Jacek Żakowski , 9 października 2020

Biały szum w strusim kraju (Opinia)

Jarosław Kaczyński / fot. Andrzej Hulimka, FORUM

Nie dajcie się uśpić ani ogłupić. Nie dajcie się wkręcić w przelotne legislacyjne ptaszki i w falujące polityczne gwiazdki. Niech was nie rozproszą chmurki, kwiatki, rekonstrukcje, destrukcje. Twardo patrzcie władzy na ręce i w oczy. Uważnie obserwujcie, co robi, zamiast słuchać, co mówi i szepce do uszu dziennikarzom, żeby nas zająć "przeciekami".

To może być zbieg okoliczności, że w dniach, kiedy liczba potwierdzonych zakażeń skoczyła o rząd wielkości, prezydent wyłączył grzejący się tygodniami generator szumu i po niekończących się koalicyjnych dąsach wręczył nominacje członkom nowego/starego rządu.

Ale to nie musi być przypadkowy zbieg okoliczności. To może być metoda.

Kalendarz nie-kroków

Do katastrofy zdrowotnej szliśmy kilka miesięcy. Dzień po dniu i krok po kroku. A właściwie nie-krok po nie-kroku. Dzień bezczynności władzy po dniu bezczynności władzy. Bez trudu dałoby się napisać kalendarium całej tej ciągnącej się od pół roku bezczynności, której większość z nas nie zauważała. Bo bardziej rzuca się w oczy jakakolwiek czynność niż bezczynność.

Bez większego trudu dałoby się teraz odtworzyć kalendarz wielomiesięcznej bezprzykładnej bezczynności władzy.

Kiedy nie rozpoczęto doszkalania białego personelu, żeby był w stanie zapewnić obsługę dodatkowo kupionych respiratorów, które będą niebawem potrzebne?

Kiedy nie zaczęto przygotowania szpitali do instalacji tych respiratorów?

Kiedy nie uruchomiono tworzenia systemu na bieżąco informującego załóg karetek o dostępnych covidowych łóżkach i respiratorach?

Kiedy nie złożono dodatkowych zamówień na odczynniki do testów na COVID i szczepionki na grypę?

Kiedy nie ogłoszono kolejności dostępu do szczepionek na grypę, żeby dostali je potrzebujący, a nie tylko obrotni?

Kiedy nie zaczęto przygotowywać szkół do nauki hybrydowej?

Kiedy nie wprowadzono systemu taniego testowania na grypę, by zmniejszyć liczbę koniecznych drogich testów na COVID?

Kiedy nie opracowano systemu wspierania osób na kwarantannie oraz izolacji?

Kiedy nie wysłano wsparcia do Sanepidu, żeby był w stanie przynajmniej informować tych, którzy mieli kontakt z zakażonymi?

Kiedy nie podjęto decyzji o wysłaniu obrony terytorialnej na pomoc służbie zdrowia i policji kontrolującej przestrzeganie izolacji oraz kwarantanny?

Kiedy zdecydowano, by nie zapewniać nawet ewidentnie chorym medycznego transportu do szpitala i zmuszać ich do korzystania z komunikacji publicznej?

Biały szum, jak hipnoza

Dlaczego takie kalendarium jest nam teraz potrzebne? Żeby zobaczyć, co wtedy robili, czym się interesowali, czym zawracali nam głowę ludzie, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo - także sanitarne.

Czyli faktycznie Jarosław Kaczyński, formalnie Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Łukasz Szumowski, a organizacyjnie Jarosław Pinkas (jako Główny Inspektor Sanitarny) i Adam Niedzielski (jako szef NFZ, a później minister zdrowia).

Dlaczego prezes nie miał rękawiczek? Dlaczego stał z boku? Czy prezydent powinien zdjąć rękawiczki na powitanie? To zdominowało dyskusję publiczną po zaprzysiężeniu. Naprawdę to był najważniejszy temat?

Dlaczego prezes nie miał rękawiczek? Dlaczego stał z boku? Czy prezydent powinien zdjąć rękawiczki na powitanie? To zdominowało dyskusję publiczną po zaprzysiężeniu. Naprawdę to był najważniejszy temat?

Autor: Jacek Domiński

Źródło: East News

Warto sobie ze skali bezczynności tych osób zdać sprawę, bo w ostatnich miesiącach stało się w Polsce coś bezprzykładnego. Góra lodowa jesiennej pandemii zbliżała się nieuchronnie, a cały kraj zajmował się wszystkim, tylko nie zmianą kursu i przygotowywaniem się do tego zderzenia, które się właśnie zaczyna.

Czy Polacy są aż tak strusim narodem? Czy Polska to strusi kraj?

Nie wiem, czy jesteśmy strusiami, ale jesteśmy przez tę władzę wkręcani jak dzieci. Spindoktorzy PiS-u puszczają nam "biały szum" i usypiają nas, jak niesforne bachory, a my nie umiemy się przed tym obronić. Zamiast upominać się o własne bezpieczeństwo, zmuszać władzę, by robiła to, co do niej należy, żebyśmy mogli przeżyć.

Jeśli państwo nie wiecie, co to jest "biały szum", bez trudu znajdziecie go w sieci. Taki beztreściowy, nieswoisty, monotonny hałas na początku niektórych z nas drażni, a potem zdecydowaną większość znieczula, odcina od innych bodźców i usypia. Wielu rodziców puszcza go wieczorem małym dzieciom, żeby grzecznie spały.

Spindoktorzy populistycznych rządów (jednym z pierwszych był spindoktor Putina, Gleb Pawłowski) wymyślili, że jeżeli działaniu takiego ciągłego, absurdalnego, ale emocjonującego, niby-informacyjnego szumu podda się społeczeństwo, to można je znieczulić na informacje z realnego świata i uniknąć niewygodnych pytań albo żądań.

Biały szum działa, jak hipnoza. Tych, którzy mu ulegną, pozwala wodzić za nos, bo ich uwaga zajęta jest absorbowaniem szumu, z którego nic nie wynika. Absurdalne dźwięki się nakładają na siebie i przestają znaczyć, tworząc monotonne tło.

Teraz przypomnijcie sobie, jak pracowicie ta władza tworzyła "biały szum", jakimi wyssanymi z paluchów bzdurami przez ostatnie miesiące zawracała nam głowę, jakie niestworzone historie nam opowiadała, żeby nas odrealnić i uśpić, żebyśmy hipnotycznie drzemali, czekając na zderzenie z jesienną epidemią.

Wiele osób zachodziło w głowę, po co Jarosławowi Kaczyńskiemu był spektakl z "rekonstrukcją". Kiedy się okazało, że faktycznie żadnej rekonstrukcji nie było, to pytanie stało się jeszcze ciekawsze. Praktycznie nic z niej nie wynikło poza tygodniami szumiących "przecieków".

Nowe porozumienie Zjednoczonej Prawicy, a potem rekonstrukcja rządu, która w praktyce żadną rekonstrukcja nie była. Ale był szum i o to chodziło

Nowe porozumienie Zjednoczonej Prawicy, a potem rekonstrukcja rządu, która w praktyce żadną rekonstrukcja nie była. Ale był szum i o to chodziło

Autor: Andrzej Iwańczuk

Źródło: East News

Krucjata przeciw LGBT (które jest prawicowym potworem z Loch Ness) też od początku wyglądała bardzo podejrzanie, bo nie była nikomu do niczego potrzebna. I nic z niej nie wynikło poza wzmożeniem ambasador Mosbacher, ośmieszeniem Polski zagranicą i jednostajnym szumieniem polskich mediów.

Ustawa o ochronie zwierząt - podobnie. Kaczyński chował ją w szufladzie przez lata, więc mógł poczekać przynajmniej dopóki nie wyjaśni się sprawa pandemii. Nie jest jeszcze pewne, co z niej może wyniknąć, bo sprawy chyba wymknęły się spod kontroli, ale generatorek szumienia sprawdził się całkiem-całkiem. Przynajmniej jak na temat dla PiS tak odlotowy.

Przemysław Czarnek to też niezły "generatorek". Jako minister nie jest nikomu do niczego potrzebny. Nic nie zrobi, bo nic nie potrafi poza gadaniem nienawistnych andronów. Gdyby się sam nie zaraził i gdyby nie był podejrzany o zakażenie całego oddziału w szpitalu, mógłby jednak fantastycznie dzień w dzień generować błogosławione szumy, opowiadając kolejne głupoty o gejach, kobietach, dzieciach, lewicy, Ukraińcach itd itp.

Lepiej się zderzyć z pandemią niż z Prezesem

Nie wszystkich to szumienie całkowicie uśpiło. Czasem jakiś ekspert przebił się przez biały szum do jakiegoś medium z ostrzeżeniem o nadpływającej jesiennej pandemicznej górze. Ale nawet jeśli to się jakiemuś ekspertowi, politykowi czy publicyście udało, mało kto go tratował poważnie. Bo większość polskich umysłów była skutecznie uśpiona i zaczadzona pisowskim "białym szumem".

Kto przez ostatnie miesiące mówił o pandemii, ten słyszał "o czym ty gadasz, kiedy Ziobro mówi, że rząd się już wali", albo "…kiedy bronimy Polski przed LGBT", albo "…kiedy niebinarnych biją", albo "…kiedy PiS rujnuje rolnictwo", albo "…gdy polskie krowy cierpią, by nakarmić Arabów i Żydów" itd.

To nawet nie był bal na Titanicu. To był wrestling przy sterach Titanica. Bal to jest zabawa z udziałem ogółu. A tu był tylko monotonny spektakl pozbawiony znaczenia, ale blokujący uwagę i myślenie. Jak wenezuelski czy turecki serial, przy którym się fantastycznie usypia.

Usnęliśmy i teraz mamy skutki.

Pozostaje pytanie, dlaczego PiS wolał tak się męczyć przy generowaniu szumu, niż przygotować Polskę na jesienną falę. Odpowiedzi jest kilka.

Po pierwsze, przygotowanie kraju na epidemię wymaga kompetencji, a PiS ma żelazną zasadę, że rządzić mają nie ci, którzy coś wiedzą i umieją, lecz ci, którzy lojalnie wykonujący polecenia Prezesa.

"Przemysław Czarnek to też niezły „generatorek szumu”. Jako minister nie jest nikomu do niczego potrzebny. Nic nie zrobi, bo nic nie potrafi poza gadaniem nienawistnych andronów"

"Przemysław Czarnek to też niezły „generatorek szumu”. Jako minister nie jest nikomu do niczego potrzebny. Nic nie zrobi, bo nic nie potrafi poza gadaniem nienawistnych andronów"

Autor: Bartłomiej Wójtowicz

Źródło: East News

Prezes o epidemiach nie ma zielonego pojęcia. Zatrudnianie ekspertów w grę nie wchodzi, bo co by było, gdyby się nie zgodzili z Prezesem?

Skutki było dobrze widać, gdy Prezes nie zaakceptował zakazu wstępu na cmentarze i noszenia rękawiczek w Pałacu Prezydenckim. Gdy jest się politykiem PiS, lepiej się zderzyć z pandemią niż z prezesem.

A Prezes zawsze robi, co mu się podoba i na to nikt w PiS nie poradzi.

Po drugie, podobnie jak populistyczni tradycjonaliści w innych krajach, PiS ma problem z przyjmowaniem do wiadomości nowych zjawisk (np. pandemii, ocieplenia, emancypacji kobiet i mniejszości seksualnych). Zwłaszcza gdyby wymagały zmiany wcześniejszych planów. A przygotowanie Polski na pandemię wymagało nie tylko przesunięcia wyborów, ale też przesunięcia pieniędzy i energii władzy w obszary, które ją mało obchodzą. Podobnie Trump wolał zajmować się murem, a Johnson Brexitem, niż walczyć z pandemią.

Po trzecie, populiści (nie tylko prawicowi) wierzą, że zawsze dadzą radę, więc do niczego (też na żadne ryzyka) specjalnie się nie przygotowują. Jak jest problem, to robią, co im przyjdzie do głowy (np. zamykają las), a jak im nie wychodzi, to pokazują jakiegoś winnego i urządzają jazdę.

Trump rutynowo jedzie na Chińczyków, Johnson na Brukselę, Kaczyński na Tuska, PO i Niemców. Teraz będzie podobnie - Niemcy będą winni, że nie mamy testów, Amerykanie, że brakuje lekarstw, Tusk, że brakuje lekarzy i pielęgniarek, a samorządy, że ludzie się zakażają i szkoły nie dają rady.

Za zaniedbania zapłacimy wszyscy

Oczywiście zwykłe poczucie bezkarności też ma tu znaczenie. Po co marnować wakacje i męczyć się nad planami na jesień, gdy utrzymanie stołków od tego nie zależy, bo wyborcy głosują na swoich, a Prezes daje posady wedle lojalności, nie wedle sprawności działania?

Ta władza zdaje się bardzo głęboko wierzyć, że w polityce decyduje PR i wszystko można zagadać, przykryć innym tematem, unieważnić szumem, a real ma małe znaczenie. Dotychczas to się sprawdzało. PiS zdobył drugą kadencję, choć rozwalił sądy, służbę zdrowia, oświatę, system emerytalny, prokuraturę, kulturę - nie mówiąc o budżecie i obrazie Polski za granicą. Wszystko to uszło tej władzy na sucho.

Ale wszystko się kończy. Bezkarność władzy też.

Teraz za bezczynność pisowskich funkcjonariuszy zapłacimy wszyscy. Czyli oni sami także.

Biały szum także ich uśpił, jak usypia rodziców usypiających dzieci.

Może dla Prezesa i jego kolegów nie zabraknie testów, lekarstw, ani respiratorów, ale kolejki karetek i chorych umierających nim dostaną pomoc, przynajmniej niektórych wybudzą z hipnozy.

Biały szum mógł przykryć 20 zgonów dziennie. Dwustu nie przykryje.