Kamila Biedrzycka-Osica , 18 maja 2017

Mateusz Damięcki: Możemy zacząć się bać

Telewizja WP

Aktor. Rusofil. Autor słynnego "listu do św. Mikołaja", przez który wylała się na niego fala hejtu, za który chcieli go wieszać na drzewach. Dziś żartuje, że to dość kuriozalna i idiotyczna groźba, bo przez ogólnopolską wycinkę nie będzie mogła być spełniona. No bo jak wisieć na ściętym drzewie?

Po tym wszystkim stwierdził, że nie będzie się angażował w politykę, bo dziś to bezsensowne. W rozmowie z Kamilą Biedrzycką-Osicą mówi: "Ludzie nie potrafią i nie chcą pewnych rzeczy zrozumieć. Są jak z innego świata. My się nigdy nie dogadamy. Tu nie ma pola do dyskusji (…) Przez ostatni rok czacha dymi, człowiek nie jest w stanie sam pozostać ze swoimi myślami i czasem musi coś wykrzyczeć. Ale ten krzyk rani tylko twoje gardło, bo strona, w którą krzyczysz, ma zupełnie inną percepcję, zupełnie inaczej myśli. Ale znam zasadę wahadła. Wszytko się da odwrócić”.

Kliknij, aby zobaczyć pełną rozmowę z Mateuszem Damięckim

Mateusz Damięcki niczego w życiu nie żałuje, nie żałuje też publikacji listu do św. Mikołaja. "Napisałem o tym, czego bardzo się boję (…) wraca strach, z którym ja w tym wolnym świecie, nie chciałbym mieć już nic wspólnego. To strach dotyczący braku tolerancji, akceptacji, ignorancji i niewiedzy, które mogą nas doprowadzić do dość tragedii. Bardzo się boję, że ludzie zaczną dla jakiegoś wyższego dobra dokonywać rzeczy, których nie cofniemy. Nie ma żadnej ideologii, żadnej idei, dla której warto przekroczyć granicę. Kiedy widzę młodych rozwścieczonych ludzi, którzy pod banderami maszerują w tę i z powrotem i wykrzykują słowa, których nie słyszeliśmy tak szeroko i otwarcie w naszym kraju od 70 lat, to myślę, że możemy zacząć się denerwować i bać".