Poseł Marek Suski / fot. Jacek Domiński, East News

Wie, że polityka jest niczym teatr, a "przedstawienie wtedy jest dobre, gdy uda się do niego zaprosić gwiazdy". Swoją najnowszą rolę poseł Marek Suski - gwiazda licznych memów i bohater nie mniej licznych gaf – odegra w Radzie Programowej Polskiego Radia.

Poseł, jak ma w zwyczaju, zaczął z wysokiego C. "Marzy mi się, żeby nasze radio było naszym osobistym przyjacielem. Żeby nas bawiło, uczyło, wspierało, informowało. Słuchając radia, mamy możliwość obcowania z wysoką kulturą, ale też z rzetelną informacją" – ogłosił po wyborze.

Pod tymi słowami, bez chwili zastanowienia, mógłby się podpisać każdy. Patrząc, kto je wypowiada, można jednak zastanawiać się, na jakich informacjach chciałby się skupić. Bo Marek Suski to polityk bezwzględnie oddany Jarosławowi Kaczyńskiemu. Spotkał go ponad 30 lat temu i od tego czasu podąża za prezesem niczym cień.

Tam, gdzie Kaczyński i partia są radykalni, tam Suski idzie przeważnie o krok dalej. A jak PiS postrzega media publiczne i ich rolę, wiadomo od sześciu lat.

Moment iluminacji, a potem już poszło

Jest rok 1990. Marek Suski ma 32 lata i wcale pokaźny zbiór doświadczeń zawodowych. Absolwent liceum w Grójcu i Pomaturalnego Studium Zawodowego Technik Teatralnych w Warszawie zdążył już pracować jako technik teatralny w Teatrze Wielkim, ślusarz w czyjejś "inicjatywie prywatnej" i malarz w inicjatywie własnej.

Rysunku i malarstwa zaczął uczyć się jeszcze jako licealista. W studium dołożył umiejętności z fotografii, jubilerstwa i metaloplastyki.

Marek Suski podczas konferencja Komisji Skarbu Państwa w wytworni wódek "Koneser ". Styczeń 2005 roku. Wtedy poseł jeszcze nosił wąsy. Zgolił je, gdy zaczęły mu siwieć w pionowe pasy

Marek Suski podczas konferencja Komisji Skarbu Państwa w wytworni wódek "Koneser ". Styczeń 2005 roku. Wtedy poseł jeszcze nosił wąsy. Zgolił je, gdy zaczęły mu siwieć w pionowe pasy

Autor: Stefan Maszewski

Źródło: East News

Po latach – w rozmowie z Telewizją Republika - z fascynacją będzie opowiadać również o robieniu masek i peruk:

- Robiłem kiedyś głowę do przedstawienia teatralnego. Musiała być taka, żeby oczy i usta były w grymasie. I kapiąca krew. Kolega zrobił taki żart, położyliśmy na podłodze głowę - z jego odlewu jego twarzy - i zawołałem koleżanki. On leżał schowany pod kołdrą pomazaną niby krwią. (…) Niemal pomdlały, brutalny żart. Teraz pewnie bym takiego nie zrobił.

Czas pokaże, że zamiłowanie do sztubackiej zabawy jednak nie opuściło Marka Suskiego. Z kolei nigdy już nie dowiemy się, czy nie stracił szansy na zrobienie wielkiej kariery w roli charakteryzatora.

W "DGP" Suski zdradził w 2018 roku:

- Jeden z moich kolegów jest charakteryzatorem w Hollywood i podczas odwiedzin w kraju namawiał mnie, bym pojechał razem z nim do Stanów. Komplementował: 'Ty byś był tam jednym z najlepszych'. W USA charakteryzacja jest uznawana za dziedzinę sztuki. Za wybitne osiągnięcia przyznawane są Oscary.

Są jednak nadal lata przełomu i widzimy młodego mężczyznę, który, choć "namalował z tysiąc obrazów", to sławy jako malarz i rysownik nie zdobył.

Suski zastanawia się więc, co dalej, gdy któregoś dnia widzi w telewizji wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zapowiadającego, że nie godzi się na politykę grubej kreski. To była chwila iluminacji.

Kampania prezydencka Jarosława Kaczyńskiego, wrzesień 2010 roku. Prezes PiS odwiedza Radom, w którym Marek Suski najpierw tworzył struktury partii, a potem niepodzielnie dzielił i rządził

Kampania prezydencka Jarosława Kaczyńskiego, wrzesień 2010 roku. Prezes PiS odwiedza Radom, w którym Marek Suski najpierw tworzył struktury partii, a potem niepodzielnie dzielił i rządził

Autor: Jan Bielecki

Źródło: East News

- Od razu pojechałem do Warszawy, na Puławskiej odnalazłem siedzibę Porozumienia Centrum i zapisałem się – opisywał krótko w 2013 roku w "Gazecie Wyborczej".

Tak człowiek bez doświadczeń w opozycji demokratycznej miał rozpocząć swoją trwającą do dziś przygodę z polityką.

Z perspektywy lat wydawać by się mogło, że Marek Suski dysponujący papierami z pieczątką: "zakon PC", czyli "prezesa Kaczyńskiego najwierniejsi z wiernych", ma przepustkę do ważnych stanowisk w partii, parlamencie i rządzie (oczywiście wtedy, gdy Jarosław Kaczyński jest u władzy).

Tak się nigdy nie stało. Wielkie kariery robili "zakonnicy" Marek Kuchciński i Joachim Brudziński. W ministry szli Krzysztof Tchórzewski, Mariusz Błaszczak, a nawet Krzysztof Jurgiel i Jarosław Zieliński. Na dobrze płatnych posadach kończyli Adam Glapiński, Adam Lipiński i Wojciech Jasiński.

W górę pięli się więc prawie wszyscy stojący od początku u boku prezesa, ale nie Marek Suski.

On wydaje się zadowolony ze stanowiska żołnierza. Oczywiście nie wojaka szeregowego, ale na pewno też nie generała. Owszem, można Suskiemu powierzyć funkcję w spółce "Srebrna", ale oczywiście bez wpływu na decyzje.

Luty 2011 roku. Marek Suski prezentuje "pajęczynę Platformy". Tak według posła ma wyglądać sieć ludzi PO obsadzających spółki skarbu państwa

Luty 2011 roku. Marek Suski prezentuje "pajęczynę Platformy". Tak według posła ma wyglądać sieć ludzi PO obsadzających spółki skarbu państwa

Autor: Piotr Bławicki

Źródło: East News

Możliwe, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby Marek Suski dostał się do sejmu z listy PC w 1991 lub 1993 roku. Był jednak zbyt anonimowy, a czasy mocno przedinternetowe i przedtwitterowe. A przecież to dopiero sieć i Twitter zbudowały jego popularność wśród wyborców.

Są rzeczy, o których Dornowi się nie śniło

Suski przegrywa za czasów PC walkę o mandat, ale prezes o nim nie zapomni. Przełomowym dla młodego polityka okresem wydają się lata 1997-1999, gdy zostaje dyrektorem biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego w Radomiu.

Zebrane wtedy doświadczenie zaprocentuje w przyszłości. W 2001 rok prezes powierza mu misję tworzenia miejskich struktur Prawa i Sprawiedliwości. Efekt przerósł zapewne oczekiwania samego prezesa – Radom stał się z czasem bastionem nowej partii Kaczyńskiego.

"Pod szyldem ugrupowania zebrał najważniejszych lokalnych polityków prawicowych, mocno przez lata skłóconych – od katolików z Opus Dei przez kombatantów z AK, związkowców z Solidarności po byłych członków Unii Wolności czy Ruchu Odbudowy Polski" – tak sukces Suskiego tłumaczyła potem "Polityka".

Rok 2001 był dla Marka Suskiego szczęśliwy w ogóle – wreszcie zrealizował marzenie o zostaniu posłem. Mandat wywalczył z okręgu wyborczego nr 17 (Radom i pobliskie powiaty – do wzięcia jest 9 mandatów poselskich), którym gwarantuje mu poselskie elekcje do dziś.

Pierwsza kadencja posła Suskiego przeszła bez nadzwyczajnych wydarzeń. Rozwinąć skrzydła i pokazać głębię swoich horyzontów miał dopiero po kolejnych wyborach.

- Jeśli rodzina kandydata walczyła o Polskę, o niepodległość, dziadek był w AK, a pradziad uczestniczył w powstaniu styczniowym, to taki ktoś daje nam gwarancję genetycznego patriotyzmu – tak Suski w 2006 roku tłumaczył w rozmowie z Iwoną Szpalą sposób układania list wyborczych.

Trzeba oddać posłowi, że stara się być blisko wyborców. Tu popisuje się tym, że potrafi posługiwać się kosą, lipiec 2015 roku. W pięć lat później Suski spotkał się z niewdzięcznością - przed jego domem w Grójcu rolnicy ustawili transparent: "Zdrajca polskiej wsi"

Trzeba oddać posłowi, że stara się być blisko wyborców. Tu popisuje się tym, że potrafi posługiwać się kosą, lipiec 2015 roku. W pięć lat później Suski spotkał się z niewdzięcznością - przed jego domem w Grójcu rolnicy ustawili transparent: "Zdrajca polskiej wsi"

Autor: Robert Franjuński

Źródło: East News

I niezrażony ciągnął: - Jeśli twój dziadek miał dyplom, ojciec miał dyplom, to ty już dyplomu pokazywać nie musisz. Wychowywanie w porządnej rodzinie, gdzie dbano o wartości, gwarantuje przyzwoitość.

Słowa o "genetycznym patriotyzmie" spotkały się z uznaniem kombatantów, którzy wręczyli posłowi legitymację nadzwyczajnego członka Światowego Związku Żołnierzy AK - Suski był już przewodniczącym Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich.

W tej samej funkcji występował rok później, gdy wydał bezpardonową walkę sejmowej gastronomii.

- Byłem świadkiem, kiedy dwie posłanki czekały 45 minut na kiełbaski z wody; dwóch posłów czekało godzinę i 15 minut na spaghetti (…) Trzasnął drzwiami i powiedział, iż idzie zjeść na mieście. Nie będę cytował, co mówił, bo protokół tego by nie pomieścił. (…) to jest jakiś sabotaż. (…) do widzenia z nimi – mówił podczas prac komisji, która potrzebowała aż trzech posiedzeń na dojście do wniosków.

Dokonania posła "docenił" w swoim słynnym artykule z roku 2008 sam Ludwik Dorn.

"Trzeci bliźniak", już wtedy skłócony z Jarosławem Kaczyńskim, pisał o "susłoizacji Prawa i Sprawiedliwości, susłoizacji politycznej, intelektualnej i kulturowej".

Dorn argumentował to tak: "To pan Suski, który ostatnio wbił się w świadomość Polaków odpowiedzią na pytanie dziennikarza z "Faktów" TVN o etyczne dylematy zapłodnienia in vitro stwierdzając: "ja tam swoje dzieci zrobiłem normalnie", awansował do rangi zastępcy członka Komitetu Politycznego".

Obrady komisji ds. Amber Gold. Bywało, że przewodnicząca Małgorzata Wassermann nie nadążała za intelektualnymi szarżami swojego zastępcy. Wrzesień 2016 roku

Obrady komisji ds. Amber Gold. Bywało, że przewodnicząca Małgorzata Wassermann nie nadążała za intelektualnymi szarżami swojego zastępcy. Wrzesień 2016 roku

Autor: Andrzej Hulimka

Źródło: East News

Dalej było już tylko ostrzej: "Zawsze uważałem, że ten typ rozumienia intelektualnego świata oraz mentalności i wrażliwości kulturowej, który uosabia poseł Suski, ma, owszem, prawo być obecny w PiS, ale powinno się go traktować na zasadzie dobrodziejstwa inwentarza i nadmiernie nie eksponować, tak z powodów zasadniczych, jak i taktycznych".

Możliwe, że słowa byłego marszałka Sejmu zapadły w pamięć Jarosława Kaczyńskiego i to jest prawdziwy powód, dla którego Marek Suski nigdy nie wspiął się na partyjne szczyty. Potwierdzić to można jedynie u prezesa PiS, który nie był najlepszego zdania – bez wskazywania nazwisk – o środowiskach i ludziach tworzących PC.

W niepublikowanej rozmowie z politologiem Tomaszem Grabowskim, do której nagrania dotarła "Gazeta Wyborcza", Kaczyński mówił:

- Całe to ówczesne PC to był straszliwy zoolog, ogród zoologiczny. Dziwne zbiorowisko. Dużo tam wtedy było środowisk niesłychanie skrajnych, integrystycznych katolików, ludzi o uogólnionej pretensji do świata, także trochę ludzi niezupełnie zdrowych na umyśle.

Wróćmy jednak do Marka Suskiego. Są rzeczy, o których nawet Dornowi się nie śniło. Pisząc o "susłoizacji" nie mógł przecież wiedzieć, że poseł z radomskiego okręgu nr 17 dopiero się rozkręca.

W kolejnych kadencjach o czarnoskórym pośle PO Johnie Godsonie mówi: - No, i wasz Murzynek głosuje razem z wami.

Walczy z antykoncepcją: - Przerywa ciążę (pigułka EllaOne). Pytam, czy ona coś leczy? Bo jeżeli to jest lek, to powinien być dostępny. Ta pigułka niczego nie leczy. To nie pigułka zdrowia, tylko raczej pigułka śmierci.

Przekonuje, że lotnisko z Modlina powinno być przeniesione do Radomia: - Polacy latają na południe, a Radom jest na południe od Warszawy.

Do toalety sejmowej wynosi zdjęcie par homoseksualnych, będące częścią wystawy Kampanii Przeciw Homofobii. To "głupi, chłopięcy żart" – tłumaczy kolegę posłanka PiS Elżbieta Witek.

Gdy Robert Biedroń mówi o potrzebie przestrzegania praw zwierząt, Suski – sam miłośnik zwierząt - krzyczy ze swojej ławki: - Byle nie związki partnerskie.

Wyjaśnia potem: - Mówił (Biedroń), że zwierzęta trzeba traktować po partnersku. Ja tylko powiedziałem, byle nie związki partnerskie, miałem na myśli zoofilię. Ale czy nie można sobie żartować nawet z tego typu rzeczy?

Uspokaja Polaków, że "paliwo nie zdrożeje w całej Polsce, tylko na stacjach benzynowych".

Wreszcie też poznajemy skalę jego talentu rysowniczego, gdy bazgrze karykaturę "myszki-agresorki", czyli posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz – to jak dotąd najsłynniejsze jego dzieło.

No i mamy perłę w koronie, czyli "carycę Katarzynę". Było to podczas prac komisji ds. Amber Gold. – Czy zna pan osobę o pseudonimie Caryca? – spytał Suski sędziego Waldemara Milewskiego podczas jednego z posiedzeń. – Znam tylko jedną carycę. Katarzynę – padła odpowiedź. Poseł dociekał jednak dalej: – Nazwisko? – Wielka – stwierdził przesłuchiwany.

Marek Suski odbiera nagrodę "Srebrne Usta" za dialog o "carycy Katarzynie"

Marek Suski odbiera nagrodę "Srebrne Usta" za dialog o "carycy Katarzynie"

Autor: Mieczysław Włodarski

Źródło: East News

Najświeższy przykład błyskotliwości posła pochodzi z 12 lutego 2021 rok. Wtedy - już od trzech dni - Marek Suski był szefem Rady Programowej Polskiego Radia, ale na Twitterze napisał:

"Niemcy są wzorem dbałości o praworządność w Polsce i mają długą tego tradycję. Kiedyś egzekucje, dziś Onet".

Ten wpis szybko usuwa i wstawia kolejny: "12 października 1942 r. Niemcy rozpoczęli serię publicznych egzekucji. Powieszono 50 osób. Większość związana z radomską fabryką broni. Tymczasem ONET prowadzi nagonkę oszczerstw na fabrykę broni w Radomiu. Ciekawe co by pisali, gdyby istnieli w latach trzydziestych ub. wieku".

Do wpisu Suski dołącza listę ofiar i zdjęcie z egzekucji przeprowadzonej przez hitlerowców. Wywiedziony przez siebie związek przyczynowo-skutkowy poseł będzie zmuszony wyjaśnić w sądzie.

Bez względu na to, co robił lub mówił, poseł Suski oddaje się wieczorami czytaniu poezji. W rozmowie z Robertem Mazurkiem zdradził: - Dla mnie poezja to ucieczka od tego strasznego, technokratycznego, prawniczego języka. Zamiast ciągu paragrafów mam zestawienia słów, które wywołują w człowieku wzruszenie, zadumę, emocje. I to się po prostu nazywa poezja. To lek na ustawowy bełkot, muszę przeczytać coś pięknego, bo bym zwariował!

Chwała niech będzie poezji.

Jego szabla należy do prezesa

Mimo licznych skandali mniejszych i większych, a przecież nie sposób wymienić wszystkich, Jarosław Kaczyński ceni sobie posła Suskiego.

W końcu nikt tak pięknie nie sławi prezesa, obwieszczając we wPolityce, że "dokonania Kaczyńskiego są większe niż Piłsudskiego".

Suski argumentował: - Jeśli chodzi o walkę z zaborcami, budowę legionów, budowę Wojska Polskiego, Marszałek Piłsudski jest zdecydowanie na pierwszym miejscu. Natomiast później już po odzyskaniu niepodległości, Józef Piłsudski nie doprowadził kilka razy swojego obozu do zwycięstwa i jego kandydaci na prezydentów nie wygrywali wyborów. W pewnym momencie stwierdził, że demokracja się nie sprawdza i dokonał zamachu stanu.

Również nikt tak nie broni prezesa, jak Marek Suski. Po furiackim wystąpieniu w sejmie, gdy Jarosław Kaczyński wykrzykiwał do opozycji: "Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata", poseł wyjaśniał:

- Tak cierpliwego człowieka, jak Jarosław Kaczyński, nie ma w tym sejmie. Obrażacie go, wyzywacie, obrażacie pamięć śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. To skandal, co robicie, prowokujecie. A teraz jeszcze macie pretensje, że po tylu latach obrażania padły delikatne słowa prawdy.

Borys Budka przedstawia "układ Kaczyńskiego". Znalazło się w nim eksponowane miejsce dla Marka Suskiego

Borys Budka przedstawia "układ Kaczyńskiego". Znalazło się w nim eksponowane miejsce dla Marka Suskiego

Autor: Piotr Molecki

Źródło: East News

Kaczyński rewanżuje się Markowi Suskiemu głównie w czasie kampanii wyborczych, gdy rozpływa się nad jego talentami. Choćby w 2015 roku rekomenduje swojego posła:

- To wybitny działacz Porozumienia Centrum, a dzisiaj Prawa i Sprawiedliwości. (…) To człowiek, na którego zawsze można liczyć.

Osób takich jak Marek Suski szef PiS potrzebuje teraz bardziej niż kiedykolwiek. To dlatego, że obóz Zjednoczonej Prawicy zaczyna się nieco kruszyć - prezes przespał moment, gdy w nadmierną siłę urośli Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin.

Marek Suski broni prezesa PiS również fizycznie. Na przykład wtedy, gdy poseł Nitras próbował wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu dziecięce buciki. Stało się to podczas debaty nad zaostrzeniem kar za pedofilię. Poseł PO uważał, że PiS broni księży dopuszczających się przestępstw. Maj 2019 roku

Marek Suski broni prezesa PiS również fizycznie. Na przykład wtedy, gdy poseł Nitras próbował wręczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu dziecięce buciki. Stało się to podczas debaty nad zaostrzeniem kar za pedofilię. Poseł PO uważał, że PiS broni księży dopuszczających się przestępstw. Maj 2019 roku

Autor: Wojciech Stróżyk

Źródło: East News

On musi wiedzieć, na ile "szabel" może liczyć w sejmie. Na tę posła Suskiego zawsze. Do tego ma ją niewielkim kosztem.

Najwyższym stanowiskiem, jakie powierzył Suskiemu, było szefowanie Gabinetowi Politycznemu Prezesa Rady Ministrów, ale nawet wtedy poseł nie był postrzegany jako w pełni samodzielny minister, a "ucho prezesa" u Mateusza Morawieckiego.

Przygoda była krótka i robiono wszystko, by Marek Suski jak najrzadziej prezentował się w tej roli w mediach.

- Ja traktuje tę pracę jako powinność, a nie uzyskiwanie pozycji do eksponowania się. Nawet jeżeli miałem propozycje bardziej eksponowane, to uważam, że inni mają większe predyspozycje, a ja staram się na swoim polu robić, żeby pomagać – oceniał poseł.

To idealny szef rady

Nominacja Marka Suskiego na stanowisko szefa Rady Programowej Polskiego Radia uruchomiła rytualną krytykę ze strony opozycji.

Posłanka KO Małgorzata Okła-Drewnowicz zaćwierkała: "Polskie Radio to zawsze marka. Odszedł Marek Niedźwiecki. Przyszedł Marek Suski".

"Historia dzieje się na naszych oczach. Jarosław (…) dogadał się z carycą Katarzyną Wielką i... i Marek Suski został szefem Rady Programowej Polskiego Radio (konsekwentnie nie odmieniam, a przez to historyczne porozumienie ponad epokami, tym bardziej)" – to Rafał Grupiński.

Marek Suski i Jarosław Kaczyński w sejmie, luty 2019 roku. Prezes, mimo licznych wpadek i kontrowersyjnych wypowiedzi Suskiego wie, że ma w nim człowieka bezgranicznie oddanego

Marek Suski i Jarosław Kaczyński w sejmie, luty 2019 roku. Prezes, mimo licznych wpadek i kontrowersyjnych wypowiedzi Suskiego wie, że ma w nim człowieka bezgranicznie oddanego

Autor: Andrzej Iwańczuk

Źródło: East News

Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050: "Próbuję zastanowić się, jakie kompetencje mógłby mieć Marek Suski do bycia przewodniczącym Rady Programowej PR, przychodzi mi do głowy jedna kompetencja: Marek Suski musiał kiedyś słuchać radia, a skoro słuchał radia, to się nadaje".

Były też oceny: "Życie przerosło kabaret" i wulgarna - "To antyintelektualna, katobolszewicka rewolucja".

Ciekawie wypowiedział się przewodniczący PO Borys Budka: "Gdy dziś mówiłem o konieczności odpolitycznienia i profesjonalizacji publicznych mediów, nie sądziłem, że PiS tak szybko na to odpowie, czyniąc Marka Suskiego szefem Rady Programowej Polskiego Radia".

O odpolitycznieniu mediów słyszymy od blisko 30 lat. Zawsze temat podnosi akurat opozycja. Tak się składa, że reformatorski zapał znika po dojściu do władzy, a jeśli są już jakieś próby zmian, to czysto kosmetyczne.

Żale opozycji podsumowała posłanka PiS Joanna Lichocka, a oko tym razem ją nie swędziało:

- Gdy PO miała większość w Sejmie, to dali na szefową Śledzińską-Katarasińską, bo wtedy oni mieli najwięcej szabel. A teraz z kolei jest nim Marek Suski z PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji kultury, bardzo merytoryczny, mądry i pracowity polityk. Szczucie na niego to popis hipokryzji polityków PO. Oni nie mają żadnych propozycji programowych, więc ich jedynym narzędziem jest hejt. Każdego dnia zatruwają debatę publiczną.

Dlaczego PiS uczyniło z Marka Suskiego przewodniczącego rady? Najprostsze wytłumaczenie – bo mogło. Ma większość w pięcioosobowej Radzie Mediów Narodowych i większość w 15-osobowej Radzie Programowej Polskiego Radia (pięciu członków wskazuje RMN, 10 parlamentarzyści).

Budka Suflera w piosence "Twoje Radio" śpiewała:

"Najnowsze wiadomości,
Codziennie nowi goście w domu,
Nie musisz się ubierać,
Nie musisz drzwi otwierać komuś".

Marek Suski zadba o najnowsze wiadomości. Z punktu widzenia PiS, co udowodnił podczas całej swojej kariery politycznej, to idealny szef rady.

No i w zrębach swojego programu politycznego ma zabawę oraz wysoką kulturę.