Make Life Harder

Czym różni się Tomasz Lis od Rafała Ziemkiewicza? Czy Monika Olejnik, Eliza Michalik i Wojciech Cejrowski powinni pozwać Macieja i Lucjana? Czy Korwin-Mikke jest dumny z bycia "rasowym psycholem"? Z których polskich gwiazd i polityków nie wolno żartować? Dlaczego Kuba Wojewódzki jest nieśmieszny? Co to znaczy "zaj...ać Palikotem"? I czy można zjeść zupę łyżeczką od herbaty? Na te i na wiele innych pytań odpowiadają Maciej i Lucjan, zawodowi szydercy z Make Life Harder, czyli - w świecie realnym - Kuba i Rafał, w rozmowie z Grzegorzem Wysockim.

*Grzegorz Wysocki: Szargacie świętości, obrażacie możnych, szydzicie, trollujecie i hejtujecie. Atakujecie personalnie wiele osób publicznych. Kto powinien się najbardziej obrazić, wręcz wysłać pozew? *

Jakub: Kiedy obrażasz wszystkich w pomieszczeniu, trudno wskazać kogoś, kto może poczuć się najbardziej urażony.

*A Tomasz Lis, który „robił wszystko i był wszędzie” i „aż dziw, że jeszcze nie dostał swojego talk-show w telewizji Mango”. *

Rafał: Chciałbym zobaczyć nasz proces z Tomaszem Lisem.

Jakub: Wydaje mi się, że Tomasz Lis ma bardzo małe poczucie humoru. On rzeczywiście mógłby się obrazić. Pan Tomasz chyba nie obcuje z ludźmi, którzy się z nim nie zgadzają. Albo którzy mogliby mu wprost powiedzieć: „Tomek, kur..a, jesteś śmieszny i nieobiektywny, daj spokój”.

Ale na pewno marzy się wam zrobienie z nim wywiadu?

Jakub: Moglibyśmy z nim pogadać, ale on chyba daje wywiady tylko „Newsweekowi”? Poza tym moglibyśmy nie zmieścić się w jednym pomieszczeniu. Podobno ego Tomasza Lisa zajmuje całą salę konferencyjną.

Rafał: Daliśmy w książce fragment z przykładową rozmową Tomasza Lisa i Jacka Żakowskiego w audycji TOK FM.

Ale to nie jest autentyczny cytat?

Jakub: Nie, ale ta rozmowa mogłaby tak wyglądać. I one często naprawdę tak wyglądają. Jeszcze Tomasz Wołek powinien być w tym zmyślonym cytacie. Jak zacząłem z rok temu słuchać poranków w TOK FM, to byłem i do dziś jestem pod wrażeniem, jak oni wszyscy sobie tam nawzajem próbują udowodnić, kto się bardziej z kim zgadza.

Rafał: Wołek siedzi tam zawsze taki potulny, przerażony, nie odzywa się, nie wtrąca. Myślę, że on się ciągle boi, że mu mogą wyciągnąć tego Pinocheta sprzed lat!

Jakub: Może tak. Mają na niego haka: „Tomasz, ty nie możesz się z nami nie zgodzić, bo w 1999 roku dałeś Pinochetowi kwiaty!”.

*O Monice Olejnik piszecie: „Twarda, dociekliwa, bezwzględna. Chyba, że przyjdzie ktoś z PO, SLD albo PSL-u. Albo Nowoczesnej. Albo z Ruchu Palikota. Wtedy program przypomina Herbatkę u Tadka”. Może się wściec? *

Rafał: Nawet powinna. Od lat chodzi w aurze polskiej Oriany Fallaci, chociaż bardziej przypomina butik z eleganckim obuwiem.

*Z kolei Elizę Michalik masakrujecie słowami, że bardzo by chciała być Moniką Olejnik, ale znana jest głównie z plagiatowania innych dziennikarzy i że większość ludzi nadal myli ją z Elizą z „Warsaw Shore”. *

Jakub: Takie są konsekwencje, jak się daje dzieciom takie imiona.

O Wojciechu Cejrowskim: „Horyzont w dalszym ciągu ma jak chłop małorolny spod Elbląga”.

Jakub: I to pomimo tego, że zjeździł cały świat siedem razy. Wydaje się, że jak człowiek od 40 lat jeździ po świecie i obcuje z innymi kulturami, to się raczej na świat otwiera. W panu Wojciechu zachodzi jednak reakcja przeciwna, co jest swoistym fenomenem socjologicznym.

Autor: Make Life Harder

Źródło: Archiwum prywatne

A dlaczego nie piszecie w książce ani słowem o Kamilu Durczoku, nawet w rozdziale o mediach? Baliście się wielomilionowych procesów? Wydawnictwo zakazało?

Rafał: Od czasu up**lonego stołu właściwie nic nie zrobił. Za mało charakterystyczny.

Jakub: Molestowanie i mobbingowanie to za mało, by pojawić się na kartach naszej książki.

Politykom dowalacie jeszcze bardziej niż dziennikarzom. By wspomnieć tylko pisanie o Korwin-Mikkem per „rasowy psychol”.

Jakub: Ale on się przecież nie obrazi? Myślę nawet, że jest z tej etykietki dumny. Największy wariat w całym psychiatryku. Zapracował sobie.

*A może przynajmniej za zdanie o PSL-u, że ich główną linią programową jest nepotyzm, partia powinna wam wytoczyć proces? *

Jakub: Powinna. Zwłaszcza, że Kukiz miał proces za nazwanie ich „grupą o charakterze mafijnym”, więc czekamy.

Rafał: Przede wszystkim powinni nas pozwać za inny fragment, w którym określamy PSL jako coś pomiędzy zorganizowaną grupą przestępczą a kurzem zbierającym się w fugach między kafelkami w łazience.

W innym miejscu czytam: „Dla kogo partią jest PiS? Jeździsz matizem i w życiu ci nie wyszło. Jesteś zły i sfrustrowany. Buty zimowe kupujesz raz na 8 lat”. Czy to nie obraźliwe wobec wyborców PiS-u słowa?

Rafał: Nie chciałbym iść w takie uproszczenia, że na PiS głosują biedni ludzie z małych miast i wsi, bo to nie jest prawda.

Ludzie, którzy jeżdżą tanim autem i mają rozwalone buty. Tak przecież piszecie.

Rafał: W tym obrazku chodzi o rozczarowanie i frustrację, a nie o to, że ktoś jest biedny czy chodzi ósmą zimę w tych samych relaksach.

*Jeszcze bardziej chamskiego porównania użyliście moim zdaniem pisząc o Platformie Obywatelskiej. *

Jakub: Tak?

*„Gdyby Platforma miała być zespołem, byłaby zespołem Coldplay”. *

Jakub: To okrutne, ale prawdziwe porównanie. Nie kojarzę nikogo w naszym towarzystwie, kto jawnie przyznaje się do głosowania na PO. To już passe. Ilekroć widzę Neumanna ze Schetyną, myślę, że znów mamy rok 1994 i za chwilę rozpocznie się mundial w USA.

Ale część waszych znajomych pewnie dalej głosuje na PO, tylko się do tego nie przyznają.

Jakub: Dokładnie jak z Coldplayem. Myślę, że ludzie wciąż zamykają się w swoich czterech ścianach, gaszą światło i puszczają sobie cichutko „Yellow”. Ale na imprezie raczej tego nie robisz, bo ktoś zbeka ci się w twarz.

*A żarty o Kwaśniewskim i alkoholu? „Mówi się, że w swoich najlepszych czasach Kwaśniewski samodzielnie wypijał tyle wódy, co niewielka gmina na południu Polski”. Mieliście tutaj jakieś wahania, by tego rodzaju dowcipów nie dawać? *

Rafał: Ja mam pewne wyrzuty sumienia, ale nie mogliśmy tego nie zrobić.

Jakub: To byłoby przekłamanie najnowszej historii Polski.

*Jak wygląda wasza współpraca z wydawnictwem w takich wypadkach? Wyrzucają wam co grubsze żarty? *

Jakub: Wiesz, co jest najzabawniejsze? Nauczeni doświadczeniem poprzedniej książki, kiedy jechaliśmy po bandzie i nie cofaliśmy ręki, a potem trzeba było sporą część żartów łagodzić, obawialiśmy się, że przy drugiej książce będzie z tym jeszcze gorzej i połowę żartów trzeba będzie ostatecznie wywalić…

Więc tym razem się autocenzurowaliście?

Jakub: Właśnie nie! Celowo jechaliśmy jeszcze bardziej po bandzie, żeby później na etapie batalii z prawnikami było co wyrzucać i łagodzić. I co się okazało? Że wydawnictwo nic nam nie wyrzuciło.

Czyli są tutaj zdania, które de facto sami chcieliście wyrzucić?

Rafał: Nie. Ale są zdania, które, jak teraz to czytamy, to mówimy – o, kurde, jakim cudem to przeszło? Pamiętam, jak to pisaliśmy: „Wiesz co, to może teraz napiszmy tak i to zostawmy, a na etapie walk z prawnikami pomyślimy o czymś łagodniejszym”.

Absolutnie nic tym razem nie wyleciało?

Rafała: Wyleciała „dresiarska mentalność Elizy Michalik”.

Jakub: I wyleciał żart o Jacku Pałasińskim. Że to jedyny w mediach przypadek człowieka ze zdiagnozowaną demencją, który przychodzi do telewizji i regularnie opowiada o tym, co mu się przyśniło po lekach.

No ale np. żart o tym, że gdyby partia KORWiN miała być chorobą, byłaby niezdiagnozowaną schizofrenią paranoidalną, został.

Jakub: Ale umówmy się, że to jest akurat najłagodniejsze możliwe określenie Korwina i jego partii.

Z pierwszej książki wyleciały podobno m.in. żarty z Olafa Lubaszenki i Magdy Gessler. Dlaczego?

Jakub: Z Lubaszenki chyba dlatego, że nasza redaktorka przekonała nas, że żartujemy z sytuacji zdrowotnej Lubaszenki.

A nie jest tak, że wydawnictwo nie pozwala wam żartować z tych celebrytów czy polityków, którzy są wrażliwsi procesowo?

Nie.

Np. nie żartujecie z Edyty Górniak.

Jakub: Bo Edyta Górniak skończyła się na Eurowizji. I ja jej już nie rejestruję.

Rafał: Edyta skończyła się na hymnie.

Jakub: Hymn to już była rozpaczliwa próba reaktywacji.

Czyli nie macie tak, że boicie się jakichś celebrytów?

Jakub: Nie. A wiesz, z czego to się bierze? Z naszej kompletnej beztroski i głupoty. Bo my nie wiemy, jakie konsekwencje tak naprawdę możemy ponieść. Bo nigdy żadnych nie ponieśliśmy. Dlatego chyba trochę nie wiemy, co robimy, żartując sobie z Magdy Gessler i porównując ją do budki z frytkami.

To przeszło?

Jakub: Już nie pamiętam, chyba tak.

Rafał: A wystarczyłoby tylko pójść do Giertycha, Giertych by nas zaskarżył o zniesławienie i tak dojechał w sądzie, że byśmy się nie wypłacili do końca życia.

A czy taki żart z Magdy Gessler to nie chamstwo i czy nie jest to żenujące?

Rafał: To jest chamstwo.

Jakub: I jest to żenujące. My często jesteśmy żenujący. Czasami dryfujemy w stronę taniej kontrowersji i np. porównamy Magdę Gessler do budki z frytkami. Albo twarz Wolińskiego porównamy do śniętego łososia. A to nie jest w porządku. Bo w ogóle żartowanie sobie z rzeczy, których sobie w życiu nie wybrałeś – np. z tego, że masz twarz jak łosoś norweski robiący dziubka – nie jest fair.

Autor: Make Life Harder

Źródło: Archiwum prywatne

Jak wyznaczacie sobie granice? Cenzurujecie sami siebie? Oceniacie swoje żarty – „to jest ch…owe, wywalamy”?

Rafał: Trochę tak. Często mamy tak, że zdarzają się nam żarty, które nas bawią do łez, ale wiemy, że nigdy ich nie napiszemy, bo są po prostu za grube i komuś byłoby bardzo przykro.

Jakub: Ale naszym podstawowym kryterium jest to, czy żart, który był zabawny 2 minuty temu, ciągle jest zabawny 2 minuty później. Kiedyś napisaliśmy list otwarty do Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego, przy okazji tej afery z Ukrainkami. I nasz główny zarzut nie był taki, że oni sobie z Ukrainek w ogóle zażartowali, tylko chodziło o to, że to był kiepski żart. Kuba się chyba wtedy obraził. Mimo to wysłaliśmy mu niedawno książkę z dedykacją: „Przepraszamy za wszystko. Czy mógłbyś wspomnieć o naszej książce w swoim programie? Byłoby super”.

Czy Wojewódzki jakoś zareagował na wasz list?

Rafał: Mamy długą wspólną historię. Dojechał nas w swojej rubryce w „Polityce”, po tym jak zrobiliśmy akcję z Dacią. Że się sprzedaliśmy. A potem jeszcze z chłopakami z Ani Mru Mru w oparach sucharów pojechał w swoim programie naszą pierwszą książkę. Ale w gruncie rzeczy uważamy, że to spoko koleś, prawdziwa ikona lat 90., nasze matki bardzo go lubią.

*Lat 90? Mnie śmieszył także później. *

Jakub: No cóż, Grzegorz, każdy z nas dojrzewa w innym tempie…

Rafał: Mnie chyba Wojewódzki nigdy specjalnie nie bawił, szczerze mówiąc.

Jakub: Pamiętam, że gdy się pojawił jego program, tak zwany talk show, w którym pomimo formuły rozmowy wypowiada się tylko jedna osoba, to na początku było to w jakiś sposób odświeżające. Ale ile można oglądać 60-letniego kolesia w stroju Borata, skaczącego po meblach?

Rafał: Często najbardziej atakujemy ludzi, którzy nas najbardziej rozczarowali. Tak jest np. z TVN24, z którego bardzo się śmiejemy, bo chcielibyśmy, żeby oni byli fajni, a oni nie chcą być fajni.

Dlatego tak często wraca u was np. Tomasz Lis?

Rafał: Pewnie tak. To jest człowiek, który ma, a przynajmniej miał, super potencjał. Który był w Stanach, był za granicą, i tak naprawdę jest to koleś, który powinien być świetnym dziennikarzem, który powinien trzymać poziom w „Newsweeku”, i który raz w roku powinien pisać przełomową książkę o Polsce i o świecie.

A nie robi tego, bo…?

Rafał: Bo zajmuje się opierdalaniem ludzi na Twitterze. I mnie to wkurwia. I z Wojewódzkim jest podobnie. To powinien być polski David Letterman, a zamiast tego jest Tadeuszem Drozdą ubierającym się w Zara Kids.

A czym według was różni się Tomasz Lis od Rafała Ziemkiewicza?

Rafał: Niczym. Lustrzane odbicie tej samej osoby. Różnią się może tym, że Ziemkiewicz lepiej zna się na historii, a Tomasz częściej bywa za granicą.

Jakub: I lepiej się ubiera.

Rafał: I szybciej biega.

Jakub: Za to Rafał Ziemkiewicz sprawia wrażenie osoby bardzo silnej. Takiej, która mogłaby podnieść wielki głaz.

W waszych pojazdach w książce więcej jest napaści na media liberalne, „salonowe”, niż np. prawicowych publicystów. Dlaczego?

Jakub: Bo to jednak wciąż są media mainstreamowe, a media mainstreamowe zajmują najwięcej miejsca w przestrzeni publicznej, więc i w naszej twórczości.

A mainstreamem nie są teraz media konserwatywne i prawicowe?

Jakub: Jeszcze nie. Albo już nie. Zobacz, jak spadła oglądalność TVP. W słupkach oglądalności od pewnego czasu niepodzielnie rządzą "Fakty" TVN-u.

Rafał: Na pewno ich gwiazdy są bardziej rozpoznawalne, bardziej znane i mają większe przełożenie na rzeczywistość. Ile gwiazd TVP Info wymienicie od ręki?

*A ja myślę, że o prawicowych mediach i dziennikarzach piszecie mniej, bo mniej ich znacie i rzadziej czytacie. *

Rafał: No nie wiem, oglądam Klub Ronina od pięciu lat co tydzień i doskonale znam te wszystkie twarze.

*Lisicki, Warzecha, Zaremba, bracia Karnowscy, młody i stary Wildstein… Ich wszystkich nie ma w waszej książce. Jest Cejrowski, Ziemkiewicz, Kolonko. Mało. *

Jakub: Nieprawda. Piszemy o tygodniku braci Karnowskich, piszemy o tygodniku Lisickiego, piszemy o TV Republika, pojawia się Terlikowski, Czarek „Trotyl” Gmyz, Rydzyk, TV Trwam. Jeśli nie skupiamy się szczegółowo na sylwetkach bohaterów pióra z prawicy, to raczej dlatego, że wiadomo, w jakiej drużynie gra Lisicki, Karnowski, Wildstein… Podczas gdy dziennikarze TVN-u regularnie występują w aurze obiektywności, rzetelności i tak dalej.

No a nie wiadomo, w co gra np. Tomasz Lis?

Rafał: My to wiemy i ty to wiesz, ale w takim szerokim odbiorze wielu ludzi powiedziałoby, że to obiektywny dziennikarz z „Newsweeka”, który również, jak wiadomo, jest rzetelną, obiektywną gazetą.

*A gdybyście mieli wymienić nazwiska polityków, których najbardziej kochacie i których najbardziej nienawidzicie, kogo byście wybrali? *

Jakub: Lubię oglądać polityków, którzy w coś wierzą. Taki Jarosław Gowin, choć kompletnie nie zgadzam się z nim ideologicznie, to polityk, którego się o tyle ciekawie słucha, że za jego słowami stoi jakiś pogląd, a nie wata z dupy. Kto mnie zawsze wk****a? Rzecznicy prasowi mnie zawsze wk****ają. Kiedyś wk****ał mnie piękny Adam Hofman, a teraz mnie wk****a... Jak się nazywa nowy rzecznik PiS-u, taki ładny pan, którego rodzice mają fabrykę kiełbas czy pszenicy?

Rafał: Nie pamiętam. Mnie imponują politycy, którzy są konsekwentni, którzy mają jakieś poglądy, którzy nie zmieniają ich co pół roku, których nie podejrzewam, że robią to dla pieniędzy, luksusów i zegarków…

Jakub: Rafał, już zostaw Sławka, nacierpiał się, teraz pracuje w Kijowie za trzy stówki miesięcznie...

Rafał: I takich konsekwentnych polityków jest - zdaje się – więcej na prawicy. Niestety. To jest – że pozwolę sobie wrócić – kolejna słabość mediów mainstreamowych. Że dziennikarze bardzo rzadko zadają trudne pytania swoim pupilom. Aleksander Kwaśniewski czy Leszek Miller przychodzą do TVN-u czy Superstacji i uczą Polaków o demokracji, o tym, jaka demokracja jest ważna, jaka III RP jest świetna, ale nikt nie zadaje pytania, czy pan przypadkiem przez dużą część swojego życia nie był ministrem w dyktaturze? Albo Aleksander Kwaśniewski, który idzie jako ikona na rocznicę wyborów 1989 roku…

Podpowiadam też, że wśród tych, którzy najbardziej was wkurzają, jest, zdaje się, Janusz Palikot.

Jakub: A, k**a, tak! Palikot jest wyjątkowy. Reprezentuje sporą część naszych poglądów tak naprawdę, a jednocześnie jest człowiekiem, który te poglądy skutecznie ośmiesza swoją karykaturalną osobą.

Rafał: To koniunkturalista, który wskoczy na każdą falę.

A może on jest śmieszkiem, błaznem, politycznym odpowiednikiem chłopaków z Make Life Harder?

Rafał: No tak, ale takie akcje, że idziesz do radia i mówisz, że Lech Kaczyński jest odpowiedzialny za zamordowanie 96 osób…

*Może to był jego przykład przegiętego żartu a la MLH, tyle że bez kontroli prawników i wydawnictwa? *

Rafał: No to ma po prostu kiepskie poczucie humoru i nie powinien publicznie żartować.

Jakub: Nie chcę nas tutaj wybielać, ale my jednak przy rozdziale o Lechu Kaczyńskim powstrzymaliśmy się od darcia łacha ze Smoleńska.

Może gdyby nie istniał Janusz Palikot, to byście się nie powstrzymali?

Jakub: Obawiam się, że Janusz Palikot nie ma żadnego znaczenia dla naszego istnienia. Najgorsze w Palikocie jest to, że to jest, czy był, polityk, który jest w stanie powiedzieć i zrobić wszystko, by dostać te 10 minut w prime timie. Nie ma znaczenia co, nie ma znaczenia z kim. Ma znaczenie, że będzie nagłówek na Gazecie albo kwas we Frondzie.

Rafał: Równie dobrze mógłby być politykiem na prawicy. Myślę, że nie robiłoby mu to różnicy.

Rozumiem, że niecierpliwie czekacie na jego powrót?

Jakub: Mam nadzieję, że nigdy więcej o nim nie usłyszymy.

Autor: Make Life Harder

Źródło: Archiwum prywatne

A czy są politycy czy polityczki, w których się kochacie? Magdalena Ogórek? Posłanki Nowoczesnej? Albo ktoś zupełnie inny?

Jakub: Są na pewno polityczki, do których mam szacunek. I to jest np. Barbara Nowacka. Uważam, że jest to postać tragiczna, która została włożona między imadło w postaci Palikota i Millera. A jest to przecież osoba, z którą mógłbyś usiąść na kawie, pewnie dobrą szarlotkę potrafi upiec, opowiedzieć ci trochę o historii, o lewicowych ideałach, a na koniec poszlibyście zablokować jakąś eksmisję. To byłoby bardzo miłe popołudnie. Sprawia wrażenie osoby, która faktycznie w coś wierzy. Mogłaby zrobić o wiele więcej dobrego, ale nie pod obcasem Janusza Palikota.

No to jeszcze politycy, z którymi chcielibyście się napić.

Rafał: Z Kwaśniewskim byśmy nie dali rady, więc odpada. Ale z polityków, których szanuję… Pamiętacie Pawła Kowala? Naprawdę go lubię i szanuję, zawsze tak mądrze opowiada, widać, że to człowiek, który ma poglądy, ma wiedzę i zdrowy rozsądek, który czyta, na którego chętnie bym zagłosował, pomimo że podejrzewam, że w wielu kwestiach się z nim nie zgadzam.

Jakub: Ja np. nie piję już alkoholu, więc bym się z nikim nie napił.

A z Jarosławem Kaczyńskim?

Jakub: Herbatkę bardzo chętnie. Ale bardzo ciekaw jestem, jak sobie prywatnie Jarosław Kaczyński żyje.

Że ogląda w telewizji rodeo?

Jakub: Tak, i że je serek Hochland codziennie rano.

Rafał: Hochland czy Almette?

Jakub: Racja, Almette! W każdym razie – kiedy miał pojść kiedyś do TVN-u na jakiś wywiad, to w ostatniej chwili zrezygnował, więc przyszła do niego chyba Kluzik-Rostkowska, i tam zachęca go przez domofon: „Jarek, no idź, dobrze to zrobi, bezpieczny wywiad”. A on na to, że o czym ja będę tam mówić, co powiem, że jestem smutnym człowiekiem i jem codziennie kanapkę z serkiem Almette? I to mnie bardzo ciekawi. Gdybym mógł wybrać polityka, z którym spędzę 24 h, to chciałbym spędzić ten czas w domu Jarosława Kaczyńskiego. Zobaczyć, jak rozmawia ze swoim kotem, obejrzeć stare zdjęcia w albumach… „Super Express” opublikował takie zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego z jego trzema kolegami, na łódce, na Mazurach chyba, to mogła być majówka…

Z politykami?

Jakub: Właśnie nie, to byli jego ziomale spoza polityki, koledzy z wczesnych lat. Pewnie razem się wychowali, chodzili na trzepak, a nie że tam Błaszczaki, Waszczykowskie i inni klakierzy z jego świty…

Rafał: I Kuba chciałby być z Jarkiem na tej łódce.

Jakub: I ja chciałbym totalnie być na tej łódce! To zdjęcie Jarosława w kapoku na łódce z kolegami to było chyba najbardziej fascynujące zdjęcie, jakie widziałem w ostatniej dekadzie.

A ty, Rafał? Również masz jakieś fantazje związane z Jarosławem Kaczyńskim?

Rafał: Nie, ja jestem już zaręczony.

*A czy politycy powinni przeczytać wasz przewodnik? *

Jakub: Mieliśmy taki pomysł na promocję – ustawić się przed Sejmem na Wiejskiej i rozdawać politykom nasza książkę. Fajnie, gdyby którykolwiek to przeczytał i na chwilę chociaż zszedł na ziemię i pomyślał o sobie troszkę gorzej niż myśli na co dzień. Osobiście najbardziej chciałbym, by przeczytał ją oczywiście Jarosław Kaczyński. Gdy pan Jarosław się uśmiecha, topi się serce każdego prawdziwego Polaka.

Obraziłby się?

Rafał: Moim zdaniem nie ma powodu. Z tego, co pamiętam, w książce porównujemy go do Air Force One, Neo z „Matrixa” i Denzela Washingtona. Kto by się za to obraził?

Rytualne pytanie. Co was śmieszy? Bo rozumiem, że nie Kuba Wojewódzki. Louis CK? South Park?

Rafał: Jak najbardziej. Brytyjski „Office”. Taki śmiech przez łzy. Z polskich rzeczy tak naprawdę mało co.

Jakub: Mann i Materna. Oni zawsze byli wspaniali. Tylko kiedy pyta się nas o to, co nas bawi, to od razu pojawia się myśl, że być może my naszym humorem próbujemy się tym kimś inspirować czy do tego kogoś porównać. A to nieprawda. I zawsze nas bawi, kiedy słyszymy, jak nasi koledzy z szeroko pojętej blogosfery wymieniają jednym tchem, że fascynują się „South Parkiem” i oglądali Johna Stewarta, a skecze Monty Pythona mają w małym palcu. Trochę to zawsze brzmi, jakbyś próbował być kontynuatorem tej tradycji… Więc ja się boję na takie pytania odpowiadać.

W sensie że jesteście tacy oryginalni i jedyni w swoim rodzaju? Zero inspiracji?

Jakub: Przeciwnie, my jesteśmy zbitką tych wszystkich programów amerykańskich, brytyjskich, polskich, na których się wychowywaliśmy, ale nie próbujemy się do nich porównywać. Robimy swoje. Tak więc moja odpowiedź na pytanie, co mnie najbardziej w życiu śmieszy brzmi: Marcin Daniec.

A Tadeusz Drozda?

Jakub: Za ostry. Hardkorowiec.

Wiemy już, że obrażacie wszystko i wszystkich. Czas więc na bardzo ważne pytanie – czy jesteście prawdziwymi patriotami i czy kochacie Polskę i Polaków?

Rafał: Bardzo kochamy.

Jakub: Mnie się wydaje, że kocham bardziej Polskę niż Polaków.

Rafał: A ja Polaków też kocham. Pamiętam, jak kiedyś zapytano w wywiadzie z Jarkiem Kuźniarem, co mu się podoba w Polakach, on odpowiedział, że oczywiście nic. A mi się dużo rzeczy w Polakach podoba.

Co na przykład?

Rafał: Polacy są romantyczni, dlatego nigdy bym się nie odnalazł w Szwajcarii. Pomimo tego, że nasza ułańska fantazja, jak pokazuje historia, ma często tragiczne konsekwencje, to jednak lepiej bym się czuł z kolesiem z Kielc przy wódce niż z Holendrem w tulipanach.

No to na koniec was jeszcze zniszczę.

Jakub: Oho, zaczyna się…

W jednym z wywiadów mówiliście, że kompletnie nie kusi was zostanie komentatorami życia publicznego, wypowiadanie się z poziomu autorytetu, jak wielu innych satyryków. I tu cytat z jednego z was: „Z tym wiąże się ogromna odpowiedzialność. Kim ja jestem, żeby komuś innemu mówić, co ma robić i myśleć? Mogę się co najwyżej z niego wyśmiewać. Ale nie dlatego, że jestem od kogoś lepszy”. Czy wasza książka, jak również nasza rozmowa, nie są trochę zaprzeczeniem tych słów? Zostaliście komentatorami życia publicznego, politycznego.

Jakub: Ja też kiedyś powiedziałem, że nigdy w życiu nie zjem pomidora. W czasach, gdy mnie dziadek zmuszał do jedzenia i mycia szyi. A sam widziałeś, że przed chwilą zjadłem krem z pomidorów.

Rafał: Ale szyi nadal nie myjesz…

Jakub: Ale my nadal nie mówimy tych rzeczy z pozycji autorytetu. Nie mówimy jak żyć. Nie podajemy recept ani rozwiązań. Czujesz w tej rozmowie, że masz do czynienia z Leszkiem Kołakowskim i Władysławem Bartoszewskim?

Odrobinę. Czyli wasza odpowiedź jest taka, że różne głupoty gadaliście, i z niektórych się po prostu wycofujecie?

Rafał: Nie wiem, jak ty tę książkę czytasz, ale myśmy jej tak nie napisali. Nie uważam, żebyśmy komuś sugerowali jego drogę życiową.

Nie sugerujecie, co ma myśleć? Przecież chcecie, by przynajmniej zrozumiał, co jest mniej, a co bardziej fajne.

Rafał: Nie sądzę. U nas nie ma bohaterów pozytywnych. To nie laurka. To nie jest też książka na polityczne zamówienie. Nie przekonujemy, czy powinieneś być lewicowcem czy prawicowcem. To zrobimy dopiero w następnej książce.

*No a co z waszym programem pozytywnym? *

Jakub: Zachowajmy proporcje. Jesteśmy jednak dwoma śmieszkami z internetu. Nie mamy recepty na uzdrowienie Polski. Mamy tylko receptę na chwilowe poprawienie nastroju.

Ale napisaliście przewodnik po polityce! Chcę od was przewodzenia, porad, recept!

Jakub: No, ale niczego cię nasza książka nie nauczyła? Wypowiedz się teraz jako czytelnik.

Nauczyła. Że macie niezłe poczucie humoru. Że politycy i dziennikarze są niewiele warci i że lepiej by było, gdyby nie istnieli. Że nikt nie zasługuje na taryfę ulgową. Że każdemu w Polsce wydaje się, że jest ekspertem od wszystkiego. No i wreszcie – problem symetrii. Kiedy jedziemy równo po anarchistach, feministkach, socjalistach i neofaszystach, to ci ostatni wydają się ukazani w lepszym świecie, rozmywa się to, relatywizuje. Narodowcy wychodzą na tak samo bekowych jak liberałowie czy anarchiści. Wszyscy są śmieszni.

Rafał: No tak, to wynika z tego, że nie ma za bardzo symetrii do narodowców. Kto tworzy lewackie bojówki? Może ewentualnie ci bojówkarze, co tam się kiedyś raz schronili w siedzibie "Krytyki Politycznej". No i co poza tym? Nie ma komunistów chodzących ze sztandarem Józefa Stalina i domagających się wprowadzenia komunizmu w Polsce. Gdyby oni istnieli, na pewno byśmy mieli z nich bekę, a że ich nie ma, dostaje się feministkom i lemingom.

Żarty żartami, ale przynajmniej dwóch polityków w waszym politycznym przewodniku właściwie nie atakujecie i, pisząc o nich, raczej wystrzegacie się beki.

Rafał: Chodzi ci zapewne o Lecha Kaczyńskiego?

Jakub: Tak. Ale to było celowe. Nie chcieliśmy tutaj zaj**ć Palikotem.

Autor: Marcin Kaliński

Źródło: Archiwum prywatne

Nie żartujecie ze śmierci, ze Smoleńska?

Rafał: Raz, że nie chcieliśmy "zaj**ć Palikotem" i śmiać się z tego typu rzeczy. Dwa, tego typu żarty są mocno zgrane, to jak śmianie się z moherowych beretów. Trzy, że estetyka żartów typu „zróbmy krzyż z puszek po Lechu i pójdźmy na Krakowskie Przedmieście zrobić bekę z modlących się babć” naprawdę nam nie leży.

*Zgadzamy się tutaj, jak publicyści w czasie poranków TOK FM. *

Jakub: A kto jest tym drugim, o którym niby dobrze piszemy? Obama?

*Nie, Adrian Zandberg. Niby trochę żartujecie, ale bardzo grzecznie i z ledwie maskowaną miłością. *

Jakub: Bo on jeszcze nie miał za bardzo szans na skompromitowanie się. Dajmy mu czas.

Wtedy też się nim zajmiecie?

Jakub: Będziemy pierwsi, którzy wtedy rzucą żartem. Nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy tego nie zrobić. Wszyscy powinni być równi wobec żartu. Niezależnie od naszych politycznych inklinacji. Póki co Razem to takie urocze krasnale z bajki, gdzieś na obrzeżach polityki, krzyczący o umowach śmieciowych i prawach pracowniczych. Jeszcze niczego nie popsuli i nie wzięli żadnej łapówki. Prywatnie chciałbym ich zobaczyć w następnym parlamencie. Ale jak okaże się, że Zandberg ma fabrykę w Bangladeszu, to nie będziemy go oszczędzać.

*A propos planów. Zrobiliście przewodnik po ideologiach, a czy moglibyście zrobić taki sam ostry przewodnik po religiach? Szczególnie dopytuję o rozdziały na temat judaizmu i islamu. *

Jakub: Oczywiście.

Rafał: Na okładce damy karykaturę Mahometa.

Jakub: Ilustrowany przewodnik po religiach świata. Chcieliśmy wprawdzie napisać esej o chomikach, ale przewodnik po religiach świata wydaje się równie dobrym pomysłem.

Zachowuję sobie prawa autorskie do tego wybitnego pomysłu.

Jakub: Jakiego pomysłu?

Po katolicyzmie na pewno byście w takim przewodniku jechali bardziej.

Rafał: Wiesz, metoda, którą przyjęliśmy, że jeśli jedziemy po jednych, to musimy też pojechać po drugich i trzecich, odbiera trochę argumenty naszym krytykom. Nie jesteśmy wtedy hejterami jednej strony, nie jesteśmy z zasady przeciwnikami feministek czy konserwatystów, liberałów czy socjalistów, chomików czy świnek morskich. Kiedy ze wszystkich żartujesz po równo, to masz czyste serce.

Zobaczymy, czy po bece z Mahometa mułłowie również uznają: „No, ale obrazili też Jezusa i Buddę, więc luz, nie rzucamy na Macieja i Lucjana fatwy”.

Jakub: Taki jest plan. To byłby przykład na tę słynną tolerancję radykalnych muzułmanów.

Rafał: (przerywa) Kuba, czy ty jadłeś tę zupę maleńką łyżeczką od herbaty? Tu ci przecież kelner dał normalną dużą łyżkę.

Jakub: O, faktycznie. Ale wiesz co? Dzięki temu jadłem moją zupę dwa razy dłużej i bardziej się najadłem.

Mamy ostateczny dowód na to, że przynajmniej jeden z autorów przewodnika po polskiej polityce jest kompletnie oderwany od rzeczywistości.

(Jakub kolejny raz w czasie naszej rozmowy przegląda swoją książkę)

Jakub: Kurde, zajebisty ten rozdział o Włochach napisaliśmy, nie?

(Jakub czyta na głos fragmenty książki. Wybuchy śmiechu)

Grunt to śmiać się z własnej książki.

Rafał: Jesteśmy w tym najlepsi. Nikogo tak nie bawią nasze żarty jak nas samych.

Jakub: Stary, jak mieliśmy wieczór z Klancykiem i czytaliśmy fragmenty naszej książki, a oni na ich podstawie improwizowali scenki, to myśmy się z naszych tekstów śmiali najgłośniej z całej sali. Było to oczywiście żenujące. (śmiech)

Źródło: Materiały prasowe

„Make Life Harder", czyli Maciej i Lucjan – samozwańczy eksperci zajmujący się złożoną problematyką lifestyle’u, mody i urody oraz mniej istotnymi zagadnieniami społeczno-egzystencjalnymi, takimi jak religia, polityka, przemijanie i śmierć. Ze względu na nieprzerwane pasmo spektakularnych sukcesów zwani Jolą Rutowicz polskiej blogosfery. Są nieustającym rozczarowaniem dla swoich rodziców, nauczycieli i przyjaciół, a przede wszystkim dla samych siebie. Urodzeni i wychowani w Gdańsku, a konkretnie w Polsce. W ostatnim czasie opublikowali swój "Przewodnik po polityce" (Wyd. Prószyński i S-ka).