Aneta Wawrzyńczak , 14 kwietnia 2017

Facet z drugiego obiegu - czy warto?

123RF.COM

Czy facet z drugiego obiegu - z przeszłością pod postacią żony, może i dzieci - może być przyszłością dla samotnej kobiety po trzydziestce, która ani męża, ani dzieci się jeszcze nie doczekała?

Znasz to? Znacie się od niepamiętnych czasów, razem łaziliście po drzewach, stawialiście babki w piaskownicy, licytowaliście się na liczbę nabitych po drodze siniaków, zdrapywaliście strupy z kolan, jeździliście na rowerach, może nawet chodziliście razem do podstawówki i siedzieliście w jednej ławce. Przetrwaliście też pierwszy "poważny kryzys" - ten, gdy przychodzi czas, że dziewczynki bawią się tylko z dziewczynkami, a chłopcy są be (i vice versa).
Później wasze drogi niby trochę się rozeszły, wybraliście inne szkoły, inne ścieżki kariery zawodowej, zaczęliście planować przyszłość, w międzyczasie pojawiały się pierwsze miłości i pierwsze rozczarowania, później może kolejne. Wiedziałaś jednak, że możesz na niego zawsze liczyć, a on na ciebie. Aż któregoś dnia, być może po którejś porażce uczuciowej (twojej lub jego), a być może ot tak, przysięgliście sobie, pół-żartem, że kiedy będziecie już "bardzo starzy" - to znaczy stuknie wam trzydziestka - i nie znajdziecie sobie partnera na dobre i złe, weźmiecie ślub, będziecie mieli dom z ogródkiem i gromadkę rumianych dzieci, psa, kota, kanarka.

Życie napisało wam jednak inny scenariusz: ty przeszłaś kilka bardziej lub mniej burzliwych związków, jemu powiodło się bardziej - ożenił się, może zdążył założyć rodzinę, doczekał się dzieci. Tymczasem zbliża się trzydziestka (albo już stuknęła), a ty widzisz, że trzeba było kuć żelazo póki gorące, nie czekać na księcia z bajki, który wcale nie nadjechał (a nawet jeśli - to albo okazał się raczej ropuchą, albo się ze swym siwym rumakiem zdążył ulotnić), więc głowę coraz częściej zaprząta ci wspomnienie paktu z wczesnej młodości. Czekasz więc - a nuż się rozwiedzie?

Czekać czy nie czekać - oto jest pytanie

Co roku w Polsce kończy się ponad 200 tysięcy małżeństw, większość z powodu śmierci współmałżonka (70 proc.), co trzecie zaś - z powodu rozwodu. Z roku na rok liczba rozwodników rośnie: jeszcze za komuny, w 1980 roku, przybywało ich niespełna 40 tysięcy rocznie, obecnie jest ich już ponad 67 tysięcy co roku. Zdecydowana większość z nich to ludzie młodzi, nawet bardzo. Wśród rozwódek 30 lat nie skończyło 88 proc., rozwodników niewiele mniej - 80 proc.

Tyle statystyk. Wracając do hipotetycznej historii przedstawionej we wstępie - model "kobiety oczekującej" może być zupełnie inny, powiedzmy - nieco mniej romantyczny niż oparty o pakt z dzieciństwa. Na forach internetowych nie brak kobiecych dylematów, na przykład: "facet, którego poznałam niedawno, nie do końca uregulował swoje sprawy z żoną. Sprawa rozwodowa jest w toku, ciągle sie odwołują, to jedno, to drugie. Dać mu szansę? Czekać?".

Ewa33 zdecydowanie czekanie odradza, sama "przez jakiś czas" była z facetem, który rozwodził się od 4 lat, "jakieś tam niby sprawy majątkowe tak się ciągnęły", a gdy kategorycznie odrzuciła pomysł płodzenia potomka "do czasu uzyskania wyroku rozwodowego" - to ją ów facet zostawił. Takasobietuitam z kolei jest jak najbardziej za, "warto czekać", pisze, jej to zajęło pół roku, "ale jak widać opłacało się", wyjaśnia krótko. I dodaje: "jeśli naprawdę tego chce, to zrobi to, wcześniej czy później".

Instynkt łowczy

Monika Dreger, psycholożka Warszawskiej Grupy Psychologicznej specjalizująca się m.in. w terapii par uważa, że tak zwani mężczyźni z drugiego obiegu mogą być łakomym kąskiem dla kobiet samotnych, spełnionych na każdej innej płaszczyźnie życiowej - z wyjątkiem tej romantycznej, związkowej, rodzinnej. Powód jest prosty: kobietom generalnie, zwłaszcza z upływem czasu, trudniej jest stworzyć związek.

Szczególnie pierwszy, ale też i kolejne, jeśli same są z "drugiego obiegu". Dlatego gdy na horyzoncie takiej kobiety dojrzałej, już po trzydziestce, pojawia się mężczyzna, może włączyć się instynkt łowczy - tłumaczy psycholożka.

Z jednej strony taki partner po przejściach będący w zasięgu wzroku (a nawet ręki) może wydawać się "towarem" już sprawdzonym, a więc pewniejszym, w końcu musi być na tyle dojrzały i odważny, że już raz zdecydował się oświadczyć i wziąć odpowiedzialność za rodzinę, z drugiej jednak może (a właściwie powinno) pojawić się pytanie: dlaczego mu w takim razie nie wyszło? - Na pewno mężczyzna z "drugiego obiegu" jest dojrzalszy, chociażby ze względu na wiek, to już nie jest nasto- czy dwudziestoletni wolny ptak. Zazwyczaj jest więc bardziej świadomy siebie, już wie, co mu pasuje, a co nie, czego szuka u partnerki lub jakich jej cech chciałby uniknąć - wyjaśnia Monika Dreger.

Ale jednocześnie ostrzega:

To może być pewna pułapka, jeżeli mężczyzna należy do tej grupy, która nie poradziła sobie w związku, bo na przykład ma jakieś swoje deficyty, to prawdopodobnie w następnym związku też sobie nie poradzi, dopóki nie upora się z tymi problemami.

Nie ma się co w związku z tym czarować, że gdy tylko rozwód zostanie sfinalizowany, wrota do krainy wiecznego szczęścia będą otwarte. Wśród wyzwań, przed jakimi taki związek staje, psycholożka WGP wylicza m.in. poznanie siebie przez partnerów i uczciwe odpowiedzenie samej sobie na pytanie, czy ta relacja to po prostu wynik "łapanki" na partnera, który akurat stanął na naszej drodze, lek na poczucie osamotnienia, wybór mniejszego zła.

Bardzo często też osoby, które do nas przychodzą i chcą stworzyć kolejny związek, a są po rozstaniu czy rozwodzie, zastanawiają się nad tym, co poszło nie tak, czyli próbują zobaczyć, czy same posiadają jakieś deficyty. A jeśli tak, to próbują sobie z nimi poradzić, żeby nie powielać błędów w następnym związku. Dlatego myślę, że bardzo ważne jest, by się przyjrzeć, czy ten nasz partner "po przejściach" wyciągnął jakieś wnioski z tego, co się wydarzyło do tej pory w jego życiu - mówi Monika Dreger.

I dodaje, że trzecią kluczową sprawą jest określenie formuły związku - bardziej ścisły czy bardziej otwarty - a także, może nawet przede wszystkim, nie tylko tego, czego się od partnera oczekuje, ale co można mu od siebie dać.

Pułapek jest jednak więcej. Z jednej strony może to być idealizowanie partnera zgodnie z zasadą "wszystko jedno jaki, byleby był". - Nawet jeżeli kątem oka zauważam wady partnera, ale próbuję je zepchnąć z pola widzenia, nie dostrzegać ich, wtedy następuje idealizowanie go, co może i się sprawdza, ale na krótką metę - tłumaczy psycholożka. Z drugiej strony zachodzi niebezpieczeństwo stawiania wobec tego "sprawdzonego" partnera z drugiego obiegu oczekiwań ponad miarę. - Wtedy może pojawić się kolejne rozczarowanie, bo partner im zwyczajnie nie sprosta. A często właśnie kobiety dojrzałe i niezależne wieszają poprzeczkę oczekiwań wobec partnera bardzo wysoko - dodaje Monika Dreger. I jednocześnie nieco uspokaja:

To już nie jest nastoletni wiek, kiedy rządzi hurraoptymizm, z każdym będzie super, byleby mnie "kręcił", ze wszystkimi problemami sobie poradzimy. Takie związki "z drugiego obiegu" nierzadko są bardzo dojrzałe - i z tej dojrzałości warto mądrze korzystać.