Ojciec Knotz z zakonu kapucynów jest doktorem teologii pastoralnej, duszpasterzem małżeństw i rodzin oraz autorem książek, Michał Wargin, East News
Klaudia Stabach: Będąc w szkole podstawowej, w trakcie jednych z zajęć z wychowania do życia w rodzinie, nauczycielka uprzedziła nas, że tego dnia będzie musiała przeprowadzić trudną dla niej lekcję. Kobieta poprosiła, żebyśmy w ciszy i bez zadawania pytań wysłuchali tego, co musi nam przeczytać. Wszyscy zamilkli, a ona z zażenowaniem wypisanym na twarzy czytała z podręcznika m.in. o tym, jak dorośli ludzie uprawiają seks. Gdy zadzwonił dzwonek, kobieta zamknęła książkę i wyszła z sali. Tak wyglądała edukacja seksualna w mojej szkole. Przed naszym spotkaniem porozmawiałam ze znajomymi i okazuje się, że u wielu z nich było podobnie.
O. Ksawery Knotz: Nie wszyscy ludzie nadają się do mówienia na temat seksualności. Dlatego ważne jest, żeby dyrekcja rozsądnie dobierała nauczycieli, na których spocznie ten obowiązek. Szkoła powinna pomagać rodzicom w edukacji seksualnej, czyli współgrać z systemem wartości, w jakim oni wychowują dzieci.
Kiedy jest najlepszy czas na rozpoczęcie takich rozmów?
Wszystko zależy od etapu rozwoju dziecka. Jeżeli widać, że jeszcze nie jest zainteresowane sferą seksualną, to nie należy go na siłę uświadamiać. Jednak w momencie, gdy zaczyna się dopytywać, to trzeba podejmować rozmowę i stopniowo wszystko wyjaśniać. Dzieci pytają, skąd się wzięły. Z czasem ta ciekawość się pogłębia. Jeżeli rodzice nie porozmawiają z dziećmi w odpowiednim momencie, to dziecko i tak się dowie o wielu rzeczach, ale już nie od nich. Koledzy pokażą film pornograficzny albo coś podpatrzy w internecie.
Jak wygląda edukacja seksualna prowadzona przez Kościół katolicki? Powszechnie panuje przekonanie, że w Kościele mówi się o seksie tylko w kontekście zła i grzechu.
Tak nie jest, to stereotyp. Co prawda nie wszyscy księża nadają się do poruszania tych tematów, ale to właśnie jest podobnie jak w przypadku nauczycieli. Żeby umiejętnie rozmawiać o miłości i seksie, to trzeba czuć ten temat. W przeciwnym razie uczciwiej będzie po prostu zrezygnować. Ja na prowadzonych przeze mnie rekolekcjach małżeńskich wręcz podkreślam, że ludzka miłość i związane z nią życie seksualne są czymś pięknym i wyjątkowym. Zachęcam pary małżeńskie, żeby o tę sferę dbały i ją pielęgnowały.
Ksiądz tak otwarcie o tym mówi, używa określeń, które wypowiedziane przez duchownego mogą niektórych wprawić w zakłopotanie. Jak ludzie na to reagują? Krytykują czy są wdzięczni?
Jestem znany z mojego podejścia i ludzie już się przyzwyczaili do tego, że nie owijam w bawełnę. Gdy zaczynałem, to rzeczywiście pojawiały się negatywne komentarze ludzi, którzy twierdzili, że księdzu nie przystoi mówić, że seks jest boski.
W ostatnim czasie w internecie pojawiła się kampania #sexedpl, która ma na celu edukowanie Polaków w temacie seksu. Aktorzy, muzycy i ludzie z pierwszych stron gazet stanęli przed kamerą i w krótkich filmikach poruszyli bardzo ważne kwestie. Mówili m.in. o pierwszym razie, antykoncepcji, świadomej zgodzie na współżycie czy właśnie o rozmawianiu z dzieckiem na tematy intymne. Kampania cieszy się z dużą popularnością i wielu młodych przyznało, że jest potrzebna. Widział ksiądz te nagrania?
Te osoby mają siłę przebicia, bo są osobami znanymi i lubianymi, ale to jeszcze nie oznacza, że mówią o seksie we właściwy sposób. Żeby przekazywać innym swoje doświadczenie jako wzorzec do naśladowania, najpierw trzeba mieć uporządkowane własne życie miłosne. Trzeba umieć stworzyć kochający związek oparty na wierności, w którym ludzie potrafią obdarowywać się miłością. Wystarczy trochę posurfować w internecie i dowiadujemy się o szeregu nieudanych związków na ich koncie. To po części wyjaśnia, dlaczego wielu z nich widzi sferę seksualną w oderwaniu od więzi, od miłości i stałego związku.
Czyli to niedobrze, że seks zaczyna być tematem publicznej debaty? Skoro edukacja w tym zakresie na poziomie szkolnym tak bardzo kuleje, to kto ma czuć się odpowiedzialny?
Moim zdaniem najbardziej odpowiednimi osobami są małżeństwa. Ale takie, które mają dogłębnie przegadany ten temat ze sobą, uczyli się przez lata rozwiązywać swoje problemy intymne, widząc je w szerszej perspektywie jako ważny element ich małżeńskiej więzi. Chodzi o taką więź, która jest zbudowana na miłości, wierności, oddaniu, odpowiedzialności za siebie i dzieci, trosce o siebie, uczciwości, szczerości, itd. Gdy mówią o życiu seksualnym, to nie odrywają go od swojej życiowej postawy.
Spotkania prowadzone przez księdza cieszą się ogromną popularnością wśród katolików. Jak one wyglądają? Ci ludzie przychodzą i z zarumienionymi policzkami słuchają, jak ksiądz mówi o wzwodzie i stymulacji łechtaczki?
Ależ skądże znowu, to nie te czasy. Teraz zarówno starsi, jak i młodzi śmiało opowiadają o swoim pożyciu, oczywiście w bezpiecznych dla siebie granicach. Czasami opowiadają także śmieszne historie ze swojego życia. Kiedyś pewna para postanowiła urozmaicić seks i się zabawić w Supermana, który jak na filmach, ratuje swoją ukochaną. Mąż przywiązał żonę do łóżka, ubrał kominiarkę na głowę, zarzucił na siebie płaszcz, który mógł rozłożyć jak skrzydła Supermana. Postanowił wlecieć do łóżka, aby wyzwolić żonę z kajdan niewoli. Wspiął się na parapet, z którego zamierzał zeskoczyć na łóżko. Niestety zamiast na łóżko spadł na jego poręcz. Żona chciała mu pomóc, ale była przywiązana. Wpadła w panikę. Sąsiad usłyszał krzyki, wpadł do sypialni. Zobaczył nagą sąsiadkę, przywiązaną do łóżka, obok na podłodze jakiegoś mężczyznę. Skojarzył, że przywiązał on sąsiadkę, aby ją zgwałcić, ona się broniła, udało się jej wykopać go z łóżka. Sąsiad, dużo się nie zastanawiając, także go skopał, zanim się dowiedział, że jest to jej mąż. Płynie z tego taki żartobliwy morał, że jak się takie rzeczy wymyśla, to trzeba być przed czterdziestką. I zamykać drzwi (śmiech).
A propos przebieranek, wie ksiądz, że w Krakowie powstał sex shop dla katolików? Książki księdza tak ośmieliły wiernych, że teraz kupują kostki do gry wstępnej i biustonosze z cukierków.
Tak, wiem. To sklep internetowy. Różni się znacznie od sex shopów jakie znamy. Jeżeli ludzie się kochają i szanują, to urozmaicenie w łóżku i trochę zabawy nikomu nie zaszkodzi.
Zabawne historyjki z pewnością rozluźniają atmosferę podczas rekolekcji, ale pewnie nie tylko o tym rozmawiacie. Jakie pytanie sprawiło księdzu największą trudność?
Myślę, że raczej nic mnie nie może już zaskoczyć. Czasem jedynie kontekst problemu jest trudny do przeanalizowania. Gdy np. mówię małżonkom, że zjednoczenie się ciał jest także zjednoczeniem duchowym, to większość słuchających odbiera to jako dobrą informację, która pogłębia ich rozumienie aktu małżeńskiego. Jednak czasami osoby np. z problemem przedwczesnego wytrysku czują się zaniepokojone, że stawiam im wymagania moralne, które są niemożliwe do spełnienia. Wtedy muszę uważać, aby nie tworzyć wrażenia, że w tej sferze życia nie ma problemów i wszystko od razu się udaje.
Nie tylko katolicy ośmielili się poruszać tematy intymne. Ostatnio Ministerstwo Zdrowia wypuściło spot, w którym promuje prokreację i za przykład daje króliki. Porównanie przez wielu zostało odebrane jako niesmaczny żart. Księdza rozbawiło?
Nie widziałem tego, ale bardzo nie lubię, gdy przechodzi się z płaszczyzny ludzkiej na zwierzęcą. Zresztą z mojego doświadczenia stwierdzam, że aby rozwiązywać duchowe problemy ludzi, to trzeba trzymać się daleko od polityków. Oni wszystko sprowadzają do prawa, które chcą stanowić, albo które chcą obalić. Niezależnie czy ich ideologia jest prawicowa czy lewicowa, to jednak zawsze patrzą przez pryzmat procesów społecznych, które chcą kreować. W bezpośrednim kontakcie z ludźmi widać natomiast człowieka, jego indywidualną historię życia, która wpływa na jego decyzje.
Co ksiądz myśli o Czarnych Protestach?
Smutne.
Smutne dlatego, że kobiety zdecydowały się wyjść na ulice, czy smutne dlatego, że rząd dał im ku temu powód?
Smutne jako wrażenie estetyczne i duchowe, gdy patrzy się na czarne kobiety, na ich smutne twarze i na hasła, w imię których się zbierają. Jestem przyzwyczajony do innych klimatów, gdzie mąż jest ze swoją żoną, dzieci są kochane przez mamę i tatę. To radość, życie, różnorodność. Ten świat jest kolorowy i pro life. Nie chcę wchodzić w spory polityczne. Rozmawiam z różnymi kobietami i wiem, że są takie, które marzą o dziecku, ale nie udaje im się zajść w ciążę lub też takie, które nie potrafią uporać się z traumą po aborcji.
Traumę można mieć też po doświadczeniu przemocy seksualnej. Wpisując w wyszukiwarkę internetową hasztag #MeToo zostajemy zalani falą historii, w których kobiety były molestowane. Wiele z nich przez lata dusiło w sobie okropne dla nich wspomnienia. Dobrze, że w końcu odważyły się o tym mówić?
Tak, dobrze.
Tylko tych historii jest bardzo dużo, są osadzone w różnych kontekstach i pokazują różnego rodzaju zachowania. Łączy je jednak to, że bohaterka zawsze twierdzi, że była molestowana. Jedna była dotykana w intymnym miejscu, a druga stała się adresatką niesmacznego żartu. Mam wrażenie, że poprzez wysyp tych wszystkich historii granice pojęcia "molestowanie" gdzieś się zatarły.
Dzisiaj seksualizacja redukująca ludzi do samego ciała i jego popędów jest tak duża, że mężczyźni i kobiety mają problemy z wytyczeniem zdrowych i uczciwych granic w kontaktach damsko-męskich. Ponieważ się nie znamy i nie mamy zaufania do siebie, stajemy się coraz bardziej ostrożni, ale i podejrzliwi. Czasami nawet serdeczny gest może być opacznie odczytany. Kiedyś komplementowanie kobiety było mocno osadzone w naszej kulturze, a dzisiaj mężczyźni wolą z tego zrezygnować, aby uniknąć ewentualnych nieporozumień. Być może ta kampania jest początkiem ustalania bardzo sztywnych ram mówiących co wolno, a czego nie, aby jedna jak i druga strona czuła się bezpieczna we wzajemnych relacjach.
Gdzie według księdza powinny być postawione granice? Dotyk w ramię jest naruszeniem cielesności?
Dużo zależy od kontekstu, który pomaga nam zinterpretować intencje drugiej osoby. Nie każdy odbierze położenie ręki na ramieniu jako miły i ciepły gest.