W polskich szkołach na "Wychowaniu do życia w rodzinie" dzieci dowiadują się tego, czego chce nauczyciel, Forum
"Piękno czystości polega na tym, że ma ona do zaoferowania prawdę planu Boga dla seksualności ludzkiej i czyni ona człowieka wolnym, aby dawać i otrzymywać autentyczną miłość. Żądza – przeciwnie, ona prowadzi do egocentryzmu. Uniemożliwia nam zdolność do bycia darem dla innych, a w zamian motywuje nas tylko do brania. Żądza deformuje nasz wzrok – sprawia, że widzimy innych jako przedmioty do użycia, nie jako ludzi, których należy kochać".
Już po takim fragmencie książki "Czysta miłość" wiadomo, że inaczej hasło "edukacja seksualna" zrozumie rodzic liberalny, a inaczej zaangażowany katolik, który zdaje sobie sprawę, że nauka Kościoła na temat seksualności nie kończy się na szóstym przykazaniu rozumianym jako zakaz zdrady i rozwiązłości.
Czy to za sprawą głośnej inicjatywy Anji Rubik #sexedpl, czy w efekcie decyzji części samorządów o wprowadzaniu nieobowiązkowych zajęć do szkół, czy za sprawą protestów rodziców - polskie społeczeństwo debaty o edukacji seksualnej nie uniknie.
Nakładem poznańskiego wydawnictwa W drodze ukazały się niedawno dwie niepozorne książeczki o wspólnym tytule - właśnie "Czysta miłość". Pierwsza, z podtytułem "10 sposobów na (od)budowanie niewinności nastolatków" (Jason Evert, Chris Stefanick), jest skierowana do rodziców. Druga, "Q&A dla młodzieży", to zbiór pytań i odpowiedzi, w którym poruszane są kwestie typu: Jak mam znaleźć miłość? Czym jest czystość? Cóż złego jest w seksie, jeśli prowadzi do małżeństwa?
Na zdjęciu: uczestnicy procesji Bożego Ciała w Warszawie
- W Kościele polaryzują się postawy i jest coraz więcej rodziców, którzy chcą wierzyć we współczesnym świecie, ale nie być fanatykami. Mieć dobre zrozumienie i praktykę wiary na zaangażowanym poziomie. Również w odniesieniu do seksualności – mówi w rozmowie z WP o. Tomasz Grabowski, dominikanin, prezes wydawnictwa W drodze. Właśnie do takich rodziców i młodzieży skierowana jest "Czysta miłość", w której dalej czytamy:
"Podczas gdy wstrzemięźliwość mówi "nie" dla niedozwolonego seksu, czystość jest powiedzeniem "tak" czemuś pozytywnemu. (…) Tylko czysty zdaje sobie sprawę z wielkości daru, jakim jest ludzka seksualność, i traktuje go z honorem, na jaki on zasługuje. Gdy nastolatkowie zaczną rozumieć tę wizję ludzkiej miłości, uświadomią sobie, że czystość nie jest wrogiem miłości, ale raczej jej obrońcą".
Wartościowy seks
Autor "Czystej miłości", Jason Evert, to świecki katolik, teolog, znany w Stanach Zjednoczonych z książek, dokumentów i przemówień poświęconych czystości jako "uporządkowaniu seksualnych pragnień, zgodnie z wymaganiami prawdziwej miłości". To książki wyraźnie skierowane do katolików, zawierające jasny przekaz oparty na katechizmie Kościoła katolickiego. Znajdziemy w nim m.in. takie zapisy:
"Osoby związane małżeństwem są wezwane do życia w czystości małżeńskiej; pozostali praktykują czystość we wstrzemięźliwości" (KKK 2349)
"Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie" (KKK 2351)
"Pornografia (…) stanowi wynaturzenie aktu małżeńskiego, wzajemnego intymnego daru małżonków" (KKK 2354)
"(W masturbacji) Poszukuje się przyjemności płciowej poza relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego" (KKK 2352)
Na zdjęciu: pielgrzymi na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie, 2016
- Książka "Czysta miłość" jest jednowymiarowa, nie opiera się na wiedzy naukowej – ocenia Michał Pozdał, psychoterapeuta i seksuolog, wykładowca SWPS, współautor (z Agatą Jankowską) książki "Męskie sprawy. Życie, seks i cała reszta". Pozdał uważa, że nie do przyjęcia jest np. odrzucenie idei bezpiecznego seksu i antykoncepcji ze względu na choroby, wirus HIV. – Katolicy też uprawiają seks pozamałżeński i lepiej, żeby to robili w prezerwatywie – mówi terapeuta pracujący z dorosłymi i młodzieżą.
- Jako seksuolog muszę zakładać różne światopoglądy i rozumieć, co się dzieje z moimi pacjentami w ich systemie wartości. Nie mogę nikomu narzucić swojego punktu widzenia. Nie mogę oceniać czyichś postaw i mówić, co jest złe, a co dobre – mówi Pozdał.
Każdy po swojemu
Zapytany o edukację seksualną w polskich szkołach, Pozdał mówi wprost, że "nie ma jasnego programu, który byłby oparty na wiedzy naukowej", a przedmiot zwany "wychowaniem do życia w rodzinie" jest zależny od tego, kto go prowadzi. Słowa seksuologa potwierdza Anna Mrówczyńska, pedagog, dyrektor podstawowej szkoły sportowej w Poznaniu, która m.in. prowadzi takie zajęcia z uczniami.
- Program można potraktować bardzo szeroko – mówi Mrówczyńska, podkreślając zależność tematyki poruszanej na zajęciach od światopoglądu pedagoga. – Na takich lekcjach można rozdawać uczniom "Jasiów" (anatomiczne modele kilkunastotygodniowego płodu – dop. JZ) i rozmawiać o ciąży, rozwoju dziecka. Ale inny edukator skupi się na mówieniu o skuteczności środków antykoncepcyjnych.
Na zdjęciu: młoda uczestniczka Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, 2016
Zdaniem Mrówczyńskiej kluczowe w edukacji seksualnej jest stworzenie przestrzeni do dialogu. Sama skupia się na tym, by dzieci mogły zadawać pytania, swobodnie wyrażać swoje emocje, i miały poczucie, że na takich zajęciach nie będą oceniane ich wypowiedzi.
Potrzebę otwarcia na szczery dialog bez tematów tabu dostrzega także Agnieszka Kołaczek, zawodowo tłumacz z języka niemieckiego i szwedzkiego, prywatnie mama pięciorga dzieci w wieku 6-20 lat. Za przykład podała swojego 13-letniego syna, który na jednej z lekcji ze spraw dotyczących seksualności "przemaglował" z kolegami… siostrę zakonną. Chłopcy zadawali pytania w stylu: "Czy całowanie się z dziewczyną jest grzechem?", "A przytulanie?", "Co by siostra zrobiła, gdyby zobaczyła na korytarzu szkolnym, że dwóch chłopaków się całuje?". Zakonnica nie tylko nie posługiwała się formułkami, ale rozmawiała bardzo szczerze, otwarcie i zrozumiałym językiem. Efekt: zachwycony 13-latek wrócił do domu i kontynuował rozmowę z mamą.
Budowanie relacji kontra instrukcja obsługi
O seksie trzeba rozmawiać, ale jak? Mrówczyńska zwraca uwagę, że wiedza na temat seksualności człowieka dociera do dziecka najczęściej w sposób wulgarny lub czysto biologiczny. Można też łączyć treść przekazywanej wiedzy ze światopoglądem i mówić o liberalnym i konserwatywnym podejściu. Ale Pozdał nie zgadza się na zamykanie całej edukacji seksualnej w tych dwóch obozach.
- Polaryzacja jest najbardziej widoczna, ale znam osoby, mam np. kolegę franciszkanina, które potrafią łączyć w swojej pracy te dwa aspekty. Więc nie chcę mówić, że jest albo liberalizm, albo konserwatyzm. Choć rzeczywiście takie skrajności najbardziej rzucają się w oczy – wyjaśnia seksuolog.
Z lektury "Czystej miłości" można wysnuć tezę, że katolicka nauka o seksualności człowieka to przede wszystkim nauka o wartościach bez miejsca na "relatywizm moralny". Czym jest według autora relatywizm moralny? Według niego to stan, w którym "człowiek uważa za moralne i dozwolone wszystko, co mu odpowiada, co zaspokaja jego egoistyczne dążenia". Zaś liberalna edukacja seksualna - czyli świecka - wydaje się przy tym instrukcją obsługi człowieka z podpowiedziami: jak używać środków antykoncepcyjnych, zaspokajać potrzeby seksualne, unikać chorób wenerycznych itd.
Na zdjęciu: pielgrzymi Światowych Dni Młodzieży, Kraków 2016
- Edukacja seksualna powinna być nauką postawy, a nie techniki. Nie mamy odwagi mówić, że są postawy godne pochwały i takie, których lepiej unikać – mówi o. Grabowski. Jego zdaniem edukację seksualną powinna zastąpić edukacja budowania związków.
- "Wychowanie do życia w rodzinie" to brzmi jak katolicki twór, a przecież każde budowanie relacji powinno poprzedzać pytanie, czy to jest miłość, czy przygoda na wakacje? W tym drugim przypadku rzeczywiście wystarczy nauczyć "techniki działania". Ale do mówienia o relacji trzeba mieć dobrą definicję miłości, szanować granice drugiej osoby i szukać jej szczęścia, a nie swojego zaspokojenia. Trzeba uczyć, że seksualność nie jest czymś oderwanym od wartości i budowania związku – kwituje dominikanin.
- Rzetelna edukacja seksualna w żaden sposób nie odłącza emocjonalnej sfery człowieka od sfery fizycznej. To nie jest tak, że wszyscy edukatorzy mają obowiązek uprzedmiotawiać ludzi – ripostuje Pozdał. - W edukacji seksualnej zakłada się, że człowiek od narodzin jest istotą seksualną i w związku z tym zachowania seksualne są czymś zupełnie naturalnym. I ważne jest to, jak człowiek obcuje ze swoją seksualnością. Aspekt relacji, miłości, aspekt emocjonalny jest tutaj kluczowy i mówienie, że edukacja seksualna odnosi się tylko do fizyczności, jest moim zdaniem manipulacją.
Edukacja z ekranu
Co do jednego wszyscy moi rozmówcy są zgodni – współczesna popkultura i treści publikowane w środkach masowego przekazu mają ogromny wpływ na "uświadamianie" dzieci i oswajanie z różnymi postawami.
- Jest to główne źródło wiedzy, czasami wartościowej, czasami bardzo niefajnej – uważa Pozdał, który zwraca przy tym uwagę na różnice pokoleniowe. – Kiedyś jedynym homoseksualistą w polskiej telewizji był Steven z "Dynastii". Dziś młodzież ma dostęp do świata i różne punkty odniesienia w filmach i serialach. I widzi, że są one całkowicie normalne.
Z perspektywy wierzących katolików większość obecnie popularnych produkcji obyczajowych, seriali i filmów dla młodzieży powstaje w duchu moralnego relatywizmu - przez co należy rozumieć pokazywanie systemów wartości innych niż ten promowany przez Kościół katolicki. Katolickie wartości, czystość, wstrzemięźliwość seksualna – Netflix omija takie tematy szerokim łukiem.
O. Grabowskiego wcale to nie dziwi, bo uważa, że dziś to katolicy są kontrkulturowi.
- Hierarchia i wielu katolików nie chce tego zauważyć. Albo będziemy zaszczepiać wartości u swoich dzieci, albo kultura zmiecie nasze próby lub brak działania i będzie wychowywać je po swojemu – mówi dominikanin. Jego zdaniem jedną z takich prób mówienia o seksie po katolicku, ale "bez paździerzu", jest właśnie wydanie "Czystej miłości". I nawet jeżeli treści tam prezentowane nie są na pierwszy rzut oka atrakcyjne, to mogą być przyczynkiem do rozmowy między rodzicem-katolikiem a jego nastoletnim dzieckiem.
Przekonał się o tym Przemysław Kieliszewski – ojciec czterech córek, dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu. Przyznał, że w jego rodzinie do rozmów na temat seksualności dochodziło sporadycznie, a po "Czystej miłości" zaczął więcej myśleć o poruszanych tam zagadnieniach. "Q&A dla młodzieży" podarował nastoletniej córce, która powiedziała mu wprost, że nie wszyscy w jej klasie wyznają takie wartości.
- Z dziećmi na temat seksu zaczyna się zwykle rozmawiać, gdy coś się wali – mówi Kieliszewski. Pozdał nazywa to "redukcją strat", a o. Grabowski widzi w tym głębszy problem.
- Dopóki nie ma objawów depresji, nie tnie się, nie ma zaburzeń typu anoreksja, to dziecko jakoś żyje. Radzi sobie. Nie potrzebuje uwagi - podsumowuje podejście niektórych rodziców.
Problemy z komunikacją
Jason Evert pisze w swojej książce o "nowej rewolucji seksualnej", która miałaby przeciwstawić czystość liberalnemu podejściu do kontaktów intymnych. Scalić seks z katolicką moralnością i małżeństwem. Według badań Głównego Urzędu Statystycznego (2018) aż 91,9 proc. Polaków w wieku 16 lat i więcej przynależy do Kościoła rzymskokatolickiego. Ale w statystycznie konserwatywnej i katolickiej Polsce odchodzenie od katolickich wartości moralnych, zwłaszcza dotyczących seksualności, jest powszechne. Amerykańskie Centrum Badawcze PEW ogłosiło w 2018 r., że choć polska młodzież należy do najbardziej religijnych w Europie, to na tle starszych pokoleń widać gwałtownie pogłębiającą się sekularyzację.
Może to wynikać z postawy rodziców, którzy nie prowadzą katechezy w domu. Nie potrafią lub nie chcą rozmawiać z dziećmi na temat wyznawanych zasad. Ale problemem jest także głos Kościoła, który w sprawach związanych z edukacją seksualną nie jest słyszany.
Anna Mrówczyńska przywołała co prawda przykład Ksawerego Knotza, który rozpoczął "boom na mówienie o świętości współżycia między małżonkami". Ale o. Grabowski przyznaje, że "trzeba nadstawić ucha, żeby usłyszeć przekaz na temat seksualności w Kościele, trzeba zacząć szukać na własną rękę".
- Jaki komunikat z Kościoła dociera dziś na temat homoseksualizmu? "Tęczowa zaraza". Bardzo żałuję, że żaden z hierarchów równie głośno nie pogłębił tego tematu. Nie zabrał głosu i nie powiedział: "Zapraszamy osoby homoseksualne do Kościoła". Żeby powiedzieć o czystości, jako pewnej drodze do wyboru – mówi prezes wydawnictwa W drodze.
Na zdjęciu: transparenty uczestników "Marszu dla życia i rodziny", Warszawa 2019
Praca domowa
Zaangażowany rodzic-katolik znajdzie w Kościele odpowiedzi na nurtujące go pytania o seksualność i wychowywanie dzieci w tym nurcie. Wystarczy sięgnąć po Katechizm, encykliki "Humanae Vitae", "Familiaris Consortio", książkę "Miłość i odpowiedzialność" bpa Karola Wojtyły czy późniejsze katechezy "Mężczyzną i kobietą stworzył ich" Jana Pawła II. Ale teoria nie może się obyć bez praktyki. - Trzeba odrobić lekcje u siebie - mówi Grabowski do rodziców, którzy chcą uczyć dzieci katolickiej moralności, choć sami mają z nią nie po drodze.
Michał Pozdał mówi, że dorośli nie rozmawiają ze swoimi nastoletnimi dziećmi o seksie, ale wcale nad tym nie ubolewa. – To całkiem zdrowo, że nie rozmawiają. Chciałby pan mieć 17 lat i rozmawiać z mamą o swoim życiu seksualnym? – pyta seksuolog. Jego zdaniem odpowiednia pora na naturalne rozmowy o cielesności, seksualności jest tylko wtedy, gdy dziecko jest małe. Gdy nastolatek wchodzi w grupę rówieśniczą, wszelkie rozmowy na zasadzie "chodź, to ci wytłumaczę" nie mają sensu.
- Edukacja seksualna w rodzinie odbywa się jednak cały czas. Na przykład, gdy matka ogląda telewizję i komentuje przy dziecku, że jakaś aktorka wygląda staro. Albo gdy ojciec bluzga na homoseksualistów, oglądając relację z parady równości –kwituje Pozdał.
Rodzic-katolik, który chce zakorzenić w dziecku właściwą, według siebie, postawę, nie może polegać na doraźnych rozmowach o seksie.
- Trzeba dawać przykład i umieć przyznać się do ewentualnego błędu. Pokazywać, że odrzucenie katolickiej moralności to droga donikąd, a chwilowa satysfakcja nie jest szczęściem i miłością – mówi Kołaczek.
- Czystość nie będzie atrakcyjna, nawet jeśli będą ją reklamować młodzieżowe autorytety, bo wymaga trudu. Ale trzeba uczyć dzieci, że trud się opłaca – mówi Mrówczyńska. Kołaczek dodaje, że młodzież podatna na współczesną (niekatolicką) kulturę cały czas ma w sobie "pragnienie prawdy" i widzi różne oblicza seksu. Znają rówieśników, którzy wyszli poharatani z różnych relacji, noszą emocjonalne blizny, czasami są samotnymi, młodymi rodzicami.
Liberalna edukacja seksualna może być problemem dla rodzica-katolika, który negując takie hasła jak "naturalność masturbacji" czy "zalety seksu pozamałżeńskiego" naraża się na zarzut fanatyzmu i dewocji. Szczególnie, gdy nie potrafi racjonalnie uzasadnić swoich twierdzeń. Kościół ma problem z mówieniem o seksie językiem zrozumiałym i słyszanym przez przeciętnego wiernego. Jan Paweł II już w 1993 r. napisał encyklikę "o niektórych podstawowych problemach nauczania moralnego Kościoła" ("Veritatis Splendor"), a jej treść jest ciągle aktualna.
Reguły moralności katolickiej są świetnie udokumentowane, zamknięte w poważnych pismach teologicznych i popularnonaukowych opracowaniach. Ale dla przeciętnego wiernego mówienie o seksie w Kościele sprowadza się głównie do tematyki grzechu lub powinności małżeńskiej. Jeżeli w ogóle ten temat jest poruszany.