Courtesy of Douglas Smith, The Manhoff Archives
Unikalne fotografie to zasługa Amerykanina Martina Manhoffa. Przez dwa lata pracował w ambasadzie USA w Moskwie. Trafił do ZSRR w 1952 roku wraz z żoną Jan. Dokumentował wszystko: ludzi przemykających ulicami, robotników na budowie, sprzedawców, kolejki za mięsem. Jego kolekcja obejmuje ponad 120 zdjęć, negatywów oraz filmów.
Jego zdjęcia posiadają ludzki pierwiastek, którego brakuje w innych obrazach radzieckiego życia.
Okna jego moskiewskiego mieszkania wychodziły na Plac Czerwony. Fotografował często z ukrycia, przejeżdżając samochodem albo z okna. Interesowało go niemal wszystko.
Na fotografiach widać m.in. powstające "Siedem Sióstr Stalina", grupę wieżowców wybudowanych w latach 1947 - 1953.
To dzięki niemu można zobaczyć, jak wyglądały uroczystości pogrzebowe Józefa Stalina, który zmarł 5 marca 1953. Jego nagranie jest uważane za jedyny niezależny materiał filmowy procesji pogrzebowej Stalina, zapewniając niefiltrowany widok wydarzeń, które nie zostały ujęte w oficjalnych przekazach.
Zdjęcia Martina Manhoffa to nie tylko miejskie zaułki i potężne place Moskwy. Fotografował wiele i wiele podróżował. Wraz z żoną byli w Sankt Petersburgu (wtedy Leningrad), Murmańsku, Kijowie i Jałcie. Dotarli do Chabarowska przy granicy z Chinami.
Manhoff musiał w marcu 1954 roku opuścić ZSRR. Razem z trzema innymi pracownikami został oskarżony o szpiegostwo. Wszystkie materiały spakował do metalowej puszki filmowej i wywiózł do USA. Trafiły do tekturowego pudła i zostały wstawione do szafy. Nikt się nimi nie interesował, nawet CIA.
Jego związki z Agencją Wywiadowczą nie są udokumentowane, ale raczej niepodważalne. W ZSRR miał dostęp do aparatów fotograficznych, wysokiej jakości klisz Kodaka i Agfy oraz rolki filmowej 16 mm, które był niedostępne na radzieckim rynku. CIA nigdy oficjalnie nie potwierdziło ani nie zaprzeczyło, że był szpiegiem.
Pół roku po powrocie do USA, Martin został odznaczony medalem. Razem z żoną mieszkali w Waszyngtonie, Seattle, Kirkland. On sprzedawał meble domowe, ona zajęła się sztuką. Manhoff zmarł w 2005 roku, jego żona 9 lat później.
Przed śmiercią Jan poprosiła koleżankę o zajęcie się ich rzeczami.
Przyjaciółka, która prosi o zachowanie anonimowości, znalazła medal i mundur Manhoffa. Potem odnalazła pudła z filmami, a na nich napis: ściśle tajne. Natychmiast chwyciła za telefon.
Amerykański historyk Douglas Smith przecierał oczy ze zdumienia, później w wywiadzie powiedział, że był "po prostu w szoku". Zdjęcia, slajdy i filmy były idealnej jakości, a do tego były kolorowe. Ten typ fotografii był już popularny na świecie, ale nie za "żelazną kurtyną".
Część archiwum nie była podpisana, część miała pojedyncze uwagi" "Krym, wycieczka". Więcej informacji przyniosła zachowana korespondencja Jan, która pisała do swojej rodziny.
"Pierwszy widok na Plac Czerwony zapiera dech w piersiach, jest imponujący. To szeroki, otwarty obszar, idealnie nadający się do wielkich parad. Tuż za rogiem możemy zobaczyć zegar, który znajduje się na wieży przy wejściu na Kreml " - notowała w 1952 roku.
Dalej w korespondencji pisała: "cała kultura nie jest podobna do niczego, co widziałam, tutaj jest niepowtarzalnie".
Niezapomniana dla Jan była pierwsza podróż z lotniska do Moskwy. "Na skraju miasta, nagle z płaskiej ziemi wyskakuje wielki budynek Uniwersytetu. Potem zaczyna się ciąg wieżowców, całkowicie niezgodnych z otaczającymi go polami i małymi domami. Chaty były zrobione z drewnianych kłód, czasem były pomalowane na typowo sowiecki kolor kobaltu" - dodała w liście.
Korespondencja Jan Manhoff dała nam prawdziwie świadectwo życia w ZSRR. "Nie wolno nam prowadzić własnego samochodu, zawsze musimy korzystać z usług szofera. Nigdy nie byliśmy nawet w rosyjskim domu i nie możemy się spodziewać zaproszenia" - żaliła się.
Nie miała jednak złudzeń, że mieszkała w miejscu, gdzie wszystkie dziedziny życia kontrolował reżim. Słusznie zauważyła, że "jedyny sprawiedliwy obraz Moskwy powinien być obiektywny, ale trudno jest go narysować".
"W obliczu zbyt wielu kłopotów, ograniczeń i problemów życia codziennego, staramy się utrzymywać realny stopień obiektywizmu" - wyjaśniła.
Najwięcej miejsca poświęciła Moskwie". "To miasto jest tak inne od tych, jakie kiedykolwiek widziałam. Moskwa nie jest zachodnia, wschodnia, czy europejska. Większość architektury to eklektyka z XVIII i XIX wieku. Praktycznie wszystkie nowe budynki to drapacze chmur, takie jak w Nowym Jorku. Ale wśród nich jest wiele małych drewnianych domków. Większość pokryta jest tynkiem umieszczonym na tynku, który ciągle odpada. Jakże myląca jest próba opisania Moskwy" - przyznała.
"Stare hotele i pałace zostały przerobione na sklepy i punkty z mięsem. Wszystko jest dziwne, nic tu nie pasuje. Rzeczy sprzedawane w sklepach nie wydają się być nowe" - relacjonowała w kolejnym liście.
Opisała również życie codzienne mieszkańców, ZSRR nazywa "rajem dla robotników". "Bardzo rzadko słyszy się w tym kraju, co można zrobić. Słyszy się głównie to, czego nie wolno robić. Nikt tutaj (sic!) nie wygląda jak pracownik umysłowy. Większość wyjechała, albo pracuje na farmie. Ubrania tutaj nie pasują, kolory nie pasują" - skarżyła się.
Spuścizną po małżeństwie Manhoff zajął się historyk Douglas Smith, były tłumacz Ronalda Reagana. Pisarz, były pracownik Departamentu Stanu USA, mocno interesujący się sowiecką Rosją. Napisał biografię Rasputina, książkę "Skazani. Ostatnie dni rosyjskiej arystokracji". Archiwum trafiło więc w idealne ręce.
"Wygląda na to, że Martin był bardziej zainteresowany dokumentowaniem życia w Rosji, niż zbieraniem materiałów wywiadowczych. Jeśli był zaangażowany w szpiegostwo, to dlaczego miał takie rzeczy w domu?" - mówił w wywiadzie Smith.
O zdjęciach i filmach mówił tak: "to był misz-masz różnych pudełek, bibelotów, pamiątek, zdjęć, filmów, slajdów, filmów, pudełek, notatek". "Niesamowite okrycie, to wszystko przeleżało w pudłach 60 lat!" - ekscytował się.
Historyk zabrał się do pracy, musiał przejrzeć wszystkie materiały, skatalogować je, opisać. Potem trafiły do skanowania i zostały przeniesione do biblioteki cyfrowej. Zabrało mu to miesiące.
W końcu materiały zostały pokazane światu. Opublikowane je na stronie Radia Wolna Europa / Radia Swoboda. To zasługa Uniwersytetu Waszyngtońskiego, który wsparł finansowo i technologicznie pracę Smitha.
Wszystkie zdjęcia i filmy pochodzą z lat 1952-1954.