Donald Trump, Elon Musk, JD Vance – jaką ideologię reprezentują i co mają wspólnego z "Ciemnym Oświeceniem" Curtisa Yarvina? (Photo by Anna Moneymaker/Getty Images), Kevin Dietsch, GETTY
W przeddzień styczniowej inauguracji prezydenta Trumpa w Waszyngtonie odbył się pełen przepychu "Bal Koronacyjny", zorganizowany przez ultrakonserwatywne wydawnictwo Passage Press. To było coś więcej niż celebracja zwycięstwa jednego polityka — fetowano awans całej konserwatywnej kontrelity, która właśnie doszła do władzy.
W sali balowej hotelu Watergate pojawił się gość honorowy, który wywarł ogromny wpływ na myślenie tego środowiska i stał się jego ideologicznym guru — 51-letni Curtis Yarvin, ekscentryczny bloger i programista. Od lat w kręgach Doliny Krzemowej traktowano go jak osobliwego "proroka" o dość radykalnych poglądach. Aż do chwili, gdy padły na podatny grunt nowej prawicy, zmęczonej kompromisami establishmentu, ośmielonej sukcesem Trumpa. Tego wieczoru w Watergate już nikt nie traktował go jako figury z marginesu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Curtis Yarvin on the End of American Democracy
Katedra i Ciemne Oświecenie
Yarvin nie jest klasycznym intelektualistą. Z wykształcenia informatyk, z zawodu programista, z pasji – heretyk polityczny. Dorastał w liberalnej Kalifornii, studiował na Uniwersytecie Brown, a później pracował w środowisku startupowym Doliny Krzemowej. Ale to nie w kodzie aplikacji widział problem, a w kodzie cywilizacji. Według niego Zachód działa na przestarzałym "systemie operacyjnym" demokracji liberalnej i najwyższy czas go wymienić.
Na początku lat dwutysięcznych zaczął publikować eseje na blogu "Unqualified Reservations", podpisując się pseudonimem Mencius Moldbug. Jego przekaz był ironiczny i pełen dygresji, ale też brutalnie prosty. Yarvin mówi, że przyszłe państwo, zamiast polegać na ułomnym systemie demokratycznym, powinno stać się formą autorytarnej monarchii. Proponuje model, w którym działa jak korporacja: obywatele to klienci, a prezydent pełni funkcję bezwzględnego CEO . Parlament? Zbyteczny. Media? Przestarzałe. Biurokracja? Przejęta przez firmę w ramach "prywatyzacji rządu".
– Jeśli Amerykanie chcą zmienić swój rząd, będą musieli przezwyciężyć fobię przed dyktatorem– przekonywał Yarvin w 2012 roku. To on spopularyzował na prawicy pojęcie "red pill" (czerwona pigułka) na określenie przebudzenia z fałszywego obrazu świata. W jego narracji obraz ten narzuciła "Katedra" – rozproszona oligarchia funkcjonująca przez ukryty, spontaniczny porządek polityczny tworzony m.in. przez media głównego nurtu, elity kulturalne i środowiska akademickie. To one mają narzucać masom progresywne idee i blokować jakąkolwiek realną alternatywę wobec liberalno-demokratycznego porządku.
Tak z grubsza wyglądają założenia "Ciemnego Oświecenia", jak swoją filozofię nazwał sam Yarvin. Często mówi się o niej po prostu: NRx – ruch neoreakcyjny. "Majsterkowałem któregoś dnia w garażu i postanowiłem zaprojektować nową ideologię, stworzoną przez geeków dla innych geeków" – pisał na blogu.
Choć to Yarvin nadał ruchowi najbardziej wyrazisty język i kształt, nie był jedynym jego twórcą. Termin "Ciemne Oświecenie" (ang. Dark Enlightenment) ukuł brytyjski filozof Nick Land, były wykładowca na Uniwersytecie w Warwick, którego teksty łączą cybernetykę, nihilizm i krytykę nowoczesności.
"Yarvin, ty reakcyjny faszysto"
Za geekowską estetyką kryje się jednak radykalna propozycja ustrojowa – "exit", czyli wyjście z dotychczasowego systemu i stworzenie alternatywnej władzy. Dla niego i jemu podobnych "uczynić Amerykę wielką" oznacza po prostu rozmontować ją do fundamentów.
Brzmi to jak paranoiczne science-fiction? Owszem. Tyle że tak jak przez lata blog Yarvina czytany był głównie przez nerdów, libertarian i nielicznych konserwatystów znudzonych Fox Newsem, tak w drugiej dekadzie XXI wieku coś się zmieniło. Na fali rozczarowania kryzysu zaufania do instytucji i po zwycięstwach Trumpa teksty "Proroka z Doliny Krzemowej" (jak nazwał go magazyn "The Nation") zaczęły krążyć szerzej, także wśród ludzi realnie wpływających na politykę.
Curtis Yarvin, programista-ideolog Doliny Krzemowej Źródło: Licencjodawca
JD Vance, wiceprezydent USA, przyznał w wywiadzie, że czytuje Yarvina. Nawiązywał do jego koncepcji siłowego oczyszczenia amerykańskich instytucji z tak zwanego "wokeizmu". – Jest taki facet, Curtis Yarvin, który pisał o tych sprawach. Trzeba w zasadzie pogodzić się z tym, że to wszystko w końcu się zawali – mówił w wywiadzie podcastowym z 2021 roku.
Sam Yarvin już w tegorocznym wywiadzie dla "Politico" opisywał, jak po zwycięstwie Trumpa wpadła na Vance’a na przyjęciu. – Powiedział: "Yarvin, ty reakcyjny faszysto". Odpowiedziałem: "Dziękuję, panie wiceprezydencie. Cieszę się, że nie przeszkodziłem panu w wygranej".
Wśród zainspirowanych ideologią "Ciemnego Oświecenia" jest też m.in. Michael Anton, strateg z czasów pierwszej kampanii Trumpa, dziś w Departamencie Stanu. On w podcaście rozprawiał z Yarvinem o tym, jak można by doprowadzić do władzy "amerykańskiego Cezara".
Thielverse: gdy technologia staje się ustrojem
To nie przypadek, że Yarvin wywodzi się właśnie z Doliny Krzemowej – miejsca, w którym technologiczne marzenia o "hackowaniu rzeczywistości" spotykają się z libertariańskim sceptycyzmem wobec państwa. Peter Thiel, miliarder, współzałożyciel PayPala i jeden z pierwszych inwestorów Facebooka, od lat orbituje wokół idei neoreakcji. To on był wczesnym inwestorem w Urbit – projekt Yarvina mający stworzyć alternatywną infrastrukturę internetu, napisaną od zera, poza wpływem korporacyjnych gigantów i państwowych instytucji. Urbit to nie tylko system operacyjny – to cyfrowy manifest polityczny, próbka tego, jak mógłby wyglądać świat po "exicie".
Peter Thiel to patron i były szef JD Vance'a, wiceprezydenta USA EPA/ANDREW GOMBERT Źródło: Licencjodawca
Dostawca: PAP/EPA.
ANDREW GOMBERT
Elementy filozofii Yarvina można odnaleźć w eseju Thiela z 2009 roku, w którym napisał: "Nie wierzę już, że wolność i demokracja są ze sobą kompatybilne". W jego wizji decyzje powinni podejmować "wielcy ludzie" niezwiązani z ograniczeniami prawa. Według biografa Thiela, traktuje on Yarvina jako swojego "domowego filozofa politycznego". To Yarvin ukuł język i metafory, które przeniknęły do "Thielverse" – nieformalnej sieci polityków, startupowców i publicystów wokół Thiela.
Zalicza się do niej nazwisko Marca Andreessena, niezwykle wpływowego inwestora, twórcy przeglądarek Mosaic i Netscape Navigator, który doradza prezydentowi Trumpowi. On publicznie nazwał Yarvina przyjacielem, a w październiku 2023 roku opublikował głośny "Manifest techno-optymistów", który głosi pochwałę bezwarunkowego rozwoju technologii w kontrze do państwa "antykapitalistycznej ideologii".
7 kroków, czyli autokratyczna instrukcja obsługi
Kiedy Dolina Krzemowa stawiła się niemal w komplecie na inauguracji Trumpa, a tech-oligarchowie na czele z Elonem Muskiem stali się zapleczem nowego prezydenta, było jasne, że zmiana nie dotyczy już tylko polityki. W analizach podkreślano, że giganci technologiczni walczą o niższe podatki, likwidowanie regulacji, osłabienie nadzoru. Nie wybrzmiało jednak, że może chodzi o coś więcej – o ideologię i "restart" całego systemu.
Curtis Yarvin miał już gotowy plan radykalnej przebudowy amerykańskiej polityki, opisany czarno na białym w punktach jako "Rewolucja Motyla" – gdzie "gąsienicą" jest współczesny system, a "motylem" technokratyczny model sieci miast-państw zarządzanych przez CEO.
Założenia "Rewolucji Motyla":
- Kampania na rzecz autokracji – Trump powinien prezentować się jako przywódca gotowy na radykalne reformy systemu politycznego, który jest "nieskuteczny i zepsuty".
- Czystka biurokracji (RAGE) – Zwolnienie wszystkich urzędników administracji publicznej.
- Ignorowanie sądów – Yarvin sugeruje, by prezydent ignorował decyzje Sądu Najwyższego, uznając je za jedynie doradcze.
- Przejęcie Kongresu – Yarvin zaleca Trumpowi wybranie lojalnych kandydatów do Kongresu, co miałoby zagwarantować pełną kontrolę nad ustawodawstwem.
- Centralizacja sił policyjnych – W sytuacji kryzysowej Trump miałby przejąć kontrolę nad lokalnymi siłami policyjnymi, tworząc ogólnokrajową policję podległą wyłącznie prezydentowi.
- Likwidacja mediów i instytucji akademickich – Yarvin uważa, że media i uczelnie są częścią "Katedry", systemu, który według niego narzuca ideologiczne ograniczenia w polityce.
- Mobilizacja zwolenników – Yarvin zaleca organizowanie masowych protestów wspierających Trumpa w przypadku oporu ze strony administracji rządowej.
Brzmi znajomo? Pierwszy krok już się dokonał – Trump wygrał z hasłami o walce z "wrogiem wewnętrznym" na ustach, zapowiadając "zamykanie" swoich przeciwników. Czystki w administracji? Zamiast RAGE mamy DOGE i kadrową rewolucję Muska. Ignorowanie sądów? Trump blokuje wykonanie wyroków federalnych, np. w sprawie funduszy pomocowych. Niszczenie mediów i organizacji? Finansowe cięcia uderzają w uczelnie, fundacje i niezależne media.
"Trump nie będzie CEO"
Czy ideologia Yarvina wchodzi dziś bocznymi drzwiami do Białego Domu? Media takie jak "New York Times", "Time", "The Guardian" czy "Financial Times" piszą wprost o "Ciemnym Oświeceniu" jako ideologicznym paliwie trumpizmu. Jednak co do postaci samego Trumpa, trzeba zasiać wątpliwości.
Yarvin nie widzi w byłym prezydencie idealnego przywódcy. W jednym z wpisów pisał wręcz: "Cezar był olimpijczykiem. Trump powinien być na Ozempicu." Trump jawi się mu raczej jako maskotka ruchu – twarz rewolucji, która działa poza konstytucyjnym porządkiem.
"Nie będzie dyrektorem generalnym. Będzie przewodniczącym rady nadzorczej" – notuje, sugerując, że realna władza przypadnie komuś innemu. Taki "CEO" nowego reżimu miałby podporządkować sobie państwowe instytucje i otworzyć drogę do techno-monarchii – systemu opartego na efektywności i hierarchii, nie na głosach obywateli.
"Ktoś inny", czyli...
Dla Yarvina i jego sponsorów z Doliny Krzemowej odpowiedź jest oczywista: JD Vance. Były podopieczny Petera Thiela, który zatrudnił go w swojej firmie inwestycyjnej i sfinansował jego kampanię do Senatu rekordową kwotą 15 milionów dolarów, dziś pełni funkcję wiceprezydenta. Nie jest jednak tylko politykiem – to projekt. Inwestycja w przyszłość.
"Thiel widzi w Vance’ie lidera, który odwróci USA od demokracji" – pisał w "Guardianie" Robert Reich, sekretarz pracy w administracji Clintona. W przeciwieństwie do Trumpa, który kieruje się impulsem i osobistymi urazami, Vance ma ideologię. I plan. Coraz więcej głosów wskazuje, że w 2028 roku będzie naturalnym kandydatem republikanów na prezydenta. "Vance to dla Thiela zakład pokoleniowy" – stwierdził Reich.
"W przeciwieństwie do Trumpa, który nie ma żadnej ideologii poza dążeniem do władzy i bogactwa dla siebie oraz zemsty na tych, którzy mu tego odmawiają, Vance rzeczywiście ma ideologię. Jest wschodzącym liderem ruchu antydemokratycznego w USA" – dodawał.
Gdy Trump odejdzie, JD Vance miałby nie tyle kontynuować jego styl, co dokonać ostatecznej transformacji systemu – od "demokratycznego" państwa do technologicznego imperium.
Tak to, co dziś wydaje się teorią marginalnych publicystów czy wizją ekscentrycznego blogera, zyskuje realne polityczne przełożenie. Trump był katalizatorem. Vance może być programistą nowego systemu. A Curtis Yarvin? Już nie tylko pisze o przyszłości – pomaga ją współtworzyć.
Michał Gąsior, dziennikarz Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl