Działacz LGBT+ Bart Staszewski // fot. Emilia Oksentowicz/, Archiwum prywatne
JA, BART STASZEWSKI…
Michał Gostkiewicz: Powtarzaj za mną: ja, Bart Staszewski…
Bartosz Staszewski: …nie wywieszam tęczowej flagi w oknie czy na balkonie. Jestem odważny w spotkaniach twarzą w twarz, ale wolę nie pokazywać, gdzie mieszkam, żeby ktoś kamieniem nie dorzucił. I nie chcę dostać w mordę na ulicy, kiedy będę szedł z chłopakiem za rękę.
A chodzisz?
Nie. Raz w roku, na Marszu Równości, za tę rękę go łapię. Możemy wtedy poczuć się jak ludzie.
Usiłuję przetrawić w głowie myśl, że tylko raz w roku mogę bezpiecznie poczuć dotyk dłoni ukochanej osoby. Powiedz mi, jak się tę myśl trawi.
Tak, że jak próbowaliśmy się złapać za ręce, to ta moja jakoś mi się szybko pociła. Więc zrezygnowaliśmy.
Kilka dni temu kilkaset metrów od mojego mieszkania chłopak dostał - dokładnie za to - nożem. Przeżył.
Kiedy słyszę, że ktoś próbował zabić drugiego człowieka za to, że trzymał się za rękę z chłopakiem, to czuje potworny żal i wściekłość. Przede wszystkim do polityków, którzy doprowadzili do takiej sytuacji. Nożownik miał powiedzieć, żeby nie trzymali się za rękę przy dzieciach - więc to dla mnie jasne, że walczył z rzekomą "deprawacją dzieci" przez osoby LGBT i "ideologią", o której mowa w politycznych uchwałach. Tego nożownika ukształtowała pisowska propaganda. To ona pchnęła ten nóż w ciało drugiego Polaka.
Czy to, że nie możesz wyrazić miłości podstawowym ludzkim gestem, po ludzku cię nie...
Wkurwia. Strasznie. Ale tak żyjemy. Chodzimy bliżej siebie, gdzieś tam dając sobie kuksańca z ramienia, kiedy chcemy sobie okazać czułość. Ale nie na ulicy. Nawet za granicą. Jesteśmy z tego pokolenia, które ma to w sobie zablokowane. I raczej już nie odblokuje.
Mógłbyś w jednej chwili zmienić swoje życie. Wyjechać. Masz coś w rodzaju drugiej ojczyzny. Urodziłeś się w 1990 r. w Malmoe w Szwecji.
Miałem sześć czy siedem lat, kiedy wróciliśmy z rodzicami do Polski. I potem, jako zbuntowany siedemnastolatek, wyjechałem na krótko. Zrobiłem w Szwecji mój pierwszy film dokumentalny, "Tableciarze", o polskich imigrantach zmagających się z uzależnieniem od leków.
Parę lat później zrobiłeś "Artykuł 18". O przepisie Konstytucji RP, który strona prawa interpretuje jako zakaz małżeństw osób LGBT, a lewa – wręcz przeciwnie.
Mój adwokat ma na to rzymską zasadę: że prawo powinno się interpretować na korzyść obywateli. Tymczasem politycy interpretują je tak, żeby nie stracić punktów poparcia w swoim elektoracie.
Spotkałeś się z takim politykiem. Z prezydentem Dudą. W ogniu kampanii wyborczej. Potrzebował zdjęcia ze znanym działaczem LGBT i je dostał. Nie żałujesz?
Nie. Nie mam poczucia, by je wykorzystał w kampanii. Za to mam poczucie, że nagłośniłem temat samobójstw wśród młodzieży LGBT. Zabrałem na spotkanie z prezydentem zdjęcia kilkorga z nich.
"Szacuje się, że aż 70 proc. nastolatków LGBT w Polsce mierzy się z myślami samobójczymi" - mówiła nam parę miesięcy temu Oliwia Pogodzińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Dziwisz się? Mojego kolegę matka wyrzuciła z domu. Zmieniła całą zastawę stołową, bo się brzydziła jeść na tej, z której on jadł.
??!!
Wannę też wymieniła. Ale on miał szczęście - dzięki znajomym nie wylądował na ulicy. Nie wszyscy mają to szczęście, tułają się, popadają w uzależnienia.
A co się z nim stało?
Miał znajomych, pomogli. A po paru latach wrócił do domu. Ja nie wiem, czy mógłbym wybaczyć zrobienie mi w głowie takiej traumy.
Według Kampanii Przeciw Homofobii swoje dzieci LGBT akceptuje 25% matek i tylko 12% ojców.
Patriarchat na glinianych nogach. Polscy mężczyźni, budujący tożsamość i pewność siebie na założeniu, że są samcami alfa podkreślającymi swoją seksualność. I nagle, kiedy się okazuje, że ich syn albo brat jest gejem, to nagle się wszystko burzy i o Boże, przecież ty nie możesz być gejem, ty też masz być samcem alfa.
A jak było u ciebie?
Najpierw powiedziałem mamie. Miałem 18 lat, myślałem tak: rodzice akceptują swoje dzieci nawet jak siedzą w więzieniu za morderstwo, paczki im wysyłają. A ja jestem tylko gejem. Co - wyrzucą mnie z domu? I z tą myślą w głowie poszedłem do mamy do kuchni i powiedziałem, że jestem gejem. Popłakaliśmy się, ale okazało się, że nie było dramatu. I jakoś swobodnie przeszliśmy do normalnego życia, poznała mojego chłopaka, pyta się, co u mnie. Tak samo mój tata.
Miałem szczęście. Jestem wręcz uprzywilejowany. Wielu ludzi nie mówi rodzicom nigdy. Albo mówią - i kończy się to zerwaniem kontaktów. Przyjeżdża się na Boże Narodzenie i się milczy o tym, że się jest od 10 lat z jednym facetem czy dziewczyną.
Czym to się kończy?
Wykluczeniem. I potem piszą do mnie ci młodzi ludzie, 15, 16 lat, że marzą o tym, żeby mieć już te 18, zdać maturę i wyjechać z tej Łęcznej pod Lublinem, bo ich rodzice ich nie akceptują, albo wiedzą, że nie mogą im nic powiedzieć. Że czują się z tym źle, mają myśli samobójcze i pytają, co mogą zrobić.
Co im odpisujesz?
- Że im kibicuję, żeby to wytrzymali. Informuję o organizacjach, które mogą im pomóc, podaję nich numery. A to powinna być rola rodziców i nauczycieli. To powinna być rola mądrych kampanii społecznych w telewizji. I samych telewizji, żeby nie wpuszczały na antenę ludzi opowiadających na temat osób LGBT brednie. No, ale gdy opowiada je prezydent i wierchuszka polityków, a premier, odnosząc się do apelu ambasadorów innych państw dotyczącego akceptacji osób LGBT w Polsce twierdzi, że "nikt nas tolerancji nie musi uczyć" - to o czym my mówimy.
Premier twoją akcję wieszania tabliczek "Strefa wolna od LGBT" w tych gminach, które przyjęły rezolucje wprost wyrażające, cytuję, "sprzeciw wobec promocji/wprowadzania ideologii LGBT", nazwał "prowokacją" i "deep fake’em".
A potem zdołowany młody człowiek włącza TV i słyszy, że jest "ideologią", z którą trzeba walczyć, bo zagraża społeczeństwu. Idzie do kościoła, a z ambony słyszy, że to, w jaki sposób okazuje drugiej osobie miłość, to zboczenie, że jest tęczową zarazą.
W TV - a dokładnie w TVP - to można było ostatnio usłyszeć, że jesteś "twórcą kłamliwej akcji wieszania tablic o rzekomych strefach wolnych od LGBT” na tablicach z nazwami miejscowości czy gmin, które podjęły uchwały, znów cytuję Danutę Holecką, "w obronie wartości rodzinnych".
Tylko jakoś, kiedy gmina Niebylec wniosła o zabezpieczenie, żeby powstrzymać mnie od publikowania zdjęcia, sąd stwierdził, że nie ma żadnych dowodów na to, że moje działania są nielegalne, a gmina nie może się wstydzić po fakcie tego, że przyjęła taką uchwałę. Oni zazwyczaj mówią o tych uchwałach, że nie ma w nich nic złego, mieszają też te uchwały przeciwko tzw. "ideologii LGBT" z kartami Praw Rodzin, które wymyśliło Ordo Iuris i które mają nieco łagodniejsze zapisy, po to, żeby jeszcze bardziej zmanipulować opinię publiczną. Radni "tylko chronią tradycyjne rodziny" - ale przed kim? Przed osobami LGBT?
Prawda jest taka że kilkadziesiąt polskich samorządów przyjęło różne uchwały, w których tworzą narrację wykluczającą osoby LGBT z lokalnych społeczności, w których mówią: "tu nie jesteście u siebie, nie chcemy was widzieć na naszych ulicach. Może sobie żyć, ale nie pokazujcie tego, kim jesteście". Przecież to jawna dyskryminacja.
ŚWIADOM PRAW I OBOWIĄZKÓW…
Zaczęliśmy tę rozmowę początkiem cywilnej przysięgi małżeńskiej. Nie bez powodu - w Polsce jako osoba LGBT nie możesz jej złożyć. Dalej ta przysięga idzie tak: "świadomy praw i obowiązków". Najpierw obowiązki. Masz obowiązek opublikować na swoich profilach informację o tym, że "toczy się postępowanie z powództwa Gminy Niebylec przeciwko Bartoszowi Staszewskiemu o ochronę dóbr osobistych". Opublikowałeś?
Oczywiście, co więcej zrobiłem to, jak tylko dostałem pozew, bo za każdym razem o tym informuję. Nie mam tu nic do ukrycia.
Ile procesów masz w tej chwili wytoczonych?
Toczy się w tej chwili około 20 śledztw w sprawie o wykroczenie, którego rzekomo miałem się dopuścić, w postaci postawienia znaku drogowego nielegalnie. A trzy gminy - Zakrzówek, Tuszów Narodowy i właśnie Niebylec - wytoczyły mi pozwy o ochronę dóbr osobistych.
Sprawdziłem stronę AtlasNienawisci.pl, który rejestruje każdy przypadek przyjęcia uchwały przeciwko LGBT lub samorządowej Karty Praw Rodzin. Większość tych skutecznie przyjętych jest z 2019 r., trochę z 2020 r., ale tu zaczyna pojawiać się coraz więcej odrzuconych wniosków. Zbiega się to w czasie z połową roku, kiedy instytucje unijne i Fundusze Norweskie zaczęły zakręcać kurek z pieniędzmi, a samorządy na Zachodzie zaczęły zrywać partnerstwa z polskimi samorządami.
Od początku 2020 roku nie przyjęto żadnej nowej uchwały wprost twierdzącej, że sprzeciwia się rzekomej "ideologii" LGBT. To te uchwały zaskarżał RPO Adam Bodnar…
Przegrywając parę razy.
Tak. Ale też kilka razy sądy zgodziły się z jego zarzutami i unieważniły te uchwały jako dyskryminujące i sprzeczne z Konstytucją. Te sprawy trafiły do Naczelnego Sadu Administracyjnego, więc czekamy na jego zdanie. Ale nastąpiła też refleksja. Gmina Nowa Dęba zrezygnowała z tego typu uchwały, zobaczymy czy gmina Wilamowice pójdzie w tę stronę. Wilamowice mają zawieszone finansowanie budowy muzeum, a województwo podkarpackie już straciło fundusze norweskie na Szlak Karpacki. Homofobia ma swoją cenę. Zobaczymy, czy pan minister Ziobro zgodnie z zapowiedziami wyjmie z naszej, podatników, kiesy pieniądze na to, żeby to zrekompensować. Mam nadzieję, że ktoś tych polityków zweryfikuje.
Wyborcy rok temu zweryfikowali pozytywnie.
A ludzie są przecież różni! W tych małych społecznościach też mieszkają osoby LGBT. Zresztą sesja rady miasta Wilamowice pokazała, że są tam mieszkańcy przeciwni uchwałom własnych radnych. Słuchałem tych radnych, tego niepokoju i nienawiści, tego katolickiego strachu przed tym, co będzie - bo często się powoływali na Kościół i mówili o grzechu. Nie było w nich potrzeby spotkania z drugim człowiekiem, zrozumienia go.
To radni sztucznie wykreowali problem, przyjmując uchwały przeciwko społeczności LGBT, bo dzięki temu chcą się dostać do Sejmu, zrobić karierę. Inni są po prostu homofobami. Albo czegoś się boją, bo tego nie przepracowali. Pisali w tych głupich, cynicznych uchwałach o rzekomo istniejącej "ideologii LGBT", a jak media poskrobały to pozłotko, to się okazywało, że „ideologią” ma niby być właśnie trzymanie się za rękę na ulicy! Albo noszenie tęczowej torby.
W TVP mówili, że strefy to "wymyślona przez ciebie wizja rzeczywistości", więc "uczyniłeś z fake newsów sposób na publiczne zaistnienie".
Uchwały są prawdziwe. Zostały przyjęte przez radnych, w większości opublikowane na stronach gmin. TVP zaklina rzeczywistość.
W pewnym zakresie przyczyniłeś się do umiędzynarodowienia sprawy LGBT w Polsce. Jako jedyny Polak trafiłeś na listę 100 liderów przyszłości magazynu Time. Zostałeś też wybrany do szkoły liderów Baracka Obamy. Przyjrzałem się obu listom. Z Europy Wschodniej sporo tam działaczy i twórców podejmujących tematykę LGBT.
Mam wrażenie, że jeżeli magazyn Time wybiera mnie na swoją listę dlatego, że jestem aktywistą LGBT z Polski, to zwraca tym samym na Polskę wiele par oczu. Można było też szukać ludzi z innych dziedzin, a wybrano z dziedziny LGBT. Jeżeli ten aktywista z Polski zostaje na dodatek wybrany do programu fundacji Baracka Obamy z tego samego powodu, to dla mnie jest bardzo wyraźny sygnał, że walka z tak zwaną ideologią LGBT będzie dla polskiego rządu twardym orzechem do zgryzienia w kontaktach z Zachodem.
Kiedy Joe Biden napisał - podając dalej słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen - że dla "stref wolnych od LGBT" nie ma miejsca nigdzie na świecie, polska ambasada w Waszyngtonie protestowała, podając wersję polskiego rządu - że to nie są realnie istniejące strefy wykluczenia osób LGBT.
Możemy prężyć wobec Zachodu muskuły i zapowiadać, że nikt nam nie będzie mówił, jak mamy sobie Polskę urządzać, ale, wstępując do UE, czy uczestnicząc w programie Funduszy Norweskich, umówiliśmy się także na wspólne wartości. I albo je współdzielimy, albo nie dostajemy pieniędzy od norweskich podatników i z pieniędzy ze składki, którą Polska płaci do budżetu UE. Rządzący nawarzyli naprawdę dużo piwa marki "Homofobia". A ona ma na świecie swoją cenę.
Były obowiązki, wracamy do praw. Świadom praw…
... których nie mam. Świadom, że społeczność LGBT nie jest w Polsce chroniona, więc można głupoty o niej gadać, mogą homofobusy (furgonetki jeżdżące po ulicach polskich miast, oklejone hasłami i fotografiami dotyczącymi m.in. osób LGBT - przyp. red.) jeździć po ulicach miast siejąc propagandę. Gdyby "LGBT" zamienić na "Żydzi" albo na inną mniejszość, która jest w Polsce prawnie chroniona, to mieliby…
…Fundacja PRO – Prawo do życia…
…procesy, które by - wszystkie! - przegrywali. Ale społeczność LGBT w Polsce nie jest chroniona, więc na przykład ja mogłem wyciągnąć konsekwencje prawne wobec radnego Pituchy tylko dlatego, że uderzył we mnie bezpośrednio. Mówiąc o lublińskim Marszu Równości, który współorganizowałem, zestawił obok siebie homoseksualizm i pedofilię. Dopóki nie będziemy chronieni jako społeczność, będzie można w Polsce na jednym wydechu mówić "LGBT" i "pedofilia".
Czyli stawiać w jednym szeregu orientację seksualną i chorobę psychiczną ze względu na podobieństwo potocznego, obraźliwego słowa określającego tę orientację z określeniem choroby.
To jest chyba choroba wieku dziecięcego krajów, w których temat praw osób LGBT staje się kwestią sporną. Nagle wszyscy są zatroskani, co tym dzieciom oddanym do adopcji parom LGBT się stanie.
A co się stanie?
Stanie się to, że jak nie zostaną zaadoptowane, to spędzą kolejne dni, miesiące, lata w ośrodku adopcyjnym. Jeżeli ktoś uważa, że lepiej dla dziecka jest siedzieć w ośrodku, bez kochającego ojca, kochającej matki, kochających ojców czy kochających matek, to gratuluję. Zresztą problem adopcji dotyczy przede wszystkim tzw. adopcji wewnętrznej, a wiec adopcji dziecka partnera czy partnerki. Te dzieci już teraz są wychowywane przez pary jednopłciowe, tyle że ich sytuacja nie jest uregulowana prawnie.
WYNIKAJĄCYCH Z ZAWARCIA MAŁŻEŃSTWA...
Właśnie, idziemy dalej. Świadom praw i obowiązków "wynikających z zawarcia małżeństwa". Według obecnie dominującej interpretacji art. 18 Konstytucji tylko chłopak i dziewczyna to normalna rodzina.
Bo żyzną potrzebą państwa jest, aby żyzna była rodzina. Czyli żeby miała dzieci, żeby gatunek się rozwijał i rozmnażał. Na ten "argument z rodzicielstwa", argument posiadania dzieci jako decydującego co jest rodziną, a co nie, odpowiadam, że, niestety, osoby heteroseksualne też często dzieci mieć nie mogą. Albo biorą ślub nawet po 50-tce albo po 60-tce, gdy fizycznie jest to niemożliwe. Ale nie, słyszę, że my nie możemy po sobie dziedziczyć, bo nie będziemy się rozmnażać.
Uchwalana przez kilkadziesiąt samorządów, wspierana przez Ordo Iuris Samorządowa Karta Praw Rodzin nie uderza w społeczność LGBT wprost. Deklaruje wzmacnianie tradycyjnej rodziny. To, że ta rodzina służy jako przeciwieństwo postulatu równości małżeńskiej, nigdzie nie jest explicite wyrażone.
Ja do tych gmin akurat nie jeżdżę ze swoją akcją. Jeżdżę do tych pięćdziesięciu, które przyjęły mniej subtelną wersję – wymierzoną w nas. Ale Karta też jest wprowadzaniem małymi krokami ideologii.
A nie jest tak, że do tamtych gmin nie jeździsz, bo wiesz, że Karta jest zbyt zgrabnie prawniczo napisana, żebyś mógł się przyczepić?
Nie. Uchwał było naprawdę dużo. To jest ponad sto miejsc. Podróże też kosztują. Musiałem się na czymś skupić. Skupiłem się na tych najgorszych.
W komentarzu pod jednym z twoich postów na Facebooku widziałem pytanie, dlaczego Staszewski nie ujawnia, ile na Patronite zarobił.
Staszewski nie ujawnia, bo jak zebrał kilka tysięcy złotych, uruchomiła się prawacka szczujnia i pojawiły się hejterskie komentarze.
Jaka była teza? Że robisz z siebie aktywistę, żeby zbierać hajs od naiwnych ludzi?
Mniej więcej. A ja nigdy przez żadną organizację nie byłem zatrudniony. Do wszystkiego dokładałem z własnych pieniędzy., A skoro aktywizm zajmuje mi czas, który wcześniej przeznaczałem na pracę zawodową filmowca, to uznałem, że skoro są ludzie, którzy chcą wspomóc moje działania, to dam im taką możliwość.
Ordo Iuris też się szczyci tym, że finansują je osoby prywatne. Działalność społeczna też jest pracą, czasem może być wykonywana wolontariacko, ale są też osoby, które po prostu pracują w organizacjach pozarządowych, wykonując często zadania, które powinno wykonywać państwo. Akurat mnie zatrudniają zwykłe osoby, tak do tego podchodzę, jak do pracy na pełen etat.
UROCZYŚCIE OŚWIADCZAM, ŻE…
Przysięgamy dalej. "Uroczyście oświadczam..."
Przed swoimi patronami i patronkami, czyli tymi, którzy mnie na Patronite wsparli, zdaję sprawozdania z tego co robię. Nadal są ze mną, więc chyba im się moja działalność podoba. Pewnego dnia włączę pełną transparentność na Patronite. Ale na razie czeka mnie zbyt dużo hejtu. Nie mam mediów, które mogłyby pokazywać moją wersję dotyczących mnie wydarzeń.
Zaraz, zaraz, w mediach cię pełno. Aktywizm to twój wybór.
Wiesz, mam tak czasami, że myślę: "boże, po co my to wszystko robimy. Po co biegniemy w tym długodystansowym biegu, tym maratonie". Tak, mam momenty, że mi się nie chce. Ale po chwili wszystko wraca. Trzeba zaplanować kolejną sprawę sądową, bo już się tam termin zbliża, trzeba pomyśleć co zrobimy na kolejny Marsz Równości, trzeba zrobić demonstrację solidarności z innymi osobami, które mają sprawę w sądzie. Czerpię tę energię z tego, że ludzie piszą i wspierają. To, że ktoś napisze: "ej, dobrze robicie, działajcie, trzymajcie się" – to daje powera.
Być może już na wiosnę ruszę z nowym, dużym projektem. Długa praca u podstaw była potrzebna, żeby to się udało. Mam nadzieję, że to będzie coś zupełnie innego od tego, co do tej pory zrobiłem. Pozytywny przekaz będzie z tego wynikał.
WSTĘPUJĘ W ZWIĄZEK MAŁŻEŃSKI…
W świeckiej przysiędze małżeńskiej idzie dalej tak: "uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię i nazwisko pani młodej/pana młodego)". W kościelnej: "biorę ciebie (imię) za żonę/męża". W praktyce różnicy nie ma żadnej. Było głośno o sprawie pary Polaków z Wielkiej Brytanii, którzy adoptowali dzieci i chcieli wyrobić dla nich polskie paszporty. I polskie państwo odmówiło, bo polskie prawo nie przewiduje jako rodziców pary jednopłciowej.
To jest hańba. Ja nie rozumiem w ogóle, jak tak można. Nie żyjemy w Polsce lat 90., kiedy mieliśmy prawo nie dawać rady, bo wszystko wokół nas działo się zbyt szybko. Nie - mamy XXI wiek, rok 2021, wokół nas są kraje, w których pary jednopłciowe mogą zawierać małżeństwa i adoptować dzieci. I polskie pary jednopłciowe mogą w tych krajach żyć w legalnych związkach i adoptować dzieci. I potem wracają do Polski i nie mogą wyrobić paszportu dla dziecka. Albo urzędy nie chcą ludziom wydać zaświadczenia o stanie cywilnym do ślubu, bo w tym zaświadczeniu nie może mężczyzna za przyszłego małżonka wskazać mężczyzny. To gdzie tu są ludzie, a gdzie ideologia?! Co ma Polska do tego, że ktoś za granicą chce wziąć ślub?
Wszystko. Sam mówiłeś – Polaków ma być więcej. Tymczasem choćby w materiale TVP jedyne zdjęcia pokazujące osoby LGBT to te najbardziej efektowne czy kontrowersyjne z jakichś parad - niekoniecznie parad równości, to mogą być równie dobrze przebitki np. z imprez rave. Ale chodzi o to, żeby społeczność LGBT+ przedstawić jako hedonistów chcących tylko czerpać z życia, a nie np. tworzących zgodną rodzinę.
A ja coraz częściej widzę młodych ludzi chodzących za rękę. Ryzykują, choć są świadomi, że mogą dostać w łeb, ale walą ten system, pokazują, że są LGBT i nikt im tego nie będzie zabraniał. I to jest super. To oni zmieniają rzeczywistość, tak jak zmieniają ją strajki klimatyczne.
W 2019 roku, który był tak dramatyczny dla naszej społeczności - strefy, samobójstwa, przemoc w Białymstoku - równolegle została zorganizowana największa liczba Marszów Równości w całej Polsce. Część organizowały samotne wilki w małych miasteczkach. Dla mnie to pokazuje, że idzie jednak ku lepszemu, że ludzie się budzą wbrew prymitywnej propagandzie PiS i Kościoła katolickiego.
Statystyki akceptacji dla związków partnerskich wcale dramatycznie nie poleciały w dół po tym, jak PiS doszedł do władzy i zaczął nagonkę na nas. To tylko ta najgłośniejsza, najbardziej homofobiczna mniejszość jest najbardziej krzykliwa, a media niestety dają jej megafon.
Argument ze strony politycznego i komentatorskiego centrum: no brawo, daliście prawicy wodę na ideologiczny młyn, Kaczyński zatarł ręce i wygrał wybory.
Muszę rozczarować. Ja jestem aktywistą, nie mam aspiracji politycznych. Niezależnie od tego, kto rządzi, moim zadaniem jest rozliczać rzeczywistość w danym momencie. Nie możemy jako społeczność uznać argumentu, że robienie Marszu Równości w Lublinie jest niewygodne dla prezydenta Żuka, bo za chwilę będą wybory samorządowe. W ten sposób zawsze coś będzie niewygodne dla opozycji, bo akurat jakieś wybory idą. Temat sytuacji społeczności LGBT nie był ruszany przez polityków PO czy SLD kiedy byli u władzy właśnie dlatego, że nie był wygodny.
Prawica się swojego zdania wyrażać nie boi. Po wyroku radny Pitucha zdania nie zmienił. Stwierdził, że Marsze Równości "przynoszą bardzo dużo negatywnych skutków społecznych, zwłaszcza w kontekście młodych ludzi, którzy mają duży zamęt w głowach dotyczący relatywizowania naturalnego porządku rzeczy z czymś, co zgodne z porządkiem natury nie jest". Co powiesz takiej osobie? Komuś, dla kogo po prostu porządek natury ma wyglądać tak a nie inaczej, dla którego to jest wartość absolutna. Wiesz, że nie przekonasz tego człowieka. Co, gdy stajesz twarzą w twarz z taką osobą, z murem, który ona stawia?
Wiesz, mam kolegę, bardzo wierzącego…
To tak jak każdy katolik ponoć ma kolegę geja, służącego za źródło argumentów przeciw LGBT.
…no więc mój kolega katolik mówi tak: Bartek, ja przez wiele lat dojrzewałem w naszych rozmowach do tego, że związki jednopłciowe, związki partnerskie, mi nie przeszkadzają. Adopcja dzieci przez pary LGBT też. Natomiast ja bym takiego związku nie zawarł, bo dla mnie to grzech. To jest jego odpowiedź.
Więc mam wrażenie, że musimy oddzielić pewne rzeczy. W Konstytucji mamy, że Polska jest świecka, że Polska nie jest państwem wyznaniowym, kościelnym - i tego się trzymam. Ja nie proszę Kościoła katolickiego, żeby uznał małżeństwa osób tej samej płci za legalne i nie grzeszne. Ja oczekuję od swojego państwa, żeby zabezpieczyło moje i innych osób prawo do takich małżeństw i inne prawa osób LGBT, których brakuje do pełnej równości.
Nie widzę powodu, dla którego w Polsce powinna istnieć - a istnieje - grupa, która nie ma prawa decydować o swoim partnerze w sytuacji krytycznej w szpitalu, nie może po nim bezproblemowo dziedziczyć. To właśnie w tych najbardziej dramatycznych sytuacjach wychodzi, że do czegoś nie mamy prawa. Więc skupmy się może nie na tym, czy według kogoś coś jest grzechem, ale na tym, że państwo ma pewne obowiązki, których teraz nie wykonuje. Państwo ma nie wnikać w to, jak żyjemy, państwo ma nam życie ułatwić i w miarę możliwości zabezpieczyć.
I ŚLUBUJĘ I PRZYRZEKAM…
To przysięgamy dalej. W wersji katolickiej ślubujemy miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że nie opuścimy do śmierci. W wersji świeckiej przyrzekamy, że uczynimy wszystko, aby małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Mamy jedno życie, chcemy je przeżyć jak najlepiej. Mamy też mnóstwo różnych przypowieści, wynikających z naszej kultury, mówiących nam, jak żyć z innymi ludźmi. Ale właściwie żadne z nich nie dotyczą osób LGBT. Oczywiście pewne wartości są uniwersalne. Ale jak włączymy TV, widzimy w filmach czy serialach czy mediach heterozwiązki i konkretne przekazy wokół nich. Siadamy do wigilijnego stołu, a tam babcia opowiada o konkretnych hetero wzorcach, które kobieta jako żona czy mężczyzna jako mąż powinni wdrażać w życie.
Gdybyśmy mieli wpojone w naszą kulturę rozmawianie o tym, że "a jak będziesz gejem czy lesbijką, no to będzie tak a tak…" Mnie do coming outu, do 18. roku życia, przygotowywała rodzina, żeby być dobrym mężem swojej przyszłej żony.
Wydaje mi się, że można tworzyć długofalowe związki jednopłciowe na dobre i na złe. Można żyć w różnych konfiguracjach – takich, jakie sobie ludzie sami zgodnie ułożą. Różne konfiguracje zdarzają się zarówno w związkach różnopłciowych, jak i jednopłciowych. Świat jest dużo bardziej kolorowy niż konserwatyści chcieliby go widzieć lub o nim mówić.
Skoro o kolorach mowa, to bierzemy biel, czerwień oraz – po raz drugi czerwień, pomarańcz, żółty, zielony, królewski błękit i fioletowy. Mówisz, że jesteś dumny z bycia Polakiem. Ten dumny Polak musiał się parę razy procesować o to, że te sześć kolorów tęczowej flagi LGBT nie urąga w niczym bieli i czerwieni polskiej flagi.
Mamy taką nierówność, że na stokach narciarskich mogą łopotać biało-czerwone flagi z hasłami, nazwami miast, ale już tęczowa flaga z orłem przypominającym polskie godło uruchamia ministra Brudzińskiego i prokuraturę.
Czy twoim zdaniem to dlatego znajoma osoba LGBT wykrzyczała mi w prywatnej rozmowie, że nienawidzi Polski, bo Polska jej gówno dała? Że nie czuje patriotycznej dumy, bo Polska dała jej do niej zero powodów?
Trudno, żeby ludzie byli przywiązani do kraju, który ich odrzuca, do wpajanych im wartości posypanych homofobicznym lukrem albo do religii, która wyrzuca ich poza nawias. Co im zostaje? Jedyne w ich przekonaniu dobre wyjście - wyjechać za granicę i mieć to wszystko gdzieś.
Ja, mówiąc, że czuję Polakiem, że czuję się patriotą, bardzo często mam na myśli naszą społeczność - aktywistów i aktywistki LGBT. Nikt nie każe nam siedzieć w Polsce, a my tu siedzimy, działamy, bezinteresownie, tak jak ktoś może działać na rzecz małego ogródka na swoim osiedlu czy Lublina, w którym mieszka. To też jest patriotyzm. I to taki, którego mi nikt nie odbierze. Żaden rząd nie odbierze mi ani poczucia przynależności do tego narodu, ani poczucia takiej zwykłej dumy z tego, że chcę tutaj żyć.
TAK MI DOPOMÓŻ PANIE BOŻE ŚWIĘTY W TRÓJCY JEDYNY
Aż by się chciało dodać podniośle, według katolickiej małżeńskiej przysięgi: "Tak mi dopomóż…". Wierzysz w boga według jakiejś religii?
Wydaje mi się, że na ten moment nie znajduję w sobie wiary. Przez wiele lat zdążyłem przestać wierzyć. To jest proces, który przeszedłem od osiemnastego roku życia i prowadzi mnie do punktu, w którym nie jestem wierzący.
Ale z drugiej strony patrząc na piękno i doskonałość świata ciężko mi uwierzyć, że stał się sam z siebie, że nikt go nie pchnął do przodu. Może to jest coś, w co mogę wierzyć. Bo nie wierzę w to, że istnieje życie po życiu, w którym kogoś dosięgnie sprawiedliwość, jeśli go za życia nie dopadła.
To jest najgorsza obłuda, którą Kościół katolicki nam wpoił: że w życiu po życiu będziesz miał sprawiedliwość. Nie, o sprawiedliwość trzeba walczyć tu i teraz, a nie liczyć na to, że ktoś nam ją da później.
Istnieje dla ciebie pojęcie grzechu?
Istnieje dla mnie pojęcie dobra i zła. Ale nie definiuję ich w ramach moralności Kościoła katolickiego. Chyba każdy ma jakąś wewnętrzną moralną busolę. Dobrem jest to, że szanujemy się, jesteśmy wobec siebie życzliwi, nie dążymy do nienawiści. Ja każdego próbuję wysłuchać i zrozumieć, niestety tego nie spotykam z drugiej strony.
Według raportu "Rainbow Europe" organizacji ILGA nasza część Europy (z wyjątkiem liberalnych Czech) jest w ostrym sporze o prawa człowieka. To w naszej części Europy postulaty liberalno-lewicowe – równość, równouprawnienie osób LGBT, prawo do małżeństwa czy uznawanego przez państwo związku partnerskiego dla osób tej samej płci napotykają na najsilniejszy opór ze strony tradycyjno-konserwatywnej. W mediach pojawia się wręcz określenie "wojna kulturowa", wojennej retoryki używają obie strony. Różnice międzypokoleniowe na linii światopoglądowej i religijnej w Polsce rosną. Po 1989 roku przyszły do nas z opóźnieniem z Zachodu idee wałkowane tam od co najmniej 1968 roku. Nas rewolucja seksualno-obyczajowa ominęła – do teraz. Czy czujesz się trybikiem procesów składających się na idącą na wschód Europy kulturową zmianę?
Moim zdaniem to przede wszystkim zmiana postrzegania praw człowieka. Tematy tabu przestały nimi być. I tak, myślę, że zmiana jest kwestią czasu - może dlatego nie opuszcza mnie optymizm. Musimy przetrwać te pozwy i inne głupoty. Żyjemy, idziemy do przodu. Przykład innych krajów pokazuje, że jest konkretna droga walki o równość. I że jedną z większych przeszkód jest Kościół - a w Polsce jego rzecznikami są politycy przede wszystkim partii rządzącej. Wiesz, kiedy pozycja Kościoła słabnie? Kiedy ta instytucja w odpowiedzi na to, co głosi, słyszy, że osoby LGBT nie będą siedzieć cicho, jak ktoś o nich mówi, że są grzeszne.
Mamy w Polsce wojnę kulturową?
Ja nie czuję, że toczę wojnę kulturową. Ja toczę wojnę o prawa osób LGBT, o prawa człowieka. Nigdy nie nazwałbym tego wojną kulturową.
WYMIEŃCIE OBRĄCZKI
Koniec przysięgi brzmi tak: "wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani(...) i Pana (...) został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki". Jeszcze długo możesz tej przysięgi w Polsce nie złożyć.
Mam taką pewność, że ta równość w Polsce przyjdzie. Nie myślę długofalowo – czy będzie za 10, czy za 15 lat. Wolę działać. Wiem, że to prędzej czy później się stanie, bo młodzi ludzie z pokolenia Netflixa i Tik Toka mają mnóstwo znajomych LGBT i nie kupują narracji o "tęczowej zarazie".
Ale przykład USA pokazuje, że nigdy nie jest pewne, czy to, co dane, nie zostanie odebrane. Przyszedł do władzy Trump i zaczął wiele rzeczy odkręcać. Rola organizacji czy aktywistów nie skończy się, gdy uda się równość wywalczyć. Trzeba będzie pilnować, żeby politykom się nie odwidziało. Wszystkie strony sporu mają swoje akademie kształcące liderów przyszłości. Instytuty, konferencje, stypendia, programy, kuźnie kadr, parasol polityczny. To będzie walka na długie, długie lata.
Zdajesz sobie sprawę, że twoi przeciwnicy dokładnie tak samo przewidują i planują?
Tak. Ale na razie średnio im wychodzi.
Na razie nic im nie musi wychodzić, bo nie możesz wyjść za mąż ani w żaden sposób zalegalizować swojego związku. Na razie to społeczeństwo poparło konsekwentny przekaz prezydenta przeciwko LGBT. Czy czułeś się po wyborach, jakbyś od Polski w mordę dostał?
Czułem. Bo miałem wrażenie, że Polacy znowu zagłosowali na zło. Odebrałem to jako samolubstwo. Władza robi ludziom, którzy żyją obok ciebie, krzywdę, dzieciaki się zabijają, a ty głosujesz tak, żeby tylko tobie było wygodnie i dobrze. Do trzech razy sztuka?
I co, jeśli za parę lat trzeci raz dostaniesz w mordę?
Czwarty raz stanę do walki.
Bartosz Staszewski. Aktywista LGBT+, reżyser filmów dokumentalnych. Nakręcił m.in. "Artykuł 18." - Współorganizator Marszu Równości w Lublinie, członek stowarzyszenia "Miłość Nie Wyklucza", walczącego o równość małżeńską w Polsce. W ramach projektu "Strefy" fotografował nazwy miejscowości, które przyjęły uchwały przeciwko tzw. "ideologii LGBT" - z przyczepioną do nich tabliczką "Strefa wolna od LGBT". W 2020 r. wybrany do programu liderów Baracka Obamy. W 2021 r. znalazł się na liście 100 liderów przyszłości magazynu "TIME".