Katarzyna Bartman , 30 kwietnia 2020

Świat czeka na szczepionkę. Wyścig przyśpieszył

East News

Hindusi już produkują szczepionkę na SARS-CoV-2, nie wiedząc, czy działa. Szwajcarzy uważają, że swoją opracują w październiku. WHO studzi entuzjazm – broń do walki z koronawirusem będziemy mieć za 18 miesięcy. Na zwycięzcę tego korespondencyjnego pojedynku czeka wielka sława i gigantyczne pieniądze.

Mało o nim wiemy, chociaż jego kuzyni wciąż nam towarzyszą, wywołując zwykłe przeziębienia. Koronawirus - nowy czarny charakter, który niszczy gospodarkę na całym świecie. Ma go zatrzymać szczepionka, która powstaje z zawrotnym tempie. Czy będzie bezpieczna i skuteczna? Bo, to kto i ile na niej zarobi, już wiemy.

Koronawirusy, to drobnoustroje, które towarzyszą nam od dawna. Każdy chociaż raz w życiu był przeziębiony. W co dziesiątym przypadku sprawcą naszego gorszego samopoczucia był właśnie on. Cztery spośród nich zakażają ludzi, reszta atakuje zwierzęta.

SARS-CoV-2 - oszust doskonały

Co sprawia, że to akurat SARS-CoV-2 postawił nam świat na głowie? 80 proc. ludzi, którzy mieli z nim do czynienia, przechodzi go niezwykle łagodnie. Dlaczego więc tak się go boimy? Odpowiedź jest prosta: bo go jeszcze nie znamy, jest nowy!

- Ma niezwykłą łatwość przenoszenia się. W ciągu zaledwie kwartału zaatakował i opanował niemal cały świat. Potrafi też doskonale oszukiwać. Pokonuje sprytnie nasz układ immunologiczny, wnika do organizmu i brutalnie fauluje układ oddechowy - mówi dr Andrzej Kotłowski, specjalista chorób zakaźnych, wykładowca akademicki, były prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Morskiej, Tropikalnej i Podróży.

W badaniach nad szczepionką na koronawirusa Chińczycy z Sinovac Biotech w Pekinie wykorzystują komórki nerki małpy. 29 kwietnia 2020 roku

W badaniach nad szczepionką na koronawirusa Chińczycy z Sinovac Biotech w Pekinie wykorzystują komórki nerki małpy. 29 kwietnia 2020 roku

Autor: Patric Baert

Źródło: East News

Z kolei wirusolog, prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii przy Uniwersytecie Jagiellońskim, który poznał wirusa dosłownie od środka, mówi, że jest on doskonale przystosowany. Jednak zaznacza, że jeszcze bardzo dużo musimy się nauczyć.

- Jednym z ważniejszych pytań jest, czy po zakażeniu nabywamy oporność, czy też możemy zachorować ponownie - mówi naukowiec.

Zaznacza, że istnieją nawet wirusy takie jak denga, które przy pierwszym kontakcie powodują stosunkowo łagodne objawy, jednak przy kolejnych zakażeniach wirus uczy się wykorzystywać przeciwciała człowieka do własnych ceków.

- Musimy sprawdzić, jak to wygląda w przypadku SARS-CoV-2 - podkreśla prof. Pyrć.

Wirusolog, prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii przy Uniwersytecie Jagiellońskim

Wirusolog, prof. Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii przy Uniwersytecie Jagiellońskim

Autor: Beata Zawrzel

Źródło: East News

Na razie to tylko spekulacje i domysły. Chociaż istnieje już ponad 10 tys. pełnych sekwencji genomu, które zostały publicznie udostępnione do przebadania, wirus ciągle się wymyka, zmienia i wciąż mutuje. Mówi się już o 8 jego odmianach. Czy te metamorfozy utrudnią rozszyfrowanie go i skuteczną z nim walkę?

- Każdy wirus rozmnażając się, zmienia się nieco, ponieważ replikuje się w populacji ludzkiej. Do tej pory był on stosunkowo stabilny - uspokaja James Aldworth z biura prasowego Światowej Organizacji Zdrowia w Genewie.

To znaczy, że koronawirus SARS-CoV-2 zmienia się wolniej niż wirus grypy, co jest dobrym znakiem.

Wyprawa po złote runo

Kolczasta kulka o średnicy maksymalnie 140 nanometra postawiła na nogi cały medyczny świat. Wszystkie ręce na pokład, ogłosiło WHO. Cel, to skuteczne antidotum na zarazę.

- Obecnie opracowywanych jest łącznie 89 szczepionek, w tym siedem z nich jest już w ocenie klinicznej, a kilka leków w fazie badań klinicznych - informuje James Aldworth.

Kilka tygodni temu dyrektor generalny WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus przyznał, że prace nad szczepionką będą przyspieszone. Padają nawet konkretne daty. Ma być ona gotowa już za 18 miesięcy (warto sobie uświadomić, że opracowanie tradycyjnej szczepionki trwa średnio 10 lat i kosztuje od 200 do 500 mln dolarów).

Szwajcarzy z firmy Saiba twierdzą, że będą mieli swoją szczepionkę już w październiku.

Współpracujący z nimi dr Martin Bachmann, immunolog z University of Bern i Oxford University chwali się, że sukces jest już na wyciągniecie ręki.

Szczepionka opracowywana przez szwajcarski zespół powstała w oparciu o tzw. cząsteczki wirusopodobne, które nie są zakaźne - w przeciwieństwie do samego wirusa - i zapewniają dobrą odpowiedź układu odpornościowego.

Prototyp powstał w lutym 2020 r., zaledwie kilka tygodni po zidentyfikowaniu nowego wirusa w Chinach. Mimo że szczepionka jest na bardzo wczesnym etapie badań, jej twórcy już rozmawiają z gigantami farmaceutycznymi jak Novartis i Lonza o jej dystrybucji i liczą przyszłe zyski. A te mają wynieść ok. 103 mln dolarów.

Nie tylko Szwajcarzy się spiszą. Badania prowadzi obecnie ponad 40 różnych zespołów badawczych z całego świata. Jednym z nich jest zespół pod kierownictwem prof. Sarah Gilbert z Oxford Vaccine Group z University of Oxford w Wielkiej Brytanii.

Prace nad opracowaniem szczepionki przeciw COVID-19 rozpoczęli w styczniu 2020 r. Obecnie odbywają się badania kliniczne na ludziach.

W szczepionce zespołu Oxford Vaccine Group wykorzystano opracowany wcześniej w Oxford Jenner Institute wektor adenowirusa szympansa. Został on wybrany jako odpowiednia technologia do opracowania szczepionki dlatego, że indukuje on silną odpowiedź immunologiczną już po podaniu jednej dawki, nie zawiera też żywego zdolnego do replikacji wirusa.

Dyrektor generalny WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus

Dyrektor generalny WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus

Autor: Anadolu Agency

Źródło: Getty Images

Jak twierdzą jej twórcy, szczepionka wektorowa może być bezpiecznie podawana dzieciom, ludziom starszym, jak również osobom z chorobami towarzyszącymi, np. cukrzycą.

Jak twierdzi WHO, opracowanie szczepionki szybko i bezpiecznie, jest możliwe, ale wymaga nowego modelu z tzw. szybkim startem i wieloma krokami wykonanymi równolegle, jeszcze zanim dowiemy się, co działa, a co nie. Koszt opracowania szczepionki i jej dystrybucję szacuje się wstępnie na ok. 3 miliardy dolarów.

Co warte podkreślenia, szczepionki podaje się zdrowym ludziom, więc rygor, którym podlegają testy i bezpieczeństwo, powinien być znacznie wyższy, niż w przypadku leczenia osób już chorych. Przekłada się to jednak na lata prób klinicznych i wiąże z wieloma porażkami.

Tymczasem największy na świecie producent szczepionek Serum Institute of India już produkuje masowo szczepionkę na COVID-19 opracowaną przez University of Oxford, nie wiedząc, czy ona działa.

Oxford Vaccine Group twierdzi, że ma nadzieję zakończyć testy na ludziach we wrześniu, ale Adar Poonawalla z Serum Institute of India, powiedział w The Times of India, że nie będzie tak długo czekać.

Zapowiedział, że jego firma będzie produkowała 5 milionów jednostek szczepionki miesięcznie przez sześć miesięcy, tak aby wyprzedzić popyt. Potem produkcja ma się zwiększyć do 20 - 40 milionów dawek. „Planujemy udostępnić szczepionkę w Indiach w przystępnej cenie około 1000 rupii (13 dol.)” - poinformował.

Gorączka szczepionkowa udzieliła się też kanadyjskiej firmie Medicago. Ich współwłaścicielem jest znany koncern tytoniowy Philip Morris International. Zamierzają wyprodukować szczepionkę na koronawirusa z użyciem zmodyfikowanego genetycznie tytoniu.

Wśród wielkich graczy na rynku koronawirusowym wciąż przewija się nazwisko multimiliardera Billa Gatesa. Obiecał, że sfinansuje produkcję siedmiu najbardziej obiecujących pomysłów na szczepionkę przeciwko COVID-19.

Podbija piłeczkę rzuconą przez WHO i twierdzi, że szczepionka będzie gotowa najdalej za rok. Wtedy też świat wróci do normalności. Tylko czy na pewno?

Ktoś musi patrzeć im na ręce

Szczepionka byłaby niezwykle potężnym narzędziem do spowolnienia pandemii.

Na razie pewne jest to, że kilka koncernów i badaczy może na niej nieźle zarobić. Ale czy będzie ona skuteczna i bezpieczna?

Jeden z lekarzy współpracujących z WHO, który nie chciał wystąpić pod nazwiskiem, powiedział nam, że gdyby badać tak dokładnie wszystkie używki, jak bada się szczepionki czy leki, to ze sklepowych półek zniknąłby cały alkohol i papierosy. To akurat brzmi nieźle, ale ile jest w tym prawdy?

Prof. Pyrć nie ukrywa, że są na świecie zakusy pójścia na skróty, jeśli chodzi o badania nad szczepionką, ale cerber w postaci Europejskiej Agencji Leków (EMA) nie dopuści, by dopuścic produkty niebezpieczne i niesprawdzone.

- Jeśli ta szczepionka w końcu powstanie, o co powinniśmy się modlić, to trzeba będzie jeszcze sprawdzić, czy nie wywołuje ona jakichś skutków ubocznych - przyznaje wirusolog.

Jak wyjaśnia z kolei dr Kotłowski, chodzi o to, że u osób z chorobami autoagresji odpowiedź po podaniu szczepionki ze strony układu immunologicznego może być inna, od tej spodziewanej. Specyfik może np. uruchomić reakcję, której nie da się już powstrzymać.

Już w marcu 2020 roku Amerykanka Jennifer Haller jako pierwsza zgodziła się wziąć udział w testach nad szczepionką na koronawirusa

Już w marcu 2020 roku Amerykanka Jennifer Haller jako pierwsza zgodziła się wziąć udział w testach nad szczepionką na koronawirusa

Autor: AP

Źródło: East News

Przypomnijmy, że cerber z EMA ma już na koncie wpadki. Kiedy w 2009 roku WHO ogłosiła pandemię grypy wywołaną przez wirus A/H1N1 i zaleciła szczepienia, na rynku pojawiły się preparaty zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków, których skuteczność wynosiła zaledwie 40 proc. Szczepionki te dopuszczono wówczas do obrotu warunkowo, właśnie w dużym pośpiechu. Polska ich nie zakupiła.

Dr Kotłowski ma też poważne wątpliwości, czy można stworzyć uniwersalną szczepionkę, która skutecznie pokonałaby wszystkie występujące już odmiany SARS-CoV-2. Według niego takiej możliwości nie ma.

Dobrowolny przymus zaszczepienia?

I na koniec to, co wzbudza wśród Polaków największe emocje: zapowiedź ministra zdrowia, prof. Łukasza Szumowskiego, że szczepionka będzie obowiązkowa dla wszystkich.

Chociaż szczepionki na razie nie ma i nie wiadomo, czy uda się ją stworzyć, dyskusja o tym, kto powinien być obowiązkowo zaszczepiony, trwa.

Prof. Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych i ordynator oddziału chorób zakaźnych szpitala we Wrocławiu proponuje, by był to personel medyczny.

Z kolei prof. Pyrć uważa to za niewystarczające.

- Kiedy wszyscy są zaszczepieni, wirus nie ma jak się przenosić z człowieka na człowieka. Osoby słabsze, osoby którym nie można podać szczepionki, lub te, u których będzie nieskuteczna, będą w ten sposób chronione - przekonuje wirusolog.

James Aldworth stawia sprawę jasno, instrukcje dla całego świata wyjdą z WHO.

- Decyzje dotyczące zarówno grup docelowych, które będą podlegały obowiązkowym szczepieniom oraz strategie szczepień zostaną podjęte w ramach międzynarodowej współpracy - informuje urzędnik.