Twarz Marka Zuckerberga, szefa Facebooka, wkomponowana w podobiznę tzw. "Szamana Q Anon", jednego z najsłynniejszych propagatorów teorii spiskowych w USA. Taka figura stanęła przed budynkiem rządowym w Waszyngtonie jako memento tragicznych wydarzeń podczas szturmu na Kapitol, gdy odbywała się w nim debata dotycząca roli mediów społecznościowych w rozpowszechnianiu teorii spiskowych, Caroline Brehman, GETTY
Nigdy nie mieliśmy w domu komputera, ale rodzice chcieli mieć kontakt z wnuczkiem. Urodził się w czerwcu 2020 i go jeszcze nie widzieli, bo boją się przyjechać do Warszawy pociągiem, a ja nie chcę do nich na Śląsk jechać, żeby ich nie zarazić.
Napisałem im instrukcję jak włączyć Skype i odebrać połączenie. Jak już to opanowali, to poszło. Sąsiadka pokazała matce śmieszny filmik na Youtubie i zaczęła tam szukać przepisów na ciasta, oglądać prognozę pogody (mówi, że jest dokładniejsza niż ta w telewizji) i słuchać piosenek Karela Gotta. Ma wszystkie jego płyty, ale mówi, że łatwiej jest jej nastawić swoją piosenkę na YouTubie niż iść i szukać, na której to było płycie.
A ojciec ogląda takie filmy jak: "Koronawirus. Jak rozpoznać objawy", "Czy można pomylić objawy refluksu z koronawirusem", "Jak leczyć koronawirus w domu", "Jak odróżnić objawy koronawirusa od objawów alergii", "Czy zapalenie spojówek jest objawem zakażenia koronawirusem?", "Czy dzieci chorują na COVID?", "Amantadyna, co to jest?".
Przed pandemią miał telefon z dużymi klawiszami, bez internetu. Model dla seniora, żeby łatwiej go obsługiwać. Dostał od kolegów z brygady, gdy przeszedł na emeryturę po 35 latach w kopalni. Był górnikiem kontraktowym.
Jak byliśmy mali, pojechaliśmy na Węgry z mamą i bratem odwiedzić ojca. Pracował wtedy w kopalni w Peczu. Byliśmy zakwaterowani w hotelu górniczym, z innymi górnikami. Pokój z trzema łóżkami, a ściany obklejone gołymi babami. Miałem 11 lat i bałem się zapytać matki, dlaczego ktoś dorysował wąsy cycolinie na plakacie naprzeciwko mojego łóżka.
Jestem pierwszym w rodzinie, co nie jest górnikiem i nie mieszka na Śląsku. Matka nie może mi tego przebaczyć. Ojciec ma 65 lat i choruje na astmę, a matka ma 61 i nie chce zostać sama na stare lata, więc chucha i dmucha na ojca, bo teraz nie ma żadnej pomocy medycznej, jak się nie umiera na koronawirusa.
W marcu ogłoszono lockdown, więc ojciec jeszcze więcej czasu spędzał przed komputerem. Matka sama piekła chleb, nawet do piekarni nie musiał.
W historii wyszukiwania na YouTubie zobaczyłem wtedy, że zamiast "pandemia" wpisał "p l a n d e m i a".
Kolejne filmiki na liście są o masztach 5G, microchipach i wielkim resecie. Co kilka dni oglądał to samo. W ciągu miesiąca widział 16 razy "Zabójcze smugi chemiczne czyli chemtrails na niebie – dr Jerzy Jaśkowski", zamieszczony przez użytkownika "Polski Szczecin". Obejrzałem i razu zadzwoniłem do ojca.
- Dlaczego to oglądasz? - pytam.
- Chcę wiedzieć więcej a o tym się nie mówi w telewizji.
Zatkało mnie, zmienił temat. Zadzwoniłem do matki.
- Zmień hasło do tabletu.
Wyśmiała mnie. - Ojciec nie jest małym dzieckiem, nic sobie nie zrobi.
Nie mogłem po tym spać. Następnego dnia zadzwoniłem znów do ojca.
- Nie siedź tyle przed komputerem, bo sobie wzrok do reszty popsujesz.
- No co ty, Marcyś.
- Rzuć ten internet jak kiedyś fajki.
- Nie wygłupiaj się - odłożył słuchawkę.
Moja żona powiedziała, że przesadzam i na tym się skończyło. We wrześniu, pół roku po tamtych telefonach, zadzwoniła matka.
- Nie mam już siły na ojca. Przestał wychodzić z domu i nie odzywa się do mnie. To było po tym, jak mu powiedziałam, że nie ma się co bać tych smug na niebie, bo nie znam nikogo, kto by się od tego rozchorował.
Matka mówi, że jak tak dalej będzie, to znowu z ojcem będzie musiała poważnie porozmawiać. Jak 23 lata temu, gdy chciał wyjść balkonem.
Miał takie górnicze powiedzenie: "Kto na Barbórkę nie pije, tego na grubie zabije". Nie chciał się dać zabić na kopalni, więc pił jak wychodził albo przychodził z pracy. Szedł na piwo przed szychtą, a na wódkę po szychcie. Raz pomylił drzwi z oknem i chciał wyjść do pracy przez balkon a mieszkaliśmy na czwartym piętrze. Matka mu wtedy powiedziała, że albo przestanie pić, albo niech już nie wraca z gruby.
Przestał.
Nie powąchał już nawet piwa. Palenie też poszło w odstawkę. To już 23 lata jak nie pije i nie pali. Za to nawet na pocztę nie chce sam iść, żeby odebrać paczkę. Matkę wysyła albo jeździ samochodem – i patrzy w niebo, czy smug po samolotach nie ma. Wiedziałem, że tak będzie, ale nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Wysłałem mu filmik, który tłumaczy co to są te smugi i że są nieszkodliwe. Nawet nie obejrzał.
- Nie ma się czego bać - powiedziałem mu.
- Nie rób ze mnie wariata! - krzyknął i więcej nie odebrał ode mnie telefonu.
Żeby tylko Polska znowu nie była przegrana
Syn złożył podanie o przyjęcie do Wojsk Obrony Terytorialnej, chociaż w szkole na wywiadówce wychowawczyni mówiła, że z WF ma najgorsze oceny.
Jak był rzut piłką lekarską, to złamał rękę.
Jak biegi sztafetowe, to zerwał ścięgno.
Jak grali w koszykówkę, to wybił ząb.
Taki to ancymon, a teraz wybiera się do wojska. Mówi, że nie będzie siedział z założonymi rękami i patrzył na tę pandemię. Uważa, że wojna już wybuchła, a koronawirus to broń biologiczna, którą Chiny chcą pokonać Amerykę. Kiedy to usłyszałam, to myślałam, że żartuje, bo jest mikrobiologiem i nigdy nie mówił takich rzeczy. Myślałam też, że to przez to, że dziewczyna go rzuciła, ale powiedziała mi, że z nią zerwał, bo nie miał już dla niej czasu. Szkoda, lubiłam ją, chociaż ma wytatuowanego wijącego się węża na przedramieniu jak jakaś kryminalistka.
- Co będziesz teraz robić? – zapytałam, kiedy mi powiedział, że się rozstał z Agnieszką.
- Będę chodził na strzelnicę.
Wypłacił pieniądze i trzyma w domu, żeby mieć gotówkę pod ręką i być niezależny. Zrobił zapasy lekarstw, alkoholu, prezerwatyw, wody niegazowanej w baniakach pięciolitrowych i papierosów, bo to waluta wojenna. Mówi, że chce zgromadzić zapasy na rok. Sama też zamierzam kupić generator prądu, żeby był w pogotowiu. Teraz wszystko jest na prąd, a w razie awarii człowiek jest bezbronny.
Cieszę się, że syn będzie wychodził częściej z domu. Siedział w laboratorium nad mikroskopem albo w domu przed komputerem. Były takie dni, że nawet nie chciał nic zjeść. Mówił, że ma dużo pracy na Facebooku. Raz zapomniał iść przez to do pracy. Myślał, że jest jeszcze niedziela, a był poniedziałek, więc zadzwonił do laboratorium i poprosił o wolny dzień na żądanie z powodów osobistych. Zapytałam czy i ja mogę popracować na tym Facebooku, bo chciałabym dorobić sobie do renty. Nic nie odpowiedział, tylko się zaśmiał, a ja przecież nie żartowałam.
Dzisiaj żałuję, że założyłam konto na Facebooku. Wolałabym nie wiedzieć tego, co wiem teraz. Mój syn wypisuje tam wiadomości o "plandemii". Wysyła je każdemu znajomemu. Ja też to dostałam.
"Kochani chce was ostrzec!! Niemcy znowu chcą nas zniszczyć!!!"
" W Niemczech są stawiane farmy wiatraków, żeby nawiewać koronawirus do Polski!"
"Tu nie chodzi o prąd! TO JEST BIOWOJNA!!! To zaplanowana zagłada Polaków!"
Nie mogłam w to uwierzyć. Był nawet na stypendium w Niemczech w czasie studiów i mówi po niemiecku biegle, a wypisuje takie niestworzone rzeczy! Był też link do artykułu albo filmiku na YouTubie na temat Nowego Porządku Świata, Depopulacji i Wielkiego Resetu. Nawet w to nie klikałam, tylko czytałam tytuł: "Jak rządzić ludźmi – Wielki reset – Nowa normalność". "Watykan a Nowy Porządek Świata". "Musisz to wiedzieć! Sekretarz ONZ zdradza plan depopulacji ludzkości! To o nas!". "Depopulacja Polaków: Czym jesteśmy truci?".
Tego było tak dużo, że mogłabym nic innego nie robić, tylko siedzieć przed komputerem na tym Facebooku. Nie rozmawiamy o tym nigdy w domu. Zaczęłam się o niego naprawdę bać, kiedy wysłał mi wiadomość o "Nowej Jałcie".
"Otwórzcie oczy!! Włączcie myślenie!! Katastrofa w Smoleńsku to NOWA JAŁTA!! To początek Nowego Porządku Świata!!!Nic już nie będzie takie samo!! Nowa normalność to stara Jałta!!"
Według tej teorii pasażerowie Tupolewa zginęli, bo było to uzgodnione przez Baracka Obamę i Władimira Putina, żeby zmienić podział stref wpływu na świecie.
Pokazałam te wiadomości mężowi. Przeczytał i powiedział, że to są jakieś głupoty, nie ma na to czasu.
Jest psychoterapeutą i teraz przyjmuje przez internet więcej pacjentów niż kiedykolwiek. Podniósł nawet cenę, żeby mieć więcej miejsca w grafiku i pisać książkę o syndromie oszusta. Nie, to nie jest o moim synu. To brak wiary we własne umiejętności mimo odniesionego sukcesu.
Syn chociaż jest mikrobiologiem, to sam zachowuje się jak wirus. Infekuje innych przekonaniami, na które nie ma żadnego potwierdzenia. Mam nadzieję, że wojsko go wyleczy z tych wszystkich głupot. Jest pracownikiem medycznym, więc jest już zaszczepiony i mnie też namówił.
Na początku nie rozumiałam jak działa ta nowa szczepionka. Myślałam, że może uszkodzić moje DNA. Syn mi wytłumaczył, że nie ma takiej możliwości. Mam 67 lat i chciałabym dożyć końca tej pandemii. Uważam na siebie, noszę maseczkę, myję ręce i trzymam odstęp, ale nigdy nic nie wiadomo. Przestałam jeździć autobusami, żeby się nie narażać. Chodzę wszędzie na piechotę i nawet schudłam! Muszę tylko wcześniej wychodzić z domu, żeby dojść na miejsce na czas. Ciekawe czy mój syn ma rację czy nie z tą wojną między Chinami a Ameryką. Żeby tylko Polska znowu nie była przegrana jak po II Wojnie Światowej. Chciałabym zobaczyć jak będzie wyglądać życie po koronawirusie.
Ty jesteś córka Putina
Noszę maseczkę z błyskawicą. Kupiłam naszywkę zespołu AC/DC, chociaż nie znam nawet jednej ich piosenki. Odcięłam z lewej strony AC a z prawej DC, została tylko błyskawica, którą naszyłam na maseczkę. Zakładam ją, kiedy wychodzę z domu.
Mam 16 lat, chodzę protestować przeciwko zakazowi aborcji. Za siebie i matkę. Ona choruje na serce i boi się wychodzić. Mówi, że przez koronawirus czuje jakby pracowała w korporacji, a nie w szkole. Uczy chemii. Przygotowuje prezentacje, wysyła maile z pracą domową, odpowiada na wiadomości od rodziców i prowadzi telekonferencje zamiast wywiadówki. Żartuje, że musi sprawdzić klasówki ASAP [as soon as possible -jak najszybciej] i czeka na wypracowania EOB [end of the business day – koniec dnia roboczego]. Tylko nie jest jej do śmiechu jak przychodzi pensja.
Jestem jedynaczką, chodzę na protesty z koleżankami z liceum, bo nie mam wolnego wyboru przez jakichś dziadów. Już teraz w szkole mamy więcej lekcji religii niż biologii albo chemii. Raz mieliśmy na godzinie wychowawczej zajęcia z przygotowania do życia w rodzinie.
To było żenujące. Nie chcę z matką rozmawiać o tym, jak nie wpaść. Niby jak mam to zrobić? Najwięcej dowiedziałam się z internetu. Obserwuję Grupę Ponton na Insta.
To edukatorzy i edukatorki seksualne, i mają bardzo spoko posty. Dowiedziałam się tam co to jest rimming, jakie jest ryzyko zajścia w ciążę przy pettingu i jakie badania robić regularnie.
Najsmutniejsze jest to, że nie mam wolnego wyboru, bo jakiś dziad tak chce. Jak się spotkałyśmy, żeby znowu iść razem na protest, to koleżanki przyniosły plakaty "Wypierdalać" i "Myślę, czuję, decyduję". Matka ma numer do każdej z nich. Nawet dodałam ją do naszej grupy na WhatsAppie i Messengarze, bo się trochę boję, że zabiorą mi telefon jak mnie zgarnie policja. No dobra, bardzo się boję, kiedy protestuję, ale to moja sprawa i muszę coś zrobić.
Matka mnie popiera, a ojciec nie.
Poznali się na 3. roku studiów i szybko pobrali, bo matka zaszła w ciążę, ale poroniła. Po tym chciała jeszcze bardziej zajść w ciążę i ja się urodziłam na piątym roku studiów, już po magisterce.
Ojciec nie rozumie, że protestuję, bo chcę mieć wybór, jeżeli kiedykolwiek będę musiała podjąć decyzję o aborcji. Zamiast tego nie może przestać gadać o pandemii. Uważa, że została zaplanowana, żeby obalić obecne rządy i dokonać wielkiego resetu. Bo obejrzał na YouTubie przemówienie premiera Kanady, który powiedział, że pandemia to okazja do resetu.
No i teraz mówi, że Ogólnopolski Strajk Kobiet jest kierowany przez rosyjskie służby specjalne, bo Suchanow to nie jest przecież polskie nazwisko. Jak usłyszał, że OSK chce zmiany rządu, to wysłał mi SMS: "MÓWIŁEM, ŻE TAK BĘDZIE". W ogóle do niego nie docierało, że tu chodzi o moje zdrowie, jego córki. Matka przestała się do niego odzywać, bo jak próbowała mu coś powiedzieć, to zawsze mówił: „Weź, nie żartuj” i koniec rozmowy. Chciała, żeby do niego dotarło, że tym razem to nie żarty, więc przestała prać jego rzeczy, gotować mu obiady i sprzątać. W odwecie przestał płacić czynsz za mieszkanie, więc matka musi teraz sama opłacać, rachunki też.
Mama daje więcej korepetycji, ale nie ma na to zbyt dużo czasu, bo po pracy zajmuje się dziadkiem po wylewie. Trzeba mu pomóc się umyć, bo ma mniej sprawną lewą część ciała.
Ja sprzedaję co mogę na Vinted, żeby mieć swoje pieniądze i ją trochę odciążyć.
Ojciec za wszystko płaci gotówką, bo mówi, że nie chce być kontrolowany przez służby specjalne. Nie robi przelewów bankowych, tylko chodzi na pocztę i przesyła pieniądze przekazem. Kiedy usłyszał, że ze względu na zagrożenie epidemiologiczne rząd zaleca płatności bezgotówkowe, to dzwonił do wszystkich znajomych po kolei i mówił, że będzie płacić gotówką, bo nie ma karty płatniczej.
- Po co dzwonisz z tym do każdego znajomego? - spytałam.
- Bo w ten sposób służby wiedzą, że ja wiem.
Też jest nauczycielem – fizyki. Przed pandemią pomagał mi odrabiać prace domowe. Teraz już nie. Ostatnio, gdy wychodziłam domu na protest, chciał wezwać policję. Myślałam, że żartuje, ale trzymał w ręku telefon.
- Nie możesz narażać matki. Masz siedzieć w domu. Jak coś przyniesiesz i ona się zarazi, to święty Boże nie pomoże.
Staliśmy tak w przedpokoju, ojciec coraz bardziej czerwony ze złości. Ze łzami w oczach wkładałam płaszcz, a on się na mnie darł.
- W ogóle nie myślisz! Służby zaprowadzą Nowy Porządek Świata przez takich jak ty. Jesteś taka sama jak sowieci!!!
Nie odpowiedziałam. Wyszłam. Byłam już na klatce, gdy krzyknął za mną:
- Ty jesteś córka Putina!
Kiedy wróciłam, już spał.
Następnego dnia się do mnie nie odzywał. Siedzieliśmy obok siebie w salonie, a on pisał mi tylko na Messengerze: "wynieś śmieci", "wyprowadź swojego psa na spacer", "czy widziałaś gdzieś moje okulary?", "posprzątaj w swoim pokoju". Nie może znieść tego, że mam na drzwiach i oknie od ulicy naklejone plakaty strajku kobiet. Są do pobrania na stronie OSK za darmo. Trzeba je tylko wydrukować. Ten z drzwi sam zdjął i wyrzucił demontracyjnie do kosza. Nakleiłam nowy. Chciałby, żebym siedziała w moim pokoju i żeby nie musiał mnie oglądać, ale ja się nie dam zamknąć.
Nie rozmawiam z nim nawet przy obiedzie. Mogłabym zjeść u siebie w pokoju, ale nie chcę zostawiać matki samej. Gotuje dla mnie i dla siebie, a ojciec zamawia na wynos. Siadamy razem do obiadu przy stole w kuchni.
- Jak było na lekcjach? - pyta ojciec czasami.
- Spytaj Putina - odpowiadam.
Na pytanie "Czy istnieje grupa ludzi, która potajemnie rządzi światem?" twierdząco odpowiedziało 47% Polaków, 45% Włochów i Węgrów oraz 56% Hiszpanów. Aż 42% Polaków wierzy, że koronawirus został stworzony przez rząd chiński. W to, że to „sprawka” USA, wierzy tylko 16 proc.
Jakie potrzeby zaspokajają teorie spiskowe– odpowiada Tomasz Stawiszyński, filozof, eseista, autor m.in. książek "Potyczki z Freudem" i "Co robić przed końcem świata".
- Jedną z dotkliwych cech współczesności jest dla wielu z nas dezorientacja, niezrozumienie tego, co się właściwie dookoła dzieje. Wydarzenia takie, jak pandemia, chwieją podstawami świata i sprawiają, że nasza rzeczywistość przestaje być oczywista i przewidywalna. Teorie spiskowe to narracje, które pozwalają nam tę rzeczywistość w jakiś sposób uporządkować, opisać, nazwać, zrozumieć czy raczej dać pewną iluzję, że ją rozumiemy - a tym samym choćby na chwilę, choćby ulotnie odzyskać poczucie sprawstwa.
Jak działa mechanizm, który wciąga nas w świat spisku?
- UNESCO w opublikowanych niedawno materiałach wskazuje, że myślenie spiskowe często rozpoczyna się od drobnej, z pozoru niewinnej wątpliwości, chwilowego braku zaufania do informacji, która do nas dociera oficjalnymi kanałami. Za jedną wątpliwością przychodzi kolejna i kolejna – i w pewnym momencie, zupełnie bezwiednie, znajdujemy się w świecie, w którym wszystko jest ze sobą połączone, bo niepodzielną władzę sprawują tu tyleż potężne, co tajne ośrodki i siły. To jest bardzo szczególny mechanizm kolonizacji umysłu, który całkiem zasadnie bywa porównywany do infekcji wirusowej. Oczywiście, istotna jest tutaj także komponenta psychologiczna. W kulturze skrajnego indywidualizmu i kapitalizmu jednostka jest obciążona całkowitą odpowiedzialnością za swoje życie – za sukcesy, porażki, miejsce w hierarchii społecznej. To zależy wyłącznie od ciebie, od twojej zaradności i innych osobistych cech – słyszymy nieustannie. A zarazem w naszym doświadczeniu rzeczywistość jawi się zupełnie inaczej. I mam wrażenie, że jesteśmy tym już skrajnie przeciążeni. Teorie spiskowe pozornie porządkują chaos i przywracają poczucie sprawstwa i godności. Narracja spiskowa nas odciąża, cedując tę odpowiedzialność na inne czynniki niż nasze indywidualne wybory i w tym sensie pomaga nam psychologicznie zmierzyć się z życiowymi trudnościami.
Ale teorie spiskowe są też bardzo specyficznymi strukturami pojęciowymi, które się reprodukują w umyśle jak wirusy. Jedna z bohaterek pani tekstu mówi o swoim synu. To niebywale trafna intuicja, pokazująca teorię spiskową jako uwodzicielski mechanizm: kiedy już uwierzymy w jakiś spisek, to wszystko nam go potwierdza. Brak dowodów na jakąś tezę stanowi tutaj przesłankę do jej przyjęcia. Nie ma dowodów na zamach? To tylko potwierdza, że zamach miał miejsce, i że stały za nim siły tak potężne, że zdolne do całkowitego zatarcia śladów swoich działań. Tak wyglądają rozumowania w myśleniu spiskowym i dlatego właśnie tak trudno wydostać się z tego zaklętego kręgu.
Jak próbować przekonać osobę wierzącą w teorię spiskową, że prawda jest inna?
Problem polega na tym, że nie da się tego zrobić za pomocą racjonalnych argumentów. Zalecałbym po prostu postawę pełną życzliwości i zrozumienia wobec siebie nawzajem. Wszyscy mamy tendencje do myślenia w sposób przesądny, doszukiwania się prawidłowości w wydarzeniach przypadkowych, znaków. W takim sensie wszyscy jesteśmy irracjonalni. To wszystkich nas łączy. Wszyscy też mamy różne wątpliwości, nie ufamy oficjalnym przekazom, fantazjujemy o rozmaitych alternatywnych wersjach rzeczywistości.
Najistotniejsze jest jednak to, w jaki sposób ostatecznie ustalamy nasz obraz świata, jakimi się kierujemy regułami. Wskazywanie, że myślenie spiskowe to pułapka, która skonstruowana jest tak, że się z niej nie da wyjść – bo wszystko i zawsze potwierdza tam wyjściowe hipotezy – to może być jakaś metoda na rozmowę z przekonanym wyznawcą. Chociaż szanse, że się go w ten sposób stamtąd wydobędzie, oceniam na raczej niewielkie.
Jak udowadnia raport “Popularność narracji spiskowych w Polsce czasu pandemii COVID-19”, wśród ludzi częściej czerpiących wiedzę o współczesnych wydarzeniach z mediów społecznościowych znajduje się więcej osób skłonnych zaakceptować spiskowe schematy interpretacyjne, niż wśród osób rzadko korzystających z tego źródła informacji.
- Ekspansja teorii spiskowych szczególnie w ostatniej dekadzie wiąże się z w zasadzie nieograniczonym dostępem do tego typu treści w internecie. Nie bez znaczenia są także algorytmy działania serwisów społecznościowych, które zostały zaprojektowane tak, żeby podążać za naszymi upodobaniami, co oznacza, że podsuwają użytkownikom podobne treści do tych uprzednio wyszukiwanych. Tak tworzą się osławione bańki informacyjne, co jest niezwykle niebezpiecznym zjawiskiem. W efekcie człowiek popada w złudzenie, że wszyscy myślą tak jak on. Do tego dochodzi wsparcie wirtualnej społeczności, która wzmacnia to przekonanie i utwierdza w wierze. Do ulegania teoriom spiskowym przyczynia się też oczywiście brak umiejętności rozróżniania wiarygodnych i niewiarygodnych źródeł informacji oraz nauki od pseudonauki. Ale nie jest to jedyny powód współczesnej ekspansji spiskowego myślenia i nie jest to powód najważniejszy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl