Paweł Adamowicz na gdańskiej scenie 27. Finału WOŚP, Grzegorz Mehring / www.gdansk.pl, Forum
19 stycznia 2019 roku. Bazylikę Mariacką otacza tysiące ludzi. To samo na Piwnej, św. Ducha, na Szerokiej. Tłum szczelnie wypełnia "gdański rynek" – Długą i Długi Targ oraz Długie Pobrzeże i Targ Węglowy. Od czasów Sierpnia ’80 na ulicach Gdańska nie było tylu ludzi.
Wydaje się, że całe miasto przyszło pożegnać swojego prezydenta – Pawła Adamowicza. Zmarł 14 stycznia, dzień po tym, jak został zaatakowany przez nożownika na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W chwili, gdy przekonywał, że "Gdańsk dzieli się dobrem". Nigdy nie widziałem, żeby tylu ludzi na raz płakało.
Ludzie wpatrzeni są w trumnę, którą niesie sześciu przyjaciół Pawła Adamowicza - to prezydenci Sopotu, Wrocławia, Poznania, Warszawy, Lublina i Gliwic. Rozmawiamy z nimi rok po tragedii. Jeden z nich, Jacek Jaśkowiak, wyznaje: - Czułem ciężar tej trumny i czułem wyrzuty sumienia. Bo to ja namawiałem Pawła do działań związanych z przeciwstawieniem się nacjonalizmowi i populizmowi.
\\\*
Zygmunt Frankiewicz, ówczesny prezydent Gliwic, dziś senator: Zadzwonił do mnie Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, z pytaniem, czy będę nieść trumnę. Odpowiedziałem, że będzie to dla mnie zaszczyt. W końcu byliśmy z Pawłem przyjaciółmi. To była dla mnie niewyobrażalna tragedia. Szok, że w Polsce takie rzeczy są możliwe. Symbolika tego była niesamowita: przecież zamordowano go w czasie Światełka do Nieba. Wstrząsające i niewiarygodne.
Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia: Jechałem do Gdańska na pogrzeb, a po drodze przez głowę przemykały mi wspomnienia Pawła. Z jednej strony miłe chwile, gdy Paweł bywał u mnie w domu. Sprzeczaliśmy się, ale w twórczym sensie tego słowa. Lubiliśmy pić wino i debatować godzinami. Ale przypominały mi się też złe chwile: przed śmiercią był atakowany w sposób haniebny. Młodzież Wszechpolska wystawiła jemu, mnie i 9 innym prezydentom miast, polityczne akty zgonu, bo wstawiliśmy się za uchodźcami. Z perspektywy pawłowego pogrzebu ta sprawa nabrała nagle złowrogiego znaczenia.
Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania: W drodze do Gdańska na pogrzeb przypominałem sobie rozmowy, które prowadziłem z Pawłem, gdy żył. Jak on, też byłem poddany nagonce w TVP. Paweł pytał, jak sobie z tym radzę ja i moi najbliżsi. On cierpiał, bo to dotykało jego córek, żony i rodziców.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy: Pamiętam ciężar tej trumny – autentyczny i w przenośni. Byliśmy rozbici psychicznie. Trudno mi było uwierzyć, że tak nakręcana spirala hejtu mogła doprowadzić do tak tragicznego końca.
Krzysztof Żuk, prezydent Lublina: Paweł zginął za te wartości, w które wierzył, za swój piękny Gdańsk, który kochał. Za rodzinę, do której miłość była najważniejsza. Odszedł nagle, w dramatycznych okolicznościach, w trakcie realizacji ważnych projektów. To był mój przyjaciel, znałem go od lat 90. Chciałem go więc godnie pożegnać. Fakt, że kampania nienawiści wobec niego zakończyła się tak tragicznie, był dla mnie wstrząsem.
Rafał Dutkiewicz: Trumna była bardzo ciężka, więc odmawiałem zdrowaśki i starałem się, żeby nam nie upadła. Dużo czasu poświęciłem na modlitwę, bo wiedziałem, że to dla Pawła było bardzo ważne. Paweł był głęboko wierzący.
\\\*
Jacek Jaśkowiak: Czułem ciężar tej trumny, ale czułem też wyrzuty sumienia. Bo to ja namawiałem Adamowicza do działań wspierających różnorodność, do przeciwstawiania się nacjonalizmowi i populizmowi. Przekonywałem go na przykład do udziału w Marszu Równości. Do dziś mam jego esemesa, w którym napisał mi, że zdecydował się pójść w Marszu. Paweł był otwarty na zmiany. Był wierzącym konserwatystą, ale nie zamykał się w swojej wizji świata.
Jeszcze dwa lata wcześniej, w czasie debaty we Wrocławiu, mówił mi, że absolutnie nie jest gotów na taki krok, że sobie tego nie wyobraża. A potem wysłał mi smsa, że jednak idzie w Marszu. To było dla niego wyzwanie. Kiedy niosłem trumnę Pawła, zastanawiałem się więc, na ile to ja przyczyniłem się do tego, że on w tej trumnie leży. Myślałem: to niesprawiedliwe, że zamach dotknął akurat jego. Może to powinno spotkać mnie? On był zbyt ufnym człowiekiem.
Dzień później, w hotelu, panie sprzątaczki dziękowały mi za to, że niosłem ich prezydenta.
Rafał Trzaskowski: Najtrudniejszy był dla mnie moment, gdy do Kościoła przyszła rodzina prezydenta, a zwłaszcza dzieci. Przecież kilka dni wcześniej ja też stałem w Warszawie na scenie ze swoim synem w czasie finału Orkiestry. Uzmysłowiłem sobie nagle, jak nieprawdopodobnie wysoka jest cena, którą płaci się za wierność swoim przekonaniom.
Rafał Dutkiewicz: Czuło się w Gdańsku ogromną energię. Czasem są takie chwile, że w dużym zgromadzeniu czuje się wielką moc i ona tam była za pośrednictwem Pawła. W Bazylice, ale też wcześniej, w czasie przejazdu konduktu pogrzebowego przez miasto. Magdalenę Adamowicz pocałowałem w Bazylice w policzek i w rękę. Nie chciałem wtedy niczego jej mówić, bo nie miałem odpowiednich słów. Pamiętam, że po mszy uściskałem ojca Ludwika Wiśniewskiego za jego piękną przemowę. W czasie tej mszy poczyniłem też pewne postanowienia wewnętrzne. Ale nie będę się nimi dzielił.
Jacek Karnowski: Tylu ludzi na ulicach Gdańska nie widziałem od czasów wizyty ojca świętego Jana Pawła II. Ludzie sami z siebie wieszali portrety Pawła w oknie. To widziałem pierwszy raz w życiu. Ludzie stali wcześniej całą noc, żeby oddać Pawłowi hołd w ECS. To było niesamowite!
Jacek Jaśkowiak: Ta śmierć była oczywiście bezsensowna, bo była efektem propagandy TVP i tego, jak Pawła oczerniano. Ala zmotywowała mnie do działania. I nie tylko mnie: Karnowskiego, Trzaskowskiego, Dulkiewicz. To jest zobowiązanie do działania i walki o ważne dla nas wartości. Chcemy wypełnić jego wolę. Obiecałem sobie wtedy jeszcze jedno: z odległości obserwuję, jak się rozwijają jego córki. I gdyby była potrzeba pomocy, to im pomogę. Bo nie mają teraz ojca.
\\\*
Rafał Trzaskowski: Coś Pawłowi musieliśmy obiecać, bo był dla nas ikoną samorządności. Nasze środowisko, prezydentów miast, zintegrowało się po jego śmierci – poczuliśmy się znacznie bliżej siebie i silniejsi w walce o demokrację i obronę naszej niezależności.
Jacek Karnowski: Ta śmierć zjednoczyła samorządowców. Ale poza tym nie widać, żeby politycy w Polsce tę śmierć przeżyli i przerobili. Dla rodziny Pawła i dla jego przyjaciół ta śmierć zawsze była bezsensowna, ale też nie zasypała podziałów politycznych – więc pod tym względem też była bezsensowna. To jest nieszczęście.
Rafał Dutkiewicz: Mieszkam chwilowo w Berlinie – jestem stypendystą Fundacji Boscha. Sprawy polskie obserwuję z oddalenia. I mam wrażenie, że ta energia, którą poczułem wtedy w Gdańsku, została tylko w części spożytkowana. Miałem nadzieję, że polityka polska wykorzysta tę społeczną energię lepiej. Ale opozycja nie potrafiła się jednak dostatecznie skonsolidować, aby wygrać kolejne wybory.
Jacek Jaśkowiak: Nadal dostaję listy z zakładów karnych, w których wielokrotni zabójcy grożą mi śmiercią. Nagonka na mnie trwa. Ale widzę zmianę: wcześniej, gdy grożono mi śmiercią, te sprawy były umarzane. Teraz organy ścigania poważnie podchodzą do tych spraw, badają je. Nie jest łatwo wyprostować przekaz, którym przez ostatnie lata karmiono ludzi i wtłaczano im do głowy – że Paweł był malwersantem, zdrajcą i wrogiem Polski. To zasiało nienawiść w wielu umysłach. Wcale nie jest powiedziane, że to była ostatnia śmierć.
Jacek Karnowski: Budowanie poparcia na nienawiści do przeciwnika politycznego dalej jest w Polsce modne. Okazuje się, że szukanie wroga – Żyd, muzułmanin, ciapaty, liberał, ateista – dalej się niestety niektórym politykom opłaca.
Rafał Trzaskowski: Winni nie uderzyli się w piersi. Ci co szczuli, szczują dalej. Wystarczy spojrzeć na festiwal nienawiści organizowany wobec marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Więc żadne wnioski nie zostały wyciągnięte.
Zygmunt Frankiewicz: W części ludzi ta śmierć została na trwałe i mają oni świadomość, że pewnych rzeczy w życiu publicznym po prostu nie należy robić, bo to może być niebezpieczne. Ale po części to szybko słynęło. Krótko trwał okres, gdy ci ludzie potrafili zachować elementarną przyzwoitość. To, co się teraz dzieje wobec marszałka Senatu, to jest powtórka na ogromną skalę z tego, co było wtedy.
\\\*
Rafał Dutkiewicz: Wiem, że umarł, ale czasem mi się zdaje, że jest. Wtedy sobie pomyślę: a może bym z nim to przegadał? I rzeczywiście staram się różne rzeczy z nim przegadywać. Minął rok, a wciąż mam go przed oczami.