Mariusz Zielke , 15 grudnia 2020

Jestem Agnieszka. Niech mój oprawca się wstydzi!

// Jakub Golik, Tomasz Krupa, WP

Bohaterka naszego reportażu ujawnia twarz. - Nie jestem anonimową Katarzyną. Jestem Agnieszką Kolarz, nie wstydzę się - podkreśla. W dzieciństwie i jako osoba dorosła została wielokrotnie zgwałcona. Trwa proces w tej sprawie, więc w pierwszym tekście ukryliśmy jej tożsamość. - Zrozumcie. Mówienie o tym otwarcie to jest dla mnie nie tylko terapia, ale szansa na ostateczne pozbycie się, wyparcie tej rzekomej współwiny.

Schemat działania sprawcy i postępowania dziecka tłumaczyła w reportażu Jolanta Zmarzlik, specjalistka ds. ochrony dzieci przed krzywdzeniem z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę:

Wmawiają dziecku, że samo tego chciało, prowokowało, dążyło do kontaktu, jest grzeszne, zepsute i niewiarygodne. Relacja ze sprawcą jest pułapką, z której nie ma wyjścia. [...] Równie często pojawia się w myśleniu dziecka wątek konieczności chronienia jakiegoś dobra. Milczy, bo nie chce sprawić bólu matce, siostrze, młodszemu rodzeństwu.

Po latach traumy, dorosła już bohaterka reportażu zrozumiała, że także w jej przypadku była to dokładnie zaplanowana manipulacja.

Proces człowieka, który wyrządził jej krzywdę, rozpoczął się w sądzie w Świeciu 11 grudnia 2020 roku.

Autor: Jakub Golik, Tomasz Krupa

Mariusz Zielke: Dlaczego tak bardzo zależy ci na wystąpieniu pod własnym nazwiskiem? Wiele ofiar przestępstw seksualnych unika rozgłosu, chroni wizerunek...

Agnieszka Kolarz: ... wstydzi się. I właśnie dlatego ja chcę wszystkie te osoby wspierać, a sama występować otwarcie, z podniesioną głową. Bo ja naprawdę nie mam się czego wstydzić i wszystkie osoby skrzywdzone przez przestępców także nie powinny.

Przez 28 lat wmawiano mi, że to moja wina, że dorosły, pełnoletni mężczyzna wykorzystał mnie seksualnie, gdy miałam 12 lat, a potem wykorzystywał jeszcze wielokrotnie i gwałcił. Tymczasem to już nie jest mój wstyd, tylko jego.

To jasne. Podanie twojego nazwiska, opublikowanie twojego zdjęcia może doprowadzić jednak do identyfikacji tego człowieka. On w tej chwili jest oskarżony, nie skazany. Trwa proces.

- Można wymazać sprawcę, a nie mnie. Nie można mnie gumkować. Jestem Agnieszką Kolarz, a nie jakąś anonimową Katarzyną. Jestem Agnieszką, nie wstydzę się. W ten sposób prawo, po tych 28 latach milczenia, mówi mi po raz kolejny: powinnam milczeć dalej.

Czyli tak naprawdę nigdy nie powinnam mówić? Powinnam przyjąć to, co się stało, i dalej brnąć w traumę?

Zrozumcie. Dla mnie to jest nie tylko terapia, ale szansa na ostateczne pozbycie się, wyparcie tej rzekomej współwiny. Rozliczenie całej sprawy na oczach świata, pokazanie, kto ponosi odpowiedzialność, a kto nie. Ja po terapii rozumiem, że nie byłam winna, ale każda zmiana mojego imienia w artykułach sprawia, że czuję, iż jest inaczej.

Zamiast osobą staję się przedmiotem, czyli tym, czym byłam w rękach oprawcy. Prawo mówi tym samym wszystkim ofiarom przestępstw seksualnych: wstydźcie się, milczcie, akceptujcie to, że sprawca śmieje się wam w twarz, bo jest domniemanie niewinności, a on dostanie ewentualnie wyrok w zawiasach.

Domniemanie niewinności to bardzo ważna zasada prawna. Nie możemy skazywać osób medialnie. Sądy są od wydawania wyroków.

- Media "wydały" wiele niesprawiedliwych wyroków i jakoś nie przejmują się tym, że krzywdzą ludzi w sprawach o inne przestępstwa. A gdy chodzi o przestępstwa seksualne, to nagle jakbyśmy dotykali jakiegoś tabu, wszyscy chuchają i dmuchają na tego sprawcę, żeby aby go nie skrzywdzić.

Jak ja mam się z tym czuć?

Chyba nikt po przeczytaniu reportażu czy obejrzeniu twojego materiału nie ma wątpliwości, że mój oprawca popełnił przestępstwo. A jednak cały czas to ja jestem traktowana jak przestępca.

Nie zasługuję na czarny pasek na oczach. Ja nic złego nie zrobiłam. To jak ja mam się czuć?

Prawnicy...

Czyli lepiej dla wszystkich byłoby, żebym milczała, zapomniała. Mój oprawca mówi na nagraniu: "no, ch...j, Agnieszka, nie możesz jakoś tego zapomnieć?".

Dziś to samo mówią mi instytucje, traktując mojego oprawcę jak niegroźnego fircyka, który przez przypadek potknął się o moje ciało.

Nie, nie potknął się. Wkładał w moje trzynastoletnie ciało paluchy, a potem swojego członka, którego wepchnąć nie mógł, aż w końcu mu się udało. Niech to wybrzmi, niech będzie brutalne, bo gwałt to nie jest tylko słowo. To realne cierpienie.

On nie przyznaje się teraz, że wkładał członka, ale przyznaje się, że mnie "przytulał". I o tym przytulaniu mówił do mnie: "Przecież też k...wa bym... No dobra, k...wa... naprawdę przecież k...wa ja wszystko wiesz, byłem k...wa nieświadomy i k...wa naprawdę nie wiedziałem, że ty przez to masz tak cierpieć, k...wa, nie?".

Czy za "przytulanie" tak by mnie przepraszał?

Nie wyparł się tych słów także w rozmowie z tobą. Sam mówi, że nie rozumiał, co jest dobre, co złe. Zwalał na swoją młodość i głupotę. Tyle że to było coś więcej. Przytulanie byłoby dobre, wkładanie paluchów i członka nie jest i nigdy nie będzie. Niech każdy dorosły mężczyzna to usłyszy tysiąc razy: jeśli traktuje seksualnie dziecko w wieku trzynastu, czternastu czy nawet piętnastu lat, robi mu potworną krzywdę na całe lata. To nie miłość, to zbrodnia.

Autor: Jakub Golik, Tomasz Krupa

Dochodzimy do ważnego momentu, bo trzeba podkreślić, że my rozmawiamy przecież i piszemy artykuły o wykorzystywaniu seksualnym dziecka, a tego nie dotyczy proces karny. To ważna kwestia społeczna, którą mamy prawo opisywać niezależnie od procesu.

Dokładnie. Proces karny dotyczący gwałtu na dorosłej kobiecie to sprawa niejawna, ja rozumiem, że takie jest prawo i tak musi być, czy się z tym zgadzam, czy nie.

Będą tacy, którzy zarzucą ci, że próbujesz wpłynąć na sąd i jego wyrok.

Sąd jest niezawisły i nie może ulegać żadnej presji. Ja nie chcę jej wywoływać i wierzę, że sędzia wyda sprawiedliwy wyrok. Jednak nie podoba mi się system, w którym ofiara od początku do samego końca jest w gorszej sytuacji, a sprawca jest traktowany jak klejnot, którego nie można zarysować.

Policja nie umie go zatrzymać, mimo doniesienia o narkotykach nie ma przeszukania, wszyscy się zastanawiają, jak tu ukarać go jak najdelikatniej, żebym tylko nie zrobiła dymu. Kochani, nie da się. Ja zrobię dym na cały świat, jak w Polsce są traktowani przestępcy seksualni. Wiesz, że on ten system wykorzystywał od 28 lat. Wiedział, że nikomu nie powiem, bo nikt mi nie uwierzy.

Gdybym go nie nagrała, dziś by udawał, że jestem chora psychicznie. Trzeba ogromnej determinacji, ale też precyzji i rzetelności, żeby taką sprawę realnie wyjaśnić. Dlatego właśnie muszę być Agnieszką, a nie Katarzyną. Prawda jest moją bronią przeciwko jego kłamstwom. Staram się naprawdę pilnować, żeby niczego nie dopowiadać, tylko przekazywać wyłącznie to, co zapamiętałam, czystą prawdę.

Mężczyzna, który cię skrzywdził, twierdzi, że próbujesz wymusić na nim odszkodowanie. Że gdyby nie był milionerem, to sprawy by nie było.

Nic od niego nie chciałam, poza poniesieniem konsekwencji zbrodni. Moim jedynym celem po terapii było wyrzucenie go z życia i powiedzenie prawdy.

Twój oprawca ma za to zapłacić?

Mnie na pieniądzach nie zależy tak jak jemu, ale dla niego to jedyna wartość. On wszystko przelicza na kasę. Więc niech go boli. Niech straci jakąś część na rzecz osób skrzywdzonych i niech się wścieka, że one mogą skorzystać z jego majątku, by ścigać jemu podobnych. To naprawdę będzie dla niego realna kara. Mam nadzieję, że dzięki temu dopadniemy wielu takich drani, którzy myślą, że są bezkarni. I ochronimy wiele ofiar.

Autor: Jakub Golik, Tomasz Krupa

A jeśli przegrasz. Jeśli nie będzie wyroku skazującego?

Ja już wygrałam. Powiedziałam światu, co się stało, powiedziałam bliskim i nieznajomym. Dla mnie to bardzo ważne. Prawda wyszła i nikt jej już nie zakłamie. Sprawca przestępstw może uniknąć kary, ale nigdy nie uniknie już prawdy. Udowodnię ją w każdym sądzie, gdyby mnie pozwał czy ciebie. Oboje tego przecież chcemy.

W sądzie pokażemy, kim jest i co zrobił i tam przedawnienie nie będzie się liczyć, bo mamy prawo o tym mówić. Jednak znacznie ważniejsze od jego ukarania jest coś innego.

Co masz na myśli?

System i świadomość. Wiesz, że jak sprawa wybuchła w mediach, do mojej rodziny na wsi wciąż przychodzili ludzie, którzy ze współczuciem mówili: "Po co ta Agnieszka o tym powiedziała, narobiła gnoju". Albo: "co takiego się stało, chłop sobie ulżył, wielka mi rzecz, taka już natura chłopa, że musi sobie ulżyć". Tak myślą. Oni nie winią sprawcy. Winią mnie na zasadzie: gdyby suka nie chciała, to by nie dała. A że miała 12 lat, jak to by cham powiedział: "a ch...j z tym, jak sięga powyżej pasa to już można". Mimo całego postępu, internetu, mediów, świadomości, wciąż na wsi panuje przekonanie, że seks to tabu i co się stało, to się nie odstanie. Się nie wymydli.

Unikamy używania imienia sprawcy, żeby nie złamać prawa, ale chcesz coś wyjaśnić, prawda?

- Tak, w reportażu po zmianach imion mój oprawca stał się Piotrem. Problem w tym, że wszyscy już wiedzą, że reportaż jest o mnie, a mam w rodzinie Piotra, o czym nie wiedziałeś. Więc to koniecznie trzeba sprostować. Prawdziwy Piotr jest kompletnie niewinny, nic mi nie zrobił. To kto inny wykorzystał mnie i gwałcił, jak byłam dzieckiem.

Gdy słuchasz jego obrony, tego, jak tłumaczy się na zarejestrowanym przez nas filmie, co myślisz?

Boi się. Wie, że mówię prawdę i wie, że za nią odpowie. Może liczyć tylko na prawników i swoje pieniądze, ale to nic nie zmieni. Wcześniej czy później poniesie konsekwencje. Przy tym broni się straszliwie głupio, w zasadzie ciągle pogrążając. Przecież to, co mówił o kobietach, w jaki sposób się odzywał do dziennikarzy, to go totalnie pogrąża. A wystarczyło, żeby zachował się kulturalnie, przeprosił, okazał skruchę.

On udaje, że przeprasza, a cały czas nie rozumie winy, nie rozumie, czego my od niego chcemy. Kiedy przeprasza, jest fałszywy, bo jak może przepraszać za coś, co jego zdaniem było normalne albo prawie normalne.

Dwudziestoletni facet, zaraz po ślubie, molestuje dwunastolatkę i widzi tylko małe zło, tylko małe "przytulanie", "dziecinadę". I jeśli pozwolimy, żeby tak zostało, to wielu mu podobnych też nie zrozumie.

To ważna walka o zmianę postrzegania takich przestępstw. To wielka zbrodnia. Mnie zniszczyła życie. Każdemu dziecku niszczy. Nie wierzę, że osoba po takich przejściach może po prostu zapomnieć.

Autor: Tomasz Krupa, Jakub Golik

Mógłby jakoś to naprawić?

Nie da się i na pewno nie pieniędzmi. Ale wyobraź sobie taką sytuację, że facet rzeczywiście zrozumiał, jak wielką zbrodnię uczynił, jak bardzo mnie skrzywdził. Co powinien twoim zdaniem zrobić, co ty byś zrobił?

Nie wiem, nigdy nikogo nie skrzywdziłem. Chyba najważniejsze jest przyznanie się.

To po pierwsze. Szczera, bardzo konkretna prawda, bez żadnych kłamstw i kluczenia. Co dokładnie zrobił i za co przeprasza. Tego oczekiwałam, nagrywając go. Gdyby rzeczywiście czuł się winny, powinien sam chcieć krzywdę naprawić, może pokazać jakiś gest właśnie innym ofiarom. To bardzo bogaty człowiek. Powiedziałby: stworzę fundusz dla ofiar przemocy, przekażę im swój majątek, pomogę innym ludziom, będę od teraz innym człowiekiem. Zła nie cofnę, ale mogę się zmienić i od teraz czynić dobro.