Katarzyna Kojzar, Marcel Wandas , 12 marca 2021

Autostrada na łosiostradzie

Łoś w BPN / fot. Renata i Marek Kosińscy, FORUM

Dla jednych to zamach na to, co w polskiej przyrodzie najcenniejsze. Drudzy widzą w tym szansę na rozwój Warmii, Mazur i Podlasia, choć i tu zdania są podzielone. Szykuje się kolejne starcie z drogowcami. Tylko łosie, żółwie i ptaki w tej dyskusji głosu nie zabierają.

Stoimy na parkingu zaraz za Osowcem Twierdzą na Podlasiu. Po prawej stronie ruchliwa szosa, po lewej tory prowadzące z Białegostoku do Ełku.

Padł nam rozrusznik, czekamy na lawetę. Przez ponad godzinę drogą krajową numer 65 przejeżdża kilkaset aut. Wreszcie dociera pomoc i zabiera nas do pobliskich Moniek. Kierowca lawety pyta, po co tu przyjechaliśmy.

- A słyszałem, w sumie fajnie, będę mógł szybciej dojechać na Mazury do tesciów – cieszy się, słysząc, że piszemy reportaż o planowanej drodze S16.

Trasa ma prowadzić z Podlasia do krainy Wielkich Jezior, równolegle do krajówki, z której zgarnia nas laweta.

Nowa droga ma być szeroka, nowoczesna i międzynarodowa. Punkt zapalny – ma przebiegać przez bezcenne przyrodniczo obszary. Po obu stronach 65-tki rozciąga się Biebrzański Park Narodowy (BPN).

Przechodząc krętą kładką przez okoliczne bagna, próbujemy wyobrazić sobie, że będzie tu jeszcze większy ruch i powstaną cztery pasy asfaltu na estakadzie. A tak planuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Planowane warianty nowych rozwiązań drogowych

Planowane warianty nowych rozwiązań drogowych

Autor: Tomasz Wąsacz

Źródło: WP

- Gdyby postawić prostą kreskę między Białymstokiem a Ełkiem, to droga rzeczywiście wypada mniej więcej tutaj. To najkrótsza droga i domyślny przebieg, oczywiście, jeśli zapomnimy o tym, że trasa będzie prowadziła przez środek największego polskiego parku narodowego - mówi Małgorzata Górska z Fundacji Greenmind, pokazując żółty słupek drogowy wbity w środek bagna.

Spotykamy się na tym samym parkingu, na którym później zepsuje nam się samochód. Wystarczy przejść przez jezdnię, żeby wejść między biebrzańskie bagna.

Z Grecji na Litwę, z Warszawy do Estonii

Kontrowersyjny fragment drogi S16 (Mrągowo-Ełk-Knyszyn) ma połączyć dwie międzynarodowe trasy Via Carpatia (S19) i Via Baltica (S61). Pierwsza z nich będzie trasą z Kłajpedy na Litwie aż do Salonik w Grecji. Druga ma prowadzić z Warszawy do estońskiego Tallina.

Jeśli S16 powstałaby w śladzie już istniejącej trasy od Białegostoku przez Knyszyn do Ełku, przecięłaby kilka obszarów Natura 2000 i Biebrzański Park Narodowy.

Patrząc na mapę, możemy zobaczyć, że w istocie jest to dość wąski fragment BPN.

Jednak – jak przekonują przeciwnicy inwestycji – wciąż mający ogromny i negatywny wpływ na środowisko i żyjące tam zwierzęta. Dalszy odcinek S16 - mazurski - prowadziłby przez Krainę Wielkich Jezior.

Małgorzata Górska z Fundacji Greenmind

Małgorzata Górska z Fundacji Greenmind

Źródło: Archiwum prywatne

Społecznicy znad Biebrzy zaznaczają, że nie są przeciwko nowym drogom.

Dlatego zaproponowali na mapie alternatywny – bardzo umowny - przebieg, przechodzący przez Via Carpatię i Via Baltikę. Prowadzi od Bielska Podlaskiego, przez Zambrów i Łomżę do Olsztyna.

Tak poprowadzona trasa omijałaby Dolinę Biebrzy i mazurskie jeziora szerokim łukiem. Omija również Białystok - największe miasto w tej części Polski.

Jak przekonuje jednak Małgorzata Górska, stolica Podlasia już i tak będzie dobrze skomunikowana dzięki istniejącej drodze ekspresowej S8 i powstającym S19 i S61. Te mogłyby się łączyć z wariantem trasy proponowanym przez stronę społeczną.

Przecięte łosiostrady

- Przez Wawel nikt by drogi nie puścił - mówi Górska, kiedy stoimy na drewnianej wieży widokowej w parku, patrząc na szumiącą w oddali krajówkę.

- A te bagna są tutaj dłużej niż Wawel w Krakowie. Powstają od 10 tysięcy lat. Chciałabym doczekać czasów, kiedy o najcenniejszą przyrodę zaczniemy dbać tak, jak o zabytki klasy zerowej.

"Łosiostrada! Zwolnij!" - widząc taki znak, nie ma wątpliwości, że znajdujesz się w Biebrzańskim Parku Narodowym

"Łosiostrada! Zwolnij!" - widząc taki znak, nie ma wątpliwości, że znajdujesz się w Biebrzańskim Parku Narodowym

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

Niektórzy przekonują, że nic się nie zmieni, bo przecież przez park prowadzi już droga. Więc co za różnica? Ptaki mają oczy i skrzydła, przelecą nad ekspersówką, może trudniej będzie łosiom, ale one pójdą sobie gdzie indziej.

- Tylko że to nie jest takie proste. Istniejąca droga już jest barierą i wpływa negatywnie na przyrodę. Ogromna czteropasmówka jeszcze bardziej zaburzy szlaki migracji i warunki życia zwierząt. Tak nie powinno być w parku narodowym - tłumaczy, prowadząc nas drewnianą kładką na środek skutego lodem bagna.

Jest wczesny marzec, trochę wieje, ale już można zaobserwować pierwsze oznaki wiosny. Górska mówi nam, że w tym czasie obserwowanie przyrody jest jak oglądanie serialu, w którym co dzień coś się zmienia. Ma w parku swoje ulubione miejsca do obserwacji. W końcu zna go jak własną kieszeń, przez lata była zastępczynią dyrektora BPN.

Ostatnio akcja serialu przyspiesza, mrozy ustępują, a nad bagna przylatują tysiące ptaków.

- Jeśli byłaby tutaj czteropasmowa droga, ich powrót na bagna będzie utrudniony. Przelot nad TIR-ami i estakadą to dodatkowy, ogromny wysiłek. Jest szczególnie groźny dla ptaków w czasie migracji, gdy spieszą się, by zająć jak najlepsze lęgowiska oraz w okresie lęgowym, kiedy swoją energię muszą przeznaczyć na poszukiwanie i zdobywanie pokarmu dla młodych. Dodatkowym problemem jest hałas – tłumaczy Małgorzata Górska, a głos się jej podnosi.

Jedna z wielu kładek w BPN prowadząca na bagna.

Jedna z wielu kładek w BPN prowadząca na bagna.

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

Ta wiedzie jednak do bagna, które wkrótce może zostać zabetonowane, co pokazuje wystający spod wody słupek

Ta wiedzie jednak do bagna, które wkrótce może zostać zabetonowane, co pokazuje wystający spod wody słupek

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

- Ja muszę się teraz wysilać, żebyście mnie słyszeli lepiej niż szum drogi, więc wyobraźcie sobie, jak ptaki miałyby go przećwierkać. Nie będą w stanie ani poderwać śpiewem partnerki, ani zaznaczyć dźwiękiem swojego terytorium. Dlatego ptaki się w końcu wyniosą. W białych rękawiczkach ten teren zostanie z nich wyczyszczony.

Zupełnie zdezorientowane mogą być też ssaki, w tym łosie, z których słynie BPN.

Przez park przechodzą naturalne "łosiostrady". Przed wchodzącymi na drogę zwierzętami kierowców ostrzegają gęsto ustawione znaki.

Jedna z najważniejszych "łosiostrad", a to zauważa już nie tylko Małgorzata Górska, ale również Rada Naukowa BPN, przecina obecną drogę 65 i linię kolejową. Rozdzielają one zimowe i letnie ostoje łosi.

Jeszcze większe utrudnienia w przechodzeniu przez tę trasę spowodują, że te ogromne zwierzęta nie będą w stanie wyżywić się na terenach bagiennych.

Ekspresówka może okazać się dla nich bardziej niebezpieczna niż II wojna światowa, którą przeżyły wyłącznie łosie w Dolinie Biebrzy.

Przeciwko S16 w biebrzańskim wariancie protestują również naukowcy z Uniwersytetu w Białymstoku. Postulują – a popiera ich część mieszkańców i organizacji - przeniesienie przebiegu drogi na zachód od parku.

Zauważają, że w innym przypadku może dojść do "drugiej Rospudy". To porównanie pojawia się zresztą często w debacie o S16.

Batalia o Rospudę to sprawa wcale nie tak odległa. Pod koniec lat 90. opublikowano plany budowy obwodnicy Augustowa będącej częścią Via Baltica.

Tej samej, o którą spór toczy się również teraz. Ruchliwa droga miała biec przez podlaską Dolinę Rospudy, czyli największe w Polsce dzikie torfowisko niskie.

Te plany wywołały najgłośniejszy w tamtych czasach protest ekologów, miłośników przyrody, ale również mieszkańców tych terenów. Na tyle głośny, że do sprawy włączyła się Komisja Europejska. Ostatecznie obwodnica powstała, ale w innym miejscu, nie niszcząc cennego torfowiska.

Według Małgorzaty Górskiej na poprowadzeniu S16 przez BPN ucierpią też turyści coraz chętniej odwiedzający Biebrzę. A przede wszystkim mieszkańcy.

Dostaną nowoczesną, szeroką drogę, która będzie jdnak służyć komu innemu. Bo przecież to tranzyt, przydatny bardziej tirowcom z Estonii i Bułgarii, niż rolnikom czy kierowcom osobówek z okolicznych miejscowości.

Fragment bagna w BPN, marzec 2021 roku

Fragment bagna w BPN, marzec 2021 roku

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

- Dziś mieszkańcy dwóch sąsiednich gmin: Trzciannego i Goniądza mają proste, dobre połączenie między tymi miejscowościami. Jeśli droga powstanie, to wybierając się do siebie, zamiast jechać prosto, będą musieli zrobić spory objazd, by przeciąć ekspresówkę. Także turystom np. z Goniądza trudno będzie dostać się przez S16-tkę na historyczną "Carską Drogę", gdzie znajdują się liczne atrakcje przyrodnicze i wjazd do Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Nie dla wszystkich jest to jednak problem.

"Planowana droga to nadzieja na rozwój ekonomiczny jednego z najbardziej ubogich i wykluczonych komunikacyjnie terenów Polski i Europy. Wykorzystanie istniejącego korytarza transportowego zapewni najmniejszą z możliwych integrację w środowisko naturalne" - zadeklarowali politycy Prawa i Sprawiedliwości podczas konferencji dotyczącej S16 w grudniu 2020.

Na miejscu był między innymi podlaski poseł partii Kazimierz Gwiazdowski i Dariusz Latarowski, burmistrz Grajewa.

Część mieszkańców nie podziela jednak tego entuzjazmu. W badaniu GDDKiA, dotyczącym odcinka Ełk-Knyszyn, aż 90 proc. uwag było krytycznych.

Petycję przeciwko trasie przez BPN podpisało już ponad 38 tysięcy osób, a mieszkańcy, którym na sercu leży dobro bagien, prowadzą stronę internetową dotyczącą Via Carpatii.

Wyliczają na niej, że ruch na drodze krajowej obecnie waha się w granicach 5–7 tys. pojazdów na dobę na odcinku Knyszyn–Grajewo i około 10 tys. pojazdów na odcinku Grajewo–Ełk.

Na terenach BNP każdej wiosny pojawiają się tysiące ptaków, dla który park to teren lęgowy

Na terenach BNP każdej wiosny pojawiają się tysiące ptaków, dla który park to teren lęgowy

Autor: Andrzej Sidor

Źródło: FORUM

"Jest to głównie ruch lokalny lub turystyczny, ze zdecydowaną przewagą ruchu samochodów osobowych. Natężenie to nie daje podstaw, nawet optymistycznie licząc wzrost natężenia ruchu o 10 proc. w cyklu pięcioletnim, do modernizacji tego ciągu drogowego do parametrów ekspresowych" - piszą mieszkańcy.

W najczarniejszych scenariuszach snują wizję katastrofy ekologicznej na dużą skalę. Wystarczy, by na przykład przez gołoledź w poślizg wpadła rozpędzona cysterna z paliwem. Jeśli jej zawartość trafi do Biebrzy, teren będzie skażony na wiele lat.

Alternatywa bez alternatywy

Drogowcy pod koniec ubiegłego roku poinformowali, że dostrzegają sprzeciw społeczny. Stąd nowy pomysł - droga łącząca Białystok i Augustów. Ta trasa też przechodzi przez BPN i to w jeszcze węższym miejscu.

GDDKiA poinformowała nas w mailu, że analizuje, "który korytarz transportowy będzie tym optymalnym nie tylko pod względem środowiskowym, społecznym, ale też ekonomicznym i technicznym".

Łosie - dla wielu turystów to one są największą atrakcją BPN

Łosie - dla wielu turystów to one są największą atrakcją BPN

Autor: Darek Redos

Źródło: FORUM

Sprawę skomentowała na Facebooku Fundacja dla Biebrzy: "Nie jest to żadna alternatywa, gdy taka trasa również przecina park narodowy, dodatkowo wpływając negatywnie na Puszczę Augustowską i Puszczę Knyszyńską".

To rozwiązanie nie ratuje również Mazur. Tam decyzja w sprawie przebiegu trasy zapadła już listopadzie.

Szum TIR-ów w strefie ciszy

- To musiał być 1991 albo 92 rok - wspomina Rafał Kubacki. Właśnie wtedy przeczytał po raz pierwszy o planach budowy drogi przez mazurskie jeziora. Na ścianie kina w Mikołajkach wisiała stara, PRL-owska jeszcze mapa przebiegu jej trasy.

Rzeczywiście, plany powstania ekspresówki przez Mazury w oficjalnych dokumentach pojawiają się już w 1985 roku.

- Znajomi i sąsiedzi nie mogli w to uwierzyć. Patrzyli na mnie jak na wariata, bo nikt przecież nie będzie chciał budować autostrady na Mazurach – zauważa Kubacki.

Spotykamy się w miejscowości Góra, przed budynkiem Ochotniczej Straży Pożarnej. Na drewnianym płocie siedziby strażaków wisi plakat z hasłem: "Ratujmy Mazury". Takich banerów w całej wiosce jest więcej.

Rafał Kubacki: "Wystarczyło jedno spotkanie, by ludzie zrozumieli, co to naprawdę znaczy. Przecież ekspresówką nie przejedzie się z jednej wsi do drugiej"

Rafał Kubacki: "Wystarczyło jedno spotkanie, by ludzie zrozumieli, co to naprawdę znaczy. Przecież ekspresówką nie przejedzie się z jednej wsi do drugiej"

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

- Do Góry z Orzysza, czyli najbliższego miasteczka, jedzie się teraz dziurawą, wąską drogą. Dlatego niektórych ucieszyła wizja równiutkiej, czteropasmowej ekspresówki - wspomina Kubacki.

- Tutaj wystarczyło jednak jedno spotkanie, by ludzie zrozumieli, co to naprawdę znaczy. Przecież ekspresówką nie przejedzie się z jednej wsi do drugiej. Rolnik będzie miał problemy z dojazdem na pole. To już mniejszy problem, ale na grzyby będę musiał nadkładać 15 kilometrów. I żeby było jasne: my nie protestujemy przeciwko drogom – zaznacza Rafał Kubacki.

- My też mamy samochody, chcemy, żeby lokalne trasy były wyremontowane i bezpieczne. To, czego nie chcemy, to tirów, spalin i hałasu – tłumaczy.

Dlatego razem z grupą mieszkańców założył inicjatywę "Ratujmy Mazury". Sam o ochronie przyrody wie sporo, bo zajmuje się nią od lat. Pamięta dobrze walkę o Dolinę Rospudy czy protesty przeciwko poprowadzeniu autostrady przez Górę Świętej Anny na Opolszczyźnie w latach 90.

Aktywista narzeka, że drogowcy nie oszczędzą nawet mazurskich "stref ciszy". Obejmują one jeziora, na których zabronione jest używanie silników spalinowych. Jednym z nich jest Buwełno. Nowa ekspresówka będzie przebiegać w jego sąsiedztwie, na przesmyku z jeziorem Trykło.

Ekspresówka przetnie też Bagna Nietlickie. To obszar Natura 2000 i siedlisko wielu rzadkich gatunków ptaków

Ekspresówka przetnie też Bagna Nietlickie. To obszar Natura 2000 i siedlisko wielu rzadkich gatunków ptaków

Autor: Marcel Wandas

Źródło: WP

- Dziś ta droga jest wyjątkowo ruchliwa – śmieje się Kubacki, kiedy stoimy nad Trykłem, a obok nas przejeżdża "aż" czwarte auto. - Zazwyczaj jeżdżą tu ze dwa samochody na godzinę.

- Widzicie ten zakręt, ze trzydzieści metrów w stronę drzew? Tam będzie szła ekspresówka. Trzeba będzie wyciąć pół kilometra lasu, zrobić nasypy - załamuje ręce.

Idziemy w stronę jeziora, przebijając się przez błoto i pozostałości śniegu. Po chwili przystaje i nadstawia ucha: - Słychać już żurawie! Jest ich tutaj mnóstwo. Zostaną, jeśli będzie zagłuszał je huk TIR-ów?

Ekspresówka przetnie też Bagna Nietlickie. To obszar Natura 2000 i siedlisko wielu rzadkich gatunków ptaków. Żyją tu między innymi czarna rybitwa, zielonka i wodniczka. Swoją ostoję lęgową ma ginący w Polsce cietrzew.

Gdy podjeżdżamy nad bagna, nad nami przelatują dwa klucze kaczek.

- A to i tak nic w porównaniu z żurawiami, których bywają tu setki jeśli nie tysiące - mówi Kubacki. - Tutaj też może się to skończyć. Spójrzcie pod horyzont, tam można przejechać teraz tylko terenówką. I właśnie tamtędy ma przebiegać ekspresówka.

GDDKiA rozważała trzy opcje przebiegu tej drogi. Warianty A i B różnią się tylko krótkim odcinkiem w okolicy Baranowa (A byłby północną obwodnicą, B południową). Prowadzą z Ełku, przez Orzysz, Mikołajki, planowany most na jeziorze Tałty, Baranowo, przesmyk między jeziorami Juksty i Probarskim aż do Mrągowa.

Tam samochody wpadałyby na już budowany kawałek S16 w stronę Olsztyna. Był jeszcze wariant C prowadzący północną częścią Krainy Wielkich Jezior. Ten jednak został odrzucony, a GDDKiA w listopadzie 2020 wybrała wersję B.

Mikołajki są jednym z wielu mazurskich miast żyjących z turystyki. Władze miasta, jeśli chodzi o przebieg S16 są na "Nie"

Mikołajki są jednym z wielu mazurskich miast żyjących z turystyki. Władze miasta, jeśli chodzi o przebieg S16 są na "Nie"

Autor: Marek Skorupski

Źródło: FORUM

Trasa nie dość, że przejedzie przez turystyczne Mikołajki, to przetnie Mazurską Ostoję Żółwia Błotnego, ważne siedlisko gatunku w północnowschodniej Polsce.

Przejedzie blisko domów, okazałego hotelu, przez ciche dziś wioski i otrze się o rezerwat "Jezioro Łuknajno", który chroni jedną z największych w Europie kolonii łabędzi niemych.

- Słyszycie to? - Kubacki milknie, kiedy docieramy na wieżę widokową wśród pól. Z niej widać brzeg Łuknajna. - Przejechały tylko dwa samochody. I nawet ten niewielki hałas do nas dotarł! Wyobraźcie sobie, że to nie są dwie osobówki, a 20 tirów.
Dyskusja na temat przebiegu S16 przez Mazury bywa gorąca. Widać to w sieci.

Niektórzy z internautów twierdzą, że droga nie pasuje jedynie bogatym przyjezdnym, którzy wolą mazurską sielskość od rozwoju gospodarczego. Skarżą się na to, że z Ełku łatwiej jest dojechać do Białegostoku niż do stolicy Warmii i Mazur. Denerwują się, że od lat do ich domów prowadzą wąskie i dziurawe ścieżki.

A według Stowarzyszenia Rozwoju Przedsiębiorczości z Olsztyna miasta regionu mają potencjał.

"Drogi kneblują rozwój, a ośrodki te zasługują na lepszą komunikację i lepszy standard życia" - mówił w lokalnym radiu Krzysztof Kamiński, prezes Stowarzyszenia. Zdanie to nie jest odosobnione.

"Tak" drodze S16 powiedziały między innymi: Ełk, Giżycko, Olecko i Kętrzyn.

Na "nie" są przede wszystkim te gminy, przez które przebiega droga - Ryn, Orzysz, Mikołajki i Mrągowo.

W czerwcu 2020 roku burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski mówił, że razem z radnymi jest przeciwny drodze, która spowoduje, że "Mazury zostaną poddane presji intensywnego międzynarodowego ruchu tranzytowego, co kilkunastokrotnie zwiększy transport ciężarowy na naszym terenie."

Apelował też o opracowanie takich rozwiązań transportowych, które nie będą zagrożeniem dla przyrody i dla "głównej gałęzi gospodarki Mazur, jaką jest turystyka".

- Wiecie, dlaczego w Mrągowie jest tak dużo zakładów usługowych? Na przykład ponad 20 fryzjerów. Ludzie mają pieniądze. Mogą je wydawać na takie usługi. Pieniądze biorą się z turystyki, która utrzymuje też inne branże –na przykład remontową. Odwiedzający szukają u nas ciszy i spokoju. Jaki będzie tu spokój, jak przez te wszystkie jeziora przejdzie szeroka droga? - pyta retorycznie Rafał Kubacki.

Inicjatywa "Ratujmy Mazury" nazywa S16 drogą przez region, ale nie dla regionu. Według społeczników będzie to korytarz transportowy, z którego częściej niż turyści będą korzystać wielkie firmy spedycyjne.

Dlatego część mieszkańców przyłącza się do aktywistów. Tak było na przykład w Mikołajkach i Mrągowie, podczas spotkań informacyjnych.

- One odbywały się w tygodniu, w środku dnia. Mimo to przychodziło mnóstwo ludzi. Myślałem, że drogowcy będą uciekać oknami - śmieje się Kubacki.

Spotkania z kwietnia zeszłego roku opisały lokalne media. To z Mrągowa uwiecznili dziennikarze Mrągowa24. Ich relację można oglądać na portalu Youtube, pokazuje głośno protestujących, ubranych w żółte kamizelki mieszkańców.

Z kolei na łamach portalu Mikolajki24 czytamy o "stanowczym sprzeciwie" społeczności. Szczególnie zmartwieni mieli być właściciele obiektów noclegowych, obawiający się odpływu turystów.

Kubacki się temu nie dziwi. - Najpierw umrze turystyka, a potem inne branże.

Czekając na RDOŚ

Plan budowy S16 przez Mazury może pokrzyżować jeszcze Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która wydaje decyzję środowiskową.

To ważny krok na drodze do rozpoczęcia inwestycji. Jeśli decyzja będzie pozytywna dla S16, zatrzymanie budowy będzie trudniejsze.

Choć od postanowienia RDOŚ można się odwoływać. Drogowcy przekonują mieszkańców, że nie warto tego robić. Według nich aut na mazurskich drogach będzie coraz więcej i to niezależnie od tego, czy ekspresówka powstanie, czy nie.

"Zaniechanie budowy S16 sprawi, że ruch ten będzie odbywał się siecią istniejących mazurskich dróg. (...) Korki, wypadki i zatory drogowe byłyby w tej sytuacji nieuniknione" - piszą przedstawiciele GDDKiA, nie odnosząc się do naszego pytania o alternatywny przebieg drogi, proponowany przez aktywistów.

W 2019 roku jednak opublikowali stanowisko w sprawie "obwodnicy Mazur", kwitując, że taka inwestycja się nie opłaca.

Kilka Rospud na raz

W lutym grupa kilkunastu organizacji pozarządowych wysłała petycję do ministrów klimatu i środowiska, finansów, infrastruktury oraz GDDKiA.

Apelują w niej o wstrzymanie prac nad S16 do czasu wykonania strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. To proces, który ma zbadać wszelkie zagrożenia, jakie niesie ze sobą poprowadzenie ekspresówki i znaleźć najlepszy przebieg dla całej S16. Dotąd tego nie zrobiono.

Domagają się również wzięcia pod uwagę alternatywnego przebiegu drogi oraz remontu lokalnych tras w porozumieniu z mieszkańcami i samorządami. GDDKiA na razie nie odpowiedziała na pismo społeczników. Ale - jak poinformowali nas drogowcy - ich stanowisko zostanie opublikowane niedługo.

- Jeśli nie będziemy mieć innego wyboru, pójdziemy z tym do Trybunału Sprawiedliwości UE - zapowiada Małgorzata Górska. - Bagna są potrzebne nam wszystkim. Ograniczają skutki zmiany klimatu, oczyszczają wodę, dają pożywienie i schronienie gatunkom, a nam ludziom pracę i dobre warunki życia w zdrowym środowisku. To jest wielka wartość narodowa, nie chcę siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak rozjeżdżają ją tiry.

Kubacki przyznaje, że ze znajomymi szykuje się do blokad - na przykład przy mazurskich bagnach, jeziorze Tałty i Łuknajno, tam, gdzie droga wyrządzi najwięcej szkód. Mają poparcie lokalnych społeczności. W razie potrzeby będą mieli u kogo wyprać swoje ubrania, poprosić o kubek herbaty i garnek ciepłej zupy.

- Ja jeszcze mam trochę nadziei, że rządzący pójdą po rozum do głowy. Koszt pacyfikacji takiego sprzeciwu byłby ogromny. A my nie odpuścimy - przekonuje. - To nie będzie druga Rospuda. To będzie kilka Rospud na raz.