Red Bull Content Pool

Choć nie jest zawodową biegaczką, w prestiżowych zawodach Wings for Life zrobiła prawdziwą furorę. W chilijskim Santiago Dominika Stelmach przebiegła dystans 68,21 km, uzyskując najlepszy kobiecy wynik na świecie i najlepszy rezultat w historii imprezy. Jest niezwykle wszechstronną zawodniczką, bo oprócz ultramaratonów startuje też w maratonach, biegach górskich i biegach po schodach. Coraz częściej nie ma sobie równych, a jej ambicje sięgają igrzysk olimpijskich.

*Michał Bugno, Wirtualna Polska: Jak to możliwe, że podczas zawodów Wings for Life odniosłaś tak wielki sukces? *

Dominika Stelmach: Myślę, że jestem stworzona do ultramaratonów. Im dłuższy dystans, tym lepiej mi się biegnie. Jestem w stanie utrzymać szybkie tempo przez bardzo długi okres, a mój organizm nie odczuwa wielkiego zmęczenia.

*To efekt wielu lat treningów czy genetycznych predyspozycji? *

Jednego i drugiego. Talent i predyspozycje to część sukcesu. Wiadomo, że jeśli ktoś jest grubokościsty lub wysoki, to będzie mu trudniej. Nie obejdziemy tego, co dała nam natura, a moja budowa ciała do biegania jest idealna. Z drugiej strony ważne są też lata treningu. Zaczynałam biegać późno, bo po dwudziestce, ale dziś mam już trzynaście lat doświadczenia.

*To, że osiągasz takie wyniki w wieku 34 lat, musi budzić szacunek. *

W bieganiu nie ma górnej granicy wieku. Wielu zawodników pokazuje, że w maratonach i półmaratonach można uzyskiwać świetne wyniki nawet, jeśli zaczęło się biegać stosunkowo późno. Najlepsze życiowe wyniki można uzyskiwać grubo po trzydziestce. Są zawodnicy, którzy zbliżają się do pięćdziesiątki, a ciągle utrzymują się na wysokim poziomie.

Źródło: Red Bull Content Pool

*Twój pierwszy start w zawodach był na dystansie półmaratonu? *

Tak, to był półmaraton w Łodzi. Wystartowałam w nim już dwa tygodnie po tym, jak zaczęłam biegać.

Jaki uzyskałaś czas?

To była 1 h 40 min. Byłam zachwycona. Czułam, że odkryłam dla siebie nową dyscyplinę sportu. Od tamtego czasu w moim bieganiu wiele się jednak zmieniło.

*W Wings for Life Chile przebiegłaś dystans 68,21 km. To oznacza, że twoje średnie tempo wynosiło 3 minuty 57 sekund na kilometr. Dla przeciętnego biegacza to prawdziwy kosmos. Traktujesz ten wynik jako swój największy sportowy wyczyn? *

Cały ten rok jest dla mnie bardzo udany. Najpierw zdobyłam mistrzostwo Polski w maratonie, co należy uznać za wielki sukces. Później, w kwietniu, podczas zawodów Orlen Warsaw Marathon wreszcie złamałam 2 h 40 min w maratonie. Bardzo mnie to uspokoiło i pokazało, że treningi idą w dobrym kierunku. Dzięki temu z dużym spokojem podeszłam do Wings for Life.

*Czułaś, że rekordowy dystans faktycznie jest w twoim zasięgu? Czy była to jedna wielka niewiadoma? *

Sport to zawsze jedna wielka niewiadoma. Kiedy mówiłam, że moim celem jest 70 km, nikt nie brał tego na poważnie. Zakładałam, że będę w stanie to robić. Miałam jednak mocną konkurencję, bo wystartowałam w Chile. Akurat ten sam kraj wybrało w tym roku siedem innych zwyciężczyń zawodów Wings for Life z całego świata.

Autor: Julita Chudko

Źródło: Adidas Running

*Co jest najważniejsze podczas tak trudnego biegu? *

Na pewno przygotowanie mięśniowe. Wielu osobom wydaje się, że jak biegają maraton w czasie 2 h 30 min – 2 h 20 min, to zawody Wings for Life przebiegną znacznie szybciej. Mówię tu głównie o mężczyznach. Tymczasem okazało się, że w Chile wyprzedziłam wszystkich panów, który w maratonie uzyskiwali znacznie lepsze wyniki ode mnie. To pokazuje, jak wielkie są różnice między maratonem a ultramaratonem. Tu potrzeba innego treningu i innych predyspozycji.

*Jakie są największe różnice? *

Trzeba bardzo mocno pracować nad mięśniami czworogłowymi. W maratonie często już na 35. lub na 38. kilometrze widzimy ścianę. W ultramaratonie trzeba biec dwa razy dłużej. Trzeba mieć mnóstwo wybieganych kilometrów i długi staż biegowy, żeby ciało było później w stanie normalnie funkcjonować. U mnie tak było. Po Wings for Life byłam w stanie pójść na piętnastokilometrowy spacer po Santiago.

To nie do wiary, że ciągle miałaś tyle sił. Gdyby meta cię nie dogoniła i nie musiałabyś zejść z trasy po 68 km, to byłabyś w stanie biec w takim tempie znacznie dłużej?

Tak, bo czułam się bardzo dobrze. Cały czas patrzyłam na zegarek i dziwiłam się: "Kurczę, biegnę dalej i nie zwalniam. Widocznie takie tempo mi pasuje". Zawody Wings for Life są bardzo ciekawe, bo meta, która jedzie za tobą, bardzo cię mobilizuje. Cały czas myślisz: "Żeby tylko uciec jeszcze choć trochę". Ta formuła bardzo mi się podoba i na pewno sprzyja rywalizacji.

*Przed rokiem zdecydowałaś się na start w Wings for Life w Australii, mimo że byłaś chora na anginę i przez kilka dni zażywałaś antybiotyki. Warto było poświęcić trochę zdrowia dla startu w tych zawodach? *

Tak. Na kilka dni przed startem zachorowałam na anginę i brałam antybiotyki. W piątek skończyłam antybiotykoterapię, a w niedzielę miałam startować. Mimo choroby nie miałam żadnych wątpliwości. Powiedziałam sobie, że wystartuję, a jeśli coś będzie nie tak, to po prostu skończę wcześniej. Pierwsze 20-30 km było straszne. Dopiero później się rozkręciłam. Biorąc pod uwagę mój stan, trzeba przyznać, że 55 km było świetnym wynikiem. Pokazało mi, że jak będę zdrowa, to będę w stanie biec znacznie dłużej.

Źródło: Red Bull Content Pool

*To niejedyna sytuacja, w której na trasie zostawiłaś dużo zdrowia. Podobnie było jesienią 2015 roku w biegu na 100 km. Już od piątego kilometra biegłaś wtedy ze złamanym żebrem. *

Padał deszcz i przewróciłam się na metalowy pachołek. Zapowietrzyło mnie i przez chwilę nie mogłam biec. Szybko jednak odzyskałam sprawność i pobiegłam dalej. Nie miałam pojęcia, że biegnę ze złamanym żebrem.

Ból szybko przeminął?

Po pewnym czasie trochę złagodniał. Później jednak zupełnie o nim zapomniałam, bo pojawiły się… inne bóle w całym ciele. Najgorzej było, kiedy się zatrzymałam.

Już na mecie?

Tak. Zatrzymałam się i zaczęłam się dusić. Nie byłam w stanie funkcjonować. Jeszcze gorzej było po powrocie do domu. Wiedziałam, że muszę iść do lekarza. Bałam się, że mogę mieć przebite płuco. Na szczęście okazało się, że nic groźnego mi się nie stało.

*To ciekawe, że bóle mięśniowe podczas tak długich zawodów mogą całkowicie stłumić ból złamanego żebra. *

Ci, którzy mieli złamane żebro, wiedzą, że ten ból nie jest aż tak straszny. Ale to prawda. Każdy, kto trenuje jakiś sport, zauważa, że jedne partie ciała przestają nas boleć, kiedy zaczynamy odczuwać ból kolejnych mięśni. Kiedy bolą cię nogi, uderz się w rękę - to powiedzenie ma coś na rzeczy.

*Tamten bieg ukończyłaś z czasem 8 h 1 min 41 sek. To rekord Polski, jeżeli chodzi o dystans 100 km na asfalcie. *

Tak, ale za bardzo się tym nie chwalę, bo wiem, że stać mnie na znacznie lepszy rezultat.

Na jaki?

Myślę, że jestem w stanie przebiec ten dystans w czasie poniżej 7 h. Żaden Europejczyk jeszcze tego nie zrobił. Do tej pory udało się to tylko Japonkom. Trzeba pokazać, że nie tylko one są w stanie biegać ultramaratony.

Źródło: Red Bull Content Pool

*Japonki wiodą prym w biegach na 100 km, a w maratonach najlepsi pozostają Kenijczycy i Etiopczycy. *

Tak, ale też jestem ciekawa, czy byliby w stanie biegać ultramaratony. Na takim dystansie wszyscy ci czarnoskórzy zawodnicy raczej przepadali. Wiadomo, że nie ma tu wielkiej presji na wynik, bo nie ma do wygrania wielkich pieniędzy. Wydaje mi się jednak, że zawodnicy z Kenii czy Etiopii wcale nie mają predyspozycji do biegania ultramaratonów.

*Czytałem, że biegasz po około 400 km miesięcznie. *

W tym rok nawet więcej. W styczniu, lutym i marcu biegałam powyżej 500 km miesięcznie.

Trenujesz codziennie?

Tak.

A co z regeneracją? Nie potrzebujesz odpoczynku?

Po Wings for Life nie biegałam przez osiem dni. Zazwyczaj jednak nie robię przerw, bo ich nie potrzebuję. Dla mnie trening 5 km truchtu sam w sobie jest regeneracją.

Tylko pytanie, co uważasz za trucht. Tempo 5 minut na kilometr?

Nawet trochę szybsze.

*Nawet 4:30? Niezły trucht! Dla amatorów biegania to niezwykle szybkie tempo. *

Rzeczywiście, może trucht to nieodpowiednia nazwa. Nazwijmy to spokojnym biegiem. Mnie to wystarczy, żeby się pobudzić, choć to zawsze indywidualna sprawa. W bieganiu wszystko zależy od biegacza. Nie ma jednej recepty na to, jak trenować. Możemy próbować różnych rzeczy i każdy może znaleźć swój sposób na trening.

*Sposób na trening to jedno, a sposób na pogodzenie tych treningów z życiem prywatnym i zawodowym to kolejna sprawa. I na pewno bardzo trudne wyzwanie. Zwłaszcza kiedy ma się dwójkę dzieci. *

Tym bardziej jestem wdzięczna mojemu trenerowi. W pełni rozumie, że nie jestem zawodowym biegaczem. Rozumie, że rano mam tylko 40 minut na trening, bo dziecko idzie do szkoły czy przedszkola. Rozumie, że są ograniczenia związane z pracą. Trzeba dostosowywać treningi do rzeczywistości wokół. Poza tym mam też wyjazdy służbowe.

*Starasz się biegać podczas delegacji? *

Staram się, choć nie zawsze jest to możliwe. Czasem są długie kolacje, czasem inne obowiązki. Wiem jednak, że jeśli chciałabym biegać maraton znacznie szybciej, będę musiała podjąć pewne radykalne kroki, żeby mieć więcej czasu na treningi. Na razie regeneruję się podczas pracy. Pytanie, jak będzie w przyszłości, bo młodsi już przecież nie będziemy. Ale ultramaratony mi sprzyjają.

*A górskie sprawiają najwięcej przyjemności. *

Podczas ultramaratonów górskich jest pięknie i cudownie. Jest też trochę strasznie. Boję się zbiegać. Boję się też różnych zwierzątek np. żmij.

Zdarza ci się je tam spotykać?

W wyobraźni ciągle mnie atakują.

A w rzeczywistości?

Widziałam kilka razy. Nie atakowały mnie, ale i tak się ich boję.

A niedźwiedzie?

Niedźwiedzia widziałam raz, w Bieszczadach, ale był po drugiej stronie jaru. Udało mi się pójść w inną stronę.

Źródło: Adidas Running

Za najtrudniejsze zawody, w których startowałaś, uważasz Bieg Siedmiu Dolin, czyli wyścig górski na dystansie 100 km. Dlaczego było aż tak trudno?

Trasa sama w sobie nie jest trudna. Nie ma wielkich przewyższeń ani wielkiej ekspozycji. Startuje się o trzeciej w nocy, kiedy jest całkiem chłodno. Wszyscy zaczynają całkiem szybko. Później robi się jednak coraz trudniej. We wrześniu mieliśmy tam bardzo wysoką temperaturę, a wody na trasie było mało. Z każdą kolejną godziną robiło się coraz goręcej. Bieg stawał się coraz trudniejszy. A przecież to jest dystans 100 km. Zwyciężyłam i byłam z tego zadowolona, choć czasowo chciałam uzyskać lepszy wynik. Może jeszcze przyjdzie na to czas.

Bieganie ma u ciebie rozmaity wymiar. Pokonujesz maratony, ultramaratony i biegi górskie, ale są też biegi po schodach. Jesteś drugą najszybszą w historii kobietą w biegu na Wieżę Eiffla.

Bieganie po schodach to fajna zabawa. Nie mam do tego jakichś szczególnych predyspozycji, ale podbiegi idą mi bardzo dobrze. Potrafię zająć miejsca w światowej czołówce, więc nie jest źle. Na Wieżę Eiffla wbiegałam tylko raz. Zajęło mi to około dziesięciu minut.

Najbardziej niezwykłe jest to, że uzyskujesz takie wyniki jako biegaczka, która nie jest zawodowcem. Sama nazywasz siebie wyczynowcem, choć w mediach pojawiają się też określenia "amatorka na pograniczu zawodowstwa". Co sądzisz o takiej nazwie? Dobrze oddaje twój status jako biegaczki?

Chyba tak. Zahaczam o zawodowstwo, ale do końca zawodowcem nie jestem. Z drugiej strony - nazywanie mnie amatorką też nie do końca jest prawdą. Amatorem jest ktoś, kto biega tylko i wyłącznie dla satysfakcji. A u mnie dochodzą przecież aspekty rywalizacji i ciągłego poprawiania rezultatów.

*Jakie są teraz twoje najważniejsze cele i marzenia biegowe? *

Chciałabym poprawić się mocno w maratonie i zakwalifikować się na igrzyska w Tokio. Myślę, że powinnam biegać maraton w czasie 2 h 30 min. Na moje nieszczęście olimpijskie dyscypliny biegowe kończą się na tym dystansie.

*Poprawienie tego wyniku z 2 h 38 min może być niesamowicie trudnym zadaniem. *

I tak, i nie. Dziś wydaje mi się, że czas 2 h 33 min na sto procent mogę osiągnąć. Na pewno spróbuję.

*Co jeszcze chciałabyś osiągnąć w bieganiu? *

Chciałabym wygrać mistrzostwa świata na 100 km, a w dalszej perspektywie postarać się o rekord Europy, a może i rekord świata na tym dystansie. Musiałabym jednak trafić na imprezę, podczas której będą panowały odpowiednie warunki pogodowe. Marzy mi się też szybkie bieganie na dystansie 50 km. We wrześniu prawdopodobnie odbędą się mistrzostwa świata na tym dystansie i wydaje mi się, że mam spore szanse. Poza tym planuję trochę biegania o górach i trochę po ulicach. Najważniejsze, że lubię biegać. Wyzwań i marzeń na pewno mi nie zabraknie.