadł się jej związek. Mimo że wcześniej z sympatią matki dogadywał się świetnie, to im bardziej mężczyzna wsiąkał w nazistowską ideologię, tym bardziej oddalał się od związku z kobietą, która ma niearyjskie dziecko.

“Byłem bezwzględny jak każdy mój rówieśnik, mogłem znieść prawie wszystko, co wyniknie w trakcie szkolnych przepychanek, ale nie potrafiłem pogodzić się z wykluczeniem – piętnem wyrzutka, jawnym stwierdzeniem, że jestem nie tylko inny, ale gorszy” - pisał Hans.

Wraz z poparciem dla nazistów, malała liczba nauczycieli, dla których czarna skóra Hansa nie stanowiła problemu. W szkołach do głosu zaczęli dochodzić zawzięci rasiści, a przeciwników polityki Hitlera zwalniano.

Nauczyciel w klasie ostrzegał innych, że prędzej czy później gorsza krew, wynikająca z niearyjskości, na pewno się ujawni. “Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wasz kolega okazał się kiedyś elementem aspołecznym, na przykład kryminalistą albo alkoholikiem. Może zresztą już być podatny na choroby prowadzące do debilizmu” - mówił w klasie nauczyciel Hansa.

Murzyn w Hitlerjugend?

Chłopak nie mógł zapisać się do Jungvolk, młodzieżowego odpowiednika Hitlerjugend. Nie miał też szans na dostanie się do dobrej szkoły średniej. Trenował boks, ale udział w zawodach był dla niego zabroniony. Był też wykluczony jako nastolatek. Nazistowscy nauczyciele przypominali, że związki z osobami, które nie są Aryjczykami, będą surowo karane.

Mimo wszystko Hans chciał udowodnić swoją przydatność dla nazistowskiego państwa. Gdy wybuchła wojna próbował dostać się do wojska, ale za każdym razem decyzja była taka sama: niezdatny do służby wojskowej. “Niemcy nie są i nigdy nie będą w tak wielkiej potrzebie, żeby musiały wygrywać wojnę przy pomocy takich jak wy” - słyszał za każdym razem.

Źródło: Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY

Jak to możliwe, że czarnoskóry Niemiec przeżył wojnę w nazistowskim państwie? Nie trafił nawet do obozu? Hans-Jürgen Massaquoi tłumaczył to większą nienawiścią do Żydów, choć i jemu nieraz przypominano, że jest “następny w kolejce”. Zresztą przykład Hansa najlepiej pokazuje, z czego może wynikać nienawiść i rasizm. On sam nie cierpiał Żydów, bo… żadnego nie znał. A przynajmniej nie wiedział o prawdziwym pochodzeniu niektórych znajomych. Propaganda skutecznie oczerniała obcych - Hans nie tylko nienawidził Żydów, ale i uwierzył w źle traktowanych Niemców na terenie Polski. Cieszył się więc z ataku we wrześniu 1939 roku. Z kolei jego niektórzy rodacy, którzy tak żarliwie atakowali osoby żydowskiego pochodzenia, nie mieli problemu z czarnoskórym Hansem. Pod warunkiem, że go znali…

Dni walki masz już za sobą

Dopiero porażki na froncie zaczęły działać na korzyść chłopaka. Społeczeństwo przestawało wierzyć w siłę nazistów. Wojna dawała w kość zwykłym mieszkańcom Hamburga. Gdy kolejnemu nazistowskiemu żołnierzowi nie spodobała się obecność Hansa w tramwaju, wsparli go koledzy z pracy (w końcu Hansowi udało znaleźć się zatrudnienie). “Ty już nikogo nie pobijesz, kolego. Może jeszcze o tym nie wiesz, ale dni walki masz już za sobą. A teraz zostaw naszego kolegę w spokoju albo wyrzucę cię z tramwaju” - usłyszał nazista od jednego z robotników.

Problem w tym, że nawet gdy naziści przegrywali wojnę, Hans nagle nie stał się rodakiem Niemców. Po bombardowaniach Hamburga i okolic niektórzy mieszkańcy wzięli go za amerykańskiego lotnika, który wyskoczył z samolotu. W końcu był czarnoskóry, a jako że na sobie miał strój z fabryki - wyglądał niczym pilot.

Sytuację zmieniło wkroczenie do Hamburga Niemców. Dawni sympatycy nazizmu obawiali się, że Brytyjczycy zaczną wyrównywać rachunki, więc “kolegowanie” się z czarnoskórym Hansem miało być kartą przetargową. “Ku memu rozbawieniu, nawet ci, którzy dotychczas trzymali się ode mnie z daleka, skwapliwie przypominali, jakimi to bliskimi kumplami zawsze byliśmy. Ta nagła zmiana postawy bynajmniej mnie nie dziwiła, gdyż wiedziałem, że wielu z nich może się spodziewać po Brytyjczykach dość szorstkiego traktowania, włącznie z egzekucją w esesmańskim stylu” - wspominał Hans.

Właśnie z tego powodu udało się Hansowi i jego matce wynająć mieszkanie. Znalezienie jakiegoś po przegranej przez Niemców wojnie w zniszczonym Hamburgu nie było łatwym zadaniem. Gospodyni po prostu “spodziewała się zarobić kilka dodatkowych punktów podczas ewentualnego śledztwa”, więc dlatego przygarnęła ich pod swój dach. Gdy okazało się, że Brytyjczycy nie mają zamiaru sądzić surowo nazistów, prędko wypędziła rodzinę Massaquoi z domu.

Hans-Jürgen Massaquoi

Hans-Jürgen Massaquoi

Źródło: YouTube

Dla Niemców Hans nie był Niemcem. Dla aliantów ważniejsze było miejsce urodzenia niż kolor skóry. I dlatego odmawiali mu przyznania odszkodowania czy nawet mieszkania. Rząd brytyjski patrzył na przepisy wyjątkowo skrupulatnie. “Mamy prawo pomagać jedynie Żydom, uchodźcom z innych krajów, jeńcom innego niż niemieckie pochodzenia i więźniom obozów koncentracyjnych. Sam pan widzi, że nie należy do żadnej z tych kategorii” - usłyszał, gdy starał się o pomoc.

Hans-Jürgen Massaquoi. Zawsze niedopasowany. Co gorsza, na tym rozczarowania się nie skończyły.

Naziści uczciwsi niż Amerykanie

W pierwszych miesiącach po wojnie, Hans spotykał się w Hamburgu z amerykańskimi, czarnoskórymi żołnierzami. Z zaciekawieniem pytał, jak traktuje się murzynów w Stanach Zjednoczonych. Rozmówcy odpowiadali krótko: jak gówno.

“Nie miałem jednak pojęcia, że dyskryminację rasową nie tylko akceptuje, ale jawnie uprawia sam rząd. I chociaż szczerze nienawidziłem nazistów za ich rasizm i odmowę przyjęcia mnie w szeregi armii, to mimo wszystko wydawali mi się uczciwsi niż Amerykanie ze swoją gębą pełną frazesów o demokracji i gotowością werbowania czarnych do wojska, a jednocześnie trzymaniem ich na dystans, w jednostkach o niskim statusie, pod dowództwem białych. Z trudem przyznawałem to przed samym sobą, ale mój świeżo wykreowany ideał Ameryki, która zorganizowała i wygrała krucjatę o wolność dla uciemiężonych, otrzymał poważny, może nawet śmiertelny cios” - stwierdził Massaquoi.

Odtrącali go naziści, odtrącili alianci, nie chciała go rodzina. Rodzina matki mieszkająca w Stanach Zjednoczonych nie chciała słyszeć, by Hans mógł zamieszkać z nimi w Chicago. Brat uznał, że jej ciemnoskóry syn może być źle widziany w jego białej społeczności. Po prostu poślubił Amerykankę z Południa i przesiąkł poglądami żony.

Hans-Jürgen Massaquoi po latach spełnił swoje marzenie. W 1950 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. To właśnie w Ameryce wreszcie udało mu się zdobyć wyższe wykształcenie i rozpocząć dziennikarską karierę. Został redaktorem naczelnym magazynu “Ebony”, przeprowadzał wywiady z największymi osobistościami świata, wśród których było wielu czarnoskórych. Stał się częścią ruchu na rzecz zniesienia dyskryminacji rasowej w Stanach Zjednoczonych. Zmarł w 2013 roku.

Nigdy nie zapominał, że jego ojczyzną są Niemcy.