Paweł Wiejas , 14 września 2020

Kaczyński pobił Trzaskowskiego. Na głowę (Opinia)

Prezes PiS, Jarosław Kaczyński / fot. Stanisław Rozpędzik, PAP

Dwóch polityków, dwie wypowiedzi. Pierwszy ogłasza, że Warszawa jest jego. Drugi wywodzi, że układa kraj według swojej wizji. Jeśli pierwszego ogarnęła gorączka sobotniej nocy, to co powiedzieć o drugim?

Sobotniej nocy klub Paloma nad Wisłą zaszczycił swoją obecnością sam prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski nawiedził ów przybytek, aby uczcić urodziny znajomej. Noc jak na wrzesień ciepła. Nastroje jak to sobotniej nocy – podkręcone.

Gorączka sobotniej nocy

Zabawę pierwszemu obywatelowi stolicy psuje jedynie zbyt mało taneczna muzyka. Postanawia interweniować u DJ-ek.

"Moje miasto, weźcie troszeczkę pod uwagę. Puść odrobinę funku. Na chwilę, bo tu wszyscy chcą wam zrobić krzywdę" – prosi Trzaskowski.

Jeśli następnego poranka, no może około południa, Rafał Trzaskowski przeczytał w sieci komentarze na temat swojej krótkiej przemowy, to musiał poczuć się wyjątkowo paskudnie.

Szczególnie "rozjechała" go na FB i Twitterze prawa strona publicystów. Słusznie, bo może i Trzaskowski, mówiąc "moje miasto" (słowa "to") nie słychać na nagraniu, miał na myśli, że jest warszawiakiem, ale raczej nie o to mu chodziło.

Tak to już jest, że nocą, a sobotnią w szczególności, człowiek robi się szczery i język – w przypadku prezydenta, tego z soboty, a nie poligloty – raczej niegiętki, wypowiedział to, co myśli na co dzień (w skrytości) głowa.

Niesmak pozostał i będzie się unosił przez jakiś czas niczym smród z Czajki.

Rafał Trzaskowski ma jak w banku, że będzie cytowany przy każdych kolejnych wyborach. Nie kupuję mów obrończych jego partyjnych kolegów, że to swój chłop, bo bawi się, jak każdy normalny facet.

Strach się bać

Tak więc Trzaskowski chlapnął, co chlapnął. A Jarosław Kaczyński raczej nie chlapnął a chlapnął i to więcej niż raz.

Znów zajrzę do sieci, ale tym razem do "Sieci", periodyku braci Karnowskich. W nim prezes zwykł ogłaszać narodowi, co naród ma sądzić i dlaczego ten osąd powinien być spójny z osądem pierwszego obywatela RP.

Tyle tam bogactwa, że nie bardzo wiadomo, od czego zacząć. Siłą rzeczy, po niektórych sprawach po prostu przemknę.

Jak myślicie, nad jakim przedsiębiorstwem łatwiej zapanować i je kontrolować? Nad małym czy dużym? Nie zgadliście. Otóż zmniejszenie liczby ministerstw (przyrównałem je właśnie do przedsiębiorstwa) i powołanie do życia molochów ma spowodować, według prezesa PiS, "większą sprawność rządzenia i działania".

Dla tych, którzy domagają się rozliczenia byłego ministra zdrowia i jego zastępcy – Łukasza Szumowskiego i Janusza Cieszyńskiego – prezes PiS ma odpowiedź: "Tam nic nie ma" (zarzutów, podejrzeń).

"Naprawa ładu medialnego" i "dalsza reforma sądownictwa" (cokolwiek miałaby ona oznaczać) – zapowiadane w wywiadzie Kaczyńskiego nie jest zaskoczeniem. Na jednym oddechu prezes mówi jednak: "Również oświata jest zadaniem państwa, które powinno być lepiej realizowane. To zadanie szczególne, bezpośrednio związane z kształtowaniem narodu, nie można się bać tego określenia ani obrony przed zagrożeniami".

Jeśli była minister Anna Zalewska czytała słowa prezesa, a nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek w PiS ich nie czytał – to musiały one złamać jej serce. Wszak jej reforma została odtrąbiona jako sukces skończony.

Chyba że mówiąc o kształtowaniu narodu, Jarosław Kaczyński szykował grunt pod odpalenie ataku na LGBT, lumpenproletariat i radykalne środowiska lewicowe, które (to już wkład bezstronnych "wywiadowców" Jacka i Michała Karnowskich) podejmują "(…) próbę rozhuśtania nastrojów. Będziecie z tym walczyć?".

Prezes PiS błyskawicznie to wykorzystał. Będzie walczył, a jakże

Zapowiada: "Z tym nurtem, który dzisiaj tak atakuje, walczyć trzeba – choć rozumnie (…) Rozumnie nie znaczy (…) bez gotowości użycia wszystkich środków, którymi dysponuje państwo w obronie prawa. (…) Jestem za tym, by aktywnie przeciwstawiać się tym zagrożeniom dla naszej cywilizacji , bo doświadczenia bierności pokazują zawsze ten sam efekt".

Tu prezes przywołał przykład Irlandii, przy której nie tak dawno "Polska wyglądała na państwo z szalejącą bezbożnością, a dzisiaj jest pustynią katolicką z szalejącą ideologią LGBT".

Nie zająknął się ani zdaniem, że do upadku Kościoła Katolickiego w Irlandii przyczyniły się skandale obyczajowe wśród kleru. Niepotrzebna była "ideologia LGBT" – Kaczyński, zresztą prezydent Andrzej Duda również to czynił, konsekwentnie nie widzi tam ludzi, a ideologię.

Zakusy na angażowanie państwa do zwalczania wyimaginowanych zagrożeń tworzonych przez prezesa rządzącej partii i polskich hierarchów musi budzić przerażenie.

Na zakończenie posłużę się zdaniem Kaczyńskiego (jest wyrwane z kontekstu, ale pasuje do jego wizji):
"Polska może za kilka lat wyglądać zupełnie inaczej niż dotychczas".

Pełna zgoda.