Aneta Wawrzyńczak , 24 kwietnia 2017

Jedyna taka miłość w historii

Linda Riss i Burt Pugach, East News

Uczucie, jakie zdarza się ponoć tylko w książkach i filmach. Ona miała 37 lat na karku i nigdy nie zaznała prawdziwej miłości, co należy złożyć przede wszystkim na karb ataku sprzed 15 lat, kiedy nieznany napastnik oblał jej twarz ługiem sodowym. On był 10 lat starszy, typ mężczyzny po przejściach, a co najważniejsze - po uszy w niej zakochany, z bliznami czy bez.

W listopadzie 1974 roku ślubował, że nie opuści jej aż do śmierci i słowa dotrzymał. Razem, na dobre i złe, spędzili 39 lat.

Ta historia wydarzyła się naprawdę. I faktycznie powstała o niej książka ("A Very Different Love Story", 1976) oraz film dokumentalny ("Crazy Love", 2007). Sęk w tym, że to na zlecenie jego, Burta Pugacha, w 1959 roku ona, Linda Riss, została okaleczona.

Scena pierwsza: spotkanie w parku

Linda była bardzo młoda, niedoświadczona, naiwna. Niewiele wiedziała o życiu, o mężczyznach jeszcze mniej. Ojca nie znała, rozwiedli się z matką niedługo po jej narodzinach w 1937 roku. W domu rządzonym przez kobiety (matkę, babkę i ciotkę) się nie przelewało. Do 20 roku życia właściwie nie wyściubiła nosa poza nowojorski Bronx, gdzie się urodziła i wychowała. Poza dyplomem ukończenia James Monroe High School i stanowiskiem sekretarki w firmie handlującej klimatyzatorami miała tylko urodę. Czy raczej: aż urodę.

Z nieskazitelną, porcelanową skórą, brązowymi oczami w kształcie migdałów i gęstymi ciemnymi włosami wyróżniała się na tle steranej życiem i pracą okolicznej klasy robotniczej. "Piękna jak z obrazka", "ikona", "kopia Elizabeth Taylor" - mówili o niej przyjaciele. Być może to samo pomyślał sobie Burton N. Pugach, gdy jesienią 1957 roku zauważył ją przechadzającą się po parku.

Urodził się 20 kwietnia 1927 roku i był żywym dowodem tego, że amerykański sen może stać się jawą: wychowany w czasie największego kryzysu gospodarczego XX wieku nie zamierzał tkwić w nędzy, jakiej doświadczył w dzieciństwie. Z wyróżnieniem ukończył prawo na Brooklyn Law School, w 1957 roku był już wziętym prawnikiem specjalizującym się w sprawach o zaniedbanie, filmowcem i znanym z hulaszczego trybu życia nowojorskim krezusem.

Wobec spotkanej w parku Lindy zastosował banalny podryw: "czy my się przypadkiem już nie spotkaliśmy? Nie grałaś w jednym z moich filmów?". Linda zaprzeczyła, ale haczyk złapała. Musiała podać Burtowi adres zamieszkania, bo jeszcze tego samego dnia przysłał jej tuzin róż. Poza komplementami, których zapewne nie szczędzili jej mężczyźni dojrzali, dojrzalsi i ci zupełnie smarkaci, Burt obsypywał ją prezentami, woził bladoniebieskim cadillakiem i zabierał do najlepszych klubów na Manhattanie, najchętniej własnego, gdzie orkiestra w obecności Lindy zawsze grała kawałek Buddy'ego Clarka: "When my lucky star begins to shine, with one lucky break I'll make Linda mine ". W kontekście późniejszych wydarzeń niczym chichot Kasandry brzmi zwłaszcza ostatni wers piosenki: "Linda będzie moja".

Scena druga: Burt się oświadcza i fałszuje papiery

Po latach w rozmowie z Amy Turner z "Timesa" Linda wyznała, że zawsze wyobrażała sobie siebie u boku przystojniaka w typie Rocka Hudsona, Burt zaś był według niej raczej typem "brzydkiego kaczątka". I przyznała, że "pieniądze miały pewien wpływ" na ich relację. - Nigdy nie planowałam wiązać się z kimś, kto nie byłby w stanie się o mnie zatroszczyć - stwierdziła w 2008 roku.

Gdy po kilku miesiącach znajomości (trudno ją było nazwać romansem, jako że Linda ze skonsumowaniem związku zamierzała wstrzymać się do ślubu) Burt się oświadczył, jej rodzina nie mogła posiadać się z radości: wyglądało na to, że do niedawna skazana na życie w biedzie dziewczyna złapała Pana Boga za nogi. Sęk w tym, że Burt osiem lat wcześniej ożenił się z Francine Rifkin, z którą miał 4-letnią wówczas córkę Caryn.

Plotki o podwójnym życiu Burta niebawem dotarły do uszu Lindy. Z wściekłością na ustach i łzami w oczach wykrzyczała: "zadzwoń, kiedy dostaniesz papiery rozwodowe!". Pojawił się z nimi u niej już następnego dnia, zapewniając, że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie wolny. Linda nie była w ciemię bita - po kryjomu spisała numery dokumentów, które - jak szybko sprawdziła - były sfałszowane. Wtedy powiedziała: "dość".

Scena trzecia: Linda dostaje przesyłkę

Burt nie dawał za wygraną, zadręczał Lindę i jej przyjaciół telefonami, słał listy miłosne i podarunki. W międzyczasie wraz ze swoim partnerem z kancelarii Hubertem Weitzem został oskarżony o nielegalne praktyki, w tym łapówkarstwo. Na horyzoncie majaczyło widmo utraty licencji, a w związku z tym może nawet bankructwa.

Linda (w środku) z koleżankami

Linda (w środku) z koleżankami

Autor: East News

Źródło: East News

Coraz bardziej zdesperowany Burt ponoć kręcił się pod domem Lindy z pistoletem. Innym razem miał postawić ją przed wyborem: ślub, seks lub utrata wzroku. Przy kolejnej okazji wycedził z kolei: "jeśli ja nie mogę cię mieć, nikt nie będzie cię miał. A kiedy z tobą skończę, nikt poza mną nie będzie cię chciał". Przerażona dziewczyna zgłosiła sprawę na policję; została odesłana z kwitkiem.

W międzyczasie powoli zaczynała sobie układać życie. Poznała Larry'ego Schwartza, który oświadczył się równie szybko co Burt. Nazajutrz po ich przyjęciu zaręczynowym, 15 czerwca 1959 roku, około godziny 8 rano do drzwi mieszkania Lindy zastukał mężczyzna. Jej matce przedstawił się jako kurier ze specjalną przesyłką dla Lindy Riss. Po chwili, gdy dziewczyna stanęła w progu, poczuła jedynie "palący ból twarzy". W szpitalu okazało się, że Linda straciła włosy i wzrok.

Tego policja nie mogła już zignorować. Błyskawicznie namierzono sprawcę, a właściwie sprawców, bo mężczyzn, którzy przygotowali atak na Lindę, było trzech. Zidentyfikowano narzędzie zbrodni, czyli pojemnik z silnie żrącym ługiem sodowym. Namierzono także zleceniodawcę. Za atak na niedoszłą żonę Burt miał zapłacić dwa tysiące dolarów.

Scena czwarta: Burt pisze listy, a Linda raz zdejmuje okulary

Kolejne etapy trwającego kilkanaście miesięcy procesu elektryzowały opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza mieszkańców Nowego Jorku. Scenami, do jakich dochodziło w sali rozpraw, nie pogardziliby twórcy najbardziej absurdalnych seriali paradokumentalnych z gatunku "dramat sądowy". Jedno z przesłuchań na przykład rozpoczęło się od małego przedstawienia Burta, który zdjął okulary, wyciągnął z nich soczewkę i tnąc nią nadgarstki krzyczał: "Linda, potrzebuję cię. Linda, kocham cię. Linda, pragnę cię". Spazmatyczne wystąpienia i zarzekanie się, że nie miał nic wspólnego z okaleczeniem ukochanej, zdały się na nic. W połowie 1961 roku Burt usłyszał wyrok: 30 lat więzienia.

W międzyczasie Linda pozbierała się po ataku i wyjechała z przyjaciółmi w podróż po Europie. Wielkie okulary przeciwsłoneczne skutecznie chroniły ją przed ciekawskimi spojrzeniami i bolesnymi pytaniami. Zdjęła je ponoć tylko raz, na prośbę kolejnego adoratora, który zamierzał ją poślubić. Nigdy więcej go nie spotkała.

Tymczasem Pugach, już po rozwodzie z żoną, słał Lindzie zza krat list za listem. W jednym z nich obiecywał: "kupię ci psa przewodnika na Boże Narodzenie". Nierzadko też ostrzegał: "nigdy nie znajdziesz mężczyzny, który będzie cię kochał bardziej niż ja". Każdy wieńczył zaś podpisem: "twój kochający mąż Burt".

Linda pozostawała niewzruszona wobec zalewającego ją potoku słów i listów, Burt zobowiązał więc swojego prawnika Billa Kunstlera, by skontaktował się z nią telefonicznie i dowiedział, czy czegoś jej trzeba. W odpowiedzi usłyszał: "potrzebuję pieniędzy". Burt zaczął więc za pośrednictwem swojego prawnika wysyłać jej co tydzień czek na 50 dolarów. Dziś nie jest to może oszałamiająca kwota, ale w latach 60. jedna taka wypłata wystarczyła na 333 hamburgery z McDonald'sa, a sześć czeków - na bilet lotniczy do Europy i z powrotem.

Autor: East News

Źródło: East News

Scena piąta: Burt wychodzi z więzienia i się oświadcza po raz drugi

Gdy w marcu 1974 roku Burt wyszedł przedterminowo z więzienia za "dobre sprawowanie", Lindzie dostała ochronę policyjną. Być może ich drogi nigdy więcej by się nie skrzyżowały, gdyby nie determinacja szaleńczo zakochanego Pugacha, który na antenie stacji telewizyjnych kilkakrotnie się jej oświadczał.

37-letnia wtedy Linda była wciąż dziewicą i, jak wyznała później w wywiadzie dla "The Sunday Times", uważała samą siebie za "wybrakowany towar". To ponoć jej przyjaciele przekonali ją, by dała Burtowi jeszcze jedną szansę, bo "wyglądało na to, że wciąż ją kochał". Niespełna pół roku później stanęli na ślubnym kobiercu.

W rozmowie z dziennikarką "Timesa" Linda przyznała, że nigdy nie powiedziała Burtowi, jak bardzo ją skrzywdził. - Kiedy zdecydowałam, że za niego wyjdę, postanowiłam również, że nigdy mu tego nie powiem. To byłoby niesprawiedliwe - wyznała. I jednocześnie stwierdziła: - Nie wiem, czy Burt mnie rzeczywiście kochał, nie zastanawiałam się nad tym. Ale to, co zrobił, nie wygląda na przejaw miłości, nie sądzisz?

Sam Burt w 2013 roku w rozmowie z "New York Timesem" z kolei wyjaśniał: - Poprosiłem tylko jednego faceta, by znalazł kogoś, kto mógłby ją pobić i skłonić, by do mnie wróciła. Nie było mowy o ługu sodowym.

Scena szósta: Burt ponownie idzie do więzienia

Przez 39 lat małżeństwa Linda i Burt ponoć nieustannie darli koty - tak przynajmniej donosili postronni. Sami zainteresowani z kolei wielokrotnie zapewniali - głównie w świetle kamer lub na łamach gazet - że są niezwykle udanym małżeństwem. A jednak Linda w rozmowie z Amy Turner powiedziała: - Czy jestem szczęśliwa? Jasne. Kiedy się nie kłócimy, jestem szczęśliwa.

W 1997 roku Pugach znów stanął przed sądem - tym razem oskarżony o seksualne molestowanie Evangeline Borga, jego pochodzącej z Filipin sekretarki. W litanii 11 zarzutów, na podstawie których był sądzony, znalazły się również groźby karalne (Pugach miał grozić sekretarce śmiercią). Pikanterii sprawie, którą naturalnie zainteresowały się amerykańskie media, dodawał fakt, że 27-letnia Evangeline miała być od pięciu lat kochanką 70-letniego Burta.

Ostatecznie Burt za "molestowanie drugiego stopnia" został skazany na 15 dni odsiadki. Po 10 latach w jednym z wywiadów Linda podsumowała to tak: - Rozpisywano się o nim, jakby kogoś zabił. A on po prostu miał romans. Spójrzmy prawdzie w oczy: każdy mężczyzna to robi.

Scena siódma: Linda umiera, a Burt płacze

O małżeństwie Pugachów zrobiło się głośno jeszcze raz, w 2007 roku, gdy premierę miał film dokumentalny "Crazy Love" Dana Kloresa i Fishera Stevensa. Linda i Burt mieli zainkasować za niego 50 tysięcy dolarów. Sześć lat później, 22 stycznia 2013 roku, Linda zmarła wskutek niewydolności serca.

Po jej śmierci w rozmowie telefonicznej z "New York Timesem" Burt zapewniał, nieustannie łkając: "kochaliśmy się bardziej niż jakakolwiek inna para. To była iście książkowa miłość". Reżyser Dan Klores, który w czasie prac nad dokumentem "Crazy Love" spędził z nimi trzy lata, stwierdził z kolei, że nie chce osądzać ich relacji. Ani oceniać tego, co Burt zrobił Lindzie, w kategoriach "winy". - Ale nie potrafię też w odniesieniu do nich użyć słowa "miłość".